Autor zdjęcia: Twitter @BB_Termalica
Dwa kwadranse show i kolejny sędziowski skandal w końcówce. Miedź 2:3 Termalica
Pięć bramek, emocje do samego końca, niewykorzystany karny i sędziowski skandal – trzeba przyznać, że mecz Miedzi z Bruk-Betem oglądało się całkiem przyjemnie. Jest jednak jedno ale – jeśli włączyliście go w 60. minucie, bo wcześniej nie działo się praktycznie nic.
Określenie „typowy mecz walki” idealnie pasowało w zasadzie do całej pierwszej połowy. Co prawda piłkarze z Niecieczy mieli bardzo duże posiadanie piłki, w zasadzie nie schodzili z połowy legniczan, ale na żadne klarowne sytuacje się to nie przekładało. Paradoksalnie, najlepszą okazję do strzelenia gola mieli gospodarze. W 32. minucie z narożnika pola karnego uderzył David Panka, futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z graczy „Słoni” i trafiła w słupek, a potem w nogi Marcina Wasielewskiego. Były obrońca Lecha Poznań może jednak mówić o szczęściu, bowiem piłka nie poleciała w światło bramki.
Pierwszy kwadrans drugiej odsłony to taki sam obraz gry, jak przed przerwą. Dużo fauli, niedokładności, braku pomysłu. Generalnie ciężko się na to patrzyło. Już zastanawialiśmy się co dać w pomeczowej relacji, kiedy obydwa zespoły postanowiły zafundować nam prawdziwe show i wynagrodzić tę godzinę męczarni.
W 59. minucie fatalny błąd popełnił Tomasz Loska. Golkiper Termaliki – przy próbie wyrzutu piłki – trafił w Wasielewskiego, a odbitą futbolówkę zgarnął Paweł Tupaj. Zawodnik Miedzi mocno uderzył na bramkę, ale pocelował tam, gdzie stał bramkarz niecieczan. Kilka sekund później goście wreszcie stworzyli ciekawą akcję – Adam Radwański wypatrzył wychodzącego na wolne pole Kacpra Śpiewaka, uruchomił go dobrym podaniem, a młody snajper spokojnie pokonał Jędrzeja Grobelnego. Obawialiśmy się, że to może nam zamknąć mecz, jak to często bywa w tego typu spotkaniach, ale na szczęście mocno się pomyliliśmy.
Już 120 sekund później Miedź wyrównała. Po dośrodkowaniu efektownym szczupakiem (choć zastanawiamy się czy nie łatwiej byłoby w tej sytuacji zrobić wślizg lub po prostu dostawić nogę) popisał się Szymon Matuszek, który tym samym zdobył debiutancką bramkę w nowym klubie. Mało? To jedziemy pod bramkę Grobelnego. W 65. minucie totalną głupotą popisał się Nemanja Mijusković, który niepotrzebnie zahaczył nogą Śpiewaka. Sędzia Paweł Malec wskazał na wapno, a egzekutorem jedenastki był Piotr Wlazło.
Kapitan Niecieczy przeszedł drogę z nieba do piekła, bowiem to on w 71. minucie był sprawcą zamieszania w polu karnym gości. Sfaulował bowiem Kamila Zapolnika co skutkowało kolejną w tym meczu jedenastką, tym razem dla gospodarzy. Sam poszkodowany nie miał problemów z pokonaniem Loski. Można gdybać jak potoczyłby się ten mecz, gdyby trener Jarosław Skrobacz postanowił wcześniej zdjąć Mijuskovicia albo w ogóle nie wystawił go w wyjściowej jedenastce. Defensor Miedzi zawalił bowiem nie tylko przy drugiej, ale i trzeciej bramce dla gości. To właśnie on w 77. minucie sfaulował przed szesnastką Martina Zemana, a doświadczony Czech precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego znów wyprowadził Niecieczę na prowadzenie. Mijusković „dobił” swoją drużynę w 84. minucie, gdy obejrzał drugi żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Największym antybohaterem meczu został jednak sędzia Paweł Malec. W doliczonym czasie gry podyktował drugi rzut karny dla gospodarzy. Problem jednak w tym, że było to „padolino” w najczystszej postaci. Nawet sam Biernat upadł tak teatralnie, że sam za bardzo nie wierzył w to, iż arbiter da się nabrać. Na szczęście do wypaczenia wyniku nie doszło, bowiem jedenastkę obronił Loska, a tym samym zapewnił Termalice komplet punktów.
Prosze pic.twitter.com/Mw75014oJx
— Bartek (@Bartek28222273) November 15, 2020
Rzut karny? Bzdura i kryminał. Nie można tak wypaczać wyniku meczu. Mam nadzieję, że sędzia będzie mógł sobie trochę odpocząć od wykonywania zawodu. #MIEBBT
— Antoni Majewski ❤🇯🇵 (@to_amajewski) November 15, 2020
To co właśnie sędzia podyktował rzut karny w meczu 1 ligi Miedź Legnica - Termalica (92min) to jest kryminał połączony z żenada. Kolejny raz apeluje - VAR W 1 LIDZE ‼️‼️‼️
— Maciej Gałat (@GalatMaciej) November 15, 2020
Plus taki że "11" niewykorzystana. @zawodsedzia
Bruk-Bet zrobił kolejny krok w stronę awansu do ekstraklasy. Ma jedno oczko mniej od lidera, ŁKS-u Łódź, a także siedem przewagi nad trzecim Górnikiem (beniaminek swój mecz rozegra o godzinie 16). Jeśli chodzi o Miedź to trener Skrobacz ma nad czym myśleć, bo jego ekipa nadal gra mocno w kratkę. Choć gra nie wygląda tragicznie to punktów nie ma, a czołówka stawki powoli odjeżdża. Mamy też cichą nadzieję, że sędzia Malec otrzyma od Polskiego Związku Piłki Nożnej zasłużony urlop, a sam związek postanowi jednak wprowadzić na pierwszoligowe boiska system VAR.
Miedź Legnica – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:3 (0:0)
Szymon Matuszek 62’, Kamil Zapolnik 71’ (k) – Kacper Śpiewak 60’, Piotr Wlazło 65’ (k), Martin Zeman 77’.
Miedź: Grobelny – Zieliński, Biernat, Mijusković, Pinillos – Tupaj (78’ Łukowski), Matuszek, Purzycki (69’ Garuch), Tront (88’ Roman), Panka (69’ Śliwka) – Zapolnik.
Bruk-Bet: Loska – Grzybek, Bezpalec, Wlazło, Wasielewski – Stefanik, Hubinek (46’ Jovanović), Żyra, Radwański (61’ Zeman) – Gergel (87’ Misak), Śpiewak (76’ Snopczyński).
Żółte kartki: Mijusković – Grzybek, Snopczyński, Wlazło.
Czerwona kartka: Nemanja Mijusković 84’ (Miedź, za drugą żółtą).
Sędziował: Paweł Malec (Łódź).