Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Brzęczek zagra z Holandią o życie. Przeciwko niemu nie tylko piłkarze, ale też własny styl

Autor: Maciej Golec
2020-11-16 21:45:07

Czyżbyśmy właśnie przeżywali reprezentacyjne przesilenie? Momentów za kadencji Jerzego Brzęczka, które by na to wskazywały, było wiele, ale wygląda na to, że mecz z Włochami jest w tej kwestii przełomowy. Jak wynika z informacji medialnych, pojedynek z Holandią przesądzi o przyszłości selekcjonera.

O tym, że pozycja Jerzego Brzęczka wcale nie jest niczym marmur pisał dzisiaj Tomasz Włodarczyk. Po niedzielnych wymownych gestach Roberta Lewandowskiego i żenującym meczu z Włochami, w którym nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału, nie powinno nas to zaskakiwać. A jednak. Bo Brzęczek już popełnił tyle wtop wizerunkowych i sportowych przez ponad dwa lata kadencji, że żadne kolejne nie robiły na nas wrażenia i nie powodowały, że zaczęliśmy myśleć: „kurde, to może już teraz?”. Raczej przywykliśmy do myśli, że Zbigniew Boniek swojego żołnierza nie porzuci.

Ale nie mieliśmy jeszcze takiej zbitki niekorzystnych dla Brzęczka wydarzeń, czyli najgorszego meczu od tego z Kolumbią w Rosji dopełnionego wymowną krytyką selekcjonera przez najważniejszego piłkarza, ba, kapitana, który jest trochę takim rzecznikiem swoich kolegów – mówi to, czego innym nie wypada i raczej zdaje sobie sprawę, że konsekwencji żadnych nie poniesie, a trener jak najbardziej, może.

Włodarczyk napisał też o nadchodzącym spotkaniu Lewandowskiego z Bońkiem, z kolei Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport, dopiero co postanowił nieco podpalić Twittera i dodać coś od siebie. A mianowicie:

 

 

Wynika z tego, że:

- Niedzielna wypowiedź Lewego mogła być kumulacją oziębłych relacji z trenerem;

- Inni „ważni” piłkarze raczej nie skoczą za Brzęczkiem w ogień, co świadczy o braku jego autorytetu;

- Zbigniew Boniek zmienił swoje nastawienie do selekcjonera, bo przecież to on o wszystkim koniec końców decyduje

A wiecie co jest najśmieszniejsze? Że prawdopodobnie piłkarze i tak nie będą musieli specjalnie się „wysilać”, żeby z Holendrami spektakularnie przerżnąć. To chyba jest najbardziej smutne dla Brzęczka podsumowanie – kadra jest tak przygotowana i zaznajomiona z jego podejściem taktycznym, że nawet sportowy sabotaż wyglądałby z perspektywy kibica i dziennikarza jak każdy kolejny dzień w pracy reprezentantów Polski. Do tego nas przyzwyczaili w meczach z mocniejszymi rywalami i wreszcie, jeśli powyższe informacje okażą się oczywiście prawdziwe, pierwszy raz może z tego wyniknąć coś pozytywnego.

Mecz z Holandią to ostatni gwizdek, ostatnia szansa na zmianę trenera i uratowanie przyszłorocznego turnieju. Bo chyba mało kto ma wątpliwości, że skoro z przetrzebioną kontuzjami i koronawirusem reprezentacją Włoch wyglądamy jak San Marino, to z Hiszpanią wcale lepiej nie będzie? Mogłoby być, owszem, ale tylko wtedy, gdyby nasza kadra czyniła z meczu na mecz jakiekolwiek postępy.

A jakie postępy czyni, widzieliśmy w niedzielę. Taktyka: „dwa kroki do tyłu, jeden krok wprzód” – w ten sposób Europy nie zawojujemy. I żadne mecze towarzyskie z Ukrainą i Finlandią tego nie zmienią. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się