Autor zdjęcia: Własne
Smolarek: Nie wierzę, że piłkarze nie wiedzieli, co mają grać. Brzęczek gra o posadę. Rząsa: Moder ma prawo być zmęczony
W środowej prasie najwięcej materiałów dotyczy wieczornego pojedynku z Holandią, a nastroje u dziennikarzy nie są najlepsze. Jerzy Dudek i Euzebiusz Smolarek starają się bronić selekcjonera, ale kwestią praktycznie pewną jest to, że Jerzy Brzęczek gra dzisiaj o swoją posadę. W "Sporcie" polecamy natomiast rozmowę z Martinem Konczkowskim, który opowiada o swoich perypetiach z koronawirusem.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„To już czas rozliczeń”
„860 dni – tyle czasu minęło od nominacji Brzęczka. 42 zawodników – tylu sprawdził w 23 meczach. I bardzo niewiele fundamentów, które zdołał przez ten czas zbudować. Jedyne stałe w tym zespole to: Robert Lewandowski w ataku, Kamil Glik i Jan Bednarek w obronie, Grzegorz Krychowiak na szóstce (choć akurat jego jesienna dyspozycja podaje w wątpliwość ten wybór). Jak na 28 miesięcy pracy, to bardzo niewiele. Wiemy, że wprowadza młodych, ale i ich wybór niekiedy zdaje się nie być poparty formą, a wiekiem (Sebastian Szymański). Nie ma hierarchii na pozycjach, wypracowanego systemu, zgrania, kierunku, w jakim zmierzamy. Spotkania z Bośnią, Finlandią, czy nawet zwycięstwo po nieprzekonującym spotkaniu z Ukrainą (w którym Polacy mieli ogrom szczęścia) mogły to zatuszować. Mocniejsi rywale, jak Holandia czy Włochy, brutalnie to obnażają, efekt jest tak dramatyczny, jak widzieliśmy w niedzielny wieczór”.
Więcej TUTAJ
***
„Trzeba zatrzymać skuteczny duet”
„Cieszyć się może z tego nowy selekcjoner Frank de Boer, bo Depay jest kluczowym zawodnikiem kadry. Podobnie jak Georginio Wijnaldum. Obaj są najlepszymi snajperami drużyny narodowej, zdobyli dla niej po 20 bramek, na co składają się też gole w niedzielnym meczu z Bośnią i Hercegowiną (3:1), gdy Wijnaldum dwukrotnie trafi ł do siatki, a Depay raz. Nie ma gwarancji, czy dziś wystąpią. – Z pewnością pojawią się nowi zawodnicy – De Boer zapowiedział zmiany w składzie. Depay i Wijnaldum powinni zagrać, bo to kluczowe postacie zespołu, a Holendrzy mają jeszcze szanse na pierwsze miejsce w grupie. Wystarczy, że Włosi nie wygrają na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną, wtedy zwycięstwo z Polakami da Pomarańczowym triumf w grupie”.
Więcej TUTAJ
„Tulipany wciąż nie zakwitły”
„Krol ani razu nie obejrzał powtórki tamtego przeklętego meczu z Monachium. Nie ma też w domu medali za wicemistrzostwo świata z 1974 i 1978 roku, bo i po co? Przeszłości i tak przecież nie zmieni. Rep mówi, że choć minęło tyle czasu, porażka ciągle boli. Grali tak pięknie od początku turnieju, a w fi nale nastąpiła katastrofa. To nie Niemcy wygrali tamto spotkanie. To Holendrzy je przegrali. Van Hanegem nie ma już przynajmniej bezsennych nocy. Udało się pokonać traumę i jakoś się podnieść po najgorszym momencie w karierze. Więc po co wracać do cholernej przeszłości? Można byłoby tylko gdybać…”.
„Boniek czeka na następcę”
„Powyższą zasadę można opisać też inaczej: na żadnym innym boisku na świecie reprezentacji Polski nie udało się pokonać Holandii. A na Stadionie Śląskim zrobiła to trzy razy, zawsze spektakularnie, zawsze przy blisko 100 tysiącach ludzi na trybunach, zawsze w meczach o punkty. Zwycięskie spotkania układają się w złotą dekadę: 1969 rok – 2:1, 1975 rok – 4:1 oraz 1979 rok – 2:0.
A więc ostatni raz Pomarańczowi przegrali z Polską ponad 41 lat temu. To chyba dobrze, że obecny prezes Zbigniew Boniek grał w tamtym meczu i na dodatek strzelił gola. Nadchodzi bowiem dobry moment, by w strzelaniu i wygrywaniu z Holandią zastąpił go któryś z obecnych reprezentantów. Trybuny z powodu walki pandemią będą wprawdzie świecić pustkami, ale wszystko inne będzie się zgadzać –to samo miejsce, mecz o stawkę, no i rywal”.
Więcej TUTAJ
***
„Rząsa: Wołali na mnie Puchar UEFA”
„Spodziewał się pan aż takiej różnicy w niedzielę? Miesiąc wcześniej, w Gdańsku, tak źle nie było. Skończyło się 0:0.
Włosi zagrali lepiej, a my gorzej. W obu spotkaniach wystąpił Kuba Moder z Lecha, którego znam najlepiej. Jego słabszą dyspozycję motoryczną można wytłumaczyć. Na zmęczenie złożyło się wiele czynników. Już przed wyjazdem na zgrupowanie Kuba zagrał solidne w Lidze Europy i przeciwko Legii, ale bez błysku i iskry w ofensywie. Już nie czarował do przodu, pomagał w obronie, wykonał mnóstwo pracy, ale impulsów ofensywnych zabrakło. Między nim, a reprezentantami Włoch była różnica, choć miesiąc temu, gdy motorycznie wyglądał bardziej świeżo, został odkryciem spotkania. Ostatnio wokół niego wiele się działo - stał się wiodącą postacią Lecha, gra w europejskich pucharach, zadebiutował w kadrze, został sprzedany do Anglii. Grał bardzo dużo i kłopoty motoryczne nie były czymś niezwykłym. Na zgrupowaniu kadry ciężko odnaleźć świeżość, czasu zawsze brakuje, trzeba szlifować taktykę, schematy oraz stałe fragmenty w ataku i obronie. Nikogo nie usprawiedliwiam, ale Kuba miał prawo być zmęczonym.
W środę Holandii będzie łatwiej?
Nie wiem, ale żebyśmy w ogóle pomyśleli o nawiązaniu równorzędnej walki, powinniśmy być odpowiednio przygotowani mentalnie i oczywiście musimy podjąć walkę fizyczną. Holendrom należy przeciwstawić się cechami wolicjonalnymi. Umiejętności są po stronie reprezentacji Holandii, która się odradza. Na EURO 2012 nie wyszli z grupy, nie zakwalifikowali się na EURO 2016 i mundial w Rosji, choć cztery lata wcześniej wywalczyli trzecie miejsce. Teraz zaczęli grać ekstremalnie nowocześnie – jak Ajax. Jeśli mogą złapać przeciwnika na jego połowie, to najchętniej nie schodziliby z niej 90 minut. Odbudowują pozycję w Europie, mają wielu zdolnych piłkarzy, u których widać umiejętności piłkarskie i taktyczne”.
Więcej TUTAJ
„To nie czas na zmianę selekcjonera”
„Skoro w lipcu prezes PZPN – po współpracy, która zaczęła już po mundialu w Rosji – postanowił przedłużyć z nim umowę, powinien być konsekwentny i wytrwać z ze swoim wybrańcem do finałów mistrzostw Europy. Aby zwolnić selekcjonera na siedem miesięcy przed turniejem, trzeba mieć następcę, dającego pewność, że niemal od razu zacznie osiągać z drużyną lepsze wyniki. Zmiana dla samej zmiany to jedynie działania pod publiczkę.
Do Brzęczka można się przyczepiać o wiele spraw, faktycznie popełnia sporo błędów i to na wielu płaszczyznach. W efekcie przychodzi tak żenująco słaby mecz jak ten niedzielny z Włochami (0:2). Selekcjonerem jest już od ponad dwóch lat, jeżeli się pomylił, powinien mieć możliwość naprawienia szkód. Mecz z Holandią jest ważnym etapem weryfikacji, ale nie musi być ostatecznym. Nie może być tak, że Brzęczek w parzyste miesiące na selekcjonera się nadaje, a w nieparzyste jednak nie. Po październikowych meczach sporo było głosów, że kadra po fazie wrześniowych turbulencji wreszcie zaczyna iść w dobrym kierunku. Zwracali na to uwagę eksperci, wśród nich bardzo poważani, wręcz liderzy opinii. Wywracanie stolika po kilku tygodniach połączone z lamentem nad niekompetencją Brzęczka w wykonaniu tych, którzy dopiero co dostrzegali światełko w tunelu, pokazuje, że również eksperci bywają w chimerycznej formie”.
Więcej TUTAJ
***
„Radomski: Nie skreślajmy Góralskiego”
„W przerwie niedzielnego spotkania napisałem na Twitterze, że chętnie zobaczyłbym Góralskiego od 46. minuty, bo trudno o lepsze okoliczności, by zweryfikować, czy jest gotowy na grę przeciwko najlepszym drużynom Europy. Po zakończeniu meczu spojrzałem na kilka odpowiedzi na tamtą wiadomość - „I jak?”, „To chyba już wiadomo, prawda?”. No właśnie – dla mnie nie wiadomo. Po spotkaniach m.in. z Bośnią i Hercegowiną Góralski należał do najbardziej chwalonych reprezentantów, a ja miałem mieszane uczucia, bo z jednej strony utwierdziłem się w przekonaniu, że potrafi czysto odebrać piłkę, ale też rozpocząć akcję cennym podaniem do przodu, a z drugiej – wydawało mi się, że przy topowej drużynie Europy, grającej błyskawicznie w środku pola (przy takiej Hiszpanii, z którą zagramy w grupie na EURO 2020), może być bezradny. Dlatego czekałem na jego wejście w meczu z Włochami. I dlatego, wyłączając brutalne wejście, które trzeba piętnować, moim zdaniem pokazał, że jest w stanie sobie w takich okolicznościach poradzić”.
Więcej TUTAJ
„SUPER EXPRESS”
„Smolarek: Nie winiłbym tylko trenera”
„– Mówi pan, że trener Brzęczek na pewno przygotował taktykę, ale Robert Lewandowski pytany o to po meczu skwitował kilkusekundową ciszą...
– Nie widziałem tego, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że piłkarze wychodzą na mecz i nie wiedzą, jak mają grać. Możemy spekulować, co oznaczała ta cisza. Może to, że Robert miał swoje przemyślenia, jaka taktyka mogła być lepsza w tym meczu. Nie winię wyłącznie trenera Brzęczka, przecież pierwszą bramkę straciliśmy po indywidualnym błędzie Grzegorza Krychowiaka, który faulował rywala w polu karnym. To nie miało nic wspólnego z taktyką. Stracony gol miał duże znaczenie, bo trudno odwrócić losy meczu, grając przeciwko Włochom.
– Czy trenerowi Brzęczkowi nie brakuje doświadczenia, którego najlepsi trenerzy nabywają w meczach o wielką stawkę, choćby w Lidze Mistrzów?
– Trener Brzęczek miał słabe mecze, ale ikilka bardzo fajnych. Nie jestem za tym, żeby go zmieniać. Nasuwają się dwa pytania – jakiego trenera mielibyśmy zatrudnić, a po drugie – czy to dobry pomysł, żeby zmieniać trenera na siedem miesięcy przed finałami Euro, skoro obecnego piłkarze dobrze znają. To on wprowadził nas do finałów Euro”.
„Dudek: W kadrze jest zgrzyt”
„– Jest napięta sytuacja na linii Brzęczek – Lewandowski?
– Wydaje się, że jest jakiś zgrzyt. Skoro trener mówi, że ma dobre relacje zLewandowskim, to znaczy, że coś jest na rzeczy. „Lewy” z Bayernem wygrywa wszystko, co się da, tam wszystko pracuje. Przyjeżdżając na kadrę może czuć się lekko sfrustrowany, że tu nie wszystko wychodzi tak dobrze jak w niemieckim klubie. Ale to przecież nie trwa od trzechdni.
– Innym piłkarzom też nie jest po drodze z trenerem?
– To byłoby niepoważne, gdyby teraz pokazywali swoją wyższość. Dopóki wygrywamy, to atmosfera jest super i wszystkie ułomności są przykrywane. Wszystko wychodzi po przegranych meczach. Każdy powinien spojrzeć w lustro i powiedzieć, że mógłby dać z siebie więcej”.
***
„Lato: Zagrajcie tak jak my w tamto lato”
„Super Express”: – Zasmuciła pana postawa kadry w przegranym meczu z Włochami 0:2 w Lidze Narodów?
Grzegorz Lato: – Z reprezentacją Polski jestem zawsze na dobre i na złe. Ale co tu mówić: było źle. To był jeden z najsłabszych meczów kadry, jakie widziałem w ostatnim czasie. W pierwszej połowie nie oddaliśmy strzału na bramkę Włochów. Mieliśmy problem, aby wyjść za linię środkową boiska.
– Wynikało to z niewłaściwej taktyki dobranej przez selekcjonera?
– Widzę, że już wszyscy robią nagonkę na Brzęczka. Przegraliśmy po słabym meczu iod razu krzyk: zmiana trenera. Jak najbardziej po takim występie należy się krytyka, bo wypadliśmy miernie, a wielu zawodników miało słaby dzień i zawiodło”.
„Brzęczek gra o głowę”
„Po wstydliwej klęsce z Włochami na selekcjonera ze wszystkich stron lecą bomby największego kalibru. Nic jednak dziwnego – reprezentacja zagrała jedno z najgorszych, jeśli nie najgorsze spotkanie w ostatnich latach. Włosi, grający bez wielu gwiazd, wprost stłamsili kadrę Brzęczka. Po meczu oliwy do ognia dolał Robert Lewandowski (32 l.) nie używając przy tym żadnego słowa. 8-sekundowe milczenie po pytaniu o plan gry było na tyle wymowne, że pojawiły się przecieki, iż na linii Lewandowski – Brzęczek pojawiły się zgrzyty”.
„SPORT”
„Zwycięstwo jest obowiązkiem”
„z Polską od ponad 40 lat i nie widzą powodu, dla którego to miałoby się stać teraz. O tym, że zawsze na Stadionie Śląskim przegrywali, ich media milczą. O remisie też nikt nie wspomina, bo nic „Oranje” nie daje. Muszą wygrać, ale to również nie gwarantuje zwycięstwa w grupie. - Nie mamy sytuacji pod kontrolą i musimy tylko upewnić się, że zdobędziemy 3 punkty. Wtedy musimy mieć nadzieję, że Włochy się potkną. „Azzurri” zagrali naprawdę dobrze przeciwko Polsce, ale w Bośni są inne okoliczności – stwierdził De Boer na ostatniej konferencji prasowej. Nic innego powiedzieć nie mógł, ale sam mógł się przekonać, jak grają teraz Bośniacy i na ile można pokładać w nich jakieś nadzieje. Na inaugurację LN zremisowali we Florencji 1:1, ale wtedy Włosi spotkali się na zgrupowaniu w Coverciano po 9 miesiącach przerwy i nie byli w najlepszej formie. Teraz sytuacja jest zupełnie inna i nawet problemy z koronawirusem piłkarzy i selekcjonera Roberto Manciniego nie są dla nich przeszkodą”.
***
„Mecz o posadę?”
„Dziś Jerzy Brzęczek poprowadzi nasz narodowy zespół po raz 24. Czy po raz ostatni? Chyba nikt nie zaryzykuje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wiadomo, że niemal od początku pracy z naszą drużyną Brzęczek nie jest takim trenerem, za którym wszyscy staliby murem. Jego krzesło niemal nieustannie jest gorące. A nawet, jeżeli na chwilę stygnie, jak po październikowych spotkaniach, to rozpala się na nowo, czyli jak po niedzielnym starciu z Włochami. Dzisiaj selekcjoner już sam musi zadbać o to, by nie rozgrzało się do czerwoności”.
„Stadion Śląski nam służy”
„Za najlepszy komentarz do tamtego meczu niech posłużą słowa wielkiego Johana Cruyffa. - Nie pamiętam, aby ktoś grał kiedyś przeciwko mnie tak jak dziś Polacy. To było wręcz niewiarygodne. Nie mogłem się połapać, bo rywale wyczuwali, co zamierzam robić w każdym momencie - cytował lidera holenderskiej kadry „Sport”. - Nie przypuszczałem, że przegramy tak wysoko. Cruyff i Neeskens zagrali poniżej swoich możliwości. Uważam, że trzy dni treningu przed spotkaniem z doskonałymi Polakami to za mało. Nasi rywale potwierdzili swoją klasę, którą pokazali na mistrzostwach świata - dodawał inny gwiazdor „Oranje”, Wille van Hanegem”.
„Długie tygodnie w domu”
„Skoro tyle to trwało, proszę opowiedzieć, jak przebiegała choroba?
- Nie przechodziłem jej bezobjawowo. Moim największym problemem był nasilający się ból gardła, który sprawiał problemy nawet podczas jedzenia, miałem trudności z przełykaniem, przez co musiałem przejść na dietę płynną. Otrzymałem antybiotyk, który zaczął przynosić efekty dopiero po kilku dniach. Co do innych objawów, to był lekki kaszel, podwyższona temperatura, a na dwa dni straciłem węch i smak. Najgorzej czułem się przez pierwszy tydzień. Później było lepiej, ale niestety brak negatywnego testu nie pozwolił mi szybciej wrócić do treningów. Moja żona też miała robiony wymaz i wynik był pozytywny, miała gorączkę, lekki kaszel. Syn z kolei tylko przez krótki czas miał podwyższoną temperaturę. Na szczęście to już za nami.
Irytacja i niecierpliwość narastały?
- Tak, bo czułem się dobrze w ostatnim tygodniu, ale każdy kolejny test wychodził pozytywny. Miałem robione co 2-3 dni kolejne testy i dopiero za którymś razem w końcu pojawił się negatywny. Zanim jednak wróciłem na dobre do treningów, przeszedłem szczegółowe badania i testy. Podczas jednego z nich spadła mi saturacja, co wprowadziło trochę niepewności, ale byłem później kontrolowany nawet podczas normalnego treningu i już wszystko jest w porządku”.