Autor zdjęcia: Xinhua / Pressfocus
Kolejne dymy w Arsenalu, zdziesiątkowany Liverpool i rozterki Guardioli. Co nas czeka w dziewiątej kolejce Premier League?
Uff, nareszcie. Przerwa reprezentacyjna w końcu dobiegła końca i możemy się skupić na poważnych rozgrywkach. W Anglii możecie spodziewać się wielu atrakcji, ponieważ Pep Guardiola w końcu będzie musiał znaleźć patent na Tottenham, Arsenal zmierzy się nie tylko z Leeds, ale również z własnymi demonami, a Jamie Vardy tylko czeka, żeby zrobić brr w starciu ze zdziesiątkowanym Liverpoolem. Będzie się działo!
Na start pojedynek Srok z The Blues
Postawmy sprawę jasno – Chelsea nie lubi grać na St James’ Park i żeby to potwierdzić, wystarczy przytoczyć tylko jedną statystykę. Ostatnich pięć pojedynków pomiędzy tymi zespołami na stadionie Newcastle to pięć zwycięstw Srok, jeden remis i tylko jedna wygrana The Blues. Dziś z pewnością nie będzie łatwiej, ponieważ podopieczni Steve’a Bruce’a mają specyficzne podejście do grania w piłkę, zwłaszcza z rywalami lepszymi od siebie. Możemy więc spodziewać się żelaznej gry w defensywie i wyczekiwania swoich okazji na kontrataki, których będzie wyczekiwał świetnie dysponowany w tym sezonie Callum Wilson.
Chelsea znajduje się ostatnio w całkiem niezłej formie i widać, że Frank Lampard powoli zaczął znajdować sposób na ustawienie swojego zespołu. Defensywa nie popełnia już aż tak głupich błędów, a bramki w końcu pilnuje ktoś, kto nie przepuszcza co drugiego strzału, który leci w jego stronę. Londyńczycy muszą więc mieć się na baczności, ponieważ każdy, nawet najmniejszy błąd, może zostać wykorzystany przez Newcastle, które wręcz żeruje na tego typu sytuacjach.
Czy Callum Wilson trafi do siatki? BETSSON płaci po kursie 3.35 za trafienie Anglika.
Starcie Mourinho z Guardiolą
Tottenham w ostatnich latach stał się jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników dla Pepa Guardioli i jego świty. Najpierw bolesna eliminacja z Ligi Mistrzów, a następnie dwa bardzo niewygodne mecze w lidze, w których Obywatele zdobyli zaledwie jeden punkt. Ba, w tych dwóch meczach Koguty oddały raptem pięć celnych strzałów na bramkę Edersona i aż cztery z nich zostały zamienione na bramki.
Jak więc poradzić sobie z przeciwnikiem, który doskonale się broni, a następnie brutalnie kontratakuje, obnażając przy tym wszystkie słabości twojej defensywy? A jak poradzić sobie z takim zespołem, który prowadzi Jose Mourinho, ekspert od murowania i drapieżnych kontrataków? Pep Guardiola musi opracować nowy plan na Tottenham i tym razem wykorzystać wszystkie stworzone przez siebie sytuacje, a jednocześnie nie popełnić żadnego błędu w środkowej części boiska i pod własną bramką. To będzie bardzo trudna przeprawa dla Obywateli i wbrew pozorom wcale nie musimy się spodziewać bardzo widowiskowego spektaklu.
Tu wcale nie musi być grad bramek. BETSSON płaci 1.54 za mniej niż 3,5 trafienia w tym meczu.
Kolejny rozłam w szatni Arsenalu. Czy drużyna zjednoczy się przed meczem z Leeds?
Bardzo niepokojące wieści dochodzą z obozowiska Arsenalu, gdzie wyciekła wiadomość o bójce Daniego Ceballosa z Davidem Luizem, po której Hiszpan skończył z rozkwaszonym nosem. Zawodnik wypożyczony z Realu Madryt skomentował, że te doniesienia są nieprawdziwe, jednak Mikel Arteta już rozpoczął dochodzenie wewnątrz swojego sztabu, żeby znaleźć osobę, która podzieliła się tą wiadomością z mediami.
Jak więc skupić się na graniu w obliczu kolejnego skandalu? Wydawałoby się, że najlepiej byłoby po prostu odsunąć od składu Ceballosa, dla którego jest już drugi tego typu incydent w tym sezonie (wcześniej prawie pobił się z Eddiem Nketiahem), jednak to wcale nie jest takie proste, ponieważ Thomas Partey wciąż nie wyleczył do końca kontuzji, a Mohamed Elneny jest zakażony koronawirusem. Przed londyńczykami trudny wieczór, zwłaszcza że Leeds w tym sezonie potrafi grać naprawdę dobrze.
Leeds wykorzysta tę sytuację? Kurs BETSSON na wygraną Pawi wynosi 3.20.
Liverpool w rozsypce, czy Vardy zrobi brr?
Trent Alexander-Arnold, Virgil van Dijk, Mohamed Salah, Joe Gomez, Jordan Henderson, Alex Oxlade-Chamberlain – to tylko te nazwiska, które na 100% nie zagrają w jutrzejszym meczu przeciwko Leicesterowi City. Do tego dorzućmy Thiago Alcantarę i Fabinho, którzy dopiero wracają po kontuzjach i nie wiadomo czy zdążą wrócić na czas, a także Rhysa Williamsa, który w obecnej sytuacji mógłby zastąpić któregoś ze stoperów, a również nabawił się urazu. Kto w takim razie zagra w linii defensywy Liverpoolu? Prawdopodobnie Milner, Matip, Phillips i Robertson. Niby nie tak źle, ale jednak brakuje tutaj nazwisk, i to zdecydowanie.
To doskonała okazja dla Leicesteru City, żeby zrobić użytek ze swojego piekielnie szybkiego napastnika, który doskonale czuje się w polu karnym rywala. Jeżeli tej rozbitej defensywie nie uda się odciąć Anglika od podań, może być bardzo trudno, żeby osiągnąć pozytywny wynik. Cała nadzieja w Diogo Jocie i Sadio Mane, na których barkach będzie spoczywała odpowiedzialność za prowadzenie gry ofensywnej.
Czy Jamie Vardy zrobi brr? BETSSON za bramkę Anglika płaci po kursie 2.56.
Trudny sprawdzian Świętych, czy utrzymają świetną formę?
Southampton po ostatnim zwycięstwie nad Newcastle przez krótką chwilę znajdowało się na pierwszym miejscu w tabeli Premier League. Była to dość niecodzienna sytuacja, której pewnie już w tym sezonie więcej nie doświadczymy, aczkolwiek potwierdza to tylko fakt, jak świetny zespół zbudował Ralph Hasenhüttl na St Mary’s Stadium. Tym razem na Świętych będzie czekał o wiele trudniejszy przeciwnik, ponieważ wyjazdy do jamy Wilków na Molineux nigdy nie należą do łatwych i przyjemnych.
Podopieczni Nuno Espirito Santo może i nie są w swojej życiowej formie i grają słabiej niż w poprzednim sezonie, ale w dalszym ciągu mają w swoim zespole nazwiska, które są w stanie narobić kłopotów każdej defensywie w Premier League. Po sprzedaży Diogo Joty w ofensywie zaczęli brylować Pedto Neto i Daniel Podence, a na dalszy plan zszedł Adama Traore, dla którego przy takim ustawieniu zwyczajnie nie ma miejsca w pierwszym składzie. Śmieszki śmieszkami, ale to może być jeden z najbardziej interesujących meczów tej kolejki.
Czy obie drużyny strzelą bramkę? Jeśli TAK, BETSSON wypłaci nam po kursie 1.91.