Autor zdjęcia: Twitter @ODRAOPOLEpl
Niedziela, pierwsza liga, czyli sztuka złych wyborów. Odra 1:1 Górnik Łęczna
Niedziela, godzina 12:40. Na nic innego nie mogliśmy się zdecydować, tylko na telewizyjną podróż do Opola. A lekkim entuzjazmem i głodni pierwszej ligi usiedliśmy przed telewizorem. I w sumie tych 15 minut w przerwie nie zmarnowaliśmy, reklamy były całkiem spoko. Ze sportowym widowiskiem ciut gorzej.
Odra Opole kontra Górnik Łęczna… Cóż, dwie drużyny, które nazwalibyśmy kilka tygodni temu rewelacjami bieżącego sezonu pierwszej ligi, dzięki czemu wbiły się do czołówki tabeli. A dziś? Dziś nazwiemy je drużynami z czołówki pierwszej ligi, ale ich ostatnie mecze to żadną rewelacją nie były. Zarówno Odra jak i Górnik na cztery ostatnie kolejki - wygrały tylko w jednej. A dzisiaj swój bilans bez zwycięstw tylko kontynuowały.
Druga minuta spotkania i już wielka kontrowersja. Jeden z piłkarzy Górnika wybijając piłkę z pola karnego trafił w rękę Midzierskiego, a tym samym skazał drużynę Kamila Kieresia na rzut karny, ale że to pierwsza liga, to musiało być inaczej. Sędzia doszczętnie się skompromitował? Nowe, nie znaliśmy! Eh, niestety obrzydzenie spotkania tak szybko spowodowało, że mieliśmy większe oczekiwania wobec obu drużyn. A to okazało się złudne. Chociaż jeszcze przez chwilę żyliśmy w tej swojej naiwności…
W 21. minucie Paweł Wojciechowski prawym skrzydlem wbiegając w pole karne wrzucił piłkę podcinką idealnie na głowę wbiegającego na drugi słupek Krykuna. Ten się nie pomylił i trafił z najbliższej odległości do bramki Kuchty. Dla Ukraińca to pierwszy gol w sezonie, a zarazem pierwszy w barwach Górnika Łęczna. Wreszcie w jego przypadku doczekaliśmy się wpisania w raport meczowy, oby to zaowocowało w przyszłość i przyniosło liczby, bo Wojciechowski i Śpiączka ewidentnie potrzebują większego wsparcia.
Ano właśnie… duet napastników. Na samym początku sezonu tych dwóch panów zapewniło Górnikowi aż 6 trafień, a od końca września łącznie zdobyli za to tylko jedną bramkę. Czas na pobudkę, choć Wojciechowski swoją asystą dziś zaimponował.
Łęczna dojechała do przerwy, a od razu po niej Odra chciała się odegrać. Szybko się udało, bo po dziesięciu minutach drugiej połowy po zamieszaniu przy rzucie rożnym Łukasz Winiarczyk skierował głową piłkę do bramki i mieliśmy 1:1.
I teraz to się zacznie, teraz będzie co oglądać! Otóż… nie. Czy mamy wam coś więcej do streszczenia? Absolutnie nie. Mecz do zapomnienia. Nudy w Opolu nie możemy sobie odżałować jeszcze z innego powodu. Równocześnie ŁKS grał u siebie z Puszczą, a tam działy się cuda. Wolski już w 11. minucie strzelił gola na 2:0, żeby szybko dostać czerwoną kartkę. Tymczasem sporo energetyków w podróży z Niepołomic do Łodzi musiał wypić Wiktor Żytek, który strzelił przeciwko drużynie Stawowego 3 gole! Hat-trick w pierwszej lidze to dość niespotykane zjawisko, dlatego zaraz po skończeniu tego tekstu szukamy skrótu spotkania ŁKS - Puszcza, bo tam skończyło się remisem 4:4.
Dziś niedzielne południe zdominowała sztuka złych wyborów. Po pierwsze - sędziowskich decyzji, po drugie - meczu, który należało transmitować w TV.
Odra Opole 1:1 Górnik Łęczna (0:1)
0:1 Krykun 21’
1:1 Winiarczyk 54’
Odra: Rosa – Tabiś, Kamiński, Żemło, Winiarczyk - Nowak, Trojak, Kort (70’ Mikinič), Niziołek, Janus (90’ Wróbel) - Piech (78’ Sluga).
Górnik: Gostomski - Sasin, Baranowski, Midzierski, Leândro - Goliński (56’ Struski), Tymosiak, Kalinkowski, Krykun - Wojciechowski (77’ Cierpka), Śpiączka (73’ Banaszak).
Żółte Kartki: Żemło, Niziołek - Baranowski, Midzierski, Banaszak