Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Czerwiński w formie - remedium na problemy ekipy Fornalika. Piast 2:0 Lechia
Piast Gliwice wysłał kolejny wyraźny sygnał, że zamierza szybko odbić się od dołu tabeli. Za taki uznajemy drugą ligową wygraną w ciągu czterech dni. Tym razem zespół Waldemara Fornalika pewnie ograł Lechię, wstrzymując jej marsz w stronę ekstraklasowego podium.
Piast po zwycięstwo sięgnął bez fajerwerków i innych ozdobników. Na Lechię wystarczyła dobra organizacja, skuteczność pod bramką Alomerovicia i prezenty w postaci indywidualnych błędów gdańszczan. Pierwszy gol padł z rzutu karnego, który został podyktowany po faulu Kopacza na Steczyku. Drugi - po strzale Czerwińskiego, którego nie upilnował Pietrzak. Co prawda kapitan Piasta do piłki dośrodkowanej przez Badię poszedł z niesamowitym impetem, ale to raczej nie usprawiedliwia lewego obrońcy gości.
Czerwińskiemu duże pochwały należą się nie tylko za gola, ale też za to z czego rozliczamy go w pierwszej kolejności, czyli za grę w obronie. Dziś był po prostu bezbłędny pod swoją bramką, kilkukrotnie kasując groźne akcje czy dośrodkowania lechistów. Z Czerwińskim w takiej formie gliwiczanie powinni wreszcie złapać więcej spokoju w tyłach, co do tej pory było ich największym problemem.
Do poziomu swojego kapitana dostosowali się pozostali obrońcy gospodarzy, przez co Lechia miała duże problemy ze stworzeniem klarownych okazji bramkowych. Najlepszą w drugiej połowie zmarnował Fila, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu po rzucie rożnym, ale z mniej więcej metra trafił w nogę Placha. Ta sytuacja była jednak absolutnie przypadkowa, gdyby Lechia chciała zagrać w ten sposób, to zwyczajnie by jej to nie wyszło. Generalnie zawodnicy trenera Stokowca, próbując sforsować obronę rywali, wyglądali jak Karol Krawczyk w odcinku „Miodowych lat”, w którym u psychiatry próbował wcisnąć klocki do właściwych otworów w pudełku. Mówiąc delikatnie - Lechii nie szło nadzwyczajnie. Nie licząc uderzenia Fili, Plach wysilać musiał jedynie po strzałach z dystansu Kałuzińskiego. Z trudem, bo z trudem, ale ostatecznie jakoś sobie poradził. Z kolei po uderzeniu Saiefa zza pola karnego uratowała go poprzeczka.
Czy druga wygrana z rzędu oznacza, że Piast ma już za sobą kryzys, w którym tkwił od początku sezonu? Biorąc pod uwagę, że ekipa trenera Fornalika w ciągu czterech dni ograła odpowiednio trzeci i czwarty zespół w tabeli, taka teza wydaje się mieć ręce i nogi. Symptomy zwiastujące poprawę dało się zauważyć już przed ostatnią przerwą na kadrę, nawet jeśli Piast popełniał wtedy proste błędy i gubił punkty. Spotkania z Górnikiem i Lechią pokazały jednak, że gliwiczanie wracają na właściwie tory i nadal potrafią grać mało efektownie, ale do bólu skutecznie. W dwóch ostatnich meczach na bramkę rywali oddali łącznie 7 celnych strzałów, które zamienili na 4 gole. Jak widać, styl preferowany przez byłego selekcjonera wciąż ma się dobrze.
Lechii, mimo porażki, nie będziemy przesadnie krytykować. Ot, przydarzył się jej słabszy mecz, nie pierwszy i pewnie nie ostatni w tym sezonie. Conrado, Saief czy Pietrzak to zawodnicy, którzy potrafią dużo jak na warunki Ekstraklasy, ale są po prostu chimeryczni. Dobre występy przeplatają słabszymi i dokładnie ta zasada zadziałała w ostatnich dniach - ze Śląskiem zagrali super, z Piastem dużo gorzej. A ponieważ swoje dnia ewidentnie nie miał Paixao, któremu zdarza się czasem ratować skórę kolegom, to trzy punkty zasłużenie zostały w Gliwicach.
Piast Gliwice 2:0 Lechia Gdańsk (2:0)
1:0 - 2’ Świerczok (rzut karny)
2:0 - 32’ Czerwiński (asysta: Badia)
Piast: Plach 5 - Konczkowski 5, Malarczyk 6, Czerwiński 7, Holubek 5 - Badia 6 (70’ Jodłowiec - 5), Chrapek 5, Sokołowski 4, Milewski 5 - Steczyk 5, Świerczok 6 (60’ Tiago Alves - 4)
Lechia: Alomerović 5 - Fila 4 (84’ Maulana Vikri - bez oceny), Tobers 5, Kopacz 4, Pietrzak 4, Haydary 2 (46’ Zwoliński - 4), Kałuziński 5 (64’ Gajos - 3), Kubicki 4, Saief 4 (74’ Mihalik - bez oceny), Conrado 3 ( 64’ Żukowski - 4)— Paixao 3
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski:
Nota: 3
Żółte kartki: Czerwiński, Chrapek - Haydary, Alomerović, Żukowski
Piłkarz meczu: Jakub Czerwiński