Autor zdjęcia: Własne
Wawrzyniak: Mladenović najlepszym transferem. Baszczyński: Skowronek powinien dostać czas. Filipiak: Nie walczymy z Wdowiakiem
Dlaczego Mladenović to najlepszy letni transfer? Na jakim etapie jest konflikt Cracovii z Wdowiakiem? Jak Listkiewicz i Boniek wspominają Maradonę? Czemu Skowronek powinien jeszcze dostać czas? Jak Szelągowski uratował Koronę? Za czym tęskni Stipica? Po dzisiejszą prasę warto też sięgnać dla wywiadu z Bartoszem Kielibą, który obszernie opowiada o trudnym temacie – chorobie córki i czychającej na nią śmierci.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Michał Listkiewicz: Maradona – kochany nadwrażliwiec”
„Przed dwoma laty, w trakcie mistrzostw świata w Rosji, kamery uchwyciły wyraźnie zmęczonego Maradonę. Może niepotrzebnie, bo podpadało to trochę pod znęcanie się nad chorym człowiekiem, człowiekiem z problemami.
Zgadza się. Na pewno jego organizm był zużyty, choć nie był staruszkiem, bo 60 lat to nie jest wiek do umierania. Widocznie ciało się zbuntowało. Oceniajmy go za jego dzieło, za grę, za piłkarski dorobek, za geniusz. A nawet jeśli mielibyśmy oceniać go jako człowieka, odnosiłem wrażenie, że to dobry człowiek. Nie robił nikomu krzywdy na boisku, poza nim też nie słyszało się, by komuś wyrządzał. Powtarzam: typ nadwrażliwca, emocjonalnego człowieka dźwigającego potężną sławę. Jak nie odlecieć, skoro ma się swoich wyznawców i uważają cię za Boga! Co jeszcze – miał rzadko spotykaną, jak na piłkarza, budowę. Krótkie nogi, a punkt ciężkości położony tak nietypowo, że przewrócić go bez faulu, kopnięcia, nie bardzo było możliwe. Mocno stał na nogach. Przed mistrzostwami świata w 1990 roku, choć nie było to zgodne z przepisami, podczas kursu sędziów powiedziano nam, że piłkarskich artystów dla dobra futbolu powinno się chronić. I tak się stało. Sędziowie byli skrupulatniejsi, jeśli któryś z rywali zbyt ostro traktował gwiazdę. Nikt tego głośno nie powiedział, ale wiedzieliśmy, że w przekazie od FIFA chodzi o ochronę tego najwybitniejszego – Maradony. „Sfauluje go ktoś trzy razy, to czwartego bezkarnie już nie ma prawa” – tak mniej więcej miało to działać. I wtedy trzeba było brać się za kartkowanie.”
Więcej TUTAJ
***
„Żartowniś, który zabłądził”
„Futbol był jego największą miłością i z dumą reprezentował swój kraj na boisku, walcząc dla Argentyny. Jednak identyfi kował się z każdą dyscypliną i chciał dzielić swoim doświadczeniem. Interesował się rugby, koszykówką, tenisem czy siatkówką. 16 lat temu prowadziłem Club Ciudad de Bolivar, rywalizowaliśmy w fi nale ligi i dwukrotnie sięgnęliśmy po mistrzostwo kraju. Maradona przebywał wtedy w swoim letnim domu i niewiele osób miało do niego dostęp. Był cały czas pod opieką lekarzy i to oni wspólnie z rodziną decydowali o tym, kto może odwiedzać Diego. Przechodził wówczas rekonwalescencję po odwyku narkotykowym. Oglądał mecze z udziałem naszej drużyny i skontaktował się z prezesem klubu mówiąc, że chciałby się z nami spotkać. Pojechaliśmy do niego we trzech, wspólnie spędziliśmy poranek, popijając mate. Chciał przyjechać na któryś mecz, ale lekarze mu zabronili. Po zdobyciu złota dostaliśmy od niego wiadomość z gratulacjami. Nawet wtedy, przechodząc bardzo trudny okres, nie tracił pogody ducha. Opowiadał nam o swoich planach, o projektach, które zamierza zrealizować po odwyku.”
Więcej TUTAJ
***
„Strzela, asystuje, czaruje”
„Zdecydowanie jest on najlepszym letnim transferem Legii. Można go już nawet uznać za lidera warszawskiego zespołu. Uważam, że Mladen od dwóch lat jest też najlepszym lewym obrońcą w ekstraklasie. Jego obecne liczby goli i asyst byłyby wybitnym wynikiem jak na bocznego defensora w skali całego sezonu, a mówimy na razie o 20 meczach. W co drugim spotkaniu, w którym występuje, coś daje swoim drużynom – zauważa były lewy obrońca Legii Warszawa Jakub Wawrzyniak. – Szkoda, że nie trafi ł do Legii wcześniej – żałuje inny były legionista Tomasz Sokołowski I. – Osobiście widziałem go w warszawskim zespole już rok temu. Wtedy na przeszkodzie stanęły finanse, bo miał ważny kontrakt z Lechią. Wiedziałem, że pomoże drużynie, bo ma sporo atutów ofensywnych. Było to widać już wtedy, gdy występował w klubie z Gdańska. Może nie strzelał tylu goli, ale miał sporo asyst – dodaje obecny trener stołecznego Drukarza.”
Więcej TUTAJ
***
„Złapać wiatr w żagle”
„Dwie wygrane przywróciły uśmiech na twarze wszystkich pracujących przy Okrzei. – Walcząc o mistrzostwo, grasz tak naprawdę dla siebie i dla kibiców. To moment chwały dla klubu, radości. Kiedy bijesz się o utrzymanie, czujesz odpowiedzialność za innych. Przecież po spadku do klubowej kasy będzie wpływać mniej pieniędzy, a wtedy mogłyby zacząć się zwolnienia i to wśród znajomych, bo pracujący w klubie to znajomi. Dlatego bardziej denerwowałem się przed meczem o ligowy byt, niż gdy rywalizowaliśmy o tytuł w 2019 roku – tłumaczył w rozmowie z nami Gerard Badia. Kapitan Piasta mógł mieć obawy, że koszmar się powtórzy i znów przyjdzie mu walczyć o utrzymanie klubu na powierzchni. Po zwycięstwach w ostatnich meczach wydaje się, że przy Okrzei wreszcie zaczęło świecić słońce. – Uśmiech powrócił na twarze – stwierdził w wywiadzie dla klubowych mediów Jakub Czerwiński. Środkowy obrońca miał spory wkład w to, że humory w Gliwicach są lepsze. W meczu z Lechią strzelił gola na 2:0, a do tego bardzo dobrze spisywał się w defensywie.”
Więcej TUTAJ
***
„Pielgrzym świętokrzyski”
„Gimnastykę musieli czasem uprawiać też trenerzy w grupach młodzieżowych Korony. – Daniel od zawsze miał luźne podejście do treningu – zaczyna rozmowę Paweł Czaja, trener, który prowadził Szelągowskiego przez kilka lat. Gdy dopytujemy, co przez to rozumiał, szybko tłumaczy: – Piłka była dla niego zabawą. Uwielbiał kiwać, grać ofensywnie. W meczach zawsze dawał z siebie sto procent, ale bywały treningi, na których się obijał. Lata mijały i takie wybryki zdarzały się coraz rzadziej, ale jednak czasem Szelągowski miewał gorsze chwile. Tak było nawet w mistrzowskim dla drużyny CLJ sezonie. – Odbyliśmy krótką rozmowę wychowawczą. Powiedziałem, że albo zacznie się starać i dawać z siebie maksa, albo wróci do juniorów młodszych – wspomina Mierzwa. Groźby podziałały. Zresztą zawsze działały, tylko lata wcześniej straszak był inny. – Nie pamiętam już, co Daniel przeskrobał razem z dwoma innymi kolegami, ale pamiętam, że postawiłem im warunek: albo poprawicie oceny, albo wylatujecie ze składu. Efekt był natychmiastowy, średnia poszła w górę – śmieje się Czaja.”
Więcej TUTAJ
***
„Młodzież zawodzi”
„Latem 2019 roku obiecujące wejście do pierwszej drużyny miał Daniel Ściślak. W nagrodę odebrał powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski, później był debiut. Od tamtej pory jednak nie widać znaczącego postępu w jego grze. Z piłkarza, który 13 meczów poprzedniego sezonu zaczynał w podstawowym składzie, stał się rezerwowym wchodzącym tylko na końcówki spotkań. Adrian Gryszkiewicz jako jedyny młody piłkarz Górnika zadomowił się w pierwszym składzie zabrzan. W meczu na szczycie z Rakowem trener Brosz zaskoczył, gdy w podstawowym składzie wypuścił nieopierzonych Aleksandra Paluszka (19 lat, wtedy trzeci mecz w ESA) i rok starszego Krzysztofa Kubicę (piąte spotkanie). Zabrzanom tamten mecz kompletnie nie wyszedł, a Raków ich zdominował. Brosz próbował reagować, w efekcie czego Kubicę zmienił jeszcze przed przerwą (w 37. minucie). Paluszek dostał osiem minut więcej – na drugą połowę już nie wyszedł.”
Więcej TUTAJ
***
„Cracovia nie chce walczyć z Wdowiakiem”
„Zawodnik dostał do przedłużenia umowę, gdyż jego poprzedni kontrakt wygasał 30 czerwca 2021 roku. Nie wiedział wtedy, że to oferta „nie do odrzucenia”. Nie osiągnął porozumienia i został skazany na grę w trzecioligowych rezerwach. Trener Michał Probierz i wiceprezes klubu w jednej osobie nie krył, że podłożem sytuacji jest sprawa kontraktu. Zrezygnowany piłkarz złożył 19 listopada do Piłkarskiego Sądu Polubownego wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Nie wiadomo, jak sprawa się zakończy, ale Cracovia będzie musiała składać wyjaśnienia. Jej prezes, profesor Janusz Filipiak zapewnia nas, że klub nie chce stawać po przeciwnych stronach barykady ze swoim piłkarzem. – Walczymy z koronawirusem, a nie z Mateuszem Wdowiakiem. Sprawa się toczy i zobaczymy, co przyniesie przyszłość – mówi Filipiak.”
***
„Bardziej poeta niż łobuz”
„Miał jakość, ale też musiało upłynąć trochę czasu, żeby można było to zobaczyć. To nie jest piłkarz, który od razu zaadaptuje się w każdej drużynie. Równie dobrze może pozytywnie zaskoczyć, co bardzo rozczarować – ocenia Żewłakow. – Spokojnie może wrócić na wysoki poziom, bo posiada odpowiednie papiery. Bardzo możliwe, że teraz trener Śląska cierpliwie czeka na moment, kiedy Pawłowski będzie w stu procentach wykonywał postawione przez niego zadania. Bo Bartek ma polot w ataku, ale czasem zapomina o obronie. On musi być dobrze przygotowany, bez żadnych urazów, żeby pokazać wszystkie swoje zalety. Kiedy ja byłem w Zagłębiu, również nie od pierwszego meczu zaczął się wyróżniać – potwierdza Mariusz Lewandowski, były szkoleniowiec Miedziowych. – Czy w sobotę Bartek zagra z Podbeskidziem w podstawowym składzie? W meczu z Lechią wykonał dobrą robotę. Na pewno jest blisko, żebym mógł go wykorzystać w większym wymiarze niż tylko jako zmiennika – przyznaje trener Śląska Vitezslav Lavička.”
Więcej TUTAJ
***
„Zaangażowania Stali nigdy nie zabraknie”
„Jedno mogę obiecać: walki i zaangażowania nigdy nam nie zabraknie. One zawsze muszą być, co powtarza nam ciągle trener – zapewnia obrońca Mateusz Żyro na ofi cjalnym kanale Stali. Defensywa beniaminka w ostatnim spotkaniu wyglądała dość eksperymentalnie i pewnie podobnie będzie wyglądać w sobotę. Zdrowieje co prawda kapitan Krystian Getinger, ale może być dla niego za wcześnie na powrót do podstawowej jedenastki. Kontuzjowany jest Szymon Stasik, co oznacza, że są problemy z obsadą boków defensywy. Na lewej musi zagrać Marcin Flis, a na prawej Kamil Kościelny, który jest nominalnym stoperem. W Stali występuje też nowa para środkowych defensorów: grający od początku sezonu Żyro i niedawno pozyskany Bożidar Czorbadżijski. – Nie mamy problemów z komunikacją. Myślę, że czas działa na naszą korzyść i będziemy coraz lepiej poznawać swoje zachowania – uważa Żyro.”
Więcej TUTAJ
***
„Teraz spokój, oceny w grudniu”
„Końcówka prawdę nam powie Mimo to nie należy do entuzjastów pomysłu zmiany szkoleniowca. – Myślę, że trener Skowronek powinien dostać czas. W tym całym zamieszaniu, gdzie nagle pięciu zawodników może mu wypaść, gdy kilku innych zaraz wraca, co chwilę trzeba organizować się od początku. Widziałbym to tak: do końca rundy trener Artur Skowronek powinien móc spokojnie prowadzić zespół i dopiero na koniec roku zostać ocenionym. Wtedy będzie można powiedzieć, czy ta drużyna ma szansę się rozwinąć i czy to jest to, czego oczekują wszyscy w klubie – mówi Baszczyński. Na tę ocenę z pewnością w dużym stopniu wpłyną wyniki czterech ostatnich jesiennych meczów.”
***
„Bartosz Kieliba: Przy SMA śmierć cały czas czyha za plecami”
„Wyjechaliście do Włoch w połowie września 2018 roku, kiedy Maja miała 3 miesiące. Żona z Mają wróciły do Polski pod koniec stycznia 2020. Przez półtora roku większość czasu żyliście osobno. Co pan dziś czuje, gdy ten czas wspomina
Nigdy nie chciałbym do tego wrócić... Aż mi się łezka kręci. Nikt nie jest w stanie tego zrozumieć, dopóki sam tego nie doświadczy. Zamartwianie się każdej nocy o życie swojego dziecka jest czymś absolutnie najgorszym na świecie. W październiku Maja przyjęła lek, do końca roku była mało stabilna. To był najgorszy okres. Potem się polepszyło, ale ta rozłąka, bezsilność, odbiła na nas mocne piętno. Ale też choroba Mai spowodowała, że potrafimy dostrzegać, cieszyć się z małych rzeczy, których nie doceniają inni ludzie. Ja to doskonale rozumiem, bo w przeszłości też rozmyślałem o rzeczach, które wtedy wydawały mi się wielkimi problemami. Dziś to jakaś bzdura. Nie mamy najłatwiejszego życia, ono już nigdy nie będzie łatwe. Mamy jednak córkę, już raz ją uratowaliśmy.
Pamięta pan jeszcze wasze życie sprzed 2018 roku?
Gdy je sobie przypominam, to zdaję sobie sprawę, jakie było błogie, beztroskie i przez nas niedocenione. Czasem stwierdzamy z żoną, że nawet naiwne, często wyszukiwaliśmy problemy, które tak naprawdę nie istniały. Kiedy z żoną widzimy rówieśników Mai, którzy biegają, i ich rodziców, którzy narzekają na to, że nie mogą ich upilnować, to myślimy: bardzo chętnie, bardzo byśmy chcieli, aby plecy bolały nas od schylania się za biegającym urwisem, a nie jak ma to miejsce teraz od służenia za nogi naszej córki. Chcielibyśmy, żeby było tak jak z naszym pierwszym dzieckiem.
Cierpienie córki to jedno, ale jest też cierpienie wasze. Jak pan sobie radzi z tą sytuacją?
Wydaje mi się, że całkiem nieźle. Może dlatego, że nie wybiegam w przyszłość. Żyję z dnia na dzień. Kiedy dowiedzieliśmy się o jej chorobie, zaczęliśmy działać, nie myśleliśmy o tym, co nas czeka. Zdecydowanie trudniej miała Marta, kiedy była w Mediolanie sama z Mają. Były momenty, w których naprawdę była bliska załamania. Kiedy z nią rozmawiałem, ciężko było mi znieść, że jestem w Polsce, starałem się, ale w żaden sposób nie mogłem jej pomóc. Bardzo źle się z tym czułem, do tej pory nie do końca jest mi dobrze z tym, że one były tam same, że moja żona musiała tyle przetrwać sama.”
SPORT
„Liczą na zwycięstwo”
„Pomocny będzie przede wszystkim powrót do gry Alasany Manneha. Gambijczyk nie mógł zagrać z Piastem z powodu czterech żółtych kartek. Teraz jest do dyspozycji sztabu szkoleniowego Górnika. Jego obecność w środku pola mocno się przyda, bo w derbach gospodarze przegrali rywalizację o ten fragment boiska, co było kluczowe dla losów spotkania. W Zabrzu wszyscy z niecierpliwością oczekują wieczornego starcia z „portowcami”, także Stefanos Evangelou, który walczy o miejsce w składzie. Młodzieżowy reprezentant Grecji przed starciem z Pogonią mówi: - Oczywiście jestem przygotowany do tego meczu. Wiem, że w drużynie rywala też mają piłkarza z Grecji i już szykujemy się na to spotkanie. Bardzo zależy nam na tym, żeby zdobyć trzy punkty. Najważniejsze to zagrać na zero z tyłu. Jeżeli to się uda osiągnąć, to powinno być dobrze, bo z przodu na pewno coś uda nam się strzelić.”
***
„Debiutował na czerwono”
„Pewnie wtorkowy mecz z Zagłębiem też zacząłby na ławce rezerwowych, ale przed spotkaniem okazało się, że aż dwóch prawych obrońców Podbeskidzia - Bartosz Jaroch i Filip Modelski - otrzymało pozytywne wyniki testów na koronawirusa. Biorąc jeszcze pod uwagę uraz Szymona Mroczki, który również występował na tej pozycji, trener Krzysztof Brede został postawiony pod ścianą. Na prawej stronie defensywy musiał wystawić Danielaka, który niegdyś występował w tej formacji, ale na lewej flance. Na przeciwległej zaliczył jedynie epizod i to niezbyt ciekawy. - Gdy byłem zawodnikiem Chrobrego, na prawej obronie zagrałem przeciwko Górnikowi Zabrze. Dosyć krótko, bo w 20 minucie... obejrzałem czerwoną kartkę - uśmiechnął się Karol Danielak.”
***
„Złapali głębszy oddech”
„Wielu szkoleniowców wyznaje zasadę, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Jarosław Skrobacz się do nich nie zalicza, często „miesza” w składzie, więc nie ma żadnej gwarancji, że „Miedzianka” pojedynek z Odrą rozpocznie w identycznym zestawieniu. - Zna pan mnie bardzo długo, więc wie doskonale, ze ja takich reguł nie uznaję - dodaje Jarosław Skrobacz. - Dużo zależy od tego, jaką taktykę ustalimy „pod przeciwnika” i w jakiej dyspozycji będą poszczególni piłkarze. Jedno mogę zagwarantować - na boisko wybiegną w danym momencie najlepsi piłkarze.”
***
„Dawid Gojny: Bardzo przeżywam każdą porażkę”
„Dlaczego w Sosnowcu nie zadziałał efekt nowej miotły? Pod wodzą trenera Kazimierza Moskala w trzech meczach zdobyliście tylko punkt.
Gdybym to wiedział... Kazimierz Moskal to bardzo dobry trener, profesjonalista. Kluczem był mecz w Radomiu, gdybyśmy go wygrali, wtedy sytuacja byłaby zupełnie inna.
Kara finansowa, jaką nałożył na was prezes klubu Marcin Jaroszewski, bardzo pana zabolała? W przeszłości przydarzył się panu taki przykry incydent?
Byliśmy świadomi, że prezes Jaroszewski chce z nami wejść w pewien układ. I zgodziliśmy się na taki wariant. To był fajny pomysł i podjęliśmy rzuconą nam rękawicę. Za zwycięstwo mamy dodawane pieniądze, za przegrany mecz - odejmowane. Wiemy, jaka jest w tej chwili sytuacja i postaramy się ją odwrócić. Wszystko jest w naszych rekach. Do końca sezonu pozostało mnóstwo meczów, więc zrobimy wszystko, by to prezes był nam winien pieniądze, a nie my jemu.”
***
„Kto przejmie rolę Grzeszczyka?”
„Zadanie tyszan w Niecieczy polegać będzie na wyeliminowaniu atutów gospodarzy oraz wykorzystaniu ich deficytów. - Brak na środku obrony Artema Putiwcewa, który nabawił się tydzień temu kontuzji podczas meczu z Widzewem, spowodował, że w środę Bruk-Bet grał z przesuniętym na stopera z drugiej linii Piotrem Wlazłą – dodaje Tomasz Horwat. - Co prawda w Niepołomicach lider nie stracił gola, ale było widać, że ograny w ekstraklasie nominalny pomocnik występuje na nieswojej pozycji. Środek pola zachował jednak swoją moc, o czym świadczy fakt, że jak w większości spotkań w tej rundzie Termalica miała ogromną przewagę w posiadaniu piłki. Były nawet mecze, w których aż 70 procent czasu gry niecieczanie rozgrywali swoje akcje. Dlatego wiemy, że musimy być od początku do końca maksymalnie skoncentrowani i walczyć o każdą piłkę z determinacją. Zagraliśmy już w tym sezonie w ten sposób z Arką w Gdyni i wróciliśmy ze zwycięstwem, więc na boisko w Niecieczy wyjdziemy z wiarą.”
***
„Razem mogą więcej”
„Od blisko roku korzysta z niej Ruch Chorzów, kilka miesięcy temu jego krokiem poszła cała I liga, a teraz powstała wersja dedykowana Polonii Bytom. Wicelider III grupy III ligi to kolejny klub, który zaczyna używać specjalnej mobilnej aplikacji firmy Sportbonus, mającej stanowić wsparcie dla budżetu i angażującej kibiców do zbierania środków na rzecz klubu w sposób dla ich portfeli nieodczuwalny. Model funkcjonowania aplikacji opiera się na zebraniu przez klub jak największej grupy firm, sklepów. Kibice integrują swą kartę płatniczą z aplikacją, zapewniają firmom obrót, robią zakupy - czy to stacjonarnie, czy internetowo - sklep zarabia, a procent z każdej transakcji wędruje do klubowej kasy.”
SUPER EXPRESS
„Stipica ratuje Pogoni skórę i tęskni za… Szynką”
„Pół roku temu mówiło się, że możesz trafić m.in. do Sampdorii i CSKA Moskwa. Masz w planach grę w silniejszej lidze niż polska ekstraklasa?
Coś tam wiedziałem o zainteresowaniu tych klubów, ale moja głowa jest wyłącznie w Szczecinie. Jeśli będzie jakaś oferta, to o mojej przyszłości będzie decydowała Pogoń (kontrakt do czerwca 2024 r., red.). Mam duży szacunek dla wszystkich w klubie i podoba mi się, że mają tutaj plan i ambicje, żeby iść do przodu pod każdym względem. To jest projekt na lata, oprócz stadionu powstaje imponująca infrastruktura dla akademii.
Alexander Gorgon z Pogoni powiedział, że z Chorwacji, gdzie grał przez kilka lat, brakuje mu tylko widoku na Adriatyk. A tobie czego brakuje?
Mogę zrozumieć Alexa, bo ja mam mieszkanie w Splicie nad samym morzem ite widoki są naprawdę fajne. To, co najważniejsze dla mnie, czyli żonę i córkę, mam przy sobie w Szczecinie. A z rzeczy codziennych brakuje mi prśuta. To suszona szynka robiona w Chorwacji, Słowenii i Włoszech, gdzie nazywają ją prosciutto. Chleb z serem i tą szynką – nie ma nic lepszego do jedzenia! (śmiech).”
GAZETA WYBORCZA
„Wielki, bo prawdziwy”
„Na mundialu w Meksyku Argentynie dał dumę, a Neapolowi poczucie, że jest lepszy, niż wszyscy myślą. Ludzie na południu Włoch są zakompleksieni z powodu bogactwa Północy, Mediolanu, Turynu i z zazdrości chcą im dokopać. Był genialny i jego geniusz wpływał na innych. Widziałem, co w Neapolu dzieje się na jego punkcie. A mimo to w jednym meczu zmówiliśmy się z kolegami, że nie będziemy go kopać. A w tamtych czasach się gości kasowało. Inne było tempo gry, inne było życie. Dziś profesjonalizm, integratory, komputery, drużyny na 20 metrach boiska, brak indywidualnego krycia, ułamki sekundy na przyjęcie piłki. Polowanie na nogi Diego trwało przez całą karierę. Ochrony sędziego nie było. Przed meczem postanowiliśmy go uziemić, ale w trakcie spotkania uznaliśmy, że koniec, nie zrobimy mu krzywdy. Jest po prostu za dobry. Nie chodziło o to, że nie byliśmy w stanie, ale nie chcieliśmy.”
Więcej TUTAJ