Autor zdjęcia: Lukasz Laskowski / PressFocus
„Lech ma szeroką kadrę, dajemy radę na 3 frontach”. Tomasz Rząsa żyje w alternatywnej rzeczywistości...
Za każdym razem, kiedy już człowiek może pomyśleć, że Tomasz Rząsa przestał wygadywać głupoty i wziął się do roboty na poważnie, on postanawia wyprowadzić nas z błędu. Tak, znów to zrobił!
Krótki z cytat z TVP Sport:
Całość wypowiedzi Tomasza Rząsy dla TVP przed #STALPO pic.twitter.com/Z7h5vbV6Vq
— Hubert Michnowicz (@Hubert__Michno) November 26, 2020
Podkreślmy – SZEROKA KADRA LECHA.
Gdyby nie Covid, gdyby nie kontuzje, gdyby nie niekorzystny układ planet, to trener Żuraw miałby wszystkich swych zawodników do dyspozycji. No genialna dedukcja. Problem w tym, iż każdy z wymienionych czynników oczywiście wystąpił. Ba, naiwnością graniczącą z głupotą było uważanie, że Kolejorz jakimś cudem uchroni się przed pandemią, jej skutkami zdrowotnymi i wpływem na urazy. Bo niby czemu, skoro choruje cały świat, a w pewnym momencie jakieś pół Ekstraklasy?
Chodzi o to, drogi dyrektorze sportowy, że skoro miałeś świadomość istnienia powyższych czynników, to zwyczajnie nie dostosowałeś siebie i drużyny do nich. Efekty tego oglądamy zarówno w Ekstraklasie i Lidze Europy. Lech może wciąż gra przyjemnie dla oka, lecz nie idą za tym zadowalające efekty.
I trudno się temu dziwić, przy tak ograniczonym polu manewru, jaki ma szkoleniowiec Lecha. Rzućmy okiem na tę głębię składu:
Niby 10 z 11 pozycji jest zabezpieczonych, niby prawie każdy ma alternatywę. ALE!
- Czy dobrą alternatywą dla Satki jest Dejewski? Nie
- Czy można być pewnym zdrowia Rogne dłużej niż przez tydzień? Nie
- Czy Marchwiński daje sobie radę, gdy akurat dostanie szansę w miejsce Modera, Tiby czy Kamińskiego? Nie
- Czy Muhar to zawodnik na odpowiednim poziomie, by zastąpić Modera? Nie
- Czy Kaczarawa gra satysfakcjonująco? Nie
- Czy Awwad dostał na tyle dużą szansę od szkoleniowca, by rozpatrywać go jako pewniaczka, gdyby nagle wypadł Ramirez? Nie
- Czy Skóraś faktycznie nie potrzebuje kogoś do rywalizacji? Nie
Tragicznych efektów tak przygotowanej kadry widzieliśmy już mnóstwo. Wczoraj na przykład trzeba było gonić wynik, a Żuraw próbował to robić zdejmując Skórasia oraz Sykorę i wprowadzająć Krawecia i Czerwińskiego. Czyli zdjął dwóch ofensywnych zawodników, a do boju posłał dwóch obrońców. No ale trudno mu się dziwić, przecież nie pośle na skrzydło Satki, Kaczarawy czy bramkarza Malenicy. W ogóle warto też zauważyć fakt, iż wczoraj na ławce poznaniaków zasiadło 8 graczy, podczas gdy Montanier mógł wybierać spośród 12. W innym meczu z kolei, przeciwko Benfice, na środku obrony musiał wystąpić Dejewski i skończyło się dokładnie tak, jak można było się spodziewać – bardzo słabym występem stopera.
No nie, to nie jest ekipa, która będzie w stanie walczyć na trzech frontach i nie zostanie szybko zajechana. Zwłaszcza, gdy tym trzecim frontem jest Liga Europy, gdzie samo tempo meczów jest jakieś 3 razy wyższe niż w Ekstraklasie. Gdyby zamiast w LE Kolejorz mierzył się w Pucharze Wójta gminy Opalenica, to może jakoś by sobie poznaniacy poradzili, a tak… Cóż, jest beznadziejnie.
Zerknęliśmy sobie też na minuty rozegrane przez poszczególnych piłkarzy Lecha i w sumie widok jest przerażający. Aż 9 przekroczyło 1000 minut, 2 kolejnych zbliża się do tego wyniku i osiągnie go po kolejnym meczu:
- Bednarek – 1620 minut
- Moder – 1567 + 256 w kadrze
- Ramirez – 1501
- Puchacz – 1468 + 434 w kadrze
- Ishal – 1462
- Czerwiński – 1377
- Satka – 1349 + 210 w kadrze
- Tiba – 1334
- Crnomarković – 1070
- Skóraś – 953 + 80 w kadrze
- Kamiński – 937 + 217 w kadrze
OBSTAWIAJ MECZE LECHA U NASZEGO PARTNERA BETSAFE!
Kosmiczne liczby, zwłaszca gdy porównamy je na przykład z tymi u graczy Rakowa, którym przecież trudno się nie zachwycać w tym sezonie. Tam Szumski i Piątkowski mają dwa najwyższe wyniki – 1080 minut, trzeci jest Kun z 1063. Reszta – poniżej tego magicznego progu 1000 minut. Jakkolwiek spojrzeć ci najbardziej zmęczeni częstochowianie i tak rozegrali prawie 2 razy mniej minut, niż ich odpowiednicy z Kolejorza. Owszem, to pokłosie braku rywalizacji w europejskich pucharach, ale to przecież wcale nie jest argument na obronę Tomasza Rząsy i jego tez. Ba, wręcz przeciwnie, to tylko gorzej świadczy o wykonywanej przez niego pracy.
Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, iż Rząsa jednocześnie twierdzi, że Lech radzi sobie satysfakcjonująco na wszystkich frontach. Przypomnijmy zatem – 12. punktów straty do 1. Legii i zaledwie 4 przewagi nad ostatnią Stalą. Nie dziwimy się Piotrowi Reissowi, który ostatnio w TVP Sport stwierdził: – Kolejorz może już pożegnać się z mistrzostwem. Ponadto poznaniacy zjamują 3. miejsce w grupie Ligi Europy, 5 oczek straty do Benfiki oraz Rangersów i w perspektywie mecze z obiema tymi drużynami.
Jeśli to są wyniki zadowalające dla dyrektora sportowego klubu ze stolicy Wielkopolski, to nie pozostaje nam nic innego jak tylko pogratulować mu ambicji. Na miejscu zarządu Lecha chyba zastanowilibyśmy się, czy ktoś o tak niskim poziomie aspiracji w ogóle powinien pracować w tym klubie...