Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Nie ma postępu? Nie ma trenera. Skowronek dał całkiem sporo argumentów, by go zwolnić
Czy musiało tak się zdarzyć? Patrząc na suche liczby może i mistrzowie retoryki potrafiliby jakoś Artura Skowronka wybronić (choć zadanie niełatwe), ale spoglądając na boisko? Trener Wisły powinien był wylecieć już dawno. Sęk w tym, że to wcale nie była taka czarno-biała sytuacja.
Nieco ponad dwa tygodnie temu minął rok, od kiedy Artur Skowronek przejął schedę po Macieju Stolarczyku. Wisła była w czarnej dupie od strony sportowej, ale udało się ten syf ogarnąć na wiosnę i w bardzo dobrym stylu odskoczyć nieco rywalom w walce o utrzymanie. Po przerwie spowodowanej koronawirusem było coraz gorzej, ale Ekstraklasa przy Reymonta została, minął sezon i co się działo dalej? Bądźmy precyzyjni:
-
Na start wtopa w Ostrowcu Świętokrzyskim z trzecioligowcem. Pogadanki o poważnym traktowaniu Pucharu Polski przechodzą do historii. Pięć meczów z rzędu bez zwycięstwa w lidze
-
W tym totalna kompromitacja u siebie w meczu z Wisłą Płock, jeden z najgorszych meczów Białej Gwiazdy w tym sezonie (0:3)…
-
…oraz dający nadzieję remis z ówczesnym liderem Górnikiem Zabrze. Wtedy Wisła zagrała ofensywnie i mogła ten mecz wygrać
-
Dwa wysokie zwycięstwa z beniaminkami, bilans bramek 9:0
-
Kolejne cztery spotkania z rzędu bez zwycięstwa, w tym trzy porażki (dwie u siebie)
Sinusoida, tylko że w jakimś sensie krzywdząca Wisłę Kraków. Gdyby terminarz nie wylosował Białej Gwieździe Stali Mielec (WEAK) i Podbeskidzia (WEAK) jeden po drugim, a dał na przykład Legię (STRONG), może bylibyśmy dzisiaj w innym miejscu i dyskutowali nie o tym, czy Skowronka zwolniono słusznie, a o tym, jak sprawuje się jego następca po miesiącu pracy i czy czyni jakieś postępy.
Śmiechem żartem, ale jest w tym trochę prawdy. 6:0 ze Stalą było dla Wisły katalizatorem, dającym nadzieję na zmianę kursu. Nikt o zdrowych zmysłach nie zwolni trenera, gdy – najpierw – jego zespół zagrał jak równy z równym z liderem, a później ogolił jednego beniaminka na wyjeździe i drugiego u siebie. Sęk w tym, że w narracji przeważało słowo „ogolił”, a nie „beniaminek”, co jest dość ważne zwłaszcza w kontekście późniejszych meczów i ostatecznie tego wczorajszego, będącego gwoździem do trumny. Prawda może być bolesna – Wisła od początku lipca wygrała 5 meczów.
-
Dwa w Ekstraklasie z beniaminkami (Stal i Podbeskidzie)
-
Trzy towarzyskie z beniaminkami (dwa razy Stal i raz Podbeskidzie)
Powtarzalność godna podziwu, ale kibicom krakowian raczej nie chodziło po głowie pokonanie dwóch najsłabszych drużyn Ekstraklasy przez ostatnie cztery miesiące. Na pewno nie tylko ich.
Co jednak też ważne, poza tym, że chwilowo pojawiły się wyniki w lidze, to jeszcze w tych spotkaniach przemianę przeszli tacy zawodnicy, po których za Chiny Ludowe się tego nie spodziewano. Okazało się, że Dawid Szot potrafi zagrać na prawej obronie lepiej niż Łukasz Burliga, Patryk Plewka niekoniecznie powinien być wyśmiewany, a Jean Carlos przeniesiony na skrzydło strzela bramki i gra całkiem przyzwoicie z korzyścią dla drużyny. Oczywiście nie bez przerwy, ale znacznie częściej niż wtedy, gdy występował na szpicy.
Odbudowania tych piłkarzy mało kto się spodziewał, tylko że jest też druga strona medalu, a mianowicie ci, którzy wspomnianą wiosną Wisłę ciągnęli za uszy. Savicevicia w klubie nie ma, Vullnet Basha od dawna nie zagrał dobrego meczu, a Giorgij Żukow… szkoda gadać. Kazach zaliczył ogromny zjazd względem ubiegłego sezonu i trudno znaleźć na to wszystko wytłumaczenie. Teraz jedyną osobą, która ciągnie ten klub sportowo jest Kuba Błaszczykowski, gdy akurat może grać. A jeśli jego nie ma, Wisła autentycznie nie istnieje na boisku.
Trudno nie obwiniać za to Artura Skowronka, bo kto przygotowywał drużynę po wstrzymaniu rozgrywek? Albo przed sezonem? Nie kto inny, jak właśnie on. Kto odsunął od zespołu Leszka Dyję, trenera od przygotowania fizycznego? Kto stawiał na ociężałego i drewnianego Beqiraja kosztem Aleksandra Buksy? Kto na lewe skrzydło delegował Dawida Abramowicza, który znacznie lepiej sobie radził w defensywie, co pokazywał każdy kolejny mecz? Kto dokonywał dziwacznych zmian w trakcie spotkania, jak na przykład ściąganie przy niekorzystnym wyniku Stefana Savicia, będącego jednym z lepszych piłkarzy na boisku?
Sorry, pewnych decyzji wybronić się nie da. I tego, że Wisła nie poczyniła żadnego postępu od dobrego półrocza, a nawet się cofnęła. Tylko czy to jest wina WYŁĄCZNIE trenera? Czy to był jedyny problem, z którym musi zmierzyć się Wisła i czy teraz magicznie zostanie naprawiony? Nie mamy takiego wrażenia, co nie znaczy, że decyzja o zwolnieniu Skowronka nie jest słuszna. Po prostu nie da się patrzeć na wszystko jednakowo. Może dobrze byłoby uprzątnąć strukturę klubu, w której piłkarz nie będzie oficjalnym szefem trenera? Wzmocnić pion sportowy, by takie gagatki, jak Beqiraj do klubu nie trafiały i żeby fachowo zająć się przebudową składu, która czeka Wisłę w przyszłym roku (14 piłkarzom kończą się kontraktu w czerwcu). To wszystko jest do przemyślenia, ale w pierwszej kolejności na pewno trzeba zatrudnić porządnego trenera.
Janekx89 informuje, że jest sondowana opcja zatrudnienia Thomasa Dolla, wieloletniego trenera Ferencvarosu, który ostatnio pracował w APOEL-u Nikozja. Opinie o nim krążą różne – od wybitnego fachowca po kłótnika, konfliktowego gościa, najgorszego trenera w historii Hannoveru 96. Ricardo Sa Pinto w wersji niemieckiej? Wiśle teraz wybitnie potrzeba spokoju.