Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
INFO: Magdoń dyrektorem sportowym Nafciarzy. Kmiecik i Mokry poprowadzą Wisłę Kraków. Papszun: Raków powalczy o mistrzostwo
Wisła Kraków znalazła tymczasowych trenerów, a jej imienniczka z Płocka nowego dyrektora sportowego. Ponadto Adam Dźwigała jest na testach w nowym klubie. Odważną deklarację złożył natomiast Marek Papszun.
W oczekiwaniu na nowego szkoleniowca, Wisła Kraków ogłosiła współpracę z dwoma tymczasowymi:
❗️ Kazimierz Kmiecik i Grzegorz Mokry tymczasowo przejęli obowiązki pierwszego trenera Wisły Kraków
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) November 30, 2020
➡️ https://t.co/GyvBYW434F pic.twitter.com/30piSpjxAV
***
Dziś z posady dyrektora sportowego Wisły Płock wyleciał Marek Jóźwiak, a już znany jest jego następca.
🔜Paweł Magdoń będzie nowym dyrektorem sportowym Wisły Płock.
— Janekx89 (@janekx89) November 30, 2020
***
Adam Dźwigała pozostający od paru miesięcy bez klubu jest na testach w Sankt Pauli.
Adam Dźwigała testowany przez drugoligowe FC St. Pauli. https://t.co/MwXwD23bP7
— Tomek Hatta (@Fyordung) November 30, 2020
***
Marek Papszun odważnie stwierdza, że Raków zamierza walczyć o mistrzostwo Polski.
„W Częstochowie mówi się więc o walce o mistrzostwo Polski?
Nie rozmawiamy o tym, ale czujemy to wszyscy i kłębi się to w głowach zawodników. Nie wierzę, że tak nie jest. Myśli o mistrzostwie muszą krążyć. I to nie jest złe, po to pracujemy, nikt nam tego nie daje za darmo. Zasuwamy, tak jak w meczu z Wartą, w którym wszystko szło ciężko. Ale wyszło, bo do ambicji dołożyliśmy robotę. To była konsekwencja w działaniu, a nie szczęście. Na wszystko trzeba jednak spojrzeć z szerokiej perspektywy. Mamy mniejsze możliwości infrastrukturalne i organizacyjne niż nasi przeciwnicy. Na przykład w kwestii podgrzewanej płyty, regeneracji zawodników. Nie załamujemy się jednak i nadrabiamy czynnikiem ludzkim.
Od lat znany jest pan z tego, że piłkarzy wymienia pan bez mrugnięcia okiem, jeśli tylko zachodzi taka potrzeba. Widzi pan obecnie potrzebę wzmocnienia drużyny?
Tak jak zawsze wszystko robimy pod kątem rozwoju zespołu. W tej sytuacji wynik będziemy musieli jednak wziąć pod uwagę, i to nie tylko ja, ale także dyrektor sportowy i właściciel. Wszystko związane jest przecież z budżetem, bo jeżeli mamy mieć realne wzmocnienia, to muszą być to zawodnicy gotowi tu i teraz...
Budżet transferowy Rakowa nie jest zbyt imponujący. Liczy pan na to, że miejsce na podium zachęci Michała Świerczewskiego do wyłożenia większej gotówki na transfery?
Rozmawiamy o tym z właścicielem od dłuższego czasu. Jeśli będziemy szli tak jak idziemy teraz, to będziemy musieli dokonać pewnych zmian w planach. Życie wszystko potrafi zweryfikować.”
Trener Rakowa Marek Papszun nie owija w bawełnę. Dziś rozmawialiśmy o fotelu lidera i usłyszałem jasną deklarację: "Chcemy pierwszego miejsca. Myśli o mistrzostwie muszą krążyć. Nie ukrywam, że w niedzielę kibicowałem Piastowi". Rozmowa na @SportINTERIA. https://t.co/VjMoAKYMPy
— Sebastian Staszewski (@s_staszewski) November 30, 2020
***
„Ludovic Obraniak: Upili mnie na kadrze, ledwo wróciłem do domu”
„Wspomniałeś Mariusza Lewandowskiego. Jak to było z twoim powrotem ze zgrupowania po spotkaniu z nim i jego rodziną?
Na samo wspomnienie kręci mi się w głowie! Po jednym ze zgrupowań Mariusza odwiedziła w hotelu rodzina. To było już po wszystkim, tuż przed rozjazdem do domów. Byłem w pokoju, ale musiałem po coś zejść na dół. Mariusz mnie zobaczył i zaprosił do stolika. Bardzo sympatyczny gest. Jego tata sączył szklaneczkę i zaproponował mi to samo, mówił przy tym, że teraz jestem członkiem rodziny. Oczywiście, nie odmówiłem, ale nie jestem dobry w piciu mocnego alkoholu. A to była dobrze "przygotowana" polska wódka. Na moje nieszczęście chciałem się pokazać i zaproponowałem drugą szklaneczkę. I właśnie ta druga mnie wykończyła. Wróciłem do pokoju i świat zaczął mi się przewracać do góry nogami. Nie spałem całą noc, myślałem, że żołądek mi eksploduje. Rano było jeszcze gorzej, a cała podróż do Francji była koszmarem. Wymiotowałem w toalecie każdego środka transportu, którym podróżowałem. Tak mnie załatwił polski trunek wtedy. Oczywiście mówię to w formie anegdoty, bo Mariusz i jego tata zachowali się wtedy super, z tym zaproszeniem i serdecznym podejściem do mnie. Bardzo to doceniam. I nie zapomnę tego gestu.
Z prezesem Zbigniewem Bońkiem też było ci nie po drodze, ale kiedyś powiedziałeś mi, że zmieniłeś zdanie na ten temat po obejrzeniu filmu o polskiej kadrze w 1982 roku.
Ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie, dzięki niemu dużo zrozumiałem. Dziś jestem pewien, że gdybym obejrzał ten dokument zanim zacząłem grać w kadrze, to sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. To znaczy lepiej. A wracając do filmu: kraj w rękach komunistów, a Polska gra super, z Bońkiem na czele, dając radość rodakom w tak trudnym momencie. Zacząłem sobie wyobrażać, że w pewnym sensie Boniek był wtedy dla Polaków symbolem, nie tylko piłkarskim. Wtedy też zrozumiałem dlaczego - tak mi się wydaje - on mnie w tej kadrze nie chciał. Boniek tak pojmuje reprezentację: ludzi, których łączy nie tylko wspólna krew, ale i historia. Chyba uważa, że to wszystko trzeba przeżyć, przesiąknąć tym. Ja nie miałem takiej możliwości, bo przecież urodziłem się i wychowałem poza Polską. Ten dokument otworzył mi oczy, wtedy zrozumiałem o co chodzi prezesowi z piłkarzami o dwóch obywatelstwach. A przynajmniej wydaje mi się, że pojąłem to. Natomiast myślę też, że obaj mogliśmy, każdy ze swojej strony, dać od siebie więcej w tej sprawie. Ja przede wszystkim jeśli chodzi o naukę polskiego. No, ale czasu nie cofniemy.”
Rozmawiałem z Ludo Obraniakiem. O tym jak na kadrze upili go Lewandowscy, z kim miał najgorsze relacje, o niedawnym polowaniu na fotografię Kate Moss w Warszawie, miłości do sztuki, win, biznesach. A także o nowym Francuzie, który myśli o grze dla Polski. https://t.co/E9HA92A3lD
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) November 30, 2020
***
„Jarosław Mroczek o Runjaiciu, Kozłowskim i Cibickim”
„Jest mnóstwo aspektów i trzeba się tego wszystkiego nauczyć. Gdy zaczynałem być prezesem, to tej wiedzy nie miałem i dzisiaj patrzę na wszystko trochę inaczej. Gdybym chciał tylko wynikiem oceniać pracę trenera to byłoby to bez sensu. Siebie bym tylko kompromitował, nie trenera. Gdy trener do nas przyszedł, to drużyna była w bardzo złym miejscu, na dnie tabeli z olbrzymią stratą. Wyciągnął Pogoń z tej otchłani, a w każdym kolejnym roku notuje postęp. Ja wiem, że kibice chcą by postęp był szybszy, że przyszedł nowy trener i powinniśmy zdobyć mistrzostwo albo Puchar Polski. Szalenie ważny w tej ocenie jest progres. On u nas jest. Co sezon jesteśmy o miejsce wyżej. Dzisiejsze oczekiwania jakie mamy, mają prawo się zrealizować w tym sezonie i w następnych. Trudno jest też nie brać pod uwagę wszystkich okoliczności, które są przy trenerze. To nie jest tak, że w ciągu roku można wystawić właściwą ocenę trenera. Pierwszy i drugi sezon to poznawanie siebie i drużyny. Dopiero po tym zespół zaczął się rozwijać. Mamy jednak teraz pandemię i budowę stadionu. Często treningi odbywają się w takich warunkach w jakich nie chcemy tego robić. Wiemy, że za 5 minut te warunki będziemy mieli dużo lepsze i wtedy nasze oczekiwania będą mogłby być większe, bo drużyna z trenerem dostaną wszystko to, czego on oczekuje. Tak długo jak język, którym się posługujemy pozwala nam znajdować rozwiązania i zgadzamy się co do pewnych kroków, mimo różnego spojrzenia na różne tematy, tak długo ta współpraca jest możliwa i jest satysfakcjonująca. Gdy dochodzi do znaczącej różnicy zdań, gdy nie ma chemii z zarządem i dyrektorem sportowym, wtedy potrzebne są zmiany. Może czasami warto zmienić prezesa? <ýśmiech> - mówił Jarosław Mroczek.”
Więcej TUTAJ
***
„Jakub Łabojko: W Serie B każda drużyna ma swój styl”
„Zanim trafiłeś do Brescii, mówiło się o zainteresowaniu ze strony SPAL i Chievo. Te plotki były prawdziwe?
Docierały do mnie te plotki, ale nie było żadnych konkretów. Od menadżera wiedziałem tylko o ofercie z Brescii i z jednego z polskich klubów.
Z którego?
Pomidor (śmiech). Jednego z pucharowiczów z obecnego sezonu.
Nie chciałeś poczekać jeszcze pół roku lub rok na oferty z lepszych klubów? Czułeś, że musisz odejść już teraz, żeby się rozwijać?
Wydaje mi się, że to był dobry moment na odejście. Oferta z Brescii była na tyle konkretna, że chciałem z niej skorzystać i spróbować swoich sił w zachodnim klubie. Wywalczyłem sobie swoją ciężką pracą silną pozycję w zespole - tak jak wcześniej w Radzionkowie i Częstochowie. W swojej całej karierze jakoś nigdy bardzo nad ofertami się nie zastanawiałem, nigdy ich też zbyt wiele nie było. Wybierałem te, które były i zawsze wychodziłem na tym dobrze. Myślę, że tym wypadku też tak będzie.
Przed przejściem do Brescii miałeś czas na głębszą analizę tego, czy to będzie dobry klub dla ciebie?
Kontaktowałem się z Patrykiem Dziczkiem (piłkarzem Salernitany, występującej również w Serie B, przyp.red.), pytałem go ogólnie o tę ligę. O Brescii rozmawiałem z Tomkiem Kupiszem, który tu kiedyś grał. Mój menadżer ma tutaj we Włoszech Szymona Żurkowskiego, więc też wiedział mniej więcej, czego możemy się spodziewać. Oczywiście przeanalizowałem też skład, ale trudno było zdobyć jakieś informacje o wewnętrznych aspektach klubu, poza tymi podstawowymi.”
Więcej TUTAJ
***
Ładną laurkę wystawił Giakoumakis Górnikowi.
Fajna laurka dla Górnika w greckich mediach. Giorgios Giakoumakis, współlider strzelców ligi holenderskiej: Górnik uratował moją karierę. Tam odżyłem, znów uwierzyłem w siebie, ale też zrozumiałem, że lepiej dla mnie grać wysuniętego napastnika, a nie cofniętego, jak przy Angulo
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) November 30, 2020
***
Wypowiedzi Piotra Stokowca oraz Dariusza Żurawia po meczu Lechii z Lechem:
Dariusz Żuraw (trener Lecha): „Gratuluję postawy mojemu zespołowi. Po trzech gongach jakie dostaliśmy w ostatnich trzech meczach nie jest łatwo się podnieść. Zespół pokazał charakter, nie było to wybitne spotkanie, ale zdobyliśmy trzy bardzo ważne punkty. Mam nadzieję, że będzie to początek takiej naszej dobrej serii, którą zakończymy w meczu z Wisłą Kraków.”
Piotr Stokowiec (trener Lechii): „Szkoda wyniku, bo z przebiegu gry remis byłby sprawiedliwy. Detal zadecydował o porażce, szkoda mi zawodników, bo naprawdę dużo się napracowali. Brakowało nam dziś więcej celnych strzałów i trochę szczęścia. Musimy mieć więcej determinacji, żeby po dwóch kolejnych porażkach podnieść się i walczyć. Są elementy dobrej gry, więc nie pozwolę zawodnikom spuścić głów. Z bojowym nastawieniem patrzę na mecz z Legią. Trzeba już przełknąć bolesną porażkę z Lechem i skupić się na kolejnych spotkaniach.”
Źródło: kkslech.com