Autor zdjęcia: Instagram Dinamo Bukareszt
„Największy wstyd w historii Dinama” - Janusz Gol wpadł z deszczu pod rynnę
Wieści o trudnej sytuacji organizacyjnej i finansowej w Dinamie Bukareszt dotarły już do naszego kraju. Po części dlatego, że mimo wszystko mówimy o utytułowanym klubie, ale w dużej mierze z powodu grającego tam Janusza Gola. Zasięgnęliśmy języka w Rumunii i można stwierdzić, że w Dinamie jest źle, a niewykluczone, że będzie tylko gorzej.
Miało być eldorado, jest… wolontariat
Latem tego roku klub przejęli tajemniczy hiszpańscy inwestorzy, obiecując złote góry. Kadra zespołu została przebudowana, zawodnikom oferowano wysokie zarobki, a wcześniej prowadzący narodową kadrę Cosmin Contra coraz śmielej wspominał o walce o wysokie cele. Już wiemy, że na zapowiedziach się skończyło. Drużyna gra mało przekonująco, głównie dlatego, iż w klubowej kasie nie ma pieniędzy. Nikt nie wie kiedy i czy w ogóle będą.
Współpracujący z „2x45” Crisian Soitu z serwisu „spotmedia.ro” nie jest dobrej myśli co do przyszłości wielokrotnego mistrza Rumunii. – Contra po jednym ze spotkań powiedział, że brakuje pieniędzy nawet na zakup pizzy dla zawodników. Cały czas powtarzane są te same bzdury. Cortacero (przedstawiciel właścicieli drużyny) każdego tygodnia obiecuje, że sprowadzi pieniądze. Kibice zaoferowali, że spłacą część długów. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy od kilku miesięcy – zaznaczył Soitu.
– Dinamo nie ma już lekarza, jakiś facet zgłosił się jako wolontariusz – kontynuuje rumuński korespondent naszego portalu. – Fani chcieli uratować Dinamo, odebrać go Cortacero, ale ten odmówił. Stwierdził wówczas: „nie martwcie się, pieniądze będą".
Soitu przypomniał, że w ostatnich latach z powodu nieporozumień właścicielskich i długów przykry los, który może spotkać Dinamo, boleśnie doświadczył inne rumuńskie kluby. – Niestety, to coś normalnego u nas. Rapid, Vaslui, Timisoara, Otelul… Większość ludzi uważa, że to duży skandal. Kibice zwrócili się o pomoc do hiszpańskiej ambasady w Rumunii, ale na razie bez reakcji – stwierdził dziennikarz.
Inny współpracujący z „2x45” rumuński redaktor, pragnący zachować anonimowość, związany z dużym portalem „Prosport.ro.” nie ma złudzeń, że to, co się dzieje w Dinamie, to po prostu skandal. – Niektórzy zawodnicy planują odejść , ale nie wiem czy w tej grupie jet Gol – wyjaśnia. – Tak naprawdę wszyscy zakładają odejście. Lekarze, fizjoterapeuci, trener… Jak bym opisał tę sytuację? Jako największy wstyd w historii klubu. Sprawa jest bardzo poważna.
Gdzie leży prawda?
Spytana przez nas o opinię na temat wydarzeń w stołecznym zespole Anamaria Prodan, bardzo wpływowa w Rumunii agentka piłkarska i działaczka nie ukrywa, że problemy Dinama ją przerażają. – Wszyscy w kraju o tym mówią. Nikt tak naprawdę nie wie jaka jest prawda. Dinamo to duży klub z bogatą historią. Nie wiemy jak dokładnie była skonstruowana umowa, co znalazło się w papierach. Nie mamy pojęcia co tam się dzieje – zauważyła Prodan.
OBSTAWIAJ MECZE LIGI RUMUŃSKIEJ U NASZEGO PARTNERA BETSAFE!
Żona byłego trenera Laurentiu Reghecampfa uważa, że na razie w Dinamie panuje jeden wielki chaos. – Piłkarze nie mają wynagrodzeń, trenerzy nie mają, klub ma sporo długów – wylicza. – Zawodnicy zwrócili się o pomoc do FIFA, aby otrzymać jakieś pieniądze. Nie wiem co można dodać. To tajemnicza dziwna sytuacja – opowiada reprezentantka interesów czołowych rumuńskich zawodników, między innymi Nicolae Stanciu ze Slavii Praga.
Pętla wokół Dinama zacieśnia się. Właściciele milczą, nikt nie wie czy w ogóle są poważnymi wypłacalnymi biznesmenami, czy może uzurpatorami w stylu naszego ukochanego Vanny Ly. Tymczasem ich przedstawiciel zarażony koronawirusem przebywa w Hiszpanii i mami sfrustrowanych zawodników obietnicami bez pokrycia.
Janusz Gol miał zarabiać 20 tysięcy euro miesięcznie w uroczym Bukareszcie. Prawdopodobnie czas pogodzić się być może z mniejszymi, ale bardziej realnymi pieniędzmi i rozejrzeć za nowym pracodawcą. Wpadł chłop z deszczu pod rynnę...