Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Kosecki: Najbardziej żałuję odejścia z Legii. Szczęsny: W kadrze zrobił się sztuczny tłok. Kozłowski: Chcę wyjechać do Włoch

Autor: zebrał Marcin Łopienski
2020-12-02 09:30:09

Co w środowej prasie piszczy? Przede wszystkim zróżnicowanie tematów. Maciej Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" ocenia ostatni rok kadry, Jakub Kosecki robi sąd nad swoją karierą; nie brakuje również europejskich pucharów; Kacper Kozłowski przekonuje, że od wyjazdu do Warszawy woli transfer do Włoch.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Mecz sezonu Cavaniego”

„W Lidze Mistrzów Cavani i jego nowi koledzy z MU są w komfortowej sytuacji. Jeśli dziś choćby zremisują, zapewnią sobie awans. Będą mieli bowiem lepszy bilans bezpośrednich spotkań z paryżanami, gdyby obie drużyny skończyły z taką samą liczbą punktów. PSG w razie straty punktów pozostanie liczyć na poważną postawę Czerwonych Diabłów w starciu z RB Leipzig, o ile ta drużyna pokona dziś Istanbul Basaksehir. Jeśli paryżanie zremisują, muszą mieć nadzieję na to, że niemiecka ekipa nie wygra. W razie dzisiejszej porażki, ich szanse za tydzień przekreśli choćby remis RB Leipzig z MU. Oczywiście sami potrzebują zwycięstwa w ostatnim meczu z mistrzem Turcji. Dlatego jeśli nie chcą patrzeć na innych, muszą dziś zdobyć komplet punktów. Dwie wygrane dadzą im awans. W innym scenariuszu finalista poprzedniej edycji LM może, niespełna cztery miesiące po starciu z Bayernem o prymat w Europie, znaleźć się na aucie. Zapewne trenera Thomasa Tuchela będzie to kosztować posadę. PSG w poprzednich latach zawodziło w LM, ale nigdy nie odpadło już w fazie grupowej”.

 

„Kosecki: Popełniłem dużo błędów”

„W tamtym czasie wypominano panu imprezowanie. 

To też mam na liście błędów. Chodzi zwłaszcza o wydawanie ogromnych pieniądzy na głupoty tylko po to, żeby zabawić się z kolegami. W pewnym momencie powiedziałem sobie: „OK, Kosa, fajnie było, ale musisz przestać”. Swoje przebalowałem. Kilka razy zdarzało się wydać na imprezie po 30 tysięcy złotych. Potrzebowałem tego, żeby się zresetować. Najważniejsze, że to już za mną. Czas mija strasznie szybko, a ja nauczyłem się inaczej rozwiązywać swoje problemy. Na szczęście mam przyjaciół, którzy są ze mną na dobre i na złe. Z tymi ludźmi bawiłem się i na grubo, i grzecznie. 

Był jakiś konkretny moment, w którym zaciągnął pan hamulec? 

Po prostu to mi się znudziło. Ile razy można wychodzić do klubu czy do kasyna? Poza tym od trzech lat mam synka. Wolę pójść do zoo lub zobaczyć jakieś inne miejsce, żeby pokazywać mu świat. Teraz to jest dla mnie priorytetem”.

 

„Szczęsny: Kadra nie zrobiła postępu”

„ROBERT BŁOŃSKI: Rok temu w listopadzie wywiad z Maciejem Szczęsnym o reprezentacji Polski zatytułowaliśmy: „Marzę, by kadrą nie rządził przypadek”. Spełniło się? 

MACIEJ SZCZĘSNY (BYŁY BRAMKARZ KADRY): Nie. Dziś wszystkimi dziedzinami – sportem, nauką, biznesem, sztuką – rządzi przypadek. I to zły. Mam na myśli ten cały pandemiczny bałagan na świecie. Tak więc i naszą kadrą wciąż rządzi przypadek. Nie zrobiliśmy postępu. Rok temu miałem nadzieję, że drużyna się ustabilizuje i z mocnymi zacznie grać o zwycięstwa. W sumie nawet zagrała – pięć  minut z Holandią w Chorzowie. A poza tym nic nie zmieniło się na lepsze. Ale chyba u nikogo nie jest lepiej. Każdy zespół ma swoje kłopoty, ale to pocieszanie w polskim stylu: moja krowa mleka nie daje, na szczęście sąsiada zdechła. Mnie to nie satysfakcjonuje. Pandemia jest naturalnym usprawiedliwieniem dla piłkarzy i trenera. Nie sądzę, by w tej chwili którykolwiek selekcjoner mógł myśleć długofalowo, perspektywicznie i opracowywać strategię na EURO. Współczuję. Jurek Brzęczek okrzepł na stanowisku, przyzwyczaił się do funkcji i lepiej ogarnia rzeczywistość wokół siebie. Wypowiedź dla TVP po meczu w Amsterdamie, kiedy stwierdził, że jest zadowolony z realizacji zadań taktycznych, potraktujmy jako niezręczność. 

Czy dla naszej kadry dobrze się stało, że EURO zostało przełożone o rok? W czerwcu 2020 wysłalibyśmy na turniej jedną ze starszych reprezentacji, w czerwcu 2021 jest nadzieja na więcej świeżej krwi. 

Z jednej strony tak, ale z drugiej nie chciałbym, żeby za kilka miesięcy całą nadzieję opierać na Kubie Moderze i liczyć, że będzie liderem oraz wiodącą postacią zespołu. Nie tędy droga. Niech będzie w szczytowej formie, niech się rozpycha i walczy o miejsce, niech daje impuls, niech selekcjoner ma problem z wyborem składu. Ostatnio, niestety, widziałem Kubę przemęczonego psychicznie i fi - zycznie. Lechowi też stara się odwdzięczyć i dawać jak najwięcej, próbuje nie schodzić poniżej poziomu, nie oszczędza się. Nic dziwnego, bo próbuje wykorzystać swoje pięć minut, ale efekt jest taki, że zabrakło paliwa. Oczywiście, niech walczy o swoje, ale nie powierzajmy wyników i stylu gry kadry w jego ramiona. Rok temu zachwycaliśmy się Sebkiem Szymańskim, był powiewem świeżości. Jesienią zobaczyliśmy cień człowieka. U młodych takie wahania formy to coś naturalnego. Odpowiadając na pytanie – rok temu łatwiej było pójść za ciosem po udanych eliminacjach. Ze średniakami mieliśmy bilans 8-1-1. Teraz wszystko będzie niewiadomą i pozostanie w sferze domysłów. Nawet nie wiadomo, gdzie zostanie rozegrany turniej. Zobaczymy, co z publicznością. Obrazki meczów bez kibiców robią na mnie koszmarne i przygnębiające wrażenie. Kiedy byli na trybunach, regularnie wkurzali mnie rzucaniem rac i petard, chamskimi przyśpiewkami, ale to w końcu igrzyska, a one są dla mas”.

 

„Bugajski: PZPN daje kasę i kluby są wdzięczne”

„Inna sprawa, że Bońka nikt z delegatów na tym zdalnym posiedzeniu o jego ewentualną przyszłość w rodzimej federacji nie zapytał. Działaczom wojewódzkich związków, całemu kultowemu „terenowi” nawet się nie dziwię, bo wydaje mi się, że Boniek umiejętność obłaskawiania tych ludzi opanował do perfekcji. Zaskakujące natomiast, że i zawodowe kluby zachowały dostojne milczenie – nie miały podczas zjazdu żadnych pytań, wszystko przyjmowały z akceptującym milczeniem. Aż zacząłem podejrzewać, że niechybnie ktoś wyłączył Internet, ale nie: przecież ciągle odbywały się głosowania. Może być więc tak, że kluby nie szukają zatargów z piłkarską władzą, bo władza im dogadza. K luczem może być uchwała PZPN z dnia 24 lipca 2020 roku. Czytamy w niej, że w związku z wyjątkową sytuacją organizacyjno- -ekonomiczną piłkarska federacja w sezonie 2020/2021 udzieli ligowcom wsparcia fi nansowego. Na tej podstawie każdy klub ekstraklasy otrzyma 1 mln 843 tys. 750 złotych, a każdy pierwszoligowy 527 tys. 778 złotych. Płatne w dwóch równych ratach. Pierwsza już została przelana na konta, na drugą trzeba czekać nie dłużej niż do 1 lutego 2021. Muszę przyznać – mądry ruch. Raz, że w kryzysie potrzebującym szlachetnie jest pomagać, a dwa, że zawodowe kluby dwóch najwyższych klas to całkiem liczny elektorat, niespełna połowa z wszystkich uprawnionych delegatów. Boniek co prawda w sierpniu nie startuje, ale jak szczodry gospodarz kogoś na następcę namaści, dla mających dobrą pamięć wyborców może to być istotne wskazanie”.

***

„Bohater jest zmęczony”

„S zkoda mi w całej tej sytuacji trenera Dariusza Żurawia. Lech zajmuje w tej chwili dziewiąte miejsce w lidze i ma aż 11 punktów straty do lidera, Rakowa, oraz 10 do drugiej Legii. Podejrzewam, że gdy Kolejorz odpadnie z Ligi Europy, rozpocznie się jego pogoń w ekstraklasie i zakończy ten sezon na podium, ale dogonienie drużyn z Częstochowy i Warszawy może się już nie powieść. Żurawiowi dostaje się po kolejnych meczach, ale co on tak naprawdę może zrobić? Kogo ma wpuszczać na boisko za Modera albo za Tibę? Karlo Muhara, który ma problem z dokładnym rozegraniem piłki, a i z czystym odbiorem często jest kłopot? Czy Filip Marchwiński jest odpowiednio dobry, by grać przeciwko mocnym rywalom? Mam wątpliwości, poza tym to nieco inny typ piłkarza niż Moder czy Tiba, bardziej ofensywny, grający podobnie do Daniego Ramireza. Na tym praktycznie możliwości Lecha się kończą. Zespół z Poznania ma odpowiednich dublerów na bokach obrony, ale w środku pola szczególnie widoczny jest jego główny problem, czyli zdecydowanie za wąska kadra. Jeżeli i kogoś za to winić, to mniej Żurawia, a bardziej zarząd klubu”.

 

„SPORT”

„Szansa na powrót”

„Kto wie, czy szansy w Mielcu nie otrzymają dwaj pomocnicy – Patryk Lipski i Kristopher Vida. Losy obu piłkarzy w Piaście mają wiele podobieństw. O obu zabiegał trener, obaj mieli być ważnymi postaciami gliwickiej jedenastki i po czasie należy stwierdzić, że nie pokazali pełni swoich umiejętności. Na pewno w nieco lepszej sytuacji jest Lipski, który dołączył do drużyny przed sezonem, a sam trener Fornalik podkreślał, że były pomocnik Ruchu i Lechii potrzebuje czasu. Paradoksalnie wbrew tym słowom „Lipa” najlepsze występy w Piaście zanotował w pierwszych meczach. Strzelił pięknego i jedynego w gliwickich barwach gola przeciwko Dynamu Mińsk i generalnie nie prezentował się źle. Wyglądał jednak coraz gorzej, a nie lepiej. Do tego doszła wirusowa przerwa i jak na razie Lipski jest rezerwowym. Co gorsza dla niego, do składu przebił się nowy nabytek Michał Chrapek, więc walka o miejsce w linii pomocy jest jeszcze większa”.

„Lokomotywa z Bayernu”

„Od kilku lat wybory Piłkarza Roku są... nudne. Z jednej strony to prawda, bo dominacja Roberta Lewandowskiego jest niepodważalna i bezdyskusyjna. Wyborom najlepszego z najlepszych nie towarzyszy już - tak jak przed laty - żaden dreszczyk emocji, bo „Lewy” po prostu musi wygrać, nie ma innej opcji. Jeżeli ktoś na pierwszym miejscu stawia innego polskiego futbolistę, to... Przyjmijmy, że miał chwilę słabości i... tyle. Bo napastnik Bayernu Monachium nie ma godnego siebie konkurenta, muszą to przyznać nawet ci, którzy nie darzą Lewandowskiego sympatią (ufam, że mają ku temu powody)”.

„To był strzał w dziesiątkę”

„To przedstawiciel rocznika 1996, czyli jednego z tych, które „Kolejorz” miał mocne. Rok starsi są Tomasz Kędziora czy Karol Linetty, rok młodszy - Dawid Kownacki, a wśród rówieśników choćby Jan Bednarek... - Z Jankiem przez pół roku mieszkaliśmy w jednym pokoju w internacie we Wronkach, a znaliśmy się dużo wcześniej z kadry województwa. Janek dużo mi pomógł i cieszę się, że znalazł się w takim miejscu jak Premier League. Trzymam za niego kciuki. On oczywiście też śledzi poczynania GieKSy, nie ma innego wyjścia! - uśmiecha się Sanocki. - Nie jest tak, że dzwonimy do siebie codziennie, ale mamy kontakt. Gdy w listopadzie reprezentacja mieszkała w hotelu w Katowicach, zastawiałem się, czy będzie szansa się spotkać, ale Janek napisał mi, że ze względu na obostrzenia związane z wirusem nie da rady - opisuje skrzydłowy GieKSy”.

 

„SUPER EXPRESS”

„Kobieta posędziuje Polakom”

„Przed rokiem Stephanie Frappart debiutowała we francuskiej Ligue 1. Prowadziła m.in. także Superpuchar Europy między Liverpoolem a Chelsea, a niedawno sędziowała starcie między Leicester a Zorią Ługańsk w fazie grupowej Ligi Europy. W dorobku ma też finał mistrzostw świata kobiet. Czy poradzi sobie w Lidze Mistrzów? – To dobry trend, bo zachowanie piłkarzy czy kibiców jest jednak delikatniejsze w stosunku do kobiet niż do mężczyzn – mówi nam Michał Listkiewicz (67 l.), były sędzia międzynarodowy”.

 

„Kozłowski: Legia? Jeżeli odejdę z Pogoni to tylko zagranicę”

„– W twoich planach jest gra w innym polskim klubie czy wyjazd za granicę? 

– Jeśli miałbym odchodzić z Pogoni, to tylko za granicę. Nie musi to być żadna potęga klubowa, tylko klub, w którym nabiorę seniorskiego doświadczenia, a wtedy będę mógł podbijać Europę. Chciałbym wyjechać do Włoch, może nawet na początek do Serie B, bo sądzę, że liga włoska to dobry kierunek pod technikę, taktykę i ogólne wyszkolenie. Sebastian Walukiewicz, który wyjechał niedawno, wywalczył miejsce w swoim klubie, gra regularnie i dzięki temu został powołany do reprezentacji Polski, więc tym też się kieruję”.

 

„GAZETA WYBORCZA”

„Wojna o twarze gwiazd”

„Napastnik Milanu napisał w ubiegłym tygodniu na Twitterze: "Kto dał FIFA EA Sports [najpopularniejsza gra futbolowa na świecie, w październiku premierę miała jej 28 edycja] pozwolenie na wykorzystanie mojego nazwiska oraz twarzy?".

I zaczął wstępne śledztwo, zapowiadając jednocześnie dochodzenie poważniejsze. Zahaczył o Międzynarodową Federację Piłki Nożnej, czyli FIF-ę (ona wiele lat temu sprzedała amerykańskiej firmie EA Sports licencję na wykorzystanie nazwy w tytule gry), a już bezpośrednio zwrócił się do FIFPro, czyli zrzeszającej ok. 60 tys. zawodników Międzynarodowej Federacji Piłkarzy Zawodowych, która ma prawo sprzedawać grom komputerowym wizerunek tych, których ojczyzny przystąpiły do związku”. 

Więcej TUTAJ

***

„Kobieta sędzią w męskiej Lidze Mistrzów”

„Świat dowiedział się o niej w sierpniu ubiegłego roku, gdy - także jako pierwsza kobieta - sędziowała mecz o Superpuchar Europy. Starcie Liverpoolu z Chelsea było toczone w szalonym tempie, nie brakowało dramaturgii, dogrywki i rzutów karnych. Stéphanie Frappart ani razu nie wspomogła się analizą wideo. Pokonała wtedy ponad 16 kilometrów, gdzie przeważnie sędziowie przebiegają w meczu około 10-11 kilometrów.

A mimo to jej nominacja do poprowadzenia meczu Champions League w Turynie odbiła się głośnym echem, także wśród sędziów. To jednak Liga Mistrzów, a ta traktowana jest przez arbitrów jak Święty Graal. Marzą o niej wszyscy, nieliczni mogą posmakować. - Jestem zaskoczona, to przełomowa decyzja - nie ukrywa Michalina Diakow, najmłodsza i najbardziej utalentowana spośród polskich sędzi międzynarodowych”.

Więcej TUTAJ

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się