Autor zdjęcia: Accredito
Wejść w buty Muhara? Raczej uszyć nowe. Karlström sposobem na zbalansowanie środka pola Lecha
W transferze Jespera Karlströma do Lecha (kontrakt aż do 2024 roku) jest jedna główna zaleta: nie został wykonany na ostatnią chwilę, tuż przed początkiem rundy jesiennej, więc możemy wnioskować, a raczej oczekiwać, że nie będzie typową zapchajdziurą, tylko realnym wzmocnieniem. Oraz zastępstwem, ale dla kogo?
Logika nakazywałaby spoglądać w kierunku Jakuba Modera. Od dobrych kilku tygodni pojawiają się informacje, że Brighton skróci jego wypożyczenie, więc Lech straci ważne ogniwo w środku pola. Karlström jest środkowym pomocnikiem? No jest. Przychodzi wtedy, kiedy Moder prawdopodobnie odejdzie? Owszem. Tyle że Radosław Nawrot informuje w „Gazecie Wyborczej”, że sprowadzenie Szweda było na agendzie jeszcze zanim wpłynęła do Kolejorza oferta z Wysp Brytyjskich. Tylko zbieg okoliczności sprawił, że obaj piłkarze raczej nie spotkają się ze sobą na boisku.
Poza tym, Jesper Karlström to typowa szóstka. W Djurgardens, w którym spędził ponad 5,5 roku, nie występował regularnie na żadnej innej pozycji. Oczywiście, pojawiały się epizody, kiedy był rzucany po różnych obszarach boiska (nawet na skrzydło), ale były one na tyle rzadkie, że nigdzie nie zagościł na dłużej. Co prawda inaczej jego rolę postrzegano w IF Brommapojkarna, gdzie grał trochę wyżej, na ósemce, z tym że to już piłkarska prehistoria z lat 2013-2015. Karlström miał wówczas 18-20 lat i stawiał pierwsze kroki w seniorskim futbolu.
Välkommen Jesper 🔵⚪️👋🏼 pic.twitter.com/d5EYxPKwdU
— Lech Poznań (@LechPoznan) December 2, 2020
A gdyby tak się dłużej zastanowić i połączyć kropki, można dojść do wniosku, że na jego przyjściu do Lecha najwięcej straci Karlo Muhar, który – również jako przecinak – mógł liczyć po zwolnieniu się jednego miejsca w środku jeśli nie na powrót do łask Dariusz Żurawia, to chociaż status quo. Tymczasem Kolejorz zyskuje piłkarza o podobnym profilu, z większym doświadczeniem na poważnym poziomie (zadebiutował w reprezentacji, ma za sobą występy w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i Ligi Europy) i większym obyciem w walce o trofea. Wszak w ubiegłym roku poprowadził swój zespół do mistrzostwa Szwecji oraz krajowego pucharu. A w Szwecji, przy konkurencji choćby Malmoe, nie jest to najłatwiejsze zadanie.
Więc ustaliliśmy jedno – Jakub Moder jest środkowym pomocnikiem, raczej „8”, więc dla niego zastępstwa na razie nie ma, jest natomiast pewniejszy wariant rezerwowy bądź – w zależności od potrzeb trenera i profilu rywala – bardziej defensywny. Bo na teraz Lech nie ma żadnej opcji, która gwarantowałaby odpowiedni balans między ofensywą i defensywą, w środku górują zawodnicy z ciągiem na bramkę, a Szwed zdaje się być zwiastunem przerwania tego trendu. A jak to widzi dyrektor sportowy? Tomasz Rząsa w wypowiedzi dla oficjalnej strony Lecha przedstawia swój punkt widzenia w ten sposób:
- Jesper Karlström oprócz typowych walorów defensywnego pomocnika, czyli agresywnego doskoku do rywala, dobrego odbioru piłki i asekurowania linii ataku, potrafi także podłączyć się do akcji ofensywnej i zagrać prostopadłą piłkę. Jest zawodnikiem walecznym, wybieganym i dobrze odbierającym piłkę, więc z pewnością pomoże nam zachować na boisku odpowiedni balans między defensywą i ofensywą. Jesper charakteryzuje się ponadto dużymi walorami w kwestiach mentalnych, potrafi liderować drużynie, o czym świadczy to, że w zespole Djurgardens był kapitanem. Poprowadził swój klub w ubiegłym roku do mistrzostwa Szwecji, co na pewno jest dobrą rekomendacją.
Przesadą byłoby porównywanie tej wypowiedzi do tych cukierkowych Marka Jóźwiaka na temat zawodników Wisły Płock sprzed kilku dni, ale i tak nie możemy oprzeć się wrażeniu, że do Lecha przyszedł nie solidny grajek z ligi szwedzkiej, a Tsubasa z ponadprzeciętnymi umiejętnościami w każdym elemencie gry. I pewnie też na klatce dzień dobry mówi. No ideał, laurkę dostał dość przednią.
Ale już tak całkiem poważnie, jeśli Karlström ma być kimś, kto godnie zastąpi Karlo Muhara, to powiedzmy sobie szczerze, poprzeczki nie ma zawieszonej specjalnie wysoko. Wystarczy wyjść na boisko, podać celnie kilka razy, nie popełnić głupiego błędu, który bezpośrednio doprowadzi do straty bramki i jesteśmy w domu. Tylko że tym razem oczekiwania z pewnością wzrosną i zdegradowanie zawodnika do roli tylko nieprzeszkadzającego będzie już niewystarczające. Od Szweda oczekujemy przede wszystkim jakości.