Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Brak profesjonalizmu, nocne czary i co? Gramy dalej! I liga nie przestaje zaskakiwać
Chciałoby się napisać, że zima zaskoczyła ligowców tak, jak co roku drogowców, ale… gdzie ta zima? Dwa stopnie na minusie w Gdyni, cztery w Suwałkach, śniegu zero albo śladowe ilości. No ale jeśli ktoś nie ma wyobraźni albo kompetentnych ludzi do obsługi murawy, to nawet w takich warunkach meczu nie zorganizuje zgodnie z planem.
Wyobraźcie sobie frustrację drugiej strony. Przygotowujesz się do konkretnego spotkania, wsiadasz w autokar, przejeżdżasz całą Polskę (w pierwszym przypadku prawie 500 kilometrów, w drugim ponad 750, z Polkowic do Suwałk jest 11 godzin drogi), a na miejscu dowiadujesz się, że ten się nie odbędzie z powodów… no właśnie, jakich? Bo co prawda warunki pogodowe od człowieka nie zależą, ale przygotowanie się na taką ewentualność już jak najbardziej. A więc z powodu ludzkiej nieporadności.
Ustalmy jedną rzecz – w Fortuna I Lidze nie ma obowiązku posiadania podgrzewanej murawy (tym bardziej w II lidze), ten przepis wchodzi w życie dopiero w przyszłym sezonie. Miał pojawić się już wcześniej, ale no dobra, przymykamy oko. Przecież na przykład beniaminek, który wiedział, że ma na modernizację jeszcze rok, mógłby być usprawiedliwiony i zdać się tylko na ludzi, którzy są odpowiedzialni za dbanie o murawę. Jakoś by to wyglądało.
Ale na fakt, że klub ma podgrzewaną płytę i z niej nie korzysta w momencie, w którym byłoby to wskazane, już przymykać oka nie zamierzamy. Tym bardziej, że wokół spotkania Arki z Koroną zaczynają krążyć informacje, które w jeszcze gorszym świetle stawiają zarządców stadionu. Bowiem w Gdyni tego ogrzewania po prostu nie włączono. Dlaczego? Poniższy tweet wcale nie rozwiewa wątpliwości, wręcz przeciwnie.
Chyba jednak ktoś "zaoszczędził", jeśli tak - walkower!
— Paweł Jańczyk (@PawelJanczyk) December 2, 2020
Oto wypowiedź Wojtka Wesołowskiego z kieleckiego Mosiru. pic.twitter.com/KBEGteHdIy
Czyli jednych obowiązują zasady, a innych już nie? Korona musiała poświadczyć włączenie ogrzewania, z kolei Arka nawet z własnej woli go nie włączyła, a informację o odwołanym meczu poznaliśmy na mniej niż godzinę przed planowanym meczem? Napisalibyśmy: „wasz cyrk, wasze małpy”, gdyby nie to, że taka amatorka dotyka przede wszystkim drużynę gości. Finansowo, ale też sportowo zważywszy, że kielczanie kolejne spotkanie mają zaplanowane za trzy dni, również na wyjeździe.
A jakby tego było mało, okazało się, że około południa, kiedy na termometrach widniało mniej niż zero stopni, w Gdyni podlano murawę. Tak, oblano wodą i przed spotkaniem szok, że jest ślizgawica. Ręce nie mają gdzie opaść i nam i Maciejowi Bartoszkowi, który zastanawiał się na gorąco, czy komuś nie zależało na tym, by to spotkanie po prostu się nie odbyło. My się zachodzimy w głowę z kolei, który wariant jest dla zarządcy obiektu lub klubu lepszy wizerunkowo:
- Sabotowanie meczu i umyślne doprowadzenie do jego nieodbycia;
- Oszczędzanie na włączeniu ogrzewania z myśleniem: „jakoś o będzie”;
- Fakt, że zatrudnia się do pracy przy murawie osoby, które nie mają o jej pielęgnacji zielonego pojęcia.
Naprawdę nie wiemy, każde z nich to totalna kompromitacja i nie wyobrażamy sobie, by sytuacje z Gdyni i Suwałk (Górnik Polkowice o odwołaniu spotkania również dowiedział się na miejscu) obyła się bez żadnych konsekwencji. Uchwała PZPN mówi tak:
„Zawody należy zweryfikować jako przegrane 0:3 na niekorzyść (…) drużyny, która nie przygotowała boiska do gry stosownie do postanowień § 6 ust. 3 i 5 Uchwały nr IX/140 z dnia 3 i 7 lipca 2008 roku Zarządu PZPN w sprawie organizacji rozgrywek w piłkę nożną”.
Otwieramy więc stosowną uchwałę, do której powyższe przepisy nas kierują:
3. Spotkania mistrzowskie i pucharowe są rozgrywane wyłącznie na boiskach zweryfikowanych dla danej lub wyższej klasy, położonych w miejscu siedziby klubu, określonym w jego statucie.
(…)
5. W przypadku nieprzewidzianej i niezależnej od gospodarza przeszkody uniemożliwiającej rozegranie spotkania na wyznaczonym boisku, ma on obowiązek przenieść zawody na inne boisko odpowiadające warunkom podanym w ust.3 niniejszego paragrafu".
Wszystko rozbija się więc o interpretację przyczyn, bo w przypadku zjawisk atmosferycznych uniemożliwiających rozegranie meczu przepisy mówią o przełożeniu go na następny dzień i pokryciu kosztów pobytu gości w danym mieście przez gospodarza. Tylko czy naprawdę tu zawiniły tylko warunki atmosferyczne? Czy nigdy w grudniu albo w lutym nie było chłodniej, nie leżał śnieg? Ano leżał. Czy przekładano mecze jeden po drugim? Jasne że nie.
MECZE I LIGI MOŻECIE OBSTAWIAĆ U NASZEGO PARTNERA BETSAFE!
Ale mecz Arki z Koroną przełożono na dzisiaj na godzinę 12:00. Rozumiecie? Delegat stwierdził rano, że po nocy z minusową temperaturą murawa jest w lepszym stanie niż dzień wcześniej, gdy była kupa czasu na jej przygotowanie. Co przez te 12 godzin musiało się wydarzyć…
Jak to w ogóle świadczy o Arce, zarządcy stadionu i o całej lidze? Przecież to nawet śmieszne nie jest. A to nie jedyny przypadek w tej kolejce, kiedy z powodu minusowej temperatury mecz jest przekładany. Przez zły stan murawy nie odbyły się jeszcze takie mecze I ligi, jak:
- Resovia – Radomiak
- Sandecja – GKS Jastrzębie
- Odra – Bruk-Bet Termalica
A my się porywamy na 18-zespołową Ekstraklasę. Ludzie drodzy, zajmijcie się najpierw organizacją we własnym gronie, bo czasami aż nie chce się wierzyć w to, co na tym zapleczu się dzieje.