Autor zdjęcia: Własne
Boniek: Baraże celem minimum. Grzyb: Sędziowanie to szkoła życia. Kosowski: Filipiakowi zabrakło umiaru i klasy
Wtorkowa prasa żyje głównie losowaniem grup eliminacyjnych na katarski mundial. Z tej okazji mamy komentarze Wojciecha Kowalczyka czy rozmowę ze Zbigniewem Bońkiem. Warto też rzucić okiem na wywiad z Wojciechem Grzybem, który do roli trenera przygotowuje się jako… Sędzia. Oprócz tego mamy również dalszy ciąg historii dotyczącej Janusza Filipiaka oraz Daniela Stefańskiego.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Rywal słodko-gorzki”
„Jeden z najbardziej wyświechtanych piłkarskich frazesów mówi, że w dzisiejszym futbolu nie ma już dostarczycieli punktów. A nieprawda, są. Do polskiej grupy wskoczyły dwie takie drużyny. Andora i San Marino są tylko po to, by ugrać na nich sześć punktów i poćwiczyć strzelanie goli. Kto tego nie zrobi – totalnie się skompromituje. Na placu boju Polakom pozostają więc trzej pełnokrwiści rywale i tu prychania już nie ma, bo Anglia, Węgry i Albania to drużyny z ambicjami i dużym poczuciem własnej wartości, oczywiście każda w swojej skali. Można by dowodzić, że to przeciwnicy do pokonania, że Biało-Czerwoni w do- brej formie z Robertem Lewandowskim w ataku powinni sobie z nimi poradzić. Dałoby się znaleźć całkiem sporo powodów do umiarkowanego optymizmu, ale dobry nastrój momentalnie burzy dźwięk jednej nazwy: Anglia...”
Więcej TUTAJ
***
„Jan Tomaszewski: Martwi mnie jeden szczegół”
„Trafiliśmy na idealną eliminacyjną grupę w wyścigu o Katar 2022, mamy światowej lub europejskiej klasy zawodników, którzy w klubach grają nowoczesny futbol. Jednak przy selekcjonerze Brzęczku, w jego reprezentacji, prezentują piłkę skrajnie archaiczną. Mamy piłkarzy, którzy przy sensownym trenerze drużyny narodowej mogliby nawet wygrać tę grupę. Ale niestety nie mamy takiego sensownego selekcjonera. W obecnej chwili nasza kadra nie stanowi drużyny, a pokonanie coraz lepszych, wychodzących z kryzysu Węgrów będzie drugim cudem nad Wisłą.”
***
„Wojciech Kowalczyk: Dużo sparingów i boje z Anglią”
„Doprawdy, jedyne niebezpieczeństwo widzę następujące: kilku polskich piłkarzy nastrzela goli Andorze czy San Marino i zacznie prężyć muskuły, że są reprezentantami pełną gębą i że nikt im niestraszny. Zaraz po raz wtóry usłyszę, że Anglicy prześladują nas w eliminacjach, ale ludzie... Skoro losowano nas z drugiego koszyka, to ktoś silniejszy od Wysp Owczych musiał nam się trafić! No nie ma siły. Generalnie nie lubię takich grup, bo drugie miejsce MUSIMY zająć, lecz potem zapomnimy, że rywalem byli Albańczycy oraz San Marino. Klata do orderów będzie wypięta, a przecież być nie powinna, bo przypominam, że mamy w szeregach na przykład najlepszego piłkarza Europy. Czekają nas dwa poważne spotkania przeciwko Anglii i sparingi z resztą rywali.”
***
„Zbigniew Boniek: Celem minimum są baraże”
„Jak pan oceni losowanie grup eliminacji mistrzostw świata?
Zależy, jak na to spojrzymy, ale uważam je za dobre i interesujące z każdego punktu widzenia. Kibiców ucieszą mecze z Anglią, nie czekają nas również dalekie wyjazdy i wielogodzinne podróże samolotem. Stuprocentowym faworytem do awansu jest Anglia, ale w futbolu zespołom uznawanym za pewniaków zdarzają się wpadki. Pozostałe drużyny są w naszym zasięgu. Celem minimum powinno być drugie miejsce i baraże, trzecia lokata byłaby porażką polskiego futbolu. Mówiąc żartem, to „nieeuropejska” grupa – Anglia wychodzi z Unii Europejskiej, z nami i Węgrami może być różnie, Albania, Andora i San Marino też są poza UE. Mam nadzieję, że z tymi zespołami odniesiemy komplet zwycięstw, ale może Albania zabierze punkty na przykład Węgrom. Kiedy będą decydować się losy awansu, nie będę już prezesem federacji, więc liczę że w trzech wiosennych spotkaniach zdobędziemy przynajmniej sześć punktów, choć jeszcze nie wiem, z kim zagramy. Jedyny spokojny dwumecz, jaki nas czeka, to z San Marino. Z pozostałymi zespołami trzeba się będzie solidnie zmęczyć i trochę pograć w piłkę, by cokolwiek zdziałać. Wiosną trzeba zdobyć jak najwięcej punktów, by jesienią mieć dobrą pozycje do walki o awans lub przynajmniej baraże.”
Więcej TUTAJ
***
„Młodzi na podbój świata”
„Anglicy są daleko od panikowania, ale Southgate na pewno ma o czym myśleć. Wciąż nie wiadomo, jaka jest najmocniejsza jedenastka zespołu i przede wszystkim, jak ma grać. Podczas ostatnich mistrzostw świata Anglia grała trójką z tyłu, ale później selekcjoner przyznał, że jego intencją jest powrót do czwórki defensorów. Tak też się stało, ale ostatnio trener znów dokonał roszad w taktyce, wprawiając w zdumienie opinię publiczną i media. Problem drugi to słabsza forma niektórych zawodników. Bramkarz Jordan Pickford często popełnia błędy w Evertonie i jego pozycja jako numeru jeden jest kwestionowana. Zastrzeżenia są również do postawy lidera obrony Harry’ego Maguire’a.”
Więcej TUTAJ
***
„Najlepszy rywal po Euro 2021”
„To wciąż drużyna słabsza od polskiej. Musimy jednak uważać, bo wciąż idą szybko do przodu. Co kwartał są coraz lepsi, choć mogą mieć problem po mistrzostwach Europy. Trafili do piekielnie trudnej grupy, po tym turnieju może być w kraju duża frustracja, rozliczanie, zniechęcenie. Może najlepiej byłoby z nimi zagrać właśnie po tym turnieju? – zastanawia się hungarysta, były prezes PZPN Michał Listkiewicz. Siłą reprezentacji Węgier jest symbioza między piłką klubową a reprezentacyjną. Sztab kadry i trenerzy ligowych drużyn ściśle ze sobą współpracują, szkoleniowiec Ferencvarosi Serhij Rebrow często omawia warianty taktyczne z Marco Rossim, w klubach kluczowi zawodnicy są ustawiani tak, jak mają występować w drużynie narodowej.”
***
„Reprezentacja z importu”
„Reprezentacja postęp zawdzięcza w dużym stopniu piłkarzom wychowanym w innych krajach, głównie w Szwajcarii, gdzie urodzili się podstawowi zawodnicy Berat Djimsiti, Amir Abrashi i Freddie Veseli, a dorastał Ermir Lenjani, z kolei bramkarz Lazio Thomas Strakosha przyszedł na świat w Grecji, Klaus Gjasula wychowywał się w Niemczech, a Rey Manaj we Włoszech. Z Italią albański futbol ma wyjątkowo silne związki, tam grają najlepsi piłkarze, między dzięki poleceniom włoskich szkoleniowców. A kadrę od 2012 dowodzą tylko trenerzy z tego kraju.”
***
„Przegrać z nimi to wstyd”
„Patrząc na Andorę w ostatnich latach, można by powiedzieć, że zespół notuje pewien postęp, ale to byłoby tak, jak z chwaleniem skoczka narciarskiego, który na mamucie w Planicy lądował na 80. metrze, a teraz doskakuje do setnego. Aktualnie wyróżniającymi się zawodnikami tej drużyny są doświadczeni bramkarz Josep Gomes, środkowy pomocnik Marc Pujol i Marcio Vieira (na zdjęciu), który najlepiej czuje się na prawym skrzydle. Selekcjoner Koldo Alvarez był bramkarzem. W 2009 roku rozgrywał ostatnie spotkanie w reprezentacji. Andora przegrała 0:6 w Anglii, ale bronił tak dobrze, że gdy został zmieniony w doliczonym czasie gry, kibice gospodarzy nagrodzili go owacją na stojąco.”
***
„Najsłabsi z najsłabszych”
„Gwiazdą reprezentacji jest skrzydłowy Filippo Berardi (na zdjęciu). To 23-latek, który występuje w trzecioligowym włoskim US Vibonese Calcio 1928. W przeszłości był m.in. graczem juniorskich drużyn Torino. Jego reprezentacyjny bilans nie imponuje, ale drużyna La Serenissima (w tłumaczeniu na polski – Najjaśniejsza) rzadko strzela gole (w sumie 24). Berardi w 12 występach od 2016 roku zdobył jedną bramkę.”
***
„Wojciech Grzyb: Kariera żony mnie blokuje”
„W jaki sposób szykuje się pan do roli trenera?
Zostałem sędzią piłkarskim.
Nietypowe zajęcie jak na byłego piłkarza z ponad 300 meczami w ekstraklasie. W czym to może pomóc?
Zobaczyłem piłkę z innej perspektywy. Poznałem dokładnie przepisy. Mogłem się przyjrzeć, jak zachowują się trenerzy przy linii bocznej. Niektórzy nie wystawili sobie laurek. Pamiętam, jak sędziowałem w meczu juniorów i jeden szkoleniowiec przez całe spotkanie non stop instruował zawodników, co mają robić. Tak jakby sterował nimi na PlayStation. Nie pozostawił im żadnej swobody. Uświadomiłem sobie, że podpowiedzi z ławki rezerwowych nie zawsze są dobre. Ale na kurs sędziowski poszedłem też z ciekawości. Już jako piłkarz chciałem zobaczyć, jak to jest być sędzią. Jednak w 12 meczach, w których brałem udział, byłem tylko arbitrem liniowym. Nie odważyłem się, by być głównym.
Dlaczego?
Nie wiem, czy mam do tego predyspozycje. Sędzia to wróg numer jeden na stadionie. Trybuny zawsze są przeciwko niemu. Obie drużyny mają sprzeczne cele, więc zawsze ktoś jest niezadowolony. Jako piłkarz ze spokojnego człowieka na boisku zamieniałem się w wojownika. Mój boiskowy charakter objawiał się tym, że niekiedy wdawałem się w różnego rodzaju utarczki słowne. Sędzia słyszy podczas meczu mnóstwo obelg i zastanawiam się, jak to możliwe, że nie reaguje. Nie jestem pewny, czy byłbym w stanie puszczać mimo uszu takie sytuacje. Sędziowanie to prawdziwa szkoła życia.”
Więcej TUTAJ
***
„Starcie kolegów”
„Reprezentant Polski i Węgiet Lovrencsics grali w Lechu Poznań przez cztery lata. Dziś obaj nie będą raczej walczyć przeciwko sobie, bo występują na prawej obronie. W Poznaniu biegali po tej samej stronie boiska, Kędziora – tak jak dziś – jako prawy defensor, a Węgier na skrzydle. W Budapeszcie został przesunięty do obrony. Nie ma pewności, czy do ich starcia w ogóle dojdzie. O ile Kędziora ma niepodważalną pozycję w składzie (nie opuścił ani minuty w pucharach w tym sezonie), o tyle jego kolega nie zawsze występuje w podstawowym składzie, choć gdy wychodzi na boisko, to pełni rolę kapitana. W tej edycji Ligi Mistrzów trzykrotnie znalazł się w podstawowej jedenastce, a dwukrotnie wszedł z ławki.”
Więcej TUTAJ
***
„Za mało piłki w piłce i brak refleksji”
„Jeżeli chodzi o zachowanie właściciela Cracovii na trybunach, to było to podsumowanie tego, jakim teraz kieruje klubem. Oczywiście, będzie to źle przyjęte, bo ja grałem w Wiśle, ale trzeba powiedzieć otwarcie, że tak nie powinien zachowywać się prezes czy właściciel jakiegokolwiek klubu w ekstraklasie. Gdyby chodziło o każdy inny, napisałbym to samo. Wyzwiska były absolutnie niedopuszczalne. Pan Filipiak miał też szansę opowiedzieć swoją perspektywę w Lidze+ Extra, ale nie chciał niczego tłumaczyć. Zabrakło refleksji. Jego wypowiedzi i odebranie telefonu na wizji są odzwierciedleniem tego, jakim klubem jest obecnie Cracovia. Oczywiście może z nią robić, co chce, bo wydaje własne pieniądze. Dziennikarze czy eksperci mogą to później oceniać. On może na przykład zaproponować mi, żebym wyłożył swoje 150 mln zł na klub i podejmował decyzje. Oczywiście nie mam takich środków. Wiem natomiast, że za takie pieniądze nie chciałbym, żeby moja drużyna tak grała. Nie można tego usprawiedliwiać poziomem polskich sędziów. Na koniec we wszystkim trzeba mieć umiar i klasę, a tego tu zabrakło.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Wymknięcie spod kontroli”
„Daniel Stefański twierdzi że cała sytuacja wymknęła się spod kontroli. - W Grecji mieliśmy prezesa, który z pistoletem wbiegał na murawę. W niższych ligach mamy sędziów, którzy są bici, a gdzieś tam w Afryce nawet zabijani. Trzeba powiedzieć stop, bo drugi raz w ciągu roku jestem pomawiany o jakieś absurdalne rzeczy. Najpierw po meczu Lechii z Legią zarzucano mi, że sprzyjałem Legii, bo syn, którego nie mam jest zawodnikiem jej akademii - mówił międzynarodowy arbiter. To, że Stefański stał się ofiarą hejtu i krytyki, nie oznacza oczywiście, że błędy jego przeszłości zostały wymazane. Cały czas jest to sędzia, który podjął wiele kontrowersyjnych i błędnych decyzji, o czym pamiętają m.in. w Wodzisławiu Śląskim.”
***
„Mieszane uczucia”
„Ten mecz może być testem na podejście do życia fanów gliwiczan. Szklanka jest do połowy pełna czy do połowy pusta? Bo śląska drużyna nie przegrała pięciu ligowych spotkań, w każdym strzeliła co najmniej jednego gola, regularnie punktuje, wygrała derby z Górnikiem, nie dała się Legii, już nie zamyka tabeli, a Jakub Świerczok jest w gazie. To plusy. Ale minusy też są. Momentami zespołowi brakuje energii, przyspieszenia, zaatakowania rywala. Styl jest daleki od tego sprzed dwóch lat. W takich meczach jak z Zagłębiem punkty powinny zostawać przy Okrzei. Sytuacja w tabeli wciąż jest daleka od komfortu i spokoju. Nic więc dziwnego, że w gliwickiej ekipie zdania są podzielone. Trener Waldemar Fornalik przyznał: - Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego punktu, bo naszym celem było zwycięstwo.”
***
„Dobry mecz, słaby wynik”
„Raków legitymuje się najlepszą linię ofensywną w lidze, która zdobyła 24 bramki. Poza meczem w Poznaniu (3:3 z Lechem), ma jednak w ostatnich tygodniach problem z zdobywaniem bramek. W spotkaniach z Wisłą Kraków, Wartą Poznań i Śląskiem częstochowianie strzelili ledwie jednego gola i to nawet nie z akcji, a z rzutu karnego. Stworzyli sobie jednak wiele sytuacji do poprawienia wyniku bramkowego, ale przede wszystkim do zdobycia punktów. W ciągu czterech tygodniach stracili ich łącznie siedem. Gdyby nie brak skuteczność, to Raków nadal byłby liderem ekstraklasy - i to z niezłą zaliczką punktową. Po kontuzji Tomasza Petraszka wiele osób wskazywało, że to defensywa może być newralgiczną strefą, przez którą ekipa spod Jasnej Góry może mieć kłopoty. Rzeczywistość okazała się zgoła inna, bo linia defensywna poza ostatnim błędem Jakuba Szumskiego spisuje się bez większych zarzutów”
***
„Punkt na wagę złota”
„Bondarenko do tej pory wystąpił w 14. spotkaniach ligowych (nie pojawił się na boisku w pierwszym meczu przeciwko Arce Gdynia). W sobotę strzelił pierwszego gola dla nowej drużyny. - Na treningach zwracamy uwagę, że zawodnik, który zamyka akcję, a w tym przypadku byłem to ja, zawsze ma czekać na odbita piłkę na długim słupku - powiedział bohater kluczowej akcji w sobotnim pojedynku. - Wiele razy zdarza się, że zawodnicy na krótszym słupku przebijają piłkę, a ci zamykający mają być właśnie w tym miejscu. Czy to był łatwy gol? Każdy jest tak samo ważny. We wcześniejszych meczach też miałem okazje, jak choćby w Niecieczy, gdzie zrobiłem dobrą akcję, ale nie zakończyłem jej zdobyciem gola i nikt teraz o tym nie pamięta. W meczu z Bełchatowem strzeliłem gola, być może już do pustej bramki, ale zostanie to zapamiętane. Cieszę się tym bardziej, że jest to mój pierwszy gol na szczeblu centralnym, w dodatku dający trzy punkty.”
***
„Widzew znów gnębiony przez wirusa”
„Jesień w Fortuna 1. Lidze ma zakończyć się w tym tygodniu. W niedzielę łodzian wedle harmonogramu czeka wyjazdowe spotkanie z Odrą Opole, ale wiele wskazuje, że również zostanie przełożone. - W tej chwili nie mamy możliwości wystawienia składu i mało prawdopodobne, by ta sytuacja w ciągu tygodnia uległa poprawie. W temacie wyjazdu do Opola z pewnością będą toczone rozmowy - mówi nam Marcin Olczyk, rzecznik Widzewa, potwierdzając, że próby odrobienia jesiennych zaległości będą podejmowane jeszcze w grudniu, a nie odkładane na przyszły rok. A Odra zapewne niedzielnym meczem głowy sobie jeszcze nie zaprząta, skoro już jutro zagra zaległe spotkanie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. W ubiegłym tygodniu miało odbyć się w Opolu, nie doszło do niego z powodu zmrożonej murawy, a strony dogadały między sobą zmianę gospodarza.”
***
„Proza życia”
„Graliśmy bardzo dobre spotkanie. Drużyna bardzo dobrze realizowała założenia, dobrze funkcjonowała. To była drużyna, na którą naprawdę można było spoglądać. Wprost nie do wiary jednak dla mnie, w jaki sposób tracimy bramki. Niekiedy jesteśmy nieodpowiedzialni w taki sposób, że krew zalewa. Mogliśmy mieć o wiele więcej punktów. Nasz zespół nie jest jednak doskonały - przyznał trener GieKSy, która poprzednią domową porażkę poniosła ze Stalą Rzeszów - w lipcu, w półfinale barażu o awans. Właśnie z tym rywalem, tyle że na wyjeździe, zakończy w niedzielę ligowy rok. - Zdecydowanie inaczej wyobrażaliśmy sobie zakończenie tej rundy u nas w domu. Nie chcę oceniać meczu z Chojniczanką, analizować go. Wiem, że to banały i ludzie mogą powiedzieć, że cały czas je prawimy, ale spójrzmy wstecz...”
SUPER EXPRESS
„Kaja się za bluzgi, ale nie przeprasza sędziego”
„Muszę przeprosić za to zachowanie opinię publiczną i kibiców – zaczął. – Derby rządzą się swoim prawami i na meczu człowiek przestaje być prezesem, biznesmenem, a nawet przestaje być sobą. Widać czasem, jak najlepsi trenerzy zachowują się przy linii i reagują. Dałbym sobie czerwoną kartkę za to zachowanie, ale nie odbiegało ono od zachowania kibiców na stadionie – bronił się Filipiak, który w trakcie programu na żywo… odebrał telefon. Przyznał potem, że dzwonił trener Michał Probierz, który podpowiadał, jak prezes ma tę sytuację komentować. Takiego kuriozum jeszcze w polskiej lidze nie było.”
GAZETA WYBORCZA
„Trudna droga na mundial”
„Aby polecieć do Kataru – spalonego słońcem przez okrągły rok; dlatego turniej zaplanowano na listopad i grudzień – Polacy muszą albo wygrać grupę, albo zająć drugie miejsce i spróbować w barażach. Tam spotkają się wiceliderzy tabel eliminacyjnych oraz dwaj najlepsi zwycięzcy grup Ligi Narodów (nasza reprezentacja nie ma zatem szans wśliznąć się tą ścieżką, szanse mają za to słabeusze z niższych dywizji), czyli 12 drużyn, które w systemie pucharowym porywalizują (dopiero wiosną 2022 roku) o zaledwie trzy (!) miejsca na mundialu. Może się więc zdarzyć, że po pokonaniu rywala klasy Szwajcarii czy Szwecji polscy piłkarze zderzą się z Ukrainą lub Rosją. I niewykluczone, że batalie wydłużą się o dogrywkę, może nawet rzuty karne. Sceny, jakich w eliminacjach nie widywaliśmy nigdy.”
Więcej TUTAJ