Autor zdjęcia: Krzysztof Dzierzawa / PressFocus
Decydujące tygodnie przed trenerem Podbeskidzia. Brede powinien dostać więcej czasu
Zwolnienie Dariusz Skrzypczaka ze Stali Mielec było decyzją impulsywną, zważając na wcześniejsze słowa prezesa klubu o tym, jak to darzy trenera zaufaniem. Ale sportowo, trzeba przyznać, Stal podążała donikąd. Czy tak samo jest z Podbeskidziem Krzysztofa Bredego? Czy trener kolejnego beniaminka powinien zapłacić głową za słabiutkie wyniki?
Przy tego typu rozważaniach trzeba rozróżnić oba przypadki, bo to ma też duże znaczenie. Dariusz Skrzypczak został przygarnięty przez mielczan 31 lipca tego roku, więc miał przyjść tak naprawdę na gotowe, tylko że w wersji mocno niedopracowanej pod standardy ligi. A trudno przecież od trenera oczekiwać, że wciągu dwóch miesięcy zbuduje kadrę na miarę Ekstraklasy zwłaszcza, gdy klubowa kasa świeci pustkami. Z pustego i Salomon nie naleje.
Krzysztof Brede jest natomiast najdłużej pracującym trenerem Podbeskidzia od czasów Roberta Kasperczyka, czyli od ponad 8 lat. Z kolei przez 2,5 roku, które spędził w Bielsku-Białej, udało mu się wyrwać Podbeskidzie ze środka tabeli I ligi, w którym klub grzązł przez 3 sezony z dużą stratą do miejsc zapewniających awans. Górale to dopiero drugi samodzielnie prowadzony przez Bredego zespół po tym, jak odszedł z Jagiellonii w 2017 roku, gdzie był asystentem.
To wszystko, co napisaliśmy powyżej stawia trenera Podbeskidzia w świetle z jednej strony korzystnym, bo potrafił z celu, jakim w ubiegłym sezonie było top 6 zaplecza, zrobić awans z najmniejszą liczbą porażek (7). Ale z drugiej strony może i trochę niekorzystnym, bo jednak to na niego wraz z zarządem spada po części odpowiedzialność za to, co działo się latem na rynku transferowy. Zapowiadano wzmocnienia, sam trener o tym mówił.
– Planujemy około czterech transferów. Nie chciałbym dokonywać żadnej rewolucji, bo nie jest ona potrzebna. Liczę na wzmocnienie obrony, będzie dobrze, jeśli pojawi się jeszcze ktoś nowy w ofensywie – powiedział Brede pod koniec lipca w wywiadzie dla sport.tvp.pl.
A tymczasem, w letnim okienku przyszli:
- Dominik Frelek (defensywny pomocnik) – 0 rozegranych meczów
- Milan Rundić (stoper) – najgorszy zawodnik Podbeskidzia, ostatni babol w meczu z Lechem tylko to potwierdził
- Maksymilian Sitek (pomocnik) – 8 meczów, 1 gol. Młodzieżowiec i jeden z lepszych zawodników z pola
- Gergo Kocsis (defensywny pomocnik) – 8 meczów, 1 asysta. Bardzo nieregularny i niestabilny. Dziecka byśmy mu nie dali popilnować.
A kto po zamknięciu okna?
- Konrad Gutkowski (skrzydłowy) – w ostatnim meczu z Lechem zagrał na prawej obronie. W sumie 94 minuty w lidze
- Siergiej Myakuszko (prawy napastnik) – tylko w ostatnim meczu z Lechem zagrał od pierwszej minuty. W sumie 134 minuty w Ekstraklasie
- Michal Pesković (bramkarz) – najlepszy zawodnik Podbeskidzia.
I to jest bardzo wymowne, że w listopadzie do Bielska-Białej przychodzi bramkarz i już w zasadzie po dwóch spotkaniach można go okrzyknąć najlepszym ze wszystkich. Gdzie w takim razie musiała wisieć poprzeczka? Wymowne jest też to, że zapowiadane wzmocnienie obrony skończyło się na transferze Milana Rundicia, który raz po raz się kompromituje i raczej sabotuje defensywę niżeli zapewnia jej spokój. W taki sposób Ekstraklasy się nie zawojuje, co udowadnia tabela – druga najmniejsza liczba strzelonych goli (12), zdecydowanie najwięcej straconych (25) i ostatnie miejsce z 9 punktami na koncie.
Trudno nie wrzucić w tym temacie kamyczka do ogródka trenera i zarządu. Niezależnie od tego, jakie zasługi z przeszłości im przypisujemy, defensywy na miarę Ekstraklasy nie zbudowali, a pech chciał, że dodatkowo kontuzje w krótkim odstępie czasu złapali Kacper Gach, Marin Polacek i Kornel Osyra. Za to winić nie będziemy, można to traktować jako pewną okoliczność łagodzącą, ale obnarza to też, jak krótką ławkę mają obecnie w Bielsku-Białej.
- Nie wiemy, o czym rozmawiano, lecz najgorszą reakcją na to, co się dzieje, jest brak reakcji, która - nawet radykalna - powinna nastąpić. Nawet wygranie dwóch ostatnich tegorocznych meczów nie zmieni obrazu całej rundy. Wydaje mi się, że impuls związany ze zmianą szkoleniowca - nawet przed końcem rundy - byłby odpowiedni. Nie może to być jednak zastępca z łapanki, ale ktoś do budowania drużyny. Władze klubu na razie nic nie robią, bo za bardzo nie wiedzą co zrobić. Wychodzą z założenia, żeby nie mieszać, bo się zamiesza nie w tę stronę, co trzeba. Wydaje mi się jednak, że decyzja o zmianie trenera już zapadła – powiedział dzisiaj Marek Sokołowski na łamach „Sportu”.
Jak informuje jednak Bartłomiej Kawalec, tematu zmiany trenera w Podbeskidziu na tę chwilę nie ma, a Krzysztofowi Bredemu postawiono cele sportowe do końca rundy, bowiem w tym roku zostały już tylko mecze z Piastem i Wisłą Płock. I chyba takie wyjście jest właściwe. Bo po pierwsze, żeby zwolnić trenera, wypadałoby mieć już nagranego zastępcę, po drugie – przerwa zimowa jest teraz wyjątkowa krótka – do gry wrócimy już pod koniec stycznia i po trzecie – to nie w trenerze leży problem, a w materiale osobowym, którym dysponuje. Mówił o tym zresztą na konferencji prasowej po ostatniej rywalizacji z Lechem, kiedy otwarcie przyznał, że opadają mu ręce, zapowiedział indywidualne rozmowy i nawet zmiany personalne.
To pokazuje, że trener nie ma klapek na oczach i widzi problem. My mamy chyba taką przypadłość, że po pierwszym kryzysie od razu po awansie chcemy głowy trenera myśląc, że to coś zmieni. Czasami jest to słuszne, co pokazuje jakakolwiek zmiana sposobu gry choćby w Stali Mielec pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego, ale akurat w sytuacji szkoleniowca Podbeskidzia poczekalibyśmy do zimowego okienka i kolejnej próby wzmocnień już mając porównanie z ekstraklasową rzeczywistością. Kto jak kto, ale Krzysztof Brede na zaufanie zasłużył, a fakt, że w tym sezonie spada tylko jedna drużyna, działa na jego korzyść. Mimo że na razie, po 12 kolejkach, to jego zespół jest czerwoną latarnią ligi.
Bo jakie można było mieć oczekiwania wobec drużyny, która rok temu celowała w top 6 I ligi, a po wejściu do Ekstraklasy praktycznie się nie wzmocniła? Sami sobie odpowiedzcie...