Autor zdjęcia: Rafał Oleksiewicz / PressFocus
INFO: Brzęczek: Tylko we Włoszech zagraliśmy fatalnie. Hyballa: Jestem dominujący. Janota zagra w Australii
Porażka Lecha z Rangersami to nie wszystko! Dzisiaj w mediach pojawiły się dwa duże wywiady z Peterem Hyballą, wypowiedzi Jerzego Brzęczka, informacje na temat przyszłości Michała Janoty i Konrada Wrzesińskiego, a także nowy ranking FIFA. Zapraszamy!
Nikola Kuveljić podczas derbów Krakowa doznał urazu barku. Czeka go długa przerwa, bo na bisko może wrócić dopiero w marcu 2021 roku.
Pomocnik Białej Gwiazdy - Nikola Kuveljić - nabawił się w meczu derbowym podczas starcia z rywalem urazu barku, który wymagał zabiegu operacyjnego. 𝐖𝐫𝐚𝐜𝐚𝐣 𝐬𝐳𝐲𝐛𝐤𝐨 𝐝𝐨 𝐳𝐝𝐫𝐨𝐰𝐢𝐚! ✊
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) December 10, 2020
➡️ https://t.co/B6s64shT0V pic.twitter.com/klT87TSuyP
***
- W tej chwili Kuba musiałby dojść do takiej formy, jaką prezentował przed EURO 2016. Na razie zmaga się z problemami zdrowotnymi. Czy widziałbym go w innej roli w reprezentacji Polski? Na pewno jest to jakaś opcja – powiedział Jerzy Brzęczek na temat Jakuba Błaszczykowskiego.
Jakub Błaszczykowski ma małe szanse na powrót do kadry. Taki sygnał wysłał sam selekcjoner. - Musiałby wrócić do formy sprzed EURO 2016 - twierdzi Jerzy Brzęczek. A może inna rola? https://t.co/0Vq5bsom6H
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) December 10, 2020
***
„Wrzesiński: Ekstraklasa? Nie mówię "nie". Ale wolę zagranicę”
W minionym sezonie grał pan mniej niż po transferze z Polski.
Złożyło się na to dużo rzeczy. W pierwszej części rozgrywek i najważniejszych meczach grałem więcej. Pod koniec, gdy na cztery kolejki przed końcem wywalczyliśmy tytuł, już tych minut było mniej. Wiadomo, że klub zaczął też stawiać na zawodników, którzy będą stanowili o przyszłości. A ja zdecydowałem się na odejście. W międzyczasie było jeszcze zamieszanie z koronawirusem. To był ciężki i trudny czas dla wszystkich.
Już latem miał pan kilka ofert.
Tak, ale chciałem zdobyć mistrzostwo i zdecydowałem, że wypełnię umowę. Teraz mam kartę na ręku i moja pozycja negocjacyjna jest dobra. Latem miałem propozycje z Turcji. Pojawiają się też zapytania ze Szkocji czy z Polski. Jest oferta z Bliskiego Wschodu. Kilka miesięcy temu zastanawiałem się nad najlepszą drogą i wspólnie z moimi agentami z INNfootball uznaliśmy, że dokończymy historię z Kajratem, która ostatecznie zakończyła się happy endem.
Gra w dobrym polskim klubie wchodzi w grę?
Krążą różne plotki, ale nie chciałbym zajmować się takimi rzeczami. Wolę konkrety. Rozważamy różne propozycje. Polskim klubom nie mówię nie, choć nie ukrywam, że wolałbym jeszcze pograć za granicą. Wkrótce sytuacja powinna się wyjaśnić.
Konrad Wrzesiński rozstał się z Kajratem Ałmaty, z którym zdobył mistrzostwo Kazachstanu. Czy wróci do Polski? Oferty są, ale bardziej możliwa opcja zagraniczna:https://t.co/ID7JWTyFrS
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) December 10, 2020
***
Tomasz Włodarczyk informuje, że Michał Janota zostanie zawodnikiem australijskiego Central Coast Mariners.
News transferowy. Michał Janota po nieudanej przygodzie w Arabii Saudyjskiej przenosi się do Australii. Zagra w Central Coast Mariners. https://t.co/GyeiMLOkPt
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) December 10, 2020
***
Łukasz Skorupski złamał palec w lewej dłoni i czeka go miesięczna przerwa w grze – podaje portal meczyki.pl
***
„Brzęczek: W mojej ocenie zagraliśmy tylko jeden fatalny mecz”
A jak często graliśmy z nimi z jakimś pomyłem i był to w miarę wyrównany futbol? Sprowadzanie wszystkiego do wyników w takiej sytuacji chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem, choć jest to rozwiązanie dla pana dość korzystne.
Powiem panu szczerze. W mojej ocenie zagraliśmy jeden fatalny mecz i jest to spotkanie we Włoszech. Wszystkie inne…
W Holandii było w porządku?
Zagraliśmy inaczej niż pan sobie wyobraża, ale musiałbym to panu pokazać na analizie, by pan zrozumiał, na czym to polega.
Jak pan ocenia dzisiejszy potencjał reprezentacji?
Nie uważam, że nasz potencjał piłkarski jest mniejszy niż na przykład w przypadku Szwajcarii. A ona potrafi się przeciwstawić najsilniejszym rywalom. Niweluje różnice sposobem. Panu niestety nie udało się tego zrobić w żadnym z meczów.
Brawo, super odpowiedź. Ja wiem, jaki jest potencjał tej drużyny, mam świadomość tego, ilu jest młodych chłopaków, którzy zaczynają się rozwijać. Na dziś mamy na przykład siedmiu zawodników, którzy grają na Wyspach Brytyjskich (w Premier League lub Championship). Tego wcześniej nie było, choć część z nich oczywiście dopiero zbiera doświadczenia. Najważniejszą kwestią jest połączenie tych zawodników, którzy tworzyli szkielet kadry w ostatnich latach, ale niestety ich etap w reprezentacji się już kończy, z tymi, którzy do niej wchodzą. Na tym to polega, proszę zwrócić uwagę. Każdy może mieć swoją ocenę naszego potencjału, ale ja rzadko czytam i słyszę właśnie takie obiektywne oceny.
Proszę sobie wyobrazić, że ja mówię, tak jak część ekspertów, że będzie nam ciężko wyjść z grupy na Euro. Zarzucicie mi wtedy, że nie wierzę w tę reprezentację. A ja w tych chłopaków bardzo wierzę! Wierzę w pracę, którą wykonujemy na tych nielicznych treningach. I w atmosferę, która panuje w tej drużynie – wielokrotnie mówi się o tym, że jej nie ma, ale tak nie jest. Gdybym wiedział, że wykonuję złą pracę, pierwszy podałbym się do dymisji, bo byłoby mi szkoda tej reprezentacji. Staram się jednak obiektywnie oceniać nasz potencjał i to, co wydarzyło się na przestrzeni ponad dwóch lat mojej pracy.
Więcej TUTAJ
„Łukasik: Dublet zdobyty z Legią to było coś wielkiego”
Przejdźmy do Legii, w której…
- …miałem bardzo fajny sezon za kadencji trenera Urbana. Stołeczna drużyna czekała wtedy sześć lat na mistrzostwo. Wówczas zdobyliśmy dublet, i to na pewno było coś wielkiego. Dodatkowo, zadebiutowałem w reprezentacji. Chciałem więcej, lecz przytrafiła mi się kontuzja. Później zacząłem mniej grać, zmienił się trener. Decyzje są bardzo ważne – ja podjąłem takie, a nie inne. Potem musiałem walczyć w inny sposób – jeszcze bardziej się starać. Wykonałem krok do tyłu i myślałem, że szybciej zrobię kolejne kroki do przodu. A to się jednak przeciągało i wstrzymało.
Jak wspominasz współpracę z trenerem Urbanem? To facet który nie bał się stawiać na młodych graczy.
- Bardzo dobrze wspominam ten okres. To jedna z osób, której zawdzięczam bardzo wiele. Jeżeli chodzi o tamten czas, to piłka cały czas się zmienia i rozwija. Pięć lat temu futbol był zupełnie inny. Czas pędzi bardzo szybko. Ale wtedy, po tych niepowodzeniach – bo niezdobycie mistrzostwa kraju przez Legię przez sześć lat nie było normą – trener Urban wprowadził kilku młodych piłkarzy i zdobyliśmy dublet. Wydaje mi się, że graliśmy atrakcyjnie i była dobra mieszanka młodych zawodników ze starszymi.
Początki w Legii nie były łatwe.
- Debiutowałem w Bełchatowie, przeciwko GKS-owi. Po raz pierwszy w lidze na stadionie przy Łazienkowskiej zagrałem z Ruchem Chorzów. Wówczas wygraliśmy 2:0. Między tymi spotkaniami były jeszcze mecze Pucharu Polski - z Widzewem Łódź i Gryfem Wejherowo – oraz gra z Hapoelem w Tel Awiwie, w Lidze Europy. W takich chwilach łapiesz doświadczenie. Na pewno każdy taki moment dużo daje młodemu zawodnikowi.
Wracamy do epoki kamienia, ale – tak naprawdę – miałem w tamtym momencie sporo przeciwności. Ważna jest reakcja – czy będziesz ciężej pracował, czy odpuścisz. Takich momentów jest pełno. Pojawia się dużo młodych zawodników, którzy zapowiadają się dobrze, a w pewnym momencie nie przeskakują pewnego etapu, bo nie byli konsekwentni.
Zawsze chcesz grać jak najwięcej. W tamtych rozgrywkach występowałem mniej. Dużo się działo, ja nie grałem, często oglądałem mecze z ławki rezerwowych, lecz to mnie wzmacniało. Łapałem doświadczenie i się nie poddawałem. Było dużo trudnych momentów, ale doświadczenie nie jest tym, co się człowiekowi przytrafia, lecz to, co on zrobi z tymi momentami, jakie napotyka na drodze. Jak reaguje na przeciwności, to jest doświadczenie. Mimo że nie miałem wówczas łatwo – zahartowało mnie to i procentowało w następnym sezonie, za trenera Urbana.
"Dublet zdobyty z Legią to było coś wielkiego"
— Legia.Net (@LegiaNet) December 10, 2020
Porozmawialiśmy z @danielukasik91 o wspomnieniach z Legii, a także książkach, zawieszeniu ligi i piłce w Turcji czy składaniu owiec w ofierze.
Zapraszamy!https://t.co/Jnap4dJ4QQ
***
„Żurawski: Xavi nie mógł uwierzyć, gdzie gramy. Zastanawiałem się, czy Real Madryt też się z nas śmieje”
Później wyeliminowaliście Schalke i trafiliście na Lazio, ale do tego jeszcze wrócimy. A gdy w 2004 roku przyjeżdżał Real Madryt z Luisem Figo, Ronaldo i Davidem Beckhamem czy Zinedinem Zidanem, to co pan myślał?
Zastanawiałem się, czy się z nas śmieją.
Dlaczego?
Była taka sytuacja wcześniej. W 2001 roku graliśmy z Barceloną w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dzień przed spotkaniem trenowali na naszym stadionie przy Reymonta. Xavi w końcu zapytał: "no dobra, ale gdzie gramy mecz?". Myślał, że to boisko treningowe.
Przeszkadzało wam to podczas gry?
Nie, ale trochę to nas bolało. Z drugiej jednak strony - taka była prawda. Nie mieliśmy bazy treningowej na Wiśle. Byliśmy dla nich zaściankiem. Podgrzewanej murawy doczekaliśmy się dopiero przed meczem z Lazio w 2003 roku.
Z Realem dało się więcej zrobić?
To był niezły mecz w wykonaniu Wisły. Fajnie graliśmy, nie było murowania. W niektórych sytuacjach brakowało precyzji, szczęścia. W Krakowie strzelili nam w końcówce meczu. Ja też miałem piłkę na swojej ulubionej kępce, na siedemnastym metrze. Gdy strzelałem, "przelała" mi się jednak po bucie. Z Parmą dwie takie weszły.
Z jednej strony wiedzieliśmy, że szanse są małe, ale z drugiej nie mieliśmy kompletnie nic do stracenia. Też nie wszyscy w swojej karierze mieli okazję zagrać z wielką Barceloną i Realem Madryt. Od zawsze byłem kibicem Barcelony. Traktowałem te spotkania jak nagrodę.
Więcej TUTAJ https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/913894/maciej-zurawski-xavi-nie-mogl-uwierzyc-gdzie-gramy-zastanawialem-sie-czy-real-ma
„Ramirez: Lech nie przyniósł wstydu w Lidze Europy, a ligi nie odpuścimy”
- A wiecie, ze mecze trwają 90 minut plus to co doliczy sędzia? Jak wytłumaczyć to, że w kilku spotkaniach traciliście gole w samej końcówce?
- Małe błędy w koncentracji, których musimy unikać. Mamy w zespole młodych piłkarzy, którzy też pewnych rzeczy dopiero się uczą, muszą do nich dojrzeć, ale też każdy gracz Lecha musi spojrzeć na siebie i pod tym względem starać się poprawić. Mam nadzieję, że te momenty dekoncentracji już nam się nie będą zdarzały. I powiem tak: w jakimś sensie to mnie napawa optymizmem. Chodzi mi o to, że to naprawdę nie jest trudne do wyeliminowania. A jak się z tym uporamy, to żaden zespół w Ekstraklasie nie jest nam straszny. Przegraliśmy w tym sezonie trzy spotkania w lidze, z Legią, Jagiellonią Białystok i KGHM Zagłębie Lubin… Szczerze? Według mnie w żadnym z nich nie byliśmy gorsi niż rywal, to sami skomplikowaliśmy sobie życie własnymi błędami czy dekoncentracją. Jak choćby też remisowy mecz z Rakowem Częstochowa. Natomiast Lech w formie, Lech skoncentrowany w tej lidze nie musi się nikogo bać. Bo mamy jakość!
A propos jakości. Z jednej strony słychać wiele opinii, że Filip Marchwiński to wielki talent, ale z drugiej kibice Lecha dość mocno go krytykują. Jak oceniasz młodszego kolegę?
To bardzo duży talent, nie mam wątpliwości. Natomiast pamiętajmy, że chłopak ma dopiero 18 lat i nie można w pewnych aspektach wymagać od niego tyle, ile na przykład ode mnie czy od Pedro Tiby. Filipowi na pewno krytyka własnych kibiców nie służy. Myślę, że my, Lech, powinniśmy się bardziej trzymać razem. Przez "Lech" rozumiem piłkarzy i kibiców. Jak mówię, ja czy Pedro damy sobie radę z presją, krytyką, bo mamy już lata doświadczeń, ale inni koledzy mogą to znosić dużo gorzej. Jeśli po meczu, w którym daliśmy z siebie wszystko, ale nie poszło jak trzeba, jesteśmy krytykowani przez własnych kibiców, to… Na pewno na niektórych piłkarzy Lecha ma to negatywny wpływ. Ja wierzę w Lecha, wierzę w to, że w lidze odrobimy straty i na koniec sezonu będzie bardzo dobrze. I chciałbym, żeby nasi kibice też w to wierzyli.
Rozmawiałem z Danim Ramirezem. Jak ocenia dotychczasowe występy Lecha w LE, jak podchodzą do meczu z Rangersami, czy ligę uznaje już za straconą, co musi poprawić Lech w końcówkach, o Marchwińskim, Ishaku i prezentach dla rodziny z kolekcji Lecha: https://t.co/psx6yhSnbC
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) December 10, 2020
***
„Hyballa: Jestem dominujący, mam osobowość i nie gryzę się w język. Gdyby Wisła potrzebowała marionetki, nie zadzwoniłaby do mnie”
Wisła wyszła na derby bardzo odważnie, wysoko, starając się narzucić warunki gry. Piłkarsko wiele rzeczy nie wychodziło, ale myślał pan sobie, że właśnie takiego nastawienia oczekuje od drużyny?
- Bardzo zmotywowałem chłopaków. Razem z asystentem Maikiem, który jest dobry we wszelkich sprawach związanych z laptopem, pokazaliśmy im bardzo jasno, co mamy na myśli, mówiąc, że chcemy grać wysoko i pressingiem. Spytałem zawodników, czy też tego chcą. Bo jeśli nie, nie ma sensu tego robić. Drużyna powiedziała, że tego właśnie chce. Dlatego tak zrobiliśmy. Zapowiedziałem jednak, że skoro uznali, że chcą to robić, a ktoś nie będzie zasuwał, skopię mu tyłek. Nie jestem trenerem, który ma zamiar cackać się z zawodnikami. Kontrpressing działa tylko, gdy wykonują go wszyscy w tym samym momencie. Widać było, że drużyna weszła w ten mecz z ochotą. Jest w niej potencjał, ale trzeba mieć pozytywne nastawienie i sporo pracować. Bo mam poczucie, że wielu się wydaje, że aby dobrze grać, trzeba zbudować jedność w drużynie i pokazać ciekawe rzeczy na laptopie. Żeby dobrze grać, trzeba pracować na treningach. Ćwiczyć podania, dryblingi, strzały. Ciągle. W derbach przez 50-60 minut graliśmy całkiem nieźle. Parę rzeczy nie funkcjonowało, ale w 24 godziny wszystkiego nie zmienię. Później dostaliśmy czerwoną kartkę, doszły braki fizyczne i straciliśmy gola na 1:1.
Zaskakująco otwarcie mówi pan o brakach fizycznych. Trenerzy rzadko to robią.
- Wiem. Ale ja jestem Hyballa.
Z aspektami fizycznymi w Wiśle jest tak źle?
- Nie mówię tego po to, by obrażać poprzedników. Mówię o tym, co widzę w danych, do których mam dostęp i co potwierdzają mi sami zawodnicy. Liczba sprintów, które wykonujemy, to dla mnie zdecydowanie za mało. Zostałem o to zapytany na konferencji pomeczowej, więc odpowiedziałem.
Da się to poprawić z tygodnia na tydzień, czy trzeba czekać do wiosny?
- Prawdziwą Wisłę Hyballi zobaczycie po styczniu. Wtedy będziemy biegać jak szaleni. W tych dwóch meczach muszę jeszcze trochę uważać. W poniedziałek i wtorek trenowaliśmy po dwa razy dziennie. Jest w kadrze jeden-dwóch graczy, którzy mają pewne problemy zdrowotne. Jeśli ktoś chce biec maraton, nie może zaczynać przygotowań od przebiegnięcia 25 kilometrów. Muszę trochę balansować na granicy. Możliwe, że ktoś dozna przez to kontuzji, ale trzeba podjąć to ryzyko, by zespół jak najszybciej zaczął wyglądać lepiej.
Wygląda na to, że to pierwszy wywiad z Peterem Hyballą w roli trenera Wisły Kraków.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) December 10, 2020
"Jestem dominujący, mam osobowość i nie gryzę się w język. Gdyby Wisła potrzebowała marionetki, nie zadzwoniłaby do mnie".
Zapraszam na @newonce_sporthttps://t.co/Jr7UcPkNUi
***
„Hyballa: w styczniu Wisła będzie maszyną do pressingu”
– Na jakim polu chce pan rozwinąć drużynę w pierwszej kolejności? Fizyczność? Taktyka?
– Na każdym, bo wprowadzamy nową filozofię. Pod względem fizycznym na pewno musimy robić większą liczbę sprintów, zwiększyć intensywność gry. Ale to problem wielu klubów, nie tylko Wisły. Musimy wykonywać więcej sprintów, więcej podań w wolne strefy, więcej gegenpressingu, dośrodkowań, strzałów itd. Lista rzeczy do poprawy – tak, abyśmy mogli grać według mojej filozofii – jest naprawdę długa.
– Wierzy pan, że drużyna w tym składzie personalnym jest gotowa do gry gegenpressingiem? Podczas meczu derbowego zabawnie wyglądało, jak Fatos Beciraj powoli podbiegał do kolejnego rywala z piłką i ciągle był za późno, by wywrzeć prawdziwą presję.
– To typowe dziennikarskie pytanie. Na tym etapie meczu graliśmy już w dziesięciu ludzi. Nie uważam, że to wyglądało śmiesznie. Jako trener nie mogłem wiele zmienić w ciągu 24 godzin. Chłopcy wykonali podczas tego meczu naprawdę dużo pracy, potem była czerwona kartka, Cracovia doprowadziła do remisu i tak to się skończyło. W styczniu będę mieć cztery tygodnie, by odpowiednio przygotować drużynę. Teraz czekają nas mecze z Legią i Lechem i wiem, że na razie nie zmienię wszystkiego. Teraz musimy postawić na miks – trochę gegenpressingu, trochę pressingu średniego i niskiego. Na wysokiej intensywności jeszcze nie pogramy 90 minut. Nawet mimo tego, że drużyna podjęła się teraz ciężkiej pracy. Ale proszę mi powtórzyć to pytanie w styczniu. Po czterech tygodniach treningów ze mną będziemy mieli w Wiśle prawdziwą maszynę do pressingu.
– Ma pan za sobą debiut w PKO Ekstraklasie, w weekend pewnie obejrzał inne mecze. Jakie ma pan pierwsze wrażenia?
– Jest tu sporo piłkarzy z niezłymi umiejętnościami, ale większość drużyn stawia na fizyczność, a mniej na styl gry. Cracovia gra w wyjątkowy sposób. To nie mój styl – długa piłka, fizyczność, wysocy gracze... Wiele drużyn stawia na grę z kontry. Generalnie Ekstraklasa to niezła liga, fajne miejsce na pierwszy krok dla utalentowanych piłkarzy, a jest tu takich niemało.
Peter Hyballa po pierwszym tygodniu pracy w @WislaKrakowSA https://t.co/O6y9JAINVM
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) December 10, 2020
***
Marcin Borski, były sędzia, udzielł dużego wywiadu Onetowi:
Pisał pan: "wiem, że zapłacę za to rachunek, bo zemsta z tamtej strony w jest nieunikniona". Zapłacił pan?
Fakty mówią same za siebie, prawda? Jak powiedziałem, od trzech lat nie pełnię żadnej funkcji ani w PZPN-ie, ani jako przedstawiciel związku w UEFA, choć wcześniej często korzystano z moich kompetencji.
Żałuje pan, że odszedł w ten sposób?
Nie. Zdawałem sobie sprawę z prawdopodobnych konsekwencji tego, co robię. Zakładałem też taki scenariusz. Podjąłem decyzję świadomie. Nie chciałem dłużej funkcjonować w ówczesnych realiach Kolegium Sędziów. Było mocno toksycznie i musiałem to jak najszybciej przerwać.
Ostatnimi czasy sporo się mówi o sędziach w Polsce. Jak ocenia pan aferę na derbach Krakowa, gdy prezes Janusz Filipiak nazwał arbitra Daniela Stefańskiego "chu**", a potem klub pisał w oświadczeniu, że żona arbitra jest kibicką Wisły Kraków? Opierano tezę na… "wpisach w internecie".
Moja ocena jest oczywiście negatywna – żadne emocje nie usprawiedliwiają tego typu zachowań. Musimy zdać sobie sprawę, że z roku na rok postępuje w społeczeństwie degradacja relacji międzyludzkich. Coraz częściej widać chamstwo w dyskursie publicznym, trudno, by nie przenosiło się to na świat piłki nożnej. A wracając do afery w derbach, zawsze mówiłem, że media społecznościowe powinno się zakładać dopiero po sędziowskiej karierze. "Otwierając się" mocno w internecie, sami prowokujemy hejt i różne nieprzyjemne historie. Gdy byłem przewodniczącym Kolegium Sędziów Mazowieckiego ZPN-u, wydaliśmy instrukcję dla sędziów jak postępować z mediami społecznościowymi. Mieliśmy przez nie sporo problemów, bo niektórzy sędziowie zbyt mocno deklarowali swoje sympatie klubowe. Ktoś, kto trzymał kciuki za Legię i afiszował się z tym w sieci, miał potem problem, gdy przychodziło mu prowadzić derby z Polonią, nawet na szczeblu III ligi czy rozgrywek młodzieżowych. Pamiętajmy, że w internecie nic nie ginie.
Więcej TUTAJ
***
Artur Węska nie jest już trenerem Znicza Pruszków.
🔜Artur Węska został odsunięty od prowadzenia występującej w drugiej lidze drużyny Znicza Pruszków. Obowiązki trenera przed ostatnim meczem rundy jesiennej (w Kaliszu z KKS) przejęli asystenci.
— Janekx89 (@janekx89) December 10, 2020
***
W najnowszym rankingu FIFA Polska zajmuje 19. miejsce. W rankingu UEFA zaś 30.