Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Damian Kosciesza / PressFocus

Cała: Lech zepsuł dobre wrażenie z babiego lata, ale nie ma powodu go krzyżować [KOMENTARZ]

Autor: Andrzej Cała
2020-12-12 11:45:07

Smutne było pożegnanie Lecha z Ligą Europy, z tym polemizował nie będę. Nie uważam jednak za stosowne przesadne krytykowanie Kolejorza i popadanie w żałobne tony.

Poznańska ekipa wróciła do tej zasadniczej, naprawdę istotnej fazy europejskich rozgrywek po pięciu latach przerwy. Wróciła w świetnym stylu, po czterech wygranych, w tym trzech wyjazdowych z drużynami z mocniejszych lig. No a przynajmniej lig, które są w rankingu UEFA nad Polską, choć - Bogiem a prawdą - tych jest w Europie większość. No właśnie, to dość istotne zastrzeżenie do całej jesiennej przygody Lecha. Czemu mieliśmy liczyć, że nagle jakiś polski zespół dokona cudu? Czy były ku temu racjonalne, mocne przesłanki? 

Kolejorz nie okazał się ostatecznie tak mocny i zjawiskowy, jakim niektórzy widzieli go, nawet po przegranym przecież, meczu z Benficą, ani tak słaby, jak wskazywałby bilans ostatnich 210. minut w pucharach. 

W 61. minucie meczu w Liege, była to czwarta kolejka zmagań, Lech prowadzi 1:0 ze Standardem i gra z przewagą jednego piłkarza. Realnych jest sześć punktów na koncie i walka do końca o awans. Wystarczy tylko nie spieprzyć szansy, którą poznaniacy stworzyli sobie sami, lecz wcale nie bez pomocy Standardu. Co by było gdyby…

No ale jednak nie było i wszystko siadło. Siadło kompletnie, bo zaczęła się wichura żali, uwag odnośnie braku koncentracji Kolejorza w ostatnich minutach meczów (jak najbardziej słuszna) i dyskusja o tym, kto ma grać w lidze, a kto w pucharach. Z fali ogromnego entuzjazmu, optymizmu, wychwalania wcale nie pojedynczych zawodników, przeszliśmy do totalnej opozycji.

Prawda jest zaś banalna - Lech nie był gotowy do gry na trzech frontach tej jesieni. Jesieni z tak napiętym terminarzem, bez szans na odpoczynek, bo przecież gros piłkarzy Kolejorza wylatywało też na mecze reprezentacji. Lechowi zabrakło pary, bo sukces chyba trochę zaskoczył włodarzy, którzy nie byli przygotowani na to, aby w ostatniej chwili, mając przecież zapas gotówki z transferów Gumnego, Jóźwiaka i Modera, zagwarantować Żurawiowi kilku zawodników do wzmocnienia zespołu.

Prawdą jest też to, że Lech nie był na te puchary wystarczająco cwaniacki, doświadczony. Kadra złożona z wielu młodych zawodników oraz obcokrajowców niewystarczająco otrzaskanych w europejskich pucharach, pewnych ograniczeń przeskoczyć zwyczajnie nie mogła. I nie ma się na co obrażać ani obruszać. 

Mam wrażenie, iż w Poznaniu wszystko stało się za szybko, za nagle i nie było jak zarządzić tym chwilowym sukcesem. Ok, sukcesikiem, niech wam będzie. 

Ale czy to powód, by na ten sezon Lecha w pucharach machnąć z rezygnacją ręką? W żadnym wypadku, z tym się nie zgadzam. Doświadczenie nabrane w tym sezonie zwróci się bardzo szybko. Możliwość rywalizacji ze świetnymi ekipami z Glasgow i Lizbony, to coś, czego nie da nawet dwadzieścia osiem zwycięstw z Piastem, Cracovią czy Podbeskidziem. Kolejorz ma co prawda już dość znaczną stratę do Legii i Rakowa, ale… nie takie “remontady” nasza liga widziała. 

Co jednak istotniejsze, kilku młodych chłopców dostało żywy dowód tego, iż nie trzeba mieć na starcie gigantycznych kompleksów na tle rywali z innego, lepszego piłkarsko świata. Okazało się też, że da się sprowadzić do polskiego klubu obcokrajowców, którzy mają jakość uprawniającą do rywalizacji jak równy z równym z solidnymi, europejskimi markami. Tylko trzeba tych piłkarzy mieć po prostu więcej.

Zdaję sobie sprawę, że to brzmi trochę jak usprawiedliwianie ucznia, który po dobrym początku roku szkolnego, zawalił najistotniejsze egzaminy. Że chwalimy za coś, co powinno być… na porządku dziennym w absolutnie każdym polskim klubie, uważającym się za profesjonalnie zarządzany, mającym jakieś aspiracje. 

Fakty są jednak nieubłagane. Jesteśmy piłkarskim zadupiem. Inni biegną do przodu, rozwijają się, a my cały czas cieszymy, że na stadionach dachy nie przeciekają, a transmisje trafiają do Portugalii. Ostatnia dekada nie dała nam w zasadzie żadnej podstawy, by na te trzy punkty Lecha w grupie psioczyć. 

Możemy być wymagający, w tym nic złego nie ma. Nie powinno to jednak zaburzać nam zdrowego rozsądku. Szczególnie, gdy kurz opada. Lech zepsuł dobre wrażenie z babiego lata, ale nie ma powodu go krzyżować. Istotniejsze będzie nasze ulubione wyciągnięcie wniosków. I tutaj obaw mam znacznie więcej niżli złości na poznaniaków za finisz jesiennej przygody. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się