Autor zdjęcia: Pawel Jaskolka / PressFocus
Najgorsza defensywa od czasów Zawiszy. Czy dla Podbeskidzia jest jeszcze jakiś ratunek?
Przed rozpoczęciem sezonu sporo mówiło się o tym, że jeśli Podbeskidzie chce z powodzeniem grać w Ekstraklasie, to musi sprowadzić do klubu poważnych obrońców. Wszystko wskazuje na to, że w Bielsku-Białej obudzą się z ręką w nocniku, bo Górale idą na rekord… Tracenia bramek.
Jeden z kadrów piątkowej konferencji prasowej po meczu z Piastem Gliwice. - Na pewno popełniliśmy sporo błędów w przerwie po awansie. W mojej naturze nie jest poddawanie się. Nie jestem jedyną winną osobą. Byłoby to nawet wobec siebie nie fair, dlatego nie rozważam dymisji. Z prezesem mam cały czas kontakt, jesteśmy świadomi błędów – powiedział Krzysztof Brede.
O jakie błędy może chodzić? Naszym zdaniem o klasyczny brak rewolucji po awansie do Ekstraklasy, danie szansy tym piłkarzom, który go wywalczyli i przede wszystkim zero wzmocnień na newralgicznych pozycjach. Być może zła prasa Warty Poznań, którą przed sezonem wszyscy typowali do spadku uśpiła trenera i władze Podbeskidzia. Bo przecież w tym roku spada tylko jedna ekipa, bo w Poznaniu nie dokonali spektakularnych wzmocnień…
Pod Klimczokiem najwyraźniej stwierdzono, że jakoś to będzie, chociaż niebezpieczne sygnały pojawiały się już w I lidze. - W grze brakuje mi z kolei „góralskiego charakteru”, nie ma gryzienia trawy. Mam wrażenie, że drużyny, które przyjeżdżają do Bielska, myślą sobie: „dajmy im pograć, to sobie sami gola strzelą”. Zresztą było to już widać w I lidze. Tylko że zespoły były dużo słabsze i tego nie wykorzystywały. W ekstraklasie jest inaczej, rywale strzelają bramki i Podbeskidzia nie ma – powiedział Marek Sokołowski w ostatnim wywiadzie dla „Sportu”.
Po tym jak mleko już się wylało, to na pewno łatwiej o takie głosy. Ale przecież nawet nasza redakcja na początku września biła na alarm: „Planujemy około czterech transferów. Nie chciałbym dokonywać żadnej rewolucji, bo nie jest ona potrzebna. Liczę na wzmocnienie obrony, będzie dobrze, jeśli pojawi się jeszcze ktoś nowy w ofensywie (za sport.tvp.pl).
I rzeczywiście jak popatrzymy na skład obrony Podbeskidzia, to w kontekście walki w Ekstraklasie można mieć wątpliwości. Kornel Osyra, Aleksandar Komor, Dmytro Bashlay – pierwszy z nich ma najwięcej doświadczenia na najwyższym poziomie rozgrywkowym i dotychczas to był lider bielskiej obrony. Problem w tym, że 27-latek nigdy nie powtórzył już tak dobrych sezonów za czasów jego występów w Gliwicach, a obserwując przed rokiem jego występy w Miedzi można mieć wątpliwości, czy poradzi sobie jako dowódca w Ekstraklasie. Komor i Bashlay to solidny defensorzy, ale czy perspektywa walki z najlepszymi ich nie przytłoczy? Tak jak Sobocińskiego? 73 mecze łącznej gry o najwyższe cele (36 i pół na głowę) to trochę mało. Ryzyko niepowodzenia zatem jest, nawet w sytuacji, kiedy z Ekstraklasy spadnie tylko jedna ekipa”.
Nie trzeba było oglądać meczów Podbeskidzia, żeby stwierdzić, że z taką obroną w Ekstraklasie to raczej będzie (nie)wesoło. Osyra, Komor, Bashlay – nie mogły i nie zagwarantowały stabilności w tyłach. Do klubu przyszli Rundić i Kocsis, ale okazali się zapychaczami składu, a nie wzmocnieniami. Najwięcej spotkań w lidze ma bowiem duet Komor – Bashlay, a jego postawa to śmiech przez łzy.
Tak to się zaczęło, a skończyło miażdżącą wygraną @PiastGliwiceSA nad @TSP_SA - Jakub Świerczok w wielkiej formie!#PODPIA 0:5 pic.twitter.com/Ujou3xDX1p
— PKO BP Ekstraklasa 😷 (@_Ekstraklasa_) December 11, 2020
Przed sezonem pisaliśmy, że nie chcielibyśmy powtórki z ŁKS-u, które kompromitowało się w defensywie (najwięcej straconych bramek w 2019/20), ale jak się okazuje, Górale łodzian pobili, a ich obrońcy odstawiają momentami większy kabaret od orłów z Sosnowca (aż 80 straconych goli w 2018/19). Sprawdziliśmy ile bramek w ostatnich 10 sezonach traciły najgorsze drużyny po 13. Kolejkach i wyszło nam tak:
2020/21 – Podbeskidzie: 34
2019/20 – Wisła Kraków: 23
2018/19 – Miedź: 28
2017/18 – Piast: 22
2016/17 – Korona: 29
2015/16 – Jagiellonia: 24
2014/15 – Zawisza: 34
2013/14 – Widzew: 27
2012/13 – Podbeskidzie: 25
2011/12 – ŁKS: 24
Widzimy zatem, że jeżeli chodzi o Ekstraklasę, to Podbeskidzie jest ekspertem w traceniu bramek. Dodamy jeszcze, że z tego grona Wisła Kraków, Piast, Korona, Jagiellonia i Podbeskidzie pozostało w elicie. Wniosek z tego taki, że na tym etapie nie można jeszcze niczego przesądzać, a szczególnie w obecnym sezonie, kiedy spada tylko jedna ekipa. Szansę na utrzymanie zatem są, zwłaszcza, że na końcu tabeli między Stalą, Wisłą Płock czy Wisłą Kraków wcale nie jest dramatyczna. I chyba tylko te matematyczne niuanse utrzymały trenera Brede na stanowisku do końca roku, chociaż jego głowy domagają się praktycznie wszyscy.
Bo czy z tym materiałem ludzkim da się jeszcze coś zrobić? Z defensywą - na tym etapie - najgorszą od czasów Zawiszy Bydgoszcz? Jeśli już, to chyba trzeba byłoby zmienić taktykę podobną do tej Warty Poznań, a w ostateczności sięgnąć głęboko do portfela. Tylko czy w tej sakiewce coś konkretnego jest i czy ktokolwiek sensowny będzie chciał zimą przyjść do takiej ekipy? Liczby pokazują, że Podbeskidzie po 13. kolejkach ma jak na razie mniej straconych bramek od ŁKS-u czy Zagłębia Sosnowiec. Jak tak dalej pójdzie, może paść nowy rekord Ekstraklasy...