Autor zdjęcia: Marcin Bulanda / PressFocus
Nowak kopał się w czoło, a Cracovia do bramki - subtelna różnica. Górnik 0:2 Cracovia
Gdyby nie Pelle van Amersfoort, ciężko by się oglądało ten mecz. Jeden z niewielu promyków w Zabrzu, dzięki któremu było na czym zawiesić oko. My wiemy, że to nie Liga Mistrzów, czy Liga Europy, ale jakieś wymagania chyba możemy mieć. Zwłaszcza, że Górnik już nie pierwszy raz bardzo zawodzi.
Skłamalibyśmy pisząc, że podoba nam się gra Górnika Zabrze w ostatnim czasie. Mecz w Płocku, mimo że wygrany, był tego dopełnieniem, ale myśleliśmy, że taki stan nie może trwać przez cały czas. Że mając z przodu Jimeneza, Nowaka, czy napędzonego ostatnią – trzeba przyznać, że ładną – bramką Piotra Krawczyka, coś konstruktywnego uda się zrobić, zwłaszcza u siebie. A jedyny celny strzał w pierwszej połowie to było w zasadzie podanie Jimeneza do Niemczyckiego.
Statystyka po drugiej stronie wyglądała do tego czasu bardzo podobnie, ale z tą różnicą, że Pelle van Amersfoort zdołał umieścić piłkę w siatce po karnym za zagranie ręką Masourasa. I to nie był jedyny błąd Greka, bo gdyby wcześniej Michal Siplak po podaniu Thiago lepiej przymierzył, już drugi gol poszedłby na konto zawodnika Górnika. Różnica była też taka, że Cracovia z większą łatwością przebijała mur w obronie zabrzan niż na odwrót i z tego też powodu to raczej krakowianie dążyli do podwyższenia prowadzenia niż Górnik do odrobienia strat, co może początkowo bardziej objawiało się wizualnie niż w suchych liczbach.
A mogło to wszystko inaczej wyglądać, gdyby nie wybitna chimeryczność Bartosza Nowaka, który już w ostatnich tygodniach nie zawsze przypominał tego zawodnika z początku sezonu, ale teraz nawet w trakcie meczu pokazuje dwie twarze i nie mamy pojęcia, która z nich na teraz jest prawdziwa. Z jednej strony to on zagrał prostopadle do Jimeneza, gdy ten oddał celny strzał, z drugiej problem sprawiało mu dokładne przyjęcie piłki albo jej dogranie, czym hamował akcje. Z jednej strony nie trafił w piłkę, gdy dostał patelnię od Krawczyka po złym zagraniu Rapy, z drugiej oddał mocny strzał z rzutu wolnego. Ale generalnie trudno go za coś ostatecznie pochwalić, bo częstotliwość tych kiksów i złych decyzji była porażająca, wołająca o pomstę do nieba. Może i nawet definiująca dzisiejsze poczynania Górnika w ofensywie.
Nawet gdy gospodarzom już się przytrafiła dogodna sytuacja, to Alex Sobczyk trafił z kilku metrów wprost w Niemczyckiego. Nie szło podopiecznym Marcina Brosza. Z prób wywołania szumu niewiele wynikało, bo – po pierwsze – Cracovia była bardzo dobrze zorganizowana w defensywie i po drugie – w kluczowych momentach brakowało centymetrów choćby Jimenezowi i Wiśniewskiemu na kilka minut przed końcem spotkania.
Zresztą, z perspektywy Michała Probierza, jego zawodnicy wreszcie nie zrobili typowej Cracovii, czyli nie zostali po golu na swojej połowie, tylko próbowali znowu coś wcisnąć. I wcisnęli w 63. Minucie, a konkretnie zrobił to Siplak po złym wybiciu Gryszkiewicza i podaniu najlepszego dzisiaj na boisku van Amersfoorta. Gdyby nie Holender pewnie byśmy momentalnie usnęli albo w pewnym momencie sięgnęli po pilot od telewizora, bo liczyliśmy jednak na coś bardziej porywającego.
Górnik Zabrze 0:2 Cracovia (0:1)
0:1 – 43’ van Amersfoort (karny)
0:2 – 63’ Siplak (asysta van Amersfoort)
Górnik: Chudy 4 – Evangelou 4, Wiśniewski 4, Gryszkiewicz 3 – Masouras 2 (46’ Ryczkowski – 4), Prochazka 3 (87’ Wolsztyński – bez oceny), Manneh 3 (67’ Ściślak – 5), Nowak 3, Janża 5 – Krawczyk 3 (67’ Sobczyk), Jimenez 3.
Cracovia: Niemczycki 5 – Rapa 4, Szymonowicz 5, Rodin 5, Gardawski 5 (73’ Vestenicky – bez oceny) – Sadiković 4 – Thiago 5 (80’ Fiolić – bez occeny), Dimun 5, van Amersfoort 7, Siplak 6 – Rivaldinho 3 (59’ Piszczek – 4).
Sędzia: Bartosz Frankowski.
Nota 2x45: 2.
Żółte kartki: Evangelou, Ryczkowski, Sobczyk – Gardawski, Sadiković, Piszczek, Siplak
Piłkarz meczu: Pelle van Amersfoort.