Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Absurd po poznańsku – po co odpuszczać puchary, skoro w lidze Kolejorz i tak gra padakę? Stal 1:1 Lech
Osobliwą próbę mają za sobą zawodnicy Lecha Poznań, którzy sprawdzili, czy da się zwyciężyć w ligowym meczu, jeśli w piłkę gra się tylko 10 minut. Odpowiedź: oczywiście, że się nie da, i to nawet gdy po drugiej stronie ustawia się Stal Mielec. W efekcie „Kolejorz” oddał kolejne punkty i w tabeli ma coraz większą stratę do czołówki.
Lech do aktywnej roboty wziął się dopiero w końcówce meczu. W ciągu ostatnich 10 minut, licząc razem z doliczonym czasem, poznaniacy zdołali:
- strzelić wyrównującego gola - Tiba zagrał do Sobola, którego zatrzymali obrońcy Stali, ale piłka trafiła pod nogi Portugalczyka, który mocnym strzałem pokonał Gliwę;
- trafić w poprzeczkę - Marchwiński podaniem w stylu Ramireza podał w pole karnego do Ishaka, który huknął na bramkę, ale piłka po głowie Gliwy musnęła obramowanie i wyszła na róg;
- trafić w słupek - po rzucie rożnym z kilka metrów główkował Sobol. Strzelił poza zasięgiem bramkarza, ale nie na tyle precyzyjnie, by zapewnić Lechowi zwycięstwo.
Sporo tego, jak na kilka minut, prawda? Gdyby zawodnicy „Kolejorza” mieli trochę więcej szczęścia, to ich niecodzienny eksperyment, naprawdę mógłby się udać. Fart w decydujących momentach był jednak po stronie Stali i szczerze mówiąc, dobrze się stało. Lech w kontekście całego meczu, w którym przez grubo ponad 80 minut nie umiał zagrozić rywalowi, nie zasłużył na zwycięstwo. Okej, w drugiej połowie mieliśmy bramkę Ishaka, którą anulował VAR (w bilardzie pod bramką Stali sędziowie dostrzegli zagranie ręką Szweda), ale to była pojedyncza szarża. Poza próbami z dystansu, zresztą niezbyt wymagającymi, Gliwa za bardzo nie miał co robić. W całym meczu Lech oddał tylko 4 celne strzały.
Dużo bardziej podobać mogła się Stal. Gospodarze od początku zagrali bez zbędnego respektu wobec silniejszego rywala, narzucili swój styl gry i raz po raz nękali obrońców Lecha. Najwięcej problemów „Kolejorz” już tradycyjnie miał po stałych fragmentach gry. To naprawdę niepojęte, że zespół, który z tym elementem ma problem od pierwszej kolejki, na przestrzeni całej rundy ani trochę się nie poprawił. Dośrodkowania z rzutów wolnych i rożnych to dziś najlepszy przepis na wicemistrzów Polski. Wystarczy posłać w pole karne mocną piłkę i czekać. Ktoś z Lecha - brzydko mówiąc - na pewno się zesra.
Stal zdobycia brami ze stałego fragmentu gry najbliżej była na początku drugiej połowy - wówczas w słupek trafił Zjawiński. No ale ponieważ wcześniej, jeszcze przed przerwą, gola strzelił Prokić, to właśnie gospodarze przez większość meczu mieli bardzo korzystny wynik. Swoją drogą, gol Serba to kuriozum klasyczne dla obrońców Lecha. Sytuacja bramkowa wyglądała tak: Stal ładnie pograła na lewym skrzydle, do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Kościelny, ale po jego główce piłka, zamiast do bramki, poleciała pionowo w górę. Dla obrońcy to banalna interwencja, ale ani Satka, ani Crnomarković, ani nikt inny nie miał zamiaru tego wyczyścić. Skończyło się tak, że do piłki wyskoczył tylko nieatakowany Prokić i bez trudu pokonał Bednarka. Strzelamy, że piłkarz Stali pierwszy raz w karierze zdobył bramkę z równie dużą łatwością.
Do zgarnięcia pełnej puli gospodarzom zabrakło niewiele, co na pewno budzi niedosyt, ale w ogólnym rozrachunku i tak mogą być z siebie zadowoleni. Na tle Lecha, który w Mielcu zagrał w zasadzie pierwszym garniturem, wcale nie wyglądali na gorszy zespół. Po bardzo słabym meczu z Pogonią jest to pozytywna odmiana i kolejny promyk nadziei dla kibiców Stali. Postawy „Kolejorza” podsumowywać nie będziemy, bo zwyczajnie brak na nią słów.
Stal Mielec 1:1 Lech Poznań (1:0)
1:0 - 27’ Prokić (asysta: Kościelny)
1:1 - 87’ Tiba
Stal: Gliwa 6 - Kościelny 6, Żyro 5, Czorbadżijski 5, Flis 4, getinger 5 - Tomasiewicz 5, Domański 4, Dadok 5 (57’ Mak - 5) - Prokić 6 (74’ Tomczyk - bez oceny, 88’ Forsell - bez oceny), Zjawiśnki 4 (74’ Maj - bez oceny)
Lech: Bednarek 5 - Czerwiński 4, Satka 4, Crnomarković 3, Kraweć 4 - Puchacz 3 (72’ Marchwiński - bez oceny), Tiba 6, Ramirez 3 (83’ Sobol - bez oceny), Moder 4, Kamiński 3 (73’ Awwad - bez oceny) - Ishak 5
Sędzia: Paweł Gil
Nota: 3
Żółte kartki: Żyro, Czorbadżijski - Kraweć, Crnomarković, Marchwiński
Piłkarz meczu: Andrija Prokić