Autor zdjęcia: Pawel Jaskolka / PressFocus
Przełamanie w starciu z mocnym u siebie Śląskiem?
W obecnym sezonie piłkarze Śląska pokazali, że przyjazd do Wrocławia nie może przeciwnikom kojarzyć się z niczym przyjemnym. Czy zatem najsłabsza drużyna pod względem kreacji może coś ugrać w stolicy Dolnego Śląska?
Statystyki są nieubłagane. Chociaż Raków Częstochowa oraz Zagłębie Lubin mają więcej punktów po meczach na własnym boisku, to jednak trzeba mieć na uwadze, że tych pojedynków rozegrali o jeden więcej. Piszemy o tym z tego względu, że naszym zdaniem nikt nie jest aż tak uzależniony od spotkań u siebie. Oprócz Śląska jeszcze Jagiellonię byśmy zapisali, bo też w delegacjach zdobyła sześć punktów.
Jaga nie jest jednak ekipą z czołówki, a drużyna Vitezslava Lavicki jak najbardziej. Zespół prowadzony przez czeskiego szkoleniowca upodobał sobie w tym sezonie grę na własnym boisku, gdzie zremisował z Lechem czy Górnikiem oraz pokonał Piasta, Cracovię, Jagiellonię czy Raków. Na wyjazdach zaś… cóż, jedynie na obiektach Wisły Kraków i Podbeskidzia udało się dopisać trzy punkty. Marne to pocieszenie zważywszy na poziom tych ekip.
W roli gospodarzy Śląsk spisuje się znakomicie głównie dzięki umiejętności zabicia potencjału rywali. Wrocławianie praktycznie nie dopuszczają przeciwnika do sytuacji bramkowych, a swoje zawsze w jego polu karnym stworzą.
Oddamy na chwilę głos Piotrowi Tworkowi, który tak przedstawił ekipę Lavicki: - Śląsk w derbach przegrał z Zagłębiem, natomiast u siebie jest bardzo groźny, przeważnie wygrywa tam mecze. Musimy zwrócić uwagę na trzy nazwiska: Pich, Pawłowski, Exposito. Oni w trójkę potrafią rozmontować niejedną obronę. Są obdarzeni dynamiką, są skuteczni. W środku pola sercem zespołu jest Mączyński, który potrafi obsłużyć zawodników. Musimy być czujni.
I właśnie chyba tej czujności zabrakło wszystkim poprzednim ekipom, które przyjeżdżały do Wrocławia. Śląsk bowiem na pewno nie gra jakiejś wielkiej piłki, mecze tej drużyny nie należą do atrakcyjnych, ale trzeba ich docenić za bezwględną skuteczność. Wyjątkiem od reguły będzie starcie z Lechem, gdzie Śląsk wyjątkowo stracił trzy bramki, ale mimo wszystko nie przegrał.
Czy tak grającej drużynie jest w stanie przeciwstawić się Warta Poznań? W Ekstraklasie różne cuda już widzieliśmy, ale musimy napisać, że jakoś tego zwycięstwa beniaminka nie widzimy. Po pierwsze dlatego, że drużyna trenera Tworka to ekipa z najsłabszymi statystykami wykreowanych sytuacji. Po 13. kolejkach mają ich łącznie 15, przy czym nawet Podbeskidzie ma 19, a Stal aż 24. Najważniejszą postacią poznaniaków jest Łukasz Trałka, który stworzył swoim partnerom cztery szanse, przy czym trzeba pamiętać, że kapitan Warty wykonuje stałe fragmenty gry.
A skoro już je wywołaliśmy to są one istotne u gości, bo dotychczas na 12 bramek pięć udało im się zdobyć ze stojącej piłki. Co ważne, w ten sposób zdołali wygrać z Podbeskidziem i Wisłą Płock. Najciekawsze jednak są te ostatnie spotkania, a najbardziej mecze z Wisłą Kraków i Jagiellonią. W nich podopieczni trenera Tworka pokazali się z tej ofensywnej strony, a w Białymstoku do tego stopnia, że przy Słonecznej powinni nawet wygrać. Być może zabrakło wtedy trochę tego ekstraklasowego doświadczenia, na pewno też ta piłkarska jakość mogła być wyższa, bo sam Grzesik miał jeszcze jedną patelnię.
Suche statystyki są takie, że beniaminek dostał po głowie w trzech ostatnich spotkaniach, ale na pewno walki i prób odmówić mu nie można. - Porażki bolą, rozmawiamy na temat tych meczów. Widzimy, jakie błędy popełniamy, wiemy, jak je potrafić. Frustracja jest ogromna zwłaszcza od razu po gwizdku sędziego. Dla mnie to ogromny pozytyw, bo zawodnicy przeżywają wiedząc, że wynik mógł być inny. Nie ma zwieszania głów – to słowa trenera Tworka z ostatniej konferencji prasowej.
I trzeba przyznać, że piłkarze Warty nie mają powodów do zwieszania głów, bo w porównaniu do Podbeskidzia czy Stali, a zwłaszcza Podbeskidzia, to ich sytuacja nie jest tragiczna. Pośmiewiskiem ligi na pewno nie są, jak na warunki i sytuację przed startem sezonu (główny kandydat do spadku, słaba kadra) wynik też udało się zrobić niezły.
Reasumując Warta to spora niespodzianka, drużyna niedoceniana. I jeśli tym razem to ona zostanie zlekceważona, to może wygrać na tym tak, jak Śląsk zwycięża na własnym boisku?