Autor zdjęcia: Mateusz Porzucek / PressFocus
Pojedynek rewolweroców i motywacja większa niż zmęczenie. Działo się! Śląsk 2:1 Warta
Warto, jak to w końcu jest z tym twoim zmęczeniem? Kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że zaraz wszyscy twoi zawodnicy padną na twarze i już nie wstaną, ty napędziłaś Śląskowi tyle stracha…
Nawiązujemy oczywiście do słów Aleksa Ławniczaka z przerwy, kiedy na pytanie o totalną dominację ze strony wrocławian odpowiedział, że on i jego kumple są po prostu wyczerpani rundą jesienną. Niby nie ma się co dziwić, bo był taki moment, gdy Piotr Tworek sadzał na ławce 5 zamiast 12 piłkarzy i nie robił żadnych zmian. Do tego samo w sobie trzymanie się żelaznych 12-13 nazwisk też poszczególnym graczom nie pomagało.
A z drugiej strony mniej więcej od 65. minuty to Zieloni cisnęli tak, jakby właśnie wymienili sobie zwykłe baterie na Duracell (to nie jest product placement, a szkoda!). Żebyście poczuli różnicę – w pierwszej części meczu podopieczni Piotra Tworka strzelali 3 razy. W drugiej – 15. Wymowne, prawda?
Poznaniacy będą jednak przeklinać Marka Tamasa oraz Israela Puerto, ponieważ ten dwa razy udaremnili zdobycie bramki przeciwnikom, wybijając piłkę zmierzającą do prawie pustej bramki. Prawie, bo Węgier i Hiszpan asekurowali Szromnika i czyścili. Najpierw po pinballu w 65. minucie, a później w samej końcówce, gdy swych sił próbował Ivanov. Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli – bramkarz Śląska nie robił baboli w tych sytuacjach, w wielu innych za to sam się mocno napracował. Weźmy chociaż rakietę Janickiego zza szesnastki w 72. minucie – wprost kapitalnie się facet rzucił. Parę minut później już nie miał tyle szczęścia, a ofensywny pomocnik strzelił mu kontaktowego gola.
Zastanawiało tylko to, czy on w ogóle powinien zostać uznany, ponieważ u zarania akcji Jakóbowski zagrał futbolówkę ręką. Przypadkowo, bo przypadkowo, lecz wciąż. No ale skoro przepisy mówią co innego…
Uznany gol dla Warty - efekt poprawki przed sezonem. Gdy zagranie ręką jest przypadkowe, bramkę anuluje się tylko wtedy, gdy ręką zagrywa strzelec lub asystent (przy decydującym zagraniu).
— Kuba Seweryn (@KubaSeweryn) December 17, 2020
Do końca meczu to Warta cisnęła, lecz ostatecznie drugiej sztuki nie wcisnęła. Za to Wojskowi sami sobie ten los zgotowali, zupełnie oddając inicjatywę rywalom. Zmogło ich aż tak czy o co chodziło? A przecież to Barylski, a nie Tworek zrobił dziś 5 zmian. To gdzie ta świeżość? Zemściło się też to wczesne przechodzenie do obrony, kiedy Celeban zmienił Pawłowskiego w 75. minucie.
Gdyby nie te popisy Tamasa i Szromnika, o tym spotkaniu moglibyśmy mówić prawie jak o rewolwerowym pojedynku wspomnianego Pawłowskiego z Lisem. Owszem, strzelanie rozpoczął Puerto z rożnego po centrze Mączyńskiego – swoją drogą doznał kontuzji – ale potem niemal wszystko co groźne działo się z udziałem Bartka. Dwukrotnie to bramkarz Warty był górą. Zwłaszcza broniąc jego strzał w sytuacji sam na sam. Później to Pawłowski posłał futbolówkę na orbitę, mając dogodną sytuację strzelecką. Następnie – znów triumfował Lis, odbijając strzał z dystansu. Do czterech razy sztuka! Minutę później skrzydłowy dopiął swego, choć nieco pomógł mu rykoszet od jednego z rywali. Fajnie rozkręcił się Pawłowski, bo wejście do ligi miał niemrawe i powolne, a ostatnio dużo częściej bywa motorem napędowym drużyny.
Przez pryzmat tych wszystkich szans Bartłomieja widzimy też jeszcze jedną rzecz – skuteczność nie była dziś najmocniejszą stroną Wojskowych. Spytajcie również Picha, który idąc sam na sam z Lisem uderzył w słupek.
Dużo zaczęło się chwalić Pogoń, która cichaczem przemknęła do top3 Ekstraklasy, ale wrocławianom także trzeba oddać, że bez większych fajerwerków wiele nadrabiają solidnością. Teraz okupują 4. lokatę, Górnik i Zagłębie mogą jeszcze ich przeskoczyć, ale to wciąż świetny wynik.
Warcie na koniec rundy natomiast możemy życzyć udanych zakupów na zimowych wyprzedażach. Bo że wielkich inwestycji we wzmocnienia tam nie będzie – to mamy pewne jak w banku. Lista potrzeb jest jednak spora.
Realna XI na wiosnę: Lis - Grzesik/Kuzdra, Kieliba, Ławniczak, X - Trałka, Kupczak/Czyżycki, X, X, Jakóbowski, Kuzimski.
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) December 17, 2020
Jeśli trener Tworek ma mieć środki na spokojne utrzymanie, to w miejsce „X” potrzeba wzmocnień. Lewa obrona, ofensywny pomocnik i skrzydłowy, to obowiązek.
Śląsk Wrocław 2:1 Warta Poznań (1:0)
1:0 Puerto 5’ (asysta Mączyński)
2:0 Pawłowski 54’
2:1 Janicki 76’ (asysta Kuzimski)
Śląsk: Szromnik (7) – Musonda (4), Puerto (7), Tamas (7), Pawelec (4) (84’ Cotugno) – Mączyński (6) (46’ Sobota 4), Pałaszewski (4) – Pawłowski (6) (75’ Celeban 4), Praszelik (5) (67’ Zylla 4), Pich (4) – Exposito (4)
Warta: Lis (7) – Spychała (5) (82’ Kiełb), Kieliba (3), Ławniczak (4), Kuzdra (4) – Trałka (3), Laskowski (4) – Grzesik (4) (89’ Ivanov), Czyżycki (3) (57’ Janicki 6), Jakóbowski (3) – Kuzimski (5)
Sędzia: T. Wajda
Nota: 4
Piłkarz meczu: Mark Tamass
Żółte kartki: Pawelec, Zylla - Kieliba