Autor zdjęcia: Marta Badowska/PressFocus
Skoro zaraz święta, to obrońcy rozdają prezenty. Kompromitacja mistrzów Polski! Legia 2:3 Stal
Jeśli ktoś przewidział przebieg meczu Legii ze Stalą, powinien jak najszybciej wypełnić kilka kuponów lotka przed jutrzejszym losowaniem. Drugiej takiej szansy może już w życiu nie mieć.
Przed piątkowym wieczorem faworyt był tylko jeden. Legia pod wodzą Czesława Michniewicza w lidze nie przegrywała, z rzadka tracąc jakiekolwiek punkty. Mistrzowie Polski pewnie usadowili się na fotelu lidera i - choć nie zawsze w porywającym stylu - spokojnie ciułali punkty. Ostatni przed zimową pauzą mecz miał być ukoronowaniem tego zwycięskiego marszu.
Zupełnie inne plany miał jednak Leszek Ojrzyński i jego banda. Od kiedy Stal Mielec zmieniła trenera, drużyna z Podkarpacia zaczęła grać lepiej, odważniej, z większą wiarą we własne umiejętności. Efekty już widać.
Postawmy sprawę jasno - tak dziwnego meczu na Łazienkowskiej nie oglądaliśmy od bardzo, bardzo dawna. Goście z Mielca wygrali po trzech golach z… rzutów karnych! Dwa pierwsze, z pierwszej połowy, były bezdyskusyjne, beznadziejnie głupie faule zaliczyli Jędrzejczyk oraz Wieteska.
Środek obrony Legii zagrał dzisiaj absolutnie katastrofalnie. Stoperom Wojskowych regularnie zdarzają się wpadki, ale dzisiaj wspięli się na Himalaje swojej nieporadności. A może po prostu stwierdzili, że skoro zaraz Święta Bożego Narodzenia, to wcielą się w rolę Świętych Mikołajów i rozdadzą prezenty uboższemu beniaminkowi?
SENSACJA stała się faktem! @fksstalmielec z trzema karnymi, trzema golami, ale co najważniejsze - trzema punktami! 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 18, 2020
No właśnie, a ten ostatni karny się należał? #AkcjaMeczu to decydujące trafienie Tomasiewicza ⚽ pic.twitter.com/gZhcE7KrXF
W drugiej połowie karny był tylko jeden, za to znowu po faulu Jędrzejczyka. Pytanie tylko - czy w tej sytuacji Zjawiński walczył o pozycję zgodnie z przepisami? Czy nie było tutaj obustronnego szarpania za koszulkę?
Na domiar złego dla Legii, kilka minut po golu na 2:3, sędzia Frankowski uznał, że nie należy się jej rzut karny po zagraniu ręką Flisa. Sędzia podjął taką decyzję po sprawdzeniu sytuacji na monitorze.
Abstrahując jednak od kontrowersji, gospodarze dzisiaj dobrze grali przez kwadrans, a to za mało nawet na Stal Mielec. Druga połowa była w wykonaniu Legii katastrofalna. Gospodarzem akcje się nie kleiły, zupełnie nic nie wnieśli rezerwowi, a kolejne próby dośrodkowań na Pekharta często nie dochodziły nawet na przedpole. Czech oczywiście i tak dzisiaj swoje zrobił, ale cudotwórcą nie jest.
Warto w tym miejscu przypomnieć jeszcze, że Wojskowi regularnie wcześniej niż powinni rozpoczynają świąteczny urlop.
Legia przegrała 7 z ostatnich 11 meczów kończących rok. W dekadzie bezprecedensowych sukcesów. Taka świecka tradycja.
— Kuba Żywko (@Garm1981) December 18, 2020
Stal zaś wypada po prostu pochwalić, bo pomimo licznych słabości własnych, potrafiła wywieźć trzy punkty ze stadionu Legii, nie przyprawiając w dodatku swoich fanów o stan przedzawałowy. Ekipa z Mielca dzięki niezłym wynikom z ostatnich tygodni odbiła się od dna i może w spokoju udać się na przerwę w rozgrywkach. Dobra robota panie Ojrzyński!
Legia Warszawa - Stal Mielec 2:3 (2:2)
0:1 Domański 5’ (rzut karny po faulu na Zjawińskim)
1:1 Slisz 17’ (asysta Wszołek)
2:1 Pekhart 24’
2:2 Domański 43’ (rzut karny po faulu na Zjawińskim)
2:3 Tomasiewicz 60’ (rzut karny po faulu na Zjawińskim)
Legia: Boruc 4 - Juranović 4, Wieteska 2, Jędrzejczyk 1, Mladenović 3 - Slisz 5, Martins 5 (60’ Valencia 2), Luquinhas 3 - Wszołek 4 (73’ Rosołek), Skibicki 4 (60’ Cholewiak 3) - Pekhart 5
Stal: Gliwa 5 - Kościelny 4, Żyro 5, Czorbadżijski 5, Flis 4, Getinger 5 - Tomasiewicz 5 (89’ Matras), Domański 6 (46’ Forsell 4) - Dadok 4 (46’ Mak 5), Prokić 4 (59’ Urbańczyk 4) - Zjawiński 6 (74’ Pawłowski)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Ocena 2x45: 3
Żółte kartki: Jędrzejczyk, Luquinhas, Wieteska - Tomasiewicz, Żyro, Pawłowski
Piłkarz meczu: Łukasz Zjawiński