Autor zdjęcia: Michal Kosc / PressFocus
Przedświąteczny cud – białostoczanie jednak potrafią zagrać na zero z tyłu! Jagiellonia 1:0 Górnik
Myśleliśmy, że w 2020 roku już się tego nie doczekamy: Jagiellonia wygrała z Górnikiem Zabrze a defensywa białostoczan, od tygodni nieustannie krytykowana, pierwszy raz od trzech miesięcy zachowała czyste konto.
Zanim jednak o meczu, musimy trochę napisać o całej kolejce, która nas totalnie zmęczyła. Do polskiej piłki i poziomu Ekstraklasy jesteśmy przyzwyczajeni, ale na taki chłam nie byliśmy przygotowani. W sobotę na rodzimych boiskach nie działo się zupełnie nic, ciekawych spotkań po prostu nie było, podobnie jak wielkiego futbolu w niedzielnym starciu w Gliwicach. Dlatego od spotkania w Białymstoku oczekiwaliśmy wiele i w sumie rozczarowani nie jesteśmy.
Do stolicy Podlasia przyjechał Górnik Zabrze, który ostatnio w delegacjach spisywał się tak, jak Robert Lewandowski podczas odbierania nagrody dla najlepszego piłkarza świata. Z drugiej strony natomiast gospodarze – świetni w ofensywie przy Słonecznej, ale z obroną, która od trzech miesięcy nie funkcjonowała jak należy. Chociaż można mieć wątpliwości, czy działała w ogóle.
W niedzielnym starciu z ekipą trenera Brosza w końcu Bogdan Zając mógł wystawić optymalny zestaw obrony, a my po cichu liczyliśmy, że piłkarze odpowiedzą na nieustanne tłumaczenia swojego opiekuna o braku stabilności. Ona bowiem miała być głównym powodem kryzysu w białostockiej ekipie, dlatego tak ważne było potwierdzenie teorii szkoleniowca. Gdyby dzisiaj Jaga znowu straciła głupie bramki, to wytrąciłaby wspomniane argumenty i okazałoby się, że to w taktyce byłego asystenta Adama Nawałki jest pies pogrzebany.
Żółto-czerwoni pomogli swojemu trenerowi, bo w starciu z Górnikami właściwie tylko raz dali się poważnie zaskoczyć, mianowicie przy sytuacji Jesusa Jimeneza, kiedy nie powiodła się pułapka ofsajdowa. Strzał Nowaka, który efektownie wybronił Dziekoński był bardziej pokłosiem przypadku (chociaż chwilę przed zagraniem aż trzech zawodników Górnika wychodziło na czystą pozycję). I to w sumie tyle, jeżeli chodzi o znakomite okazje gości. Później zabrzanie w większości przypadków byli łapani na pozycjach spalonych, strzał Sobczyka pewnie wybronił Dziekoński, a po godzinie gry ich akcje straciły na płynności. Trener Brosz oczywiście reagował zmianami, ale pojawienie się na boisku Manneha w dłuższej perspektywie nie dało wymiernych korzyści i Jaga spokojnie dowiozła jednobramkowe prowadzenie.
Wygrana żółto-czerwonych trochę przypominała sobotni mecz Wisły Kraków, bo Górnik optycznie sprawiał lepsze wrażenie. To drużyna z Zabrza chciała grać w piłkę i do 60. minuty lepiej jej to wychodziło. Nie możemy jednak odbierać gospodarzom tego, że nie zasłużyli na zwycięstwo, bo gdyby Cernych i Bida wykorzystali podania Imaza oraz Puljicia, to wygrana mogła być wyższa. Pewnie, że to tylko teoria, ale Jagiellonia zagrała w niedzielę wzorem meczów z Legią czy Lechem, gdzie priorytetem była defensywa oraz szybki kontratak. I znowu w ten sposób udało się uzyskać trzy punkty.
W ekipie Zająca chcielibyśmy wyróżnić trzy postaci: Dziekońskiego, Romanczuka i Imaza. 17-letni bramkarz wskoczył między słupki za Steinborsa i oprócz niepotrzebnej zabawy na początku przy wyprowadzaniu piłki dał popis. Kapitan Jagi w ostatnich meczach odstawał poziomem od dyspozycji z początku sezonu, ale na podstawie dzisiejszego spotkania widać jak choroba odcisnęła się na jego formie. Przeciwko zabrzanom Romanczuk rządził w środku pola i znakomicie rozpoczynał akcje swojego zespołu. No i Imaz, który nie tylko kapitalnie wykończył podanie swojego kapitana, ale również powinien mieć jeszcze asystę po strzale Cernycha.
Różnie dla białostoczan mógł zakończyć się ten mecz, ale trzeba przyznać, że Jagiellonię tak stabilną w defensywie i konkretną w ataku chcielibyśmy oglądać częściej niż raz na trzy miesiące.
Jagiellonia Białystok 1:0 Górnik Zabrze 0:0
1:0 – Imaz 52’ asysta Romanczuk
Jagiellonia: Dziekoński 6 – Olszewski 5, Runje 6, Tiru 6, Wdowik 4 – Pospisil 5, Romanczuk 6 – Makuszewski 3 (80’ Bida – bez oceny), Imaz 7, Cernych 4 (80’ Borysiuk – bez oceny) – Puljić 5 (90’ Twardek – bez oceny)
Górnik: Chudy 5 – Koj 4, Wiśniewski 5, Gryszkiewicz 5 – Masouras 3 (72’ Kubica – bez oceny), Ściślak 4 (63’ Wojtuszek – 3), Prochazka 5 (62’ Manneh – 4), Nowak 6, Janza 4 (84’ Rostkowski – bez oceny) – Jimenez 3, Sobczyk 4 (64’ Krawczyk – 4).
Sędzia: Daniel Stefański
Ocena: 4.
Żółte kartki: Cernych, Romanczuk, Bida – Jimenez.
Gracz meczu: Jesus Imaz.