Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Remy: Nie żałuję zrobienia imprezy. Chudy: Górnika stać na więcej. Kot: Chcę pracować w Premier League. Raków szuka bramkarza

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-12-22 07:30:45

Czy obrona Legii jest godna jej ambicji? Co Remy sądzi o imprezie i karze od Legii? Ile Kozłowski daje Pogoni? Dlaczego Raków szuka bramkarza? Jakie cele stawia sobie Emil Kot? To i wiele innych przeczytacie w dzisiejszej prasie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Najdziwniejsza liga w życiu”

„Zaczęło się od zachwytów, skończyło załamywaniem rąk. Lech Poznań jesienny maraton zaczął jak niedojrzały i napalony długodystansowiec – za szybko, za gwałtownie, i po kilkunastu kilometrach opadł z sił. Kolejorz w świetnym stylu awansował do fazy grupowej Ligi Europy, w ekstraklasie od początku gubił punkty, ale przynajmniej nieźle się to oglądało. Promował przy tym młodych polskich piłkarzy, budził więc dosyć powszechną sympatię, a trener Dariusz Żuraw był postrzegany jako człowiek, który ma fantazję, intuicję i umiejętności. Druga część jesieni to spektakularny zjazd i trwonienie wypracowanego kapitału. Lech jest jak nadmuchany do imponujących rozmiarów kolorowy balon, który nagle został przebity, a to już nie jest przyjemny widok. Drużyna nagle zawiodła na całej linii – dramatycznie gasła w Lidze Europy, na koniec kompletnie pogubiła się w ekstraklasie, a tak chwaleni młodzi piłkarze swoją grą zaczęli wołać o kilka tygodni odpoczynku...”

Więcej TUTAJ

screen 1

***

„William Remy: Kara od Legii była za wysoka”

„Dlaczego pana przyjaciele robili zdjęcia i je opublikowali?
To znajomi dziewczyny, ja ich nie znałem. Na pewno nie zrobili tego celowo.

Ale nie mógł im pan powiedzieć, żeby nie publikowali tych zdjęć w internecie?
Nie wiedziałem, że zamierzają zamieścić je w mediach społecznościowych. Myślałem, że robią to tylko dla zabawy. Gdyby to byli moi prawdziwi przyjaciele, nie opublikowaliby ich w internecie, ale trudno mi narzucać coś osobom, których nie znam.

To ile osób było tych nieznajomych?
Znałem może jedną albo dwie osoby.

A ile łącznie gości pojawiło się na tej imprezie?
10–12, dokładnie nie wiem. 

Nie wiedział pan, że to zabronione, aby zapraszać tyle osób?
A dlaczego zabronione?

Przed tą imprezą w Legii powiedziano wam, że trzeba zwiększyć środki ostrożności i unikać spotkań z innymi ludźmi.
To prawda, ale zawodnicy wychodzili już na trening, szczerze mówiąc, to nie słuchałem zbyt uważnie, ale powiedziałem, że rozumiem. W Legii potem się na mnie zdenerwowali, bo to nie było profesjonalne.

Został pan ukarany przez Komisję Ligi 30 tysiącami złotych, potem Legia dołożyła jeszcze kolejną kwotę. Ile dokładnie?
Nie chcę o tym mówić, ale dużo.

Pana zdaniem za dużo?
Tak. Z samą karą nie miałem problemu. Zrozumiałem błąd, ale sankcje były zbyt surowe. Zaskoczyła mnie wysokość kary, uważam ją za przesadzoną.”

Więcej TUTAJ

***

„Czy to obrona godna mistrza?”

„Spotkanie z beniaminkiem pokazało, jakie braki na tej pozycji ma Legia, szczególnie że ostatnio na dobre odszedł z niej zawodnik, który na pozycji stopera również występował: William Remy. Okazuje się jednak, że przy Łazienkowskiej sprowadzenie defensora wcale nie jest priorytetem. – Mamy wielu obrońców. Są w klubie Lewczuk, Wieteska, Jędrzejczyk, Astiz, Macenko i Mosór. Mamy sześciu graczy, których utrzymujemy na kontraktach – mówi Michniewicz. Kiedy wymienia nazwiska, ich liczba jest imponująca, ale czy jakość także? Zdaniem Macieja Murawskiego, byłego pomocnika m.in. Legii, niekoniecznie.”

Więcej TUTAJ

***

„Koziołkowanie Portowców”

„Tak jak wiosną gra i wyniki Lecha Poznań diametralnie poprawiły się od momentu wstawienia do podstawowego składu Jakuba Modera, tak teraz zmianie na lepsze uległa postawa Granatowo-Bordowych z Kozłowskim w wyjściowej jedenastce. Reprezentant Polski juniorów gwarantuje to, czego tak bardzo brakowało Pogoni w ostatnich miesiącach – kreatywność i odwagę. Po pierwsze, podania młodziana pchają akcje do przodu, napędzają ataki zespołu. Pomocnik nie robi kółeczek, unika dograń wszerz czy do tyłu. Za każdym razem szuka przestrzeni przed sobą, dzięki czemu podkręca jednostajny rytm akcji Portowców. Wydaje się, że właśnie wolne tempo ataków było jednym z głównych problemów ekipy trenera Kosty Runjaica w kontekście gry ofensywnej. Granatowo-Bordowi mieli kłopot z zaskoczeniem rywali, bo brakowało im dynamiki w podejmowaniu decyzji, podjęcia ryzyka. Kozłowski nie ma z tym kłopotów. A po drugie, nawet gdy nie ma opcji podania do przodu, 17-latek sam ją sobie stwarza dryblingiem.”

Więcej TUTAJ

***

„Raków szuka bramkarza”

„Słowak w tym pierwszym spotkaniu popisał się interwencją po strzale Jakova Puljicia, ratującą trzy punkty. Szumski takich parad nie miał zbyt wielu. Po prostu bronił to, co powinien i rzadko był w stanie zrobić coś ekstra – wyjść zwycięsko z sytuacji sam na sam lub wyłapać groźny strzał. Kolejną sprawą są umowy obu golkiperów. Ich kontrakty wygasają z końcem sezonu. Z Szumskim były ponoć prowadzone rozmowy, ale ich efektów nadal nie ma. Z kolei u Pindrocha opcja przedłużenia współpracy należy do klubu (należałoby go jednak zakontraktować aż na cztery lata). Na razie nie pokazał na tyle dużo, żeby władze Rakowa chciały się z nim związać na tak długo.”

Więcej TUTAJ

screen 2

***

„Emil Kot: Mój cel? Premier League!”

„Po co pan się tym zajmuje?
Jak to po co? Dla rozwoju. Problemem nas, Polaków, jest to, że jesteśmy strasznymi materialistami. Pod każdym możliwym względem. Nie zastanawiamy się, ile dana praca w futbolu może nam dać w perspektywie pięciu lat, tylko myślimy, ile da się z tego wyciągnąć od razu. Również miałem takie podejście, dopóki nie przyjechałem do Londynu. Tutaj nauczyłem się, że można inaczej. Pracowałem już na trzynastym, dwunastym, jedenastym, dziesiątym i dziewiątym poziomie rozgrywek w Anglii. Wszędzie się czegoś nauczyłem i uzyskałem dobre referencje. One pomagają mi piąć się wyżej. Latem zacznę rozglądać się za jakimś klubem w siódmej i ósmej lidze, gdzie każdy piłkarz zarabia, powiedzmy, 100– –200 funtów tygodniowo. Powtarzam: chcę się rozwijać, być coraz lepszym trenerem. Mam plan, by w wieku 35 lat przebić się do League Two, a więc czwartej ligi, pierwszej zawodowej w Anglii. Zostało mi pięć lat. A w dalszej perspektywie oczywiście będę pracował w Premier League.

Gdzie?
No tak, taki jest plan. Po to przyjechałem do Londynu. Jeśli w pięć lat przebiję się do Football League, a więc futbolu zawodowego, będę już naprawdę blisko. Oczywiście wiem, co w Polsce powiedzą: to tylko czwarta liga. Ale nie oszukujmy się: pod względem organizacji i otoczki jest ona zbliżona do naszej ekstraklasy.”

Więcej TUTAJ

screen 3

 

SPORT

„Martin Chudy: Obraziliśmy szczęście”

„Pan w pierwszej połowie nie miał nic do roboty. Co więce stało się po przerwie?
Często tak jest, że jak masz okazje, a ich nie wykorzystujesz, to potem przytrafia się jedno nieporozumienie i strata bramki. Tak właśnie było z Jagiellonią. Potem grało się już dużo ciężej, bo rywal bronił korzystnego wyniku. Nie mieliśmy już zresztą tylu okazji. Można powiedzieć, że obraziliśmy szczęście przez to, że nie wykorzystaliśmy do przerwy tylu bardzo dobry okazji. To się zemściło. Gra się na bramki, oni strzelili tę jedną i zwyciężyli. Równie dobrze do przerwy mogło być 3:0 na naszą korzyść. Niestety tak nie było, no i przegrywamy.

Piąta pozycja na koniec roku jest zadowalająca czy jest jednak niedosyt, bo przecież całą jesień byliście w trójce?
Nie jest to złe miejsce, ale uważam, że mogliśmy mieć na koncie z pięć, sześć punktów więcej i mogliśmy być w okolicach pierwszego miejsca. Zobaczymy jak będzie wiosną. Zostało jeszcze 16 gier, więc jest sporo do ugrania.”

***

„Wielki powrót?”

„W ostatnich dniach pojawiła się kandydatura, która z całą pewnością wzbudza bardzo duże zainteresowanie wśród kibiców bielskiego klubu, bo trenerem Podbeskidzia może zostać szkoleniowiec doskonale pod Klimczokiem znany. Mowa o Robercie Kasperczyku, którego żadnemu z sympatyków bielskiego klubu przedstawiać nie trzeba. Pod koniec 2009 r. trener ten został zatrudniony w Podbeskidziu i miał za zadanie utrzymać zespół w I lidze. Udało się, a w następnych rozgrywkach drużyna pod jego wodzą szła jak burza. Kasperczykowi pamięta się m.in. to, że z rezerw Viktorii Żiżkow sprowadził Roberta Demjana. Słowak, wraz z kolegami, dotarł wkrótce do półfinału Pucharu Polski i co najważniejsze wywalczył awans do ekstraklasy.”

***

„W Piaście lekki zawód pozostał”

„Jakub Czerwiński dodał obronie pewności siebie i drugi raz z rzędu gliwiczanie zachowali czyste konto. Defensywa na plus, ale skupienie się na obronie wiązało się ze skutkami ubocznymi w postaci małej liczby klarownych okazji w ofensywie. Sam Jakub Świerczok to czasem za mało. Na pewno wiosną potrzebuje większego wsparcia od kolegów z pomocy i większej liczby podań. - Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Rakowa jeśli chodzi o jego podejście i pressing. Szukaliśmy sposobu na ominięcie pierwszej linii ataku przeciwnika. Były momenty, że nam się to udawało, a świadczyć o tym może piękna akcja w drugiej połowie, po której zdobyliśmy bramkę. Zremisowaliśmy ten mecz, mimo wszystko delikatny zawód jest, ale punkt jest punktem - takie odczucia po ostatnim meczu w tym roku miał wspomniany Jakub Czerwiński.”

screen 4

***

„Nadal z nią wygrywa”

„A trener Ojrzyński pokazuje po raz kolejny, że doskonale potrafi wywiązywać się z roli strażaka, bo wiadomo, po co przyszedł do Mielca: utrzymać drużynę w ekstraklasie. To już nie pierwszy taki przypadek w jego trenerskiej karierze. Tak samo było w Podbeskidziu czy w Arce, z którą – na dodatek – zdobył Puchar Polski. Ponadto szkoleniowiec Stali ma „to coś”, a więc patent na Legię. Ograł „Wojskowych” już po raz siódmy! Wygrał z warszawskim zespołem jako trener już czwartego klubu. Udawało mu się to, kiedy prowadził Koronę, Podbeskidzie, Arkę, a teraz Stal. Nie powiodło się tylko za czasów pracy z Górnikiem, a podczas krótkiego pobytu na ławce trenerskiej Wisły Płock nie zdążył się z Legią zmierzyć. Co ciekawe jakiś czas temu mówiono, że mógłby przejąć zespół z Łazienkowskiej. On sam powiedział zresztą, że jest na to gotowy. Na razie jednak nikt w tym klubie takiej decyzji nie podjął. A Legia ciągle z trenerem Ojrzyńskim przegrywa...”

***

„Jest Kuba, są punkty”

„Jedno jest jednak niezmienne, wystarczyło żeby do gry w pełni sił wrócił Jakub Błaszczykowski i 13-krotny mistrz Polski na świąteczno-noworoczną przerwę udał się z optymizmem. Kubie wystarczył niespełna kwadrans od momentu pojawienia się na boisku, żeby Wisła, choć w Poznaniu raz za razem musiała odpierać ataki Lecha, sięgnęła po wygraną. Strzał kapitana, oddany z 7 metrów, przechylił szalę zwycięstwa na stronę krakowian - W czwartek rozmawialiśmy na temat gry Jakuba Błaszczykowskiego – zdradził tajemnicę sukcesu Peter Hyballa. - Na początku zdecydowaliśmy, że zasiądzie na ławce rezerwowych, ponieważ nie był w maksymalnej dyspozycji. W piątek trenował już jednak normalnie i zdecydowaliśmy, że w razie potrzeby wyjdzie na murawę. Miał grać na „dziesiątce” i zastąpić Jeana Carlosa Silvę. Chcieliśmy mu dać wolną rękę, nie przypisując do stałej pozycji. Pokazał się dobrze z przodu, wyprowadzając kontrataki i zaliczył bardzo ładne trafienie, które było kropką nad „i”, po naszej płynnej akcji rozpoczętej przechwytem piłki na środku boiska.”

***

„Odbić się od dna”

„Następca Dębka, Kazimierz Moskal zapowiedział, że do końca rundy da szansę wszystkim piłkarzom i potem zadecyduje co dalej. Pojawiały się głosy, że rewolucji nie będzie, bo nie będzie takowej potrzeby. Po ostatnim meczu szkoleniowiec wprost powiedział, że konieczne są jednak solidne wzmocnienia. Patrząc na punktowy dorobek po rundzie jesiennej trudno nie zgodzić się z trenerem Moskalem. Czas co po niektórych piłkarzy, także tych, bez których do niedawna trudno było sobie wyobrazić jedenastkę sosnowiczan, dobiegł końca. Puenta jest jedna. W obecnym składzie osobowym trudno byłoby się odbić od dna, a to cel Zagłębie na kolejne miesiące.”

***

„Marcin Jaroszewski: Mądrzy przed szkodą”

„Zaledwie kilka dni temu mówił pan, że zimą kadrowej rewolucji nie będzie, że ten zespół, także zdaniem trener Kazimierz Moskal nie potrzebuje gruntownych zmian. Tymczasem po meczu z Miedzią trener dopomina się konkretnych wzmocnień. Ustaliliście już ze szkoleniowcem ostateczną wersję, jak ma wyglądać zespół wiosną?
Nawiązuje pan do wywiadu w „Przeglądzie Sportowym”, w kontrze do ostatniej konferencji prasowej. Wywiadu udzielałem przed ostatnimi czterema meczami, gdzie miałem świadomość jakie jest morale zespołu i z jaką ilością kontuzji mamy do czynienia. To był jeszcze czas, gdy trener liczył, że zawodnicy, których widzi na treningach, zna z lat poprzednich, oddadzą to w meczach i daliśmy sobie czas do końca rundy. Moim obowiązkiem było w tym momencie budować piłkarzy i dać sygnał, że w nich wierzymy. Zresztą tak było. Każdy kolejny mecz zmieniał optykę i te kilka kolejek zweryfikowało kilka osób negatywnie. Stąd słowa trenera. W międzyczasie ustaliliśmy pozycje, które jednak powinniśmy wzmocnić. Waszą rolą szukać sensacji i zbierać „lajki", stąd taka czarno-biała interpretacja, a czas w piłce biegnie szybko. Ale tak ten świat funkcjonuje i nikt nie ma zamiaru się obrażać. Najstarsza na świecie jest wczorajsza gazeta...”

screen 5

***

„Cały czas do przodu”

„Białek jednak łapał się do kadry i pod tym kątem nie opuścił żadnego spotkania. W Bundeslidze zadebiutował w listopadzie, a w swoim trzecim meczu ligowym, 27 listopada z Werderem Brema, w samej końcówce wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik meczu na 5:3 dla Wolfsburga. Kolejny mecz Polak przesiedział na ławce, a w trzech następnych (ostatnich w tym roku) spotkaniach złapał kolejno 20, 20 oraz 73 minuty, notując wyraźny wzrost czasu spędzonego na boisku. Wydaje się więc, że Białek nie tylko jest brany pod uwagę przez trenera Glasnera, ale również przeskoczył w hierarchii Ginczka i jest drugim po Weghorście napastnikiem „Wilków”! W niedzielę Saksończycy mierzyli się ze Stuttgartem, a na krótko przed meczem Glasner dowiedział się, że z powodu wirusa nie będzie mógł skorzystać z pięciu zawodników, w tym 3-4 podstawowych. Nie mógł zagrać Philipp i choć Glasner miał pewne pole manewru, zdecydował się postawić na Białka, który zaliczył swój pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce.”

***

„Nowy dom za 18 baniek”

„Na wczorajszej sesji w kontekście tej inwestycji unikano używania słowa „stadion”. Będzie to obiekt sportowy dedykowany przede wszystkim działalności Akademii Piłkarskiej Polonii Bytom, w której trenuje obecnie ponad 300 dzieci. Swój dom znajdzie też tam pierwsza drużyna niebiesko-czerwonych, od połowy 2018 roku pełniąca honory gospodarza na Szombierkach. To efekt niedoszłej modernizacji stadionu przy Olimpijskiej. Budowa obiektu dedykowanego akademii nie przekreśli w przyszłości możliwości budowy nowego stadionu z prawdziwego zdarzenia, a jednocześnie będzie to dla Polonii szansa na lepsze jutro. Trudno wyobrazić sobie, by tak utytułowany klub przez kolejne lata był skazany na tułaczkę między miasteczkiem kontenerowym przy Olimpijskiej a Szombierkami, licząc, aż bytomski samorząd będzie stać na budowę stadionu za 70, 100 czy 150 milionów. Na razie powstanie coś znacznie tańszego, ale umożliwiającego wykonanie kroku do przodu, a takim byłby choćby awans do II ligi. Dziś Polonia jest czołowym III-ligowcem, ale o jej awansie trudno dyskutować, skoro nie ma ku temu w mieście infrastrukturalnych narzędzi. Teraz może się to zmienić.”


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się