
Autor zdjęcia: Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Lepiej późno niż wcale – Legia odpala Stolarskiego. I nikogo nie powinno to dziwić
Zimowe wietrzenie szatni Legii trwa w najlepsze. Odeszli już Vamara Sanogo, William Remy, z końcem roku ten sam los czeka Domagoja Antolicia, a dzisiaj oficjalnie zakończyła się przygoda Pawła Stolarskiego. Nieudana, co tu dużo mówić.
Choć i tak trwająca dość długo, jak na to, co prawy obrońca w Warszawie pokazywał. A przez 2,5 roku nie dał kompletnie żadnych argumentów do tego, by dać mu kolejną szansę. Po prostu się nie przebił na dłuższą metę do pierwszego składu, co zresztą nie jest nowością, jeśli mówimy o piłkarzach, którzy w poprzednich klubach nie przewyższali kolegów o głowę. Pierwszymi z brzegu przykładami mogą być Piotr Pyrdoł po pół roku opchnięty do Wisły Płock, czy Mateusz Cholewiak wchodzący jedynie na ogony, a i z tym nie raz ma problem.
Co chcemy powiedzieć? Że Legia dla Stolarskiego to była za duża para kaloszy. Już samo to, że Lechia na sprowadzeniu z Warszawy Konrada Michalaka wyszła lepiej, mówi dużo o tym transferze. Przecież obecny skrzydłowy Rizesporu przez rok pobytu w Gdańsku strzelił jedną bramkę i zanotował dwie asysty, a cały sukces polegał na tym, że został sprzedany do Rosji za około milion euro. Stolarski z kolei ani nie grał regularnie, ani nie odznaczył się niczym szczególnie pozytywnym w tych meczach, w których grał, ani nie dał Legii na sobie zarobić. A największą ulgą dla mistrzów Polski powinno być to, że przez sześć miesięcy nie będą musieli wypłacać mu pensji. Wymowne.
-
2018/2019 – 14 meczów w lidze
-
2019/2020 – 13 meczów w lidze
-
2020/2021 – 4 mecze w lidze
Miewał też lepsze momenty, jak na przykład na początku sezonu 2019/2020, kiedy strzelił gola z Atromitosem Ateny i w lidze zaczął wychodzić w podstawowym składzie. Sęk w tym, że za każdym razem, gdy Legia kogoś ściągała na prawą stronę, Stolarski musiał się pogodzić z faktem, że domyślnie to on ma być opcją rezerwową, a nie na odwrót. Wówczas do Warszawy trafił Paweł Wszołek, więc jaka była kolej rzeczy? On na skrzydło, Vesović na prawą obronę, a nasz bohater na ławkę bądź na trybuny i tylko w pojedynczych spotkaniach miał szansę się pokazać.
Tak samo było i w tym sezonie. Stolar w trzech z czterech pierwszych meczów ligowych na placu był, bo otworzyła się przed nim szansa po tym, jak kontuzji doznał wspomniany już Vesović. Ale potem, w październiku, do talii Michniewicza wskoczył Josip Juranović, który od początku robił różnicę, więc naturalnie, dla byłego obrońcy Lechii miejsca znowu zabrakło. Trudno wszak rywalizować z najlepszym prawym defensorem w całej lidze. Ale czy przechodząc do Legii Stolarski nie wiedział na co się pisze? No właśnie…
Tym bardziej ciekawi jesteśmy, jak sobie poradzi w Pogoni, z którą podpisał 3,5-letni kontrakt, bo dopiero tam się okaże, czy problemów należy szukać w niedopasowaniu umiejętności do zespołu z topu, czy po prostu w braku odpowiednich umiejętności w ogóle. Bo z kim ma w tym Szczecinie rywalizować? Z Bartkowskim i Stecem, czyli poprzeczka wisi o kilka szczebelków niżej niż dotychczas, ale nadal nie są to leszcze. No i trzeba wziąć pod uwagę, że skoro przychodzi Stolarski, to któryś z powyższych powinien Portowców opuścić, bo zwyczajnie zrobiłby się tłok.
Ale tak czy siak, 24-latek pierwszego placu z miejsca nie dostanie. Główną misją powinno być – polecimy sloganem – odbudowanie się. Bo taka jest prawda, ze Stolarskiego, którego widzieliśmy w Lechii – usposobionego ofensywnie (mimo że w liczbach aż tak spektakularnie to nie wyglądało) – niewiele dziś zostało. Ale z drugiej strony odnosimy wrażenie, że w pewnym momencie, już w Gdańsku, się zatrzymał. Uderzył głową w sufit i pewnego poziomu przebić nie jest w stanie. Chodzi nam tu o braki w defensywie oraz szeroko rozumianą elektryczność (też w Legii). Tak jak na początku zapowiadał się na zdolniachę i kogoś, kto może wypłynąć na szersze wody, tak teraz ma łatkę zmarnowanego talentu.
Co nie znaczy, że na miano „solidnego ligowca” zapracować już nie może. Pytanie tylko, czy Pogoń, bądź co bądź walcząca o europejskie puchary, akurat takiego wzmocnienia potrzebuje? Przekonani nie jesteśmy.