Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Dla nich wzięlibyśmy pakiet C+ na kolejny rok. Najlepsza jedenastka rundy jesiennej Ekstraklasy
Na Ekstraklasę częściej narzekamy niż ją chwalimy, trzeba sporej odwagi, żeby w towarzystwie przyznać się do jej oglądania, nie zmienia to jednak faktu, że nawet w niej znajdzie się kilka elementów, na których warto zawiesić oko. I my właśnie te perełki wybraliśmy! Przed wami najlepsza XI rundy jesiennej, którą wyłoniliśmy na podstawie redakcyjnego głosowania.
BRAMKARZ
Dante Stipica (Pogoń Szczecin)
W Ekstraklasie nie ma obecnie lepszego bramkarza. Już przed rokiem w naszym zestawieniu za połowę sezonu zasadniczego przegrał zaledwie o włos z Matusem Putnockym. Obecnie nie miał sobie równych, a w naszych redakcyjnych statystykach średnich ocen rywali wyprzedził prawie o punkt! Co się na to złożyło? Po pierwsze regularność – w żadnym z meczów nie zszedł poniżej noty 5, co oznacza, że zawsze popisał się jakąś skuteczną interwencją. Po drugie sporo świetnych występów, w których bronił Pogoni trzy punkty. Po trzecie dobra praca obrony Portowców, która nie dopuszczała do wielu sytuacji przeciwnika, a jeśli już, to do gry wchodził właśnie Stipica.
OBROŃCY
Josip Juranović (Legia Warszawa)
Jedno ze sporych zaskoczeń rundy jesiennej, bo Chorwat przychodził do Legii z dosyć nieciekawą łatką i opinią, do tego zawiódł w kwalifikacjach do pucharów, ale później dzięki współpracy z Czesławem Michniewiczem i skuteczności Tomasa Pekharta rósł z każdym kolejnym meczem. Do tego stopnia, że już w końcówce skrajnych obrońców mistrza Polski nazywano reprezentacyjnymi, bo Juranović podobnie jak Mladenović zaczął grać w kadrze narodowej.
Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa)
Zdajemy sobie sprawę, że zdecydowanie łatwiej gra się w defensywie, mając u boku Petraska niż Niewulisa, ale nawet po kontuzji Czecha Piątkowski radził sobie optymalnie. Co prawda Raków bez swojego kapitana nieco spuścił z tonu, wydawało nam się, że w baku całej drużyny pojawiły się rezerwy, ale chyba bardziej odbiło się to na ofensywie niż na defensywie. Stąd dobre występy 20-latka w końcówce i bardzo dobra runda jesienna. Nic dziwnego, że młodzieżowcem interesują się już poważne europejskie firmy.
Tomas Petrasek (Raków Częstochowa)
Z ręką na sercu można napisać, że Czech to gwiazda Ekstraklasy. Swoją grą i wykorzystywaniem warunków fizycznych imponował już w poprzednim sezonie, ale Raków wówczas nie miał tak dobrego składu i uczył się ligi. Obecnie to być może nawet najlepsza ekipa w Polsce, której liderem jest właśnie Petrasek. 28-latek to w ogóle ciekawy przypadek, bo obrońca od lat rośnie wraz z ekipą Marka Papszuna, do tego stopnia, że kontuzja której nabawił się w meczu ze Stalą Mielec może utrudnić mu wyjazd na EURO z reprezentacją Czech. Powołanie od Jaroslava Silhavy’ego już otrzymał, zagrał dwa mecze, ale jeśli wiosną znów będzie najlepszym zawodnikiem częstochowskiej defensywy w samolocie na turniej powinien się znaleźć.
Filip Mladenović (Legia Warszawa)
Przed rokiem na tym etapie miał zaledwie cztery asysty, dzisiaj na koniec roku na jego koncie są dwie bramki i pięć asyst (licząc z kwalifikacjami do Ligi Europy), ale trzeba napisać, że Serb bez problemów odnalazł się w warszawskiej rzeczywistości i zastąpił Michała Karbownika na lewej obronie, którego w zeszłym roku wyróżniliśmy. Po transferze Mladenovicia do Warszawy pisało się o tym, czy poradzi sobie w rywalizacji z Polakiem, ale obawy niektórych szybko zostały rozwiane. W tym sezonie bowiem to od niego rozpoczynało się większość ataków Legii.
POMOCNICY
Ivi Lopez (Raków Częstochowa)
Trzeba przyznać, że z hukiem wylądował w Ekstraklasie i wyraźnie potwierdził teorię o tym, że dobry zawodnik nie potrzebuje czasu na aklimatyzację. Jakościowy produkt ma bronić się natychmiast po rozpakowaniu z folii i Lopez właściwie od razu po przebraniu się z prywatnych ciuchów zaczął błyszczeć. Później dołożył dwie bramki z Górnikiem, dwie ze Stalą, jedną z Lechem i to wystarczyło do podbicia serc kibiców tej ligi. Nie piszemy tego z ironią, bo sami zachwyciliśmy się Hiszpanem i chcielibyśmy jak najdłużej oglądać go na naszych boiskach.
David Tijanić (Raków Częstochowa)
Na tej pozycji trwała najbardziej zaciekła walka, bo część redakcji chciała postawić na Tibę, a druga połowa na Tijanicia i ostatecznie nasz wybór padł na zawodnika Rakowa. Po Portugalczyku sporo osób mówi, że to najlepszy piłkarz w Ekstraklasie i umiejętności na pewno nie można mu odmówić, problem w tym, że jesienią nie pokazywał tego w lidze, a jeśli już to tylko przez krótki okres. Słoweniec natomiast od początku sezonu był w sporym gazie, w każdym meczu popisywał się niesamowitymi zagraniami i bardzo często trafiał do naszej jedenastki kolejki. Regularność, jakość i do tego błysk geniuszu.
Jesus Imaz (Jagiellonia Białystok)
Na takiego Hiszpana w Białymstoku czekano od roku. Wystarczy zobaczyć, że Imaz w 14 kolejkach zdobył osiem bramek i dołożył trzy asysty, co daje raptem rezultat o trzy trafienia gorszy od jego całego dorobku z poprzedniego sezonu. Bogdan Zając potrafił zatem dotrzeć do zawodnika, który niby gra na pozycji rozgrywającego, ale doskonale uzupełnia się z Jakovem Puljiciem, co w sumie daje najbardziej niebezpieczny duet w lidze. Na plus dla byłego napastnika Wisły Kraków jest jeszcze regularność i waga jego trafień. Bez nich Jaga miałaby ich zaledwie osiem, czyli mniej niż Podbeskidzie.
Pan piłkarz Jesus Imaz 20/21 - 8 goli i 2 asysty notowane w 9 (!) z 14 meczów ligowych.
— Kuba Seweryn (@KubaSeweryn) December 21, 2020
Bez liczb Jesusa Jaga miałaby aż 12 punktów mniej (czyli zawrotne 8 🙃) i zaledwie jedno zwycięstwo z Wisłą Płock. https://t.co/fHPL7pPksu
Marcin Cebula (Raków Częstochowa)
Kompletnie nie spodziewaliśmy się tego, że wystarczyła zamiana miejsca z Kielc na Częstochowę, by Cebula został wybrany do najlepszej jedenastki rundy jesiennej Ekstraklasy. Tak, ten Cebula, który nazywany był wiecznym talentem Korony. Ten Cebula, który długo jechał na tym, że coś tam potrafi, dawniej pokazał, ale nie umiał błyszczeć w dłuższej perspektywie. No to przy Marku Papszunie w końcu robi to wszystko, czego nie zdołał w Koronie. Jeśli mielibyśmy wybrać największą niespodziankę tej rundy, to chyba właśnie 25-latka, który w końcu stał się panem piłkarzem.
NAPASTNICY
Manuel Ishak (Lech Poznań)
Jeśli mielibyśmy z kolei wymienić zawodnika Kolejorza, który nie zawiódł w rundzie jesiennej to byłby to właśnie Ishak. Od napastnika musimy wymagać bramek, a Szwed jak dotąd ma ich na swoim koncie siedem. Przy dorobku Pekharta może wyglądać to na słaby wyczyn, ale musimy też wziąć pod uwagę formę Lecha w tym sezonie Ekstraklasy. A ta była zwłaszcza w drugiej części rundy mizerna. Nie przypominamy sobie jakichś większych wpadek Ishaka i stawiamy dolary przeciw orzechom, że gdyby jego koledzy pracowali w ofensywie, jak partnerzy Czecha, to mielibyśmy elektryzującą rywalizację dwóch armat.
Tomas Pekhart (Legia Warszawa)
W najlepszej jedenastce rundy jesiennej nie mogło zabraknąć jej najlepszego strzelca. Pekhart od początku sezonu wskoczył na wysoki poziom strzelecki, w czym na pewno pomogli mu koledzy oraz trenerzy, ustawiający grę zespołu pod niego, ale o to nie można mieć do nikogo pretensji. Mając takiego zawodnika w składzie po prostu trzeba zrobić wszystko, aby miał jak najwięcej sytuacji pod bramką rywala. Czech takowe miał, potrafił je wykorzystać i teraz zmierza nie tylko po kolejny tytuł mistrzowski, ale również wyjazd na EURO.