Autor zdjęcia: Własne
Piszczek: Po przegranej LKS-u tydzień chodzę zły. Czernik: 5. miejsce nie zadowala Górnika. Dlaczego urlopy piłkarzy to problem?
Jak Łukasz Piszczek funkcjonuje i spełnia się w roli trener na odległość? Dlaczego urlopy i wyjazdy piłkarzy na święta to duży problem dla Ekstraklasy? Kiedy Kapustka zostanie liderem Legii? Na ile stać Górnika? Jakie plany transferowe ma Podbeskidzie? Na czym polega fenomen groundhoppingu? O tym i wielu innych sprawach przeczytacie w dzisiejszym wydaniu prasy!
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Łukasz Piszczek: Drużyna ma grać ofensywnie”
„Czego pana, z poziomu piłkarza grającego w Lidze Mistrzów i reprezentacji Polski, uczy to poznawanie polskiej piłki niższych lig?
Przede wszystkim sprawia mi przyjemność. Choć też męczy.
Kiedy najbardziej?
Przy niepowodzeniu. Mocno zaangażowałem się w klub, a jak coś nie wychodzi, to człowiek się denerwuje. Łapałem się na tym, że cały tydzień potrafi łem być mocno niezadowolony. Staram się uczyć tego, że nie wszystko będzie szło po naszej myśli. Najważniejsza jest konsekwencja w pracy, minimalizowanie tego czasu niezadowolenia i końcowy cel. To też można przełożyć na normalne życie, nie tylko piłkę. Że gdy ma się postawiony cel, a po drodze coś nie wychodzi, to trzeba pracować dalej i nie dać wciągnąć się w złe emocje.
Czy na boisku jest łatwiej? Tam ma pan wpływ na to, co się dzieje, a jako trener może tylko przyglądać się z boku.
W sztabie jesteśmy pewni, że mamy wpływ na to, jak gra drużyna. Ważne, czy piłkarz zrozumie twój przekaz i to, czego wymagasz. Gdy trenerzy pytają zawodników, czy zrozumieli, to każdy zawsze odpowie, że tak. I teraz jest pytanie: odpowie tak, bo chce mieć spokój, czy odpowie tak, bo zrozumiał. Zarządzanie ludźmi nie jest proste, ale myślę, że w Goczałkowicach radzimy sobie z tym całkiem nieźle.”
***
„Covidowo-urlopowy problem”
Obecnie nie ma gwarancji ze strony rządowej, że piłkarze zostaną wpuszczeni do kraju na wyjątkowych warunkach. Sytuacja, w której na lotnisku w Warszawie na początku stycznia pojawią się polscy oraz zagraniczni zawodnicy z klubów ekstraklasy i zostaną skierowani na przymusową dziesięciodniową kwarantannę, jest jak najbardziej realna. Co w ich przypadku będzie oznaczać, że w zasadzie nie przejdą normalnego okresu przygotowawczego, bo pierwsza kolejka wiosennej części sezonu jest zaplanowana na 29 stycznia. W skrajnych przypadkach przymusowo wyizolowany gracz będzie miał wtedy maksymalnie dwanaście dni treningów przed pierwszym ligowym spotkaniem w nowym roku. – To na klubach spoczywa obowiązek ustalenia, jakie przepisy obowiązują i w praktyce to kluby jako pracodawcy muszą poinstruować swoich pracowników, jak mają się zachować. Wiem, że niektórzy piłkarze decydują się pozostać w Polsce – mówi profesor Krzysztof Pawlaczyk z Zespołu Medycznego PZPN.”
Więcej TUTAJ
***
„Kapustkę stać na więcej”
„Jeden gol i jedna asysta to nie są oszałamiające statystyki. Ostatnio słyszałem już opinie, że świetnie się odbudował, ale moim zdaniem to hasło jest słuszne tylko w jednym kontekście: formy, w której przychodził do Legii. Jeśli przyłożymy do tego, jak prezentował się w 2016 roku, to przed nim jeszcze bardzo długa droga, by znowu osiągnąć tamten poziom. Grałem z nim w reprezentacji, widziałem z bliska i wiem, co wtedy potrafi ł. Nikt mnie nie przekona, że został odbudowany. Nie jestem minimalistą, będę go porównywał do Bartka z EURO 2016. Wiele mu brakuje do tamtej dyspozycji, choć teraz gra w środku pola, a nie na skrzydle, więc ma inne zadania. Sporo czasu minie, nim zacznie być jednym z liderów prowadzących Legię.”
Więcej TUTAJ
***
„Roland Juhasz: Niełatwo nas pokonać”
„Skąd ten postęp reprezentacji Węgier w ostatnich latach?
Wciąż nie jesteśmy czołową drużyną Europy, ale znajdujemy się na dobrej drodze. Trener Marco Rossi znalazł właściwą taktykę dla tego zespołu. Wcześniej dała tytuł Honvedowi. Gramy trójką z tyłu i z dwoma wahadłowymi. Dawniej trudno było znaleźć trzech środkowych obrońców, teraz mamy dobrą kadrę z 30–40 zawodnikami mogącymi jechać na EURO. Wielu piłkarzy pokazało, że może grać na dobrym poziomie. Poza tym mamy zwartą grupę także w szatni. W kadrze jest trudno zbudować zespół poza boiskiem, bo zawodnicy nie spędzają wiele czasu razem, ale z tego co widzę, mają wiele zaufania do siebie, pomagają sobie, grają jako zespół.
Kogo może pan szczególnie wyróżnić?
Dominika Szoboszlaia z Salzburga i Rolanda Sallaia z Freiburga. Obaj mogą zajść daleko. Zwłaszcza Szoboszlai jest bardzo utalentowany. Ma szansę zrobić wielką karierę na miarę Roberta Lewandowskiego.”
Więcej TUTAJ
***
„Przygotowani na degradację”
„Największa krytyka spada oczywiście na menedżera Mikela Artetę. Władze klubu zapewniają , że za żadne skarby świata go nie zwolnią. A i Hiszpan zarzeka się, że sam nie zrezygnuje z pracy. Widać jednak, że powoli traci koncepcję, jak ma wyciągnąć Arsenal z kryzysu. Ostatnio menedżer zaczął używać niecodziennych argumentów na swoją obronę. Powiedział, że statystyki mówią, iż przeciwko Evertonowi Kanonierzy mieli 67 procent szans na wygraną. Przeciwko Burnley – 97 procent szans. Fakt, że oba te spotkania przegrali, ma świadczyć więc tylko i wyłącznie o… pechu. „Czy on naprawdę uważa, że to jest kłopot Arsenalu?” – pyta dziennik Telegraph.
***
„Ofensywni: Ekstraklasowa lista przebojów”
„POGOŃ SZCZECIN – Na językach
Trenerowi Pogoni Koscie Runjaicowi regularnie obrywa się od części kibiców, bo po kilku latach spędzonych w naszym kraju on wciąż „ani be, ani me” po polsku. Ale Niemiec woli przemawiać językiem piłki i trzeba przyznać, że w tej rundzie jego drużyna czyniła to kwieciście, często... będąc na językach sympatyków ligi. Bo ładnie punktowała, efektownie grała i zdobywała gole z gatunku miód-malina, jak ten w wykonaniu Michała Kucharczyka, zamykający udaną rundę szczecinian.
CRACOVIA – Nie wierz nigdy kobiecie
No bo jak to? Niby Karolina Bojar-Stefańska jako nastolatka reprezentowała Cracovię w zawodach, ale później widziano ją na obiektach Wisły, gdzie próbowała dostać się do kobiecej eskorty. To niedopuszczalne – uznali w Cracovii i na tę okoliczność przypomnieli starą prawdę wyśpiewaną przez Budkę Suflera: „Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam, nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam”. Po derbach wydali kuriozalne oświadczenie, w którym odnieśli się do krzywdzącego, ich zdaniem, sędziowania Daniela Stefańskiego oraz klubowych miłostek jego żony”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Grunt, że na czele”
„Zresztą wielokrotnie bywało tak, że bicie głową w mur w końcu ten mur rozbijało właśnie za pomocą... głowy Tomasa Pekharta. Czech w Polsce bardzo dobrze się zaaklimatyzował i w 13 spotkaniach ligowych zdobył 13 bramek, strasząc rywali grą w powietrzu. Jeśli nie idzie, to legioniści doskonale wiedzą, że można dośrodkować futbolówkę w ciemno, bo w polu karnym zawsze czyha 31-latek. Taktyka Legii wielokrotnie opierała się zresztą na jak najczęstszym dogrywaniu piłek do Pekharta, co może było toporne i nie najlepiej sprawdziło się w europejskich pucharach, ale w ekstraklasie dawało oczekiwane wyniki. W Warszawie mogą chyba mówić o uzależnieniu od swojego snajpera.”
***
„Portowa niespodzianka”
„W ostatnim czasie prawdziwą furorę robi zaledwie 17-letni Kacper Kozłowski. Jesienią wystąpił 9 razy (6 razy w wyjściowym składzie), a po tym, co wyczyniał w meczu przeciwko Zagłębiu, fachowcy łapali się za głowy; grał jak rutyniarz, a nie junior. Z tego piłkarza Pogoń, jeżeli oczywiście szybko nie opuści Szczecina, będzie miała wielką pociechę. Na pochwałę zasłużyła także defensywa portowego zespołu, który w 14 spotkaniach stracił ledwie 8 bramek. Ten świetny bilans jest w dużej mierze zasługą Dante Stipicy, który czyste konto zachował w aż 9 meczach. Jeśli więc Pogoń nie zawali wiosny, to ponownie ma szansę na europejskie puchary, w których po raz ostatni grała - nie licząc letniego Pucharu Intertoto - przed 19 laty.”
***
„Mogło być nieco lepiej”
„Czym drużyna Marcina Brosza zaskoczyła rywali? Przede wszystkim zmianą ustawienia i grą trzema środkowymi obrońcami. Jak tłumaczył szkoleniowiec, wszystko było związane z letnim odejściem superstrzelca Igora Angulo, pod którego wcześniej ułożona była taktyka. Miejsce Baska w ataku zajął - z powodzeniem - Jesus Jimenez. Jak mówi w rozmowie poniżej prezes Dariusz Czernik, jego bilans byłby z pewnością jeszcze lepszy, gdyby nie kontuzja. Pomogły też transfery, w tym przede wszystkim sprowadzenie Bartosza Nowaka, który wniósł jakość do drugiej linii. Ze świetnej strony, szczególnie w tych początkowych meczach, pokazywał się też Alasana Manneh. Reprezentanta Gambii chwalił sam Hubert Kostka.”
***
„Dariusz Czernik: Powalczymy o coś więcej”
„Jak w takim razie ocenić 5. lokatę po pierwszej części rozgrywek?
Generalnie na wielki plus. Mamy 23 punkty, grając na wyjazdach straciliśmy tylko 4 bramki, ale wiadomo, że każdy chce być lepszy i mieć więcej punktów. Największy niedosyt odczuwamy po ostatnich meczach, które zakończyły się domowymi porażkami z Piastem i Cracovią oraz wyjazdową z Jagiellonią. Uważam jednak, że pierwsza połowa spotkania w Białymstoku, poza meczem z Legią, była w naszym wykonaniu najlepszą w tych rozgrywkach. Zabrakło jednak tego, co jest solą piłki, czyli bramek. W końcówce był to nasz problem, bo tych goli nie strzelaliśmy za dużo. Gdybyśmy jednak dzisiaj mieli 3-4 punkty więcej, to byłoby super. Ale pozostajemy w grze, jest coś fajnego w tej drużynie, bo ma swój styl i jakość. Jesteśmy w stanie powalczyć o coś więcej.”
***
„Zmiana powoduje zmiany...”
„Tym jednak, co obecnie najbardziej nurtuje kibiców klubu spod Klimczoka, są zmiany personalne wśród piłkarzy, do których bez wątpienia dojdzie. Przypomnijmy, że od stycznia zawodnikiem Podbeskidzia będzie Rafał Janicki, który podpisał już półtoraroczny kontrakt. Co dalej? Podobno na celowniku klubu spod Klimczoka znalazł się Petar Mamić. Chorwacki lewy obrońca we wrześniu br. trafił do Rakowa Częstochowa. Podpisał z tym klubem umowę do końca czerwca 2020 roku, ale jesienią nie potrafił wywalczyć miejsca w składzie i nie wystąpił w ani jednym spotkaniu. Na razie nie wiadomo, na jakiej zasadzie piłkarz ten miałby dołączyć do zespołu Roberta Kasperczyka. Czy rozwiąże kontrakt w Częstochowie, czy też zostanie z Rakowa wypożyczony. Biorąc pod uwagę skromne możliwości finansowe Podbeskidzia, transfer gotówkowy nie wchodzi w grę. Byłoby to zresztą kupowanie kota w worku.”
***
„Kapitan podsumował rok”
„Życzyłbym sobie, abym mógł pomagać drużynie w każdym meczu - powiedział po ostatnim zwycięstwie. - Widzimy jednak, że jesienią nie miałem ku temu zbyt wielu okazji. Cieszę się jednak, że mogłem przyczynić się do wygranej w Poznaniu, bo zwycięstw i występów bardzo mi brakowało. Myślę, że możemy być z tego spotkania zadowoleni. Pragnę zaznaczyć, że tego typu rywalizacje zawsze lepiej smakują, jeśli wygrywasz 1:0 i dodatkowo zdajesz sobie sprawę, że nie wszystko wychodziło tak, jak oczekiwałeś. To była właśnie potyczka z serii tych, które musisz wygrywać nieustępliwością, ambicją i mocnym zaangażowaniem.”
***
„Przetarg na stadion”
„W ramach kompleksu sportowego powstać ma stadion o pojemności 14 896 miejsc siedzących, hala na 2792 widzów, dwa pełnowymiarowe treningowe boiska trawiaste wraz z budynkiem socjalnym i niezbędna infrastruktura towarzysząca - jak parkingi, promenady dla pieszych czy drogi łączące teren kompleksu z ulicami Bocheńskiego, Upadową i Załęską Hałdą. Koszt realizacji tej inwestycji przewiduje się na niecałe 187 mln zł netto (230 mln zł brutto).”
***
„Oda ku swojskości”
„Potrzebny był jakiś prowadzący, a ja się do tego kompletnie nie nadaję. Tu przydało się moje telewizyjne doświadczenie. Z kolegą specjalizowaliśmy się akurat w „ujarzmianiu” bardzo słabych prowadzących, siłą wciskanych do tej roli. I pojawiła się myśl, że skoro w telewizji pracuję z osobami tak samo beznadziejnymi w prowadzeniu jak ja, to może uda się to zmontować w taki sposób, żeby nie było tego widać. Spróbowałem ze sobą i się zaczęło - śmiał się „Rzeźnik”, który nie zwiedza tylko boisk w „swojej” Warszawie, ale też w całej Polsce i Europie, docierając do blisko 50 krajów, w liczeniu czego już się pogubił. - Kiedyś miałem ciśnienie na liczby, ale na szczęście znormalniałem, gdy doszło do 230 meczów w 15 państwach w ciągu roku - wspomina. Jego kamera była nie tylko w krajach takich jak Hiszpania, Włochy, Rumunia czy Azerbejdżan, ale i... Watykan, na spotkaniu o tamtejszy puchar. - Najfajniejsze i najbardziej szalone wypady to zawsze będą te, które nie nadają się do publikacji - ucina z uśmiechem nie wchodząc w szczegóły.”
SUPER EXPRESS
„Alkohol znów pogrążył Żewłakowa”
„O haniebnym zachowaniu Żewłakowa pisaliśmy we wczorajszym wydaniu „Super Expressu”. Kompletnie pijany gwiazdor w nocy z poniedziałku na wtorek roztrzaskał swoje luksusowe BMW X5, wjeżdżając w tył stojącego na światłach autobusu. Były piłkarz w wydychanym powietrzu miał 1,7 promila alkoholu. Teraz błaga o wybaczenie, ale to właśnie inna afera alkoholowa zakończyła jego długą reprezentacyjną karierę.”