Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus

Nie zawsze na świeczniku, ale zawsze w pogotowiu. TOP 5 środkowych pomocników Ekstraklasy.

Autor: Maciej Golec
2020-12-28 13:32:21

Wszyscy z poniższego zestawienia obniżyli loty względem poprzedniego sezonu, ale to nie znaczy, że nie mogą być wyróżniającymi się elementami swoich drużyn. Mimo że nie zawsze są w centrum wydarzeń, środkowi pomocnicy stanowią ważną część całości, a my prezentujemy wam najlepszą piątkę rundy jesiennej, oczywiście według naszych not!

5. Martin Pospisil (Jagiellonia) – 4,86

Linia pomocy Jagiellonii w tym sezonie nie wygląda olśniewająco. Najwyżej wybija się rzecz jasna spektakularny Jesus Imaz, ale żeby ktoś inny dawał co mecz jakiś impuls, stawał się liderem… Po Hiszpanie najbliżej tego miana jest Martin Pospisil, który często z dobrym skutkiem wspiera Imaza w środku pola. W tym sezonie trzema asystami i golem, jednak mówienie w kontekście Czecha o regularności jest lekkim nadużyciem. Ale tylko lekkim, bo ta chwiejność wynikała głównie z tego, że cały zespół nie stawał na wysokości zadania, na przykład w meczach z Pogonią i Śląskiem Wrocław. Ale przynajmniej nie zjechał tak drastycznie poziomem względem ostatniego sezonu, co niektórzy jego koledzy – na pochwałę, zwłaszcza za grę do przodu, sobie zasłużył.

4. Michał Karbownik (Legia Warszawa) –  4,88

Kilka meczów zagrał na prawej obronie, potem już został w środku pola. Raz miał koronawirusa, pod koniec rundy wypadł na dwa spotkania przez przeciążenie kości piszczelowej, a w międzyczasie jeszcze transfer do Brighton. Szalona to była jesień dla Michała Karbownika, przez co nie tak regularna i spektakularna, jak poprzedni sezon. Ale gdy już młodzieżowiec Legii na boisku był, robił to, co do niego należało. Jako środkowy pomocnik może i nie notował liczb (bo i meczów w całej rundzie zagrał tylko 8), ale mimo to podobał nam się bardziej niż taki Gwilia, który nie potrafi zapełnić pola między meczem bardzo dobrym, a żenującym. Karbownik z kolei to umie. Jest mniej widoczny, ale to nie znaczy, że bezproduktywny. 

3. Pedro Tiba (Lech Poznań) – 5,08

Pierwsza część rundy na pewno była w jego wykonaniu lepsza, ale to dlatego, że – po pierwsze – mamy z tyłu głowy świetne występy w europejskich pucharach, a po drugie – sam Lech jeszcze nie był wówczas w głębokim dołku. W Tibie najbardziej imponowała nam ta lekkość i luz, o czym zresztą pisaliśmy też w kontekście Davida Tijanicia. A, no i grzechem byłoby nie wspomnieć o świetnej współpracy Portugalczyka z Mikaelem Ishakiem, która widoczna była szczególnie w pierwszych trzech kolejkach, kiedy w zasadzie wszystkie bramki napastnika Lecha rozpoczynały się od Tiby albo przez niego przechodziły. I co ważne – Portugalczyk nie podupadł na formie tak, jak w pewnym momencie Moder i był bardziej efektywny oraz regularny niż Dani Ramirez, dla którego przeplatanka bardzo dobrych meczów ze słabymi nie była niczym nowym.

 

 

2. Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin) – 5,29

Chyba nie przesadzimy jeśli napiszemy, że to odkrycie rundy jesiennej Ekstraklasy. 17-latek od początku wszedł z buta do ligi – w pierwszym meczu, w którym wyszedł w podstawowym składzie (z Jagiellonią) wygrywał prawie wszystkie pojedynki, czy dryblingi w ofensywie, jakie tylko się dało. Z każdym kolejnym meczem obalał mit potrzeby powolnego wprowadzania piłkarza do drużyny – udowodnił, że jeśli jest się w formie, to po prostu się gra. I tyle. Wystarczy zobaczyć ostatnie trzy spotkania Pogoni, żeby się przekonać, o co nam chodzi. Już nawet pal licho asystę z Lechem (przy której zachował się nie jak 17-latek, a raczej 30-latek) – sam sposób poruszania się po boisku, momentami brak układu nerwowego i odwaga we wchodzeniu w pojedynki z rywalami – to  nam imponuje. Nie dziwimy się więc, że w pewnym momencie został okrzyknięty największym piłkarskim talentem w kraju.

1. Petr Schwarz (Raków Częstochowa) – 5,45

Tak bardzo cenny między innymi dlatego, że uniwersalny. Nie miał problemu z zejściem do środka obrony, kiedy trzeba było zastąpić Macieja Wilusza, a co ważniejsze – spisywał się tam bardzo dobrze. Ale to z roli środkowego pomocnika jednak jest rozliczany, a w otoczeniu takich piłkarzy, jak Tijanić, Sapała, Cebula, czy Ivi Lopez jego zadania stają się może nie łatwiejsze, ale bardziej wdzięczne. Co prawda częściej któryś ze skrzydłowych schodzi do środka i łapie za ofensywną kierownice, Schwarz nie jest typem zawodnika, który przez całe spotkanie bierze na siebie ciężar gry, ale swoją rolę wypełnia. Cztery gole z rzutów karnych strzelił? Strzelił. Do tego dorzucił dwie asysty i mrówczą robotę w każdym meczu, której na pierwszy rzut oka nie widać, bo na pierwszym planie są zawsze najskuteczniejsze strzelby, ale koniec końców jest ona bardzo ważna. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się