Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Bezzębni z przodu i zagubieni w tyłach. TOP 3 najgorszych lewych obrońców Ekstraklasy
Idealny boczny obrońca to taki, który nie tylko umiejętnie zabezpieczy swój sektor boiska, ale jeszcze dorzuci coś konkretnego w ofensywie. Wspaniały, kiedy niczym Filip Mladenović lub Josip Juranović zdobędzie bramkę bądź wyłoży piłkę swojemu koledze. Poniższa trójka nie potrafiła jednego i drugiego. Trzech najsłabszych lewych obrońców wybraliśmy na podstawie naszych ocen.
3. Kacper Gach (Podbeskidzie) – średnia not 3,73
Jeszcze w lipcu tego roku zdarzyło nam się napisać, jak to Gach na boiskach I ligi mijał na skrzydle swoich rywali, dzisiaj Polak ląduje w trójce najgorszych lewych obrońców rundy jesiennej. W 2020 roku 22-latek na zapleczu Ekstraklasy zrobił ogromny postęp, przecież po kontuzji Modelskiego zajął jego miejsce na boku defensywy i radził sobie lepiej niż nieźle. Przeskok na najwyższy poziom w kraju był jednak bezlitosny, bo okazało się, że na tej pozycji nie tylko trzeba umieć biegać do przodu, ale wszystko zaczyna się od destrukcji. I chociaż Gach nie był najsłabszym ogniwem defensywy, tak w wielu przypadkach popełniał kuriozalne błędy.
Kacper Gach zasłużył na szansę w ekstraklasie, wyróżniał się w 1.lidze, zrobił wielki postęp. Ale teraz w niemal każdym meczu popełnia kluczowe błędy. Lewy obrońca to absolutny priorytet dla Podbeskidzia na zimowe okno transferowe
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) November 28, 2020
2. Bodvar Bodvarsson (Jagiellonia) – średnia not 3,57
Lewa obrona to najsłabiej obsadzona pozycja w zespole Bogdana Zająca, ale problem w tym miejscu nie pojawił się latem, ale już zimą po transferze Guilherme do Konyasporu. Co z tym fantem zrobiono w Białymstoku? Postawiono dać szansę Wdowikowi oraz Bodvarssonowi, przesuwano na bok również Arsenicia, ale żaden z nich nie okazał się materiałem na lewego obrońcę. Polak jeszcze przynajmniej próbuje coś zdziałać w ofensywie i widać, że z przodu czuje się zdecydowanie lepiej.
W przypadku Islandczyka nie wiadomo do końca, gdzie odnajduje się dobrze, bo zarówno w ataku jak i z tyłu, mówiąc delikatnie, nie zachwyca. Od lewego obrońcy przede wszystkim wymagać należy skutecznego powstrzymywania rywali, co jeszcze w poprzednich sezonach, szczególnie za czasów Ireneusza Mamrota, Bodvarssonowi udawało się robić. Obecnie jednak nawet to u 25-latka leży i kwiczy. Dwa sprokurowane rzuty karne, do tego totalny zawód również na środku formacji, kiedy cały zespół mocno przetrzebił koronawirus… Stawiamy dolary przeciwko orzechom, że latem Islandczyka już nie będzie w Białymstoku.
1. Mikkel Kirkeshov (Piast) – średnia not 3,57
Dla stałych kibiców Ekstraklasy jego obecność w tym gronie, w dodatku na pierwszym miejscu, może dziwić – w końcu mówimy o gościu, który jeszcze w sezonie 2018/19 w naszym rankingu na tej pozycji przegrał jedynie z Filipem Mladenoviciem. W maju 2019 roku pisaliśmy o nim tak:
„Przeszedł ogromną przemianę względem poprzedniego sezonu. Wówczas przez te pierwsze pół roku w Ekstraklasie prezentował się tak słabo, że można było zachodzić w głowę, dlaczego Piast postanowił przedłużyć umowę z Duńczykiem. Tymczasem teraz w zasadzie od pierwszej kolejki to był już zupełnie inny, odmieniony Kirkeskov”.
Formę Duńczyka na boiskach Ekstraklasy można zatem porównać do sinusoidy: początek miał kiepski, później się odbudował i zakończył fatalnie. Faktem jest, że w tych pierwszych meczach rundy jesiennej Piast rozczarowywał i nie mógł pogodzić gry w pucharach z ligą, ale też od takiego zawodnika jak Kirkeskov musimy wymagać więcej.
A 29-latek przestał był solidny w najważniejszej kwestii: w obronie. W tym wspomnianym mistrzowskim sezonie pamiętamy spotkania, w których wyłączał z gry największe gwiazdy Ekstraklasy, a teraz? Dwa sprokurowane rzuty karne, fatalna dyspozycja przeciwko Stali, kiedy miał udział przy wszystkich bramkach przeciwnika. Przegrać z beniaminkiem jeszcze sprzed ery Ojrzyńskiego było sztuką, a trzeciej ekipie poprzednich rozgrywek to się udało właśnie za sprawą Kirkeskova. Szczerze wątpimy, czy po tak słabej rundzie Piast ktokolwiek zapłacze za Duńczykiem, który w styczniu odejdzie do Holstein Kiel.
My płakać nie będziemy, żałujemy jednak, że ciekawy i solidny zawodnik zakończy przygodę z Ekstraklasą w tak słaby sposób.