Autor zdjęcia: Własne
Kądzior: Cierpienie jest wpisane w moją historię. Makuch nie trafi do Górnika. Szymanowski: Cupiał nie był dla Wisły wspaniały
W czwartkowej prasie dominują ciekawe rozmowy: Damian Kądzior opowiada o kolejnym kryzysie w swojej karierze, Antoni Szymanowski wspomina okres, kiedy grał w piłkę oraz ocenia czasy Bogdana Cupiała. Franciszek Smuda zaś wyjaśnia, dlaczego nie tolerował picia alkoholu w swoich drużynach. Z doniesień transferowych: Patryk Makuch wróci do Legnicy z wypożyczenia, chociaż mówiło się o zainteresowaniu Górnika Zabrze.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Damian Kądzior: Cierpienie wpisane w karierę”
„Los potrafił się odwdzięczyć, bo wcześniej miał pan pod górę.
Głównie z powodu kontuzji. Po czasie nie chcę krytykować ludzi z mojego Białegostoku, ale zachowali się niefajnie, jeśli chodzi o podejście do opieki nad swoim zawodnikiem. Chciałem, by operację przeprowadził lekarz, który zapewniał, że w naturalny sposób wrócę do sportu po trzech miesiącach. Jagiellonia upierała się na zabieg w Białymstoku i półroczną pauzę. Obrazili się, nie chcieli dołożyć do operacji swojego piłkarza. Jestem przykładem, że nigdy nikogo nie wolno skreślać, nawet jeśli młody sportowiec ma duże kłopoty ze zdrowiem.
Imponuje pana zawziętość i wiara w sukces.
Wierzę w pracę i w to, że los potrafi się odwdzięczyć za sumienność. Nie tak dawno dostrzegłem, że cały czas pnę się do góry. W Wigrach uznano mnie za najlepszego zawodnika I ligi, potem trafiłem do Górnika Zabrze, przyszło powołanie do reprezentacji Polski, przejście do Dinama Zagrzeb, nagrody w lidze chorwackiej i... życie znowu sprowadziło mnie na ziemię. Transfer do ligi hiszpańskiej traktowałem jako wyjazd życia, a na tę chwilę... uznajmy, że nie wygląda to dobrze. Pojawił się schodek, który muszę pokonać. Jakieś cierpienie chyba jest wpisane w moją historię, lecz nie brakuje mi sił, by zamienić je w sukces. W młodzieżowej piłce miałem kumpli lepszych od siebie, głównie dlatego, że szybciej dojrzewali i wcześniej trafiali do seniorów. Mnie Pan Bóg obdarzył niezłą lewą nogą, zmysłem kombinacyjnym i, choć byłem uznawany za talent, to nie ja, a dwa razy więksi ode mnie wcześniej dostawali szansę”.
Więcej TUTAJ
"Koronawirus w Lechii"
"Biało-Zieloni tak, jak większość ekstraklasowych klubów przygotowania do rozgrywek rozpoczęli od testów na koronawirusa. Wśród 24 przebadanych zawodników jeden test wyszedł pozytywnie. - Zainfekowany piłkarz czuje się dobrze i nie ma żadnych objawów choroby – mówi nam rzecznik Lechii Arkadiusz Bruliński. Zawodnik został odizolowany od reszty zespołu, do którego wróci po 10 dniach. W środę testy na COVID-19 przeszło jeszcze dwóch zawodników – Conrado i Egy Maulana Vikri. Obaj piłkarze wrócili do klubu we wtorek wieczorem. Dzisiaj mają być wyniki ich badań i jeśli okażą się negatywne, to obaj rozpoczną treningi z drużyną. Brazylijczyk przeszedł koronawirusa latem, w przeciwieństwie do Indonezyjczyka".
Więcej TUTAJ
„Antoni Szymanowski: W życiu warto być uczciwym”
„Ciągle ma pan żal, że Wisła należąca wówczas do Bogusława Cupiała po zwolnieniu Henryka Kasperczaka rozstała się również z trenerem drugiej drużyny, czyli panem?
Trzymając się faktów, nie przedłużono ze mną wygasającej umowy. No ale jeśli nie przedłuża się wygasającej umowy, to znaczy, że schylileś i wtedy dostałeś kopniaka. Niektórzy twierdzą, że Bogusław Cupiał dla Wisły był taki wspaniały, że brakuje słów. Ja tak nie uważam.
Od tamtych meczów nie miał już pan nic wspólnego z Wisłą?
Byłem kilka razy na meczu, gdzieś znalazło się dla mnie miejsce na trybunach. Gdybym chciał iść na stadion, mam możliwość kontaktu z klubem przez osobę trzecią. Trochę jednak przykro, że nikt z władz nie próbował się ze mną w żadnej sprawie bezpośrednio kontaktować”.
„SPORT”
„Bilans robi wrażenie”
„Wracając do Żelema - sukcesy sportowe klubu i sytuacja finansowa to jedno, ale wielkiego pola do dyskusji z najbardziej zagorzałymi grupami nie było. Po pamiętnych derbach z Górnikiem klub był bezwzględny dla tzw. młyna. Od tamtej pory trudno było o kompromis i dialog, a niektórzy kibice dawali temu wyraz. Nie podobała im się także spora podwyżka cen karnetów, co za złe mają do tej pory. Fakty są jednak takie, że Piast przeżywa najlepszy okres w historii, a „tłuste” lata to w dużym stopniu zasługa właśnie Pawła Żelema. Pod wieloma względami nazwanie go najlepszym prezesem Piasta - choć dla niektórych kontrowersyjne - nie będzie nadużyciem. Jego następca będzie musiał dbać o to, żeby wypracowanego statusu i sytuacji klubu nie zepsuć. Proste? Zobaczymy…”.
„Skromne zakupy”
„Miedź strzeliła, oprócz ŁKS-u Łódź, najwięcej bramek w pierwszej rundzie, mimo to sięga po wypożyczonego do Bełchatowa Patryka Makucha. - Skracamy jego wypożyczenie, bo nie mamy kłopotów bogactwa w ataku - stwierdził szkoleniowiec „Miedzianki”. - Od pierwszego treningu na pełnych obrotach powinien ćwiczyć Michał Bednarski, który nabawił się latem kontuzji i jego transfer de facto odwlókł się w czasie. Chcemy pożegnać się z kilkoma zawodnikami, wypożyczyć ich do innych klubów bądź rozwiązać kontrakty za porozumieniem stron, ale o nazwiskach na razie nie będę mówił. Wszystko w swoim czasie...”.
"Egzotyczny szkoleniowiec"
„- Po sukcesach w kobiecym futbolu podjąłem decyzję, że spróbuję sił w męskiej piłce. Czy z kobietami pracuje się łatwiej niż z mężczyznami? Nie ukrywam, że praca w kobiecej piłce ukształtowała mnie jako człowieka. Tam jest dużo pracy psychologicznej, bardzo dużo rozmów motywacyjnych, bo dziewczyny grają za małe pieniądze, a podróżują po całym świecie. Reprezentuje pan redakcję z Katowic, więc na pewno zna pan Roberta Góralczyka, którego uważam za świetnego trenera i jeżeli będzie miał pan okazję go spotkać, to proszę go ode mnie pozdrowić. To człowiek, który wyciągnął do mnie rękę, wziął do reprezentacji Polski i który w jakiś sposób ukształtował mnie jako trenera. Pozwolił stawiać mi kolejne kroki w mojej karierze. Uważam, że kobieca piłka pozwoliła mi wypłynąć na szerokie wody. Nie mam jednak wątpliwości, że trudniej jest pracować w kobiecej piłce. Mężczyźni mają pieniądze z kontraktów, mają premie meczowe, rozumieją, że pracują i walczą na boisku dla swojej rodziny, swojej przyszłości, czyli tzw. lepszego jutra. A w kobiecej piłce takich pieniędzy nie ma i dlatego tam charakter pracy jest zupełnie inny. To była jednak dla mnie przyjemność”.
„SUPER EXPRESS”
„Franciszek Smuda: Nie tolerowałem picia za moimi plecami”
„– Co to znaczy wysoka kara, bo niedawno jeden z piłkarzy Legii William Remy został ukarany kwotą 30 tys. zł za złamanie przepisów w związku z pandemią i imprezowanie półnago. Przy zarobkach piłkarzy w tym klubie to nie była raczej dotkliwa kara.
– Może ma pan rację, ale ja miałem swoje zasady. Powiedzmy, że dwóch piłkarzy, o których mówię, zarabiało wówczas po 5 tys. zł, a dostali karę 30 czy 40 tys. zł, więc to odczuli. Nie jestem jakimś zatwardziałym przeciwnikiem alkoholu. Wolałem jednak, żeby piłkarz po wygranym meczu przy mnie wypił małe czy nawet duże piwo. Nawet kiedyś w jednym z klubów zdziwili się, że pozwoliłem na to, ale jedno nie szkodzi organizmowi. Nie tolerowałem picia poza moimi plecami i przekraczania granic