Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Tym panom wypadałoby ograniczyć dostęp do gwizdka. TOP 3 najgorszych sędziów Ekstraklasy
Gdy oni sięgają po gwizdek, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wycinek z danej akcji zaraz wyląduje na Twitterze w kategorii komediowej. Ich decyzje bywają zagadką oraz elementem rozrywkowo-dramatycznym, który jednak często zamiast do śmiechu, doprowadza nas do irytacji. Wybraliśmy trzech najgorszych na podstawie naszych not wystawianych w skali 1-5 (wyjściowa 3).
3. Bartosz Frankowski – średnia nota 3,25
Prowadził więcej spotkań niż Łukasz Szczech i Zbigniew Dobrynin, więc to jego wybraliśmy spośród trzech sędziów z identyczną notą. Ba, wszyscy tutaj wymienieni byli gorsi od Wojciecha Mycia, co też jest dużą sztuką, ale to raczej kwestia tego, że ten „przystojny” arbiter sędziował w tym sezonie tylko pięć spotkań i nie dał się zapamiętać z powtarzalnych turbo-wpadek. Także tym razem go oszczędziliśmy.
Ale już Bartosza Frankowskiego to mało co wybroni. Aż trudno nam uwierzyć, że on wciąż jest sędzią międzynarodowym, skoro na własnym podwórku popełnia masę prostych błędów. I gdyby nie VAR, tych kompromitacji byłoby jeeeeszcze więcej. Co wcale nie znaczy, że Frankowski korzysta z weryfikacji wideo nadzwyczaj chętnie. Co to, to nie. Najświeższy przykład z 13. kolejki, kiedy ręką w polu karnym Górnika zagrywał Szymonowicz, ale sędzia nie postanowił nawet sam tej sytuacji sprawdzić. A w pierwszej połowie nie widział klarownej ręki w drugim polu karnym, tylko że wtedy niezawodna technika już mu pomogła. Choć i tak zastanawiał się bardzo długo, zanim podjął decyzję.
Gdy Lechia podejmowała u siebie Stal Mielec, znowu, gdyby nie VAR, Frankowski zostałby wyśmiany. Piłkarz z Mielca po uderzeniu rywala nawet nie dotknął piłki ręką, ta odbiła się od jego tułowia, ale arbiter bez zawahania wskazał na wapno. Na szczęście potem się zreflektował.
Jednak największą wpadkę zaliczył już w pierwszym meczu sezonu. Od razu wjechał na pełnej tak, jak Rok Sirk na poniższym filmiku w nogi rywala. Problem w tym, że za to wejście Słoweniec nie dostał czerwonej kartki, a Frankowski nawet nie pomyślał, by podejść do telewizorka.
100% czerwien pic.twitter.com/SaOJH0LrP3
— naj(L)epsiwPo(L)sce👆⚽️🥇 (@najlepsiwPolsce) August 21, 2020
2. Damian Sylwestrzak – średnia nota 3,17
Człowiek, który nie został tak błyskotliwie wyeksportowany do Ekstraklasy, jak Wojciech Myć, ale swoje byki, i to ogromne, w niższej lidze popełniał. Daleko szukać nie trzeba, pod koniec sierpnia Sylwestrzak nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Koronę w meczu z Chrobrym Głogów. Odgwizdał zagranie ręką, które widział chyba tylko on sam w swoich wyobrażeniach.
Już w pierwszym meczu Ekstraklasy w tym sezonie popełnił błąd. Zawodnik Rakowa dośrodkowywał piłkę z prawego skrzydła, ta uderzyła w ramię Kacpra Gacha. Problem w tym, że – po pierwsze – odległość była bardzo bliska, więc czas reakcji również ograniczony. Po drugie – obrońca Podbeskidzia miał rękę przy ciele i uciekał z nią widocznie próbując uniknąć kontaktu. Raków wygrał to spotkanie 4:1, więc pewnie jedna sytuacja by nic nie zmieniła, ale odnotować warto.
Za to już w meczu Górnika Zabrze z Pogonią Sylwestrzak na rezultat wpłynął. Uznał bowiem drugiego gola dla zabrzan, mimo że Bartosz Nowak przyjął piłkę ręką. Sędzia osobiście tej sytuacji nie sprawdzał, o co kibice Portowców mogą mieć do niego żal.
No i ostatnia rzecz, trochę ciekawostkowa, trochę czepialska, czyli rzut wolny w meczu Jagiellonia – Wisła. Ocenić możecie sami:
Ale jaja :). @DonBekero zauważył, że 1. bramka w meczu @Jagiellonia1920 i @WislaPlockSA została zdobyta nieprawidłowo. pic.twitter.com/C7Bbmftu8u
— Michał Wiśniewski (@Michal_Wis) November 26, 2020
1. Mariusz Złotek – średnia nota 3,00
I nasz ulubiony, niepodrabialny. Jakbyśmy napisali, że połowę spotkań w tym sezonie posędziował w miarę okej, to brzmiałoby całkiem nieźle, prawda? Kłopot jest taki, że połowa w tym przypadku znaczy dwa. Złotek prowadził tylko cztery mecze (zapewne dlatego, że dość ciężko przechodził zakażenie koronawirusem), ale i tak postanowiliśmy go w tym gronie uwzględnić, bo zwyczajnie na to sobie zapracował.
Zaczął już w pierwszej kolejce, kiedy uznał gola Jesusa Jimeneza, mimo że ten odegrał koledze piłkę ręką.
Ale przekret XD pic.twitter.com/8umnwgVcyy
— Michał Rączka (@majkel1999) August 23, 2020
Potem, w tym samym spotkaniu, podyktował rzut wolny pośredni dla Górnika. Tylko dlaczego, skoro tam była walka o piłkę i to zawodnik zabrzan ją dziubnął? Jak to można uznać za umyślne podanie do bramkarza? Tym bardziej, że Mariusz Złotek był bardzo dobrze ustawiony i nie mógł narzekać, że ktoś mu zasłonił.
Zlotek dal za to rzut wolny posredni. Cyrk pic.twitter.com/wkjcElxKz2
— Michał Rączka (@majkel1999) August 23, 2020
A takich głupich, nic nieznaczących w ostatecznym rozrachunku błędów było więcej, jak choćby ten na filmiku poniżej. Nie świadczą one o przekrętach, wałkach, sprzyjaniu którejś z drużyn, ale po prostu o tym, że Złotek jest słabym sędzią, na którego najwyraźniej przyszedł już czas. 40 lat to nie jest najbardziej sprzyjający wiek do pracy na najwyższym poziomie w kraju. Często mamy wrażenie, że się męczy bardziej niż piłkarze, a każdy sprint to dla niego ogromne wyzwanie. Niech się pan Złotek nie obrazi, ale mamy nadzieję, że emerytura sędziowska zbliża się do niego wielkimi krokami.
Sytuacja totalnie niewpływająca na wynik meczu, ale moze mi ktos powiedzieć co gwizdnal tutaj Zlotek? XD (tak wiem faul) pic.twitter.com/YZbtLGGN3v
— Michał Rączka (@majkel1999) December 13, 2020