
Autor zdjęcia: stalmielec.com
Worka bramek nie gwarantuje, ale jakość ofensywy Stali na pewno podniesie
Ofensywie Stali Mielec od początku sezonu brakowało w ataku ognia, a postawienie na samego Petteriego Forsella na dłuższą metę okazało się nieskuteczne. Stąd zatem transfery Aleksandara Kolewa oraz Macieja Jankowskiego, chociaż z tej dwójki to były gracz Arki Gdynia powinien okazać się wzmocnieniem.
W ubiegłym tygodniu popełniliśmy tekst, w którym przeanalizowaliśmy na jakich pozycjach kluby z dolnej ósemki Ekstraklasy potrzebują wzmocnienia. Akurat w przypadku Stali Mielec nie musieliśmy rozwiązywać równania z czterema niewiadomymi, bo beniaminek pilnie potrzebuje napastnika. - Bo jeśli najlepszy środkowy napastnik Stali ma w 14 meczach strzelonego jednego gola (nie liczymy Prokicia, który nominalnie występuje po boku), to coś jest ewidentnie nie tak, jak powinno. Co też zresztą widać w tabeli – gorszy wynik strzelecki w stawce ma tylko Warta Poznań – tak wyjaśniliśmy nasz wybór.
Chociaż pisanie rozprawki jest tutaj niepotrzebne. Przykład Korony Kielce z poprzedniego sezonu pokazuje, że jeśli nie zdobywasz bramek, to nie możesz liczyć na pozostanie w Ekstraklasie. A Stali takiego kilera ewidentnie brakowało, taką postacią nie był i nie jest Aleksandar Kolew. Również Macieja Jankowskiego trudno nazwać piłkarskim zabójcą.
Niemniej w porównaniu do wszystkich dotychczasowych zawodników, w zespole Leszka Ojrzyńskiego odpowiedzialnych za ofensywę, wygląda on przyzwoicie. Mówimy przecież o gościu, który w Ekstraklasie ma zdobytych 61 bramek i zanotowanych 29 asyst. Liczba goli na pewno może robić wrażenie, ale jeżeli spojrzymy głębiej, zobaczymy, że 31-latkowi tylko raz w trakcie całej kariery udało się zaliczyć 10 trafień.
W tej statystyce ukryty jest pewien haczyk. Mianowicie Jankowski nie grał wyłącznie na pozycji napastnika, chociaż właśnie na „9” zanotował w karierze ponad 100 spotkań, ale rzucany był na skrzydło i za plecy snajperów. Nie chcemy go w tym momencie usprawiedliwiać, ale bycie taką zapchajdziurą nie do końca każdemu służy. I być może przeszkodziło to piłkarzowi w budowaniu dorobku strzeleckiego.
Nie zmienia to jednak faktu, że Stal wzięła gracza od którego można będzie wymagać jakości. Jankowski w ataku zdobędzie bramkę, na skrzydle potrafi wyjść do prostopadłej piłki i zamienić akcję na gola, a jako rozgrywający umie wyprowadzić futbolówkę, zagrać klepkę, do tego jest bardzo mobilny, co już dawno temu nie uszło uwadze trenera Ojrzyńskiego.
Witamy na Solskiego!@jacekklimek3https://t.co/Vl0YbA9hK9 pic.twitter.com/so3QyEDMoU
— PGE FKS Stal Mielec (@fksstalmielec) January 8, 2021
Transfer byłego gracza Arki traktujemy w ogóle jako przyjście człowieka doświadczonego i dobrze znanemu szkoleniowcowi. Jankowski przecież w trakcie kariery grał i o najwyższe cele w Ekstraklasie, miał epizody w kwalifikacjach do europejskich pucharów, bronił się przed spadkiem, a po poprzednim sezonie w Gdyni degradację ma w swoim CV. W przypadku występów w Mielcu powinno to być zaletą, bo akurat jemu w przeciwieństwie do kolegów noga w ważnych momentach nie powinna zadrżeć.
Napisaliśmy wyżej, że Ojrzyński doskonale zna Jankowskiego, bo przecież to on sprowadzał napastnika do Trójmiasta. Co prawda jakoś długo ze sobą nie współpracowali, bo latem 2018 gdynian przejął Zbigniew Smółka, ale jednak to obecny trener Stali wyciągnął rękę do gościa odpalonego z Piasta. A ten słuszność tego ruchu potwierdził bramkami i asystami w kolejnych dwóch sezonach.
Bardzo możliwe, że i tym razem będzie podobnie. Na pewno na powtórkę najbardziej liczą władze Stali i jej kibice, bo zespół grający efektowną piłkę w I lidze totalnie zgasł w Ekstraklasie. Bez względu na to, gdzie Jankowski zostanie wystawiony, to na pewno te kilka bramek w sezonie zdobędzie, będąc wartością dodaną mieleckiej ofensywy.
Czy jest jednak w stanie samotnie poprowadzić beniaminka do utrzymania Ekstraklasy? Tego akurat pewni nie jesteśmy.