Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Wolsztyński: W Górniku brakowało atmosfery. Pogoń chce powrotu Grosickiego. Ojrzyński: Ratowanie klubu to dla mnie nic nowego

Autor: zebrał Marcin Łopienski
2021-01-09 09:30:58

Sobotnia prasa to przede wszystkim zapowiedź najciekawszych weekendowych spotkań, ale również ciekawa rozmowa z Łukaszem Wolsztyńskim, który wspomina swój etap gry w Górniku Zabrze. Poza tym Leszek Ojrzyński wyjaśnia, dlaczego jest przyzwyczajony do ratowania klubów, Pogoń Szczecin natomiast chciałoby powrotu Kamila Grosickiego.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Łukasz Wolsztyński: Pożegnanie z Górnikiem”

„Połączyło was to, że się lubiliście. Jak mieliście spotkać się po meczu, to chętnych nie trzeba było długo szukać.

Czasem spotka się grupa aż tak zżyta. Oczywiście na pierwszym miejscu są umiejętności piłkarskie, ale te dodatkowe pięć, może dziesięć procent może później pomóc na boisku – świadomość, że jeden pójdzie za drugim. W kolejnych latach w Górniku trochę tego brakowało. Ale po awansie? Być może nasze wyniki zawdzięczamy właśnie tej atmosferze. Nie mieliśmy siebie dość, chcieliśmy się spotykać nie tylko w klubie, ale i poza nim. Z Szymkiem Żurkowskim czy Szymkiem Matuszkiem pojechaliśmy razem na zimowe ferie. Wystarczyło że ktoś na naszej grupie na WhatsAppie wpisał hasło „kolacja”, a zaraz zgłaszało się piętnastu chętnych. Gdybym teraz miał wysłać taką wiadomość, to wątpię, żeby tyle osób się zebrało. Po wygranych meczach spotykaliśmy się w naszych mieszkaniach, siadaliśmy i rozmawialiśmy o piłce czasem i do czwartej nad ranem. Po zwycięstwie z Legią też. 

U kogo? 

U Szymka Matuszka. Widok był szczególny, bo dwudziestu chłopa siedzi przed telewizorem i czeka na „Ligę+”. Co o nas powiedzą? Jak ocenią? Jaraliśmy się tym wszystkim. Tak naprawdę wtedy uczyliśmy się ekstraklasy, smakowaliśmy ją, bo dla większości była nowością. Cieszyliśmy się ze wspólnie spędzonego czasu”.

 

„Czech na pomoc Góralom”

„Na tym pierwszym polu takim krokiem jest podjęcie współpracy z Janem Nezmarem, byłym dyrektorem sportowym Slovana Liberec i ostatnio Slavii Praga. O tym, że 43-letni Czech będzie pomagał Góralom, mówiło się już od kilku tygodni. Dziś zostanie ofi cjalnie przedstawiony jako doradca ds. sportowych zarządu. Dlaczego tylko tak, a nie jako dyrektor sportowy? Już w trakcie pierwszego spotkania z władzami klubu, do którego doszło na początku w listopadzie jeszcze za pośrednictwem internetu, wykluczył taką możliwość przynajmniej do połowy tego roku. Nezmar tłumaczył to obowiązkami w Czechach, w tym studiami z zarządzania w sporcie, które właśnie kończy”.

 

„Atak nowego pokolenia”

„Na tym pierwszym polu takim krokiem jest podjęcie współpracy z Janem Nezmarem, byłym dyrektorem sportowym Slovana Liberec i ostatnio Slavii Praga. O tym, że 43-letni Czech będzie pomagał Góralom, mówiło się już od kilku tygodni. Dziś zostanie ofi cjalnie przedstawiony jako doradca ds. sportowych zarządu. Dlaczego tylko tak, a nie jako dyrektor sportowy? Już w trakcie pierwszego spotkania z władzami klubu, do którego doszło na początku w listopadzie jeszcze za pośrednictwem internetu, wykluczył taką możliwość przynajmniej do połowy tego roku. Nezmar tłumaczył to obowiązkami w Czechach, w tym studiami z zarządzania w sporcie, które właśnie kończy”. 

 

„Może kiełbaskę, panie trenerze?”

„Takiego meczu w historii Pucharu Anglii jeszcze nie było. Owszem, co rok zdarza się, że milionerzy z Premier League trafi ają w losowaniu na ekipy z o wiele niższych lig, ale żeby dwie drużyny dzieliła taka przepaść w piramidzie angielskiego futbolu? Sytuacja unikatowa. Policzmy: Tottenham jest na 4. miejscu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Żeby znaleźć Marine AFC trzeba najpierw przejść przez 16 pozostałych zespołów Premier League, następnie kolejno cała Championship (24 drużyny), League One (24), League Two (24), National League (23), National League North (22), Northern Premier League – Premier Division (22) i... wreszcie są, na 6. miejscu w Northern Premier League Division One North- -West. Ósma liga, 161 miejsc niżej od gwiazd Jose Mourinho”.

 

„Z uśmiechem mu do twarzy”

„Co sprawiło, że de Jong nagle zaczął grać na miarę możliwości? Duża w tym zasługa Ronalda Koemana. Holenderski szkoleniowiec długo główkował nad tym, jak w pełni wykorzystać możliwości rodaka, aż w końcu wpadł na pomysł, by zamiast ograniczać go taktycznym kagańcem, trochę go poluzować i dać 23-latkowi więcej swobody. De Jong przestał się kurczowo trzymać jednej strefy boiska i zaczął szukać wolnych przestrzeni. Efekt jest taki, że z zagubionego dzieciaka stał się radosnym chłopcem prowadzącym zespół do wygranej. – Cały czas staram się przetwarzać to, co dzieje się dookoła. Malować w głowie obraz boiskowej sytuacji i wybierać najlepsze rozwiązania – tłumaczy były gracz Ajaksu. De Jong wrócił więc do tego, co robił przez całe piłkarskie życie i w końcu zaczyna spełniać oczekiwania”.

***

„Projekt Pochettino”

„Jak na trenera, który przez dziesięć lat samodzielnej pracy szkoleniowej nie zdobył żadnego trofeum, Mauricio Pochettino ma dość niezwykłą pozycję na rynku. Jego praca w Tottenhamie, gdzie zespół walczący o miejsce w Lidze Europy po pięciu latach doprowadził do fi nału Ligi Mistrzów, zyskała jednak powszechne uznanie. Nie zmienił tego nawet słaby początek kolejnego sezonu, który zdecydował o zwolnieniu Argentyńczyka z tego klubu. Odszedł w glorii jednego z najlepszych menedżerów w historii Kogutów, a w ostatnim półwieczu po prostu najlepszego. Tottenham pod jego wodzą stał się czołowym zespołem Starego Kontynentu, ale gdy walczył o trofea, to zawsze czegoś mu brakowało. Teraz trafi ł do klubu, gdzie ich zdobywanie to wręcz obowiązek. Mało tego, wcale nie gwarantuje utrzymania posady. Przekonał się o tym Laurent Blanc, zwolniony zaraz po zdobyciu poczwórnej korony w 2016 roku. W Wigilię doświadczył też tego Thomas Tuchel, który także w ostatnim sezonie wywalczył wszystkie możliwe cztery trofea na krajowym podwórku i doszedł do fi - nału Ligi Mistrzów, ale w tym sezonie paryżanie grali gorzej (co nie znaczy, że słabo) i jego niedawne zasługi nie miały znaczenia”.

 

„Wichniarek: Arminia Bielefeld, czyli najlepsze lata w karierze”

„Spotkania Arminii Bielefeld z Herthą Berlin wywołują we mnie dodatkowe emocje. Już jako piłkarz chętnie mierzyłem się z Herthą, bo prawie zawsze zdobywałem bramkę. Chyba nie ma zawodnika, który dwukrotnie grał w jednym i w drugim klubie. Co prawda w Bielefeldzie grał i to chyba nie najgorzej, a w Berlinie tylko był, bo nigdy nie mogłem osiągnąć takiej formy jak w Arminii. W kontekście niedzielnego meczu dziennikarze piszący o obu zespołach dzwonili do mnie w ostatnim czasie. W Arminii spędziłem w sumie siedem lat, zaczynałem tam przygodę z niemiecką piłką, więc zawsze będę czuł do tej drużyny duży sentyment. Sześć z nich było całkiem udanych, tak naprawdę tylko pierwsze pół sezonu zaraz po transferze w 1999 roku było niezwykle ciężkie. To był czas aklimatyzacji w nowym środowisku, innej kulturze, do tego nauka języka. Poza tym nie dogadywałem się z ówczesnym trenerem i z tego powodu nie występowałem regularnie. Potem było już tylko lepiej, można powiedzieć z górki. W niedzielę na pewno będę kibicował Arminii, która potrzebuje punktów do utrzymania, a Hercie życzę samych zwycięstw, ale od następnej kolejki”.

 

„SPORT”

„Martin Chudy: Reprezentacja to moje marzenie”

„Za niewiele ponad pięć miesięcy mecz na Euro Polska - Słowacja. Czy dziennikarze słowaccy pytali już pana o polską piłkę, o polskich zawodników? 

- Na razie nie. Nie czytałem też zbyt wiele informacji na ten temat. Zostało jeszcze sporo czasu. Głośno o tym zrobi się dopiero przed samym turniejem. 

Czy pańskie dobre występy w Górniku mogłyby pomóc w ewentualnym powołaniu na mistrzostwa Europy? 

- Mam wiarę w siebie. To jeden z moich celów przyświecających mi od początku kariery, a mecze w Górniku mogą mi w tym pomóc. Przykładem jest Duszan Kuciak, który trafił do kadry z polskiej ekstraklasy. Jeśli będę grał dobrze i będę zdrowy, to wszystko jest możliwe. Trzeba jednak zauważyć, że w naszej kadrze są dobrzy, młodzi bramkarze i jak będą zdrowi i będą regularnie bronili w klubach, to będzie mi trudno, bo są w reprezentacji już od jakiegoś czasu, wywalczyli awans i trener na nich stawia. Ale w życiu różnie się układa. Mnie też udało się sprawić, że moja kariera zmieniła się nieprawdopodobnie. W krótkim okresie wszystko może się zdarzyć i wciąż wierzę, że jeszcze znajdę się w słowackiej reprezentacji”.

„Codziennie wstaję o 5.55”

 

„10-latek z wirusowym zapaleniem mózgu wylądował w sosnowickim szpitalu, z którego po paru godzinach przewieziono go do Tychów. - To był mój pierwszy kontakt z Tychami - wspomina nasz rozmówca. - Przez cztery dni byłem nieprzytomny. Po wybudzeniu przez sześć tygodni wracałem do zdrowia, a po zakończeniu leczenia dostałem roczny zakaz wszelkiej aktywności fizycznej. Miałem nawet zwolnienie z wuefu, co potraktowałem jak największą karę. Ukrywałem więc przed rodzicami, że biegam za piłką po podwórkach i szkolnych boiskach, a gdy już wreszcie mogłem oficjalnie brać udział w zajęciach sportowych, pojechałem do klubu. Zajęcia selekcyjne prowadził Marian Masłoń, który po grze kontrolnej kazał mi przejść do drużyny Jana Ząbczyńskiego i w ten sposób zostałem zawodnikiem Zagłębia”.

„SUPER EXPRESS”

„Leszek Ojrzyński: Jestem człowiekiem od zadań specjalnych”

„Super Express”: – Jest pan zadowolony z tego, co w tak krótkim czasie udało się dokonać w Stali? Leszek Ojrzyński: – Tak, i to bardzo. Nie ma co tutaj wybrzydzać. Graliśmy z drużynami, których celem są występy w Europie. Zdobyliśmy na nich osiem punktów w pięciu meczach. Trzeba to szanować. Mamy dobry start w nowy rok. Chcemy obronić ekstraklasę dla Mielca. 

– Po raz kolejny przypada panu rola trenera od zadań specjalnych. 

– Tak było do tej pory. Byłem zahartowany w takich trudnych bojach. Przejmowałem zazwyczaj drużyny, którym się nie wiodło czy były na ostatnim miejscu. To dla mnie nic nowego”.

 

„Pogoń marzy o powrocie Grosickiego”

„Włodarze Pogoni próbowali momentalnie wykorzystać ten fakt, kontaktując się z Grosickim. Według naszych ustaleń jego przejście do Pogoni, której jest wychowankiem, nie jest obecnie realne. Powodem są zapewne finanse. W WBA „Grosik” zarabia 25 tys. funtów tygodniowo (ok. 125 tys. zł). Nie wiemy, ile mogła mu zaproponować Pogoń, ale najwyższe zarobki w tym klubie wynoszą obecnie ok. 20 tys. euro miesięcznie (ok. 90 tys. zł)”.

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się