Autor zdjęcia: Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus
W Rakowie się nie przebił, ugasi pożar na lewej obronie Podbeskidzia?
Defensywa drużyny Roberta Kasperczyka potrzebuje wzmocnień praktycznie na każdej pozycji, kumaty stoper jest w Bielsku-Białej na wagę złota, ale i na lewej stronie przydałaby się jakość. Czy tę może zagwarantować Petar Mamić?
Jeszcze we wrześniu zapewne kiwalibyśmy twierdząco głowami, bo jego przyjście do Rakowa opisywaliśmy tymi słowami: „24-latek z zespołem Marka Papszuna parafował 2-letni kontrakt. To ważne wzmocnienie Rakowa, bo mówimy o zawodniku, który może występować zarówno na lewej obronie, jak i na lewym wahadle. Wszystko zależeć będzie od ustawienia preferowanego przez Papszuna”.
Dodamy jeszcze do tego zdania dyrektora sportowego wicelidera Ekstraklasy, który tak zapowiadał swój wynalazek: „Petar jest lewonożnym zawodnikiem, który podniesie konkurencję na pozycji wahadłowego w naszym zespole. Liczymy na to, że dzięki jego dośrodkowaniom z lewego skrzydła będziemy mogli wprowadzić kolejny wariant rozegrania ataku. Natomiast doświadczenie na pozycji lewego obrońcy powinno także wpłynąć pozytywnie na jakość gry obronnej naszej drużyny”.
Niestety wszystkie te słowa dzisiaj można wywalić do kosza. Mamić bowiem nie zdążył zaprezentować się w zespole Częstochowy. Nie widzieliśmy go na wahadle, nie mieliśmy okazji zobaczyć jak to 24-latek wzmacnia jakość defensywy Rakowa i to w sytuacji, kiedy poważnego urazu doznał Tomas Petrasek, a trener Papszun zmuszony został do przemeblowania obrony.
Jak wiadomo wicelider Ekstraklasy gra systemem 1-3-4-3 i być może Mamić potrzebował więcej czasu na zaadoptowanie się do roli wahadłowego. Jeśli mielibyśmy wymienić dwie najważniejsze cechy piłkarza, które predestynują go do gry w tym miejscu, to inteligencja i odpowiedzialność. Do tego jeszcze końskie zdrowie, bo trzeba przez 90 minut zasuwać od jednego pola karnego do drugiego.
Właściwie nie wiadomo czego Chorwatowi zabrakło, nie chcemy w tym momencie wyrokować, że umiejętności. Być może zaadoptowanie się do schematów Marka Papszuna wymaga więcej czasu niż cztery miesiące. Fakty są natomiast takie, że Mamić jak nie pograł w swojej karierze w poważnym zachodnim klubie, tak nadal ten stan trwa. I chociaż na odbicie się od Frosinone można było jeszcze przymknąć oko, tak na Raków już nie.
Szczęściem w nieszczęściu 24-latka jest angaż w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Pozytywne na pewno jest to, że ktoś jednak chciał wziąć chłopaka, który na poziomie Ekstraklasy w ogóle nie zaistniał. Nie wiemy natomiast czy przejście do najsłabszej drużyny w lidze, w dodatku z beznadziejną defensywą należy traktować w kategoriach sukcesu.
Kacper Gach zasłużył na szansę w ekstraklasie, wyróżniał się w 1.lidze, zrobił wielki postęp. Ale teraz w niemal każdym meczu popełnia kluczowe błędy. Lewy obrońca to absolutny priorytet dla Podbeskidzia na zimowe okno transferowe
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) November 28, 2020
Trzeba pamiętać, że Podbeskidzie na lewej stronie obrony potrzebuje przede wszystkim zabezpieczenia tyłów. Kacper Gach to ciekawy zawodnik, ale tego spokoju na lewej flance nie gwarantował, popełniał za dużo niewymuszonych błędów. Eksperymentowanie z Modelskim na tej stronie też nie ma sensu, dlatego sprowadzenie zawodnika na tę pozycję trzeba pochwalić, bo przynajmniej skutecznie zdiagnozowano problem.
Pytanie tylko, czy akurat Mamić jest w stanie kryzys zażegnać? W jego przeciętnych statystykach jest sporo bramek i asyst, o dobrym dośrodkowaniu wspominał we wrześniu dyrektor sportowy Rakowa. Można zatem odnieść wrażenie, że z ofensywnymi aspektami u niego okej, ale co z bronieniem?
Wszystko wskazuje na to, że o tym przekonamy się wraz ze startem rundy wiosennej. Podbeskidziu życzymy, żeby ziścił się następujący scenariusz: Mamić przez kilka miesięcy pod okiem Papszuna podszkolił się na tyle, żeby poradzić sobie w Ekstraklasie. W przeciwnym wypadku sens tego ruchu jest znikomy, chociaż klub zabezpieczył się przed trzymaniem niepotrzebnego szrotu umową do końca obecnego sezonu i możliwością jej przedłużenia.