Autor zdjęcia: Adam Starszyński / PressFocus
Szumski sprawdzi się w Turcji, Raków musi znaleźć bramkarza na już
Patrząc na pierwsze kilka lat profesjonalnej kariery Jakuba Szumskiego, możemy chyba stwierdzić, że ostatni okres ułożył się dla niego wybitnie pozytywnie. Nie ma więc co się dziwić, że Polak postanowił to wykorzystać i w momencie, w którym za chwilę skończy 29 lat wyjechał do Turcji. Raczej nie nabywać doświadczenie, a chwytać dzień.
Po prostu, teraz był ostatni dzwonek do tego, by coś zmienić. By nadać karierze jakiś impuls, niekoniecznie sportowy. Bo bądźmy ze sobą szczerzy – transfer do czerwonej latarni ligi tureckiej to nie jest spełnienie marzenia z dzieciństwa. Szumski nie miał też w wieku 13 lat powieszonego nad łóżkiem plakatu założyciela Erzurumsporu. Motywacje na pewno miał inne i nie ma co się dziwić, że dobry kontrakt, jaki zapewne dostał, na tym etapie kariery znaczy więcej niż walka o puchary w Polsce. Tym bardziej, że trwające okienko było dla Rakowa ostatnią okazją, by Szumskiego sprzedać, gdyż do podpisania nowej umowy raczej tak czy siak by nie doszło.
Więc mamy do czynienia z sytuacją win-win, przynajmniej na ten moment. Z jednej strony jest Szumski, który pierwszy raz wyjechał za granicę, dzięki czemu zarobi dobre pieniądze i na pewno będzie miał niezłą pamiątkę na przyszłość, a z drugiej Raków, który zarobił na tym transferze przynajmniej jakiekolwiek pieniądze. Ale jednocześnie wystawił na próbę dział sportowy, który musi teraz znaleźć zastępstwo za Szumskiego (choć nie chce nam się wierzy, że już tego nie zrobił). Z samym Pindrochem, który dla częstochowian zagrał dopiero dwa spotkania (ostatnie w rundzie jesiennej) trener Papszun daleko nie zajdzie. Dziennik „Sport” pisał w piątek, że wicelider Ekstraklasy chciał jeszcze w tym tygodniu zakontraktować nowego golkipera.
Co by nie mówić, przez trzy lata pobytu w Rakowie Szumski – mimo popełnianych czasami karygodnych błędów – był bramkarzem co najmniej solidnym. A już na pewno od momentu awansu do Ekstraklasy, bo to wtedy wychowanek Legii, po kontuzji Michała Gliwy w trakcie rundy jesiennej, wszedł na stałe do podstawowego składu i z małą przerwą pod koniec minionych rozgrywek nie oddał go aż do grudnia ubiegłego roku. A sezon wcześniej to właśnie obecny bramkarz Stali Mielec wygryzł go ze składu, przez co Szumskiemu zostały w pakiecie tylko rozgrywki Pucharu Polski, w których swoją drogą bronił bardzo dobrze. Z Lechem, z Legią, czy z Lechią w półfinale nie tyle nie popełniał błędów, co pomagał drużynie.
Teraz ta umiejętność będzie jeszcze bardziej przydatna. W odróżnieniu od Rakowa, Erzurumspor nie znajduje się w czubie tabeli i nie ma jednej z lepszych defensyw w lidze. Dryfuje po ligowym dnie z 13 punktami po 17 meczach i drugą największą liczbą straconych bramek (30). Z trzema zwycięstwami i sześcioma punktami straty do miejsca bezpiecznego. W normalnych okolicznościach ta różnica byłaby mniejsza, ale wobec braku spadków z ligi w ubiegłym sezonie (przez pandemię), w obecnych rozgrywkach na zaplecze spada jedna drużyna więcej.
W bramce konkurentem Szumskiego będzie Fabien Farnolle, 35-latek, który w klubie jest co prawda dopiero od września, ale ma pewną pozycję w zespole. Mówiło się w ostatnich dniach, że Turcy planują się z nim jednak rozstać i właśnie dlatego sprowadzają do siebie Polaka. Na razie o odejściu jest cicho, więc wygląda na to, że rywalizacja w bramce nie będzie należała do najłatwiejszych. A już jutro Erzurumspor podejmie u siebie Fenerbache. Pod koniec lutego rywalem będzie Galatasaray, w marcu Trabzonspor, a w kwietniu Besiktas i Basaksehir. Niech więc Szumski bierze pełnymi garściami póki jeszcze jest w tureckiej ekstraklasie, bo wiele wskazuje na to, że kolejny sezon może nie obfitować w podobne wrażenia.
Szumski spotka w Turcji przynajmniej jedną znajomą twarz. Tak się składa, że najskuteczniejszym zawodnikiem Erzurumsporu jest Arvydas Novikovas, przeciwko któremu w Polsce zdarzyło mu się już grać. Litwin jest najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu – ma na koncie 4 gole i 3 asysty. W przeciwieństwie do Armando Sadiku, którego też znamy z gry w Legii. Albańczyk już drugi raz w ciągu kilku miesięcy leczy kontuzję, przez co od września zagrał w lidze jedynie 101 minut. Wypada nam zatem trzymać kciuki, żeby Szumski poszedł w ślady Novikovasa i wyróżniał się na plus.