Autor zdjęcia: Accredito
Wisła Płock otwiera się na młodych. Czy to wypali? Nie wiemy, ale sam kierunek zmian wypada docenić
Budowanie młodzieżowego zaplecza to jedno z większych wyzwań klubów Ekstraklasy. Tacy piłkarze mają w przyszłości stanowić bazę eksportową oraz zabezpieczać zespół pod kątem przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu. A skoro wprowadzanie swoich nie działa tak prężnie…
…to trzeba brać innych. Jednym z zarzutów, które stawiano dotychczas Wiśle Płock, była nierozbudowana sieć skautingowa akademii. Nie ma co ukrywać (zresztą, w klubie też tego nie robili), że absolutnym priorytetem jest pierwszy zespół i z jednej strony nie ma co się dziwić, bo jednak egzystencja jednego jest bezpośrednio powiązana z drugim. Z drugiej natomiast powinno się dążyć przynajmniej do minimalnego balansu między akademią a pierwszą drużyną. Zwłaszcza teraz, gdy kluby są zobowiązane do sięgania po zawodników młodych. Wszak kupowanie wyróżniających się 18- czy 19-latków nie jest skrojone pod budżety takich klubów, jak Wisła Płock.
Właśnie po to został zatrudniony Emil Kot, który objął stanowisko szefa skautingu i jest odpowiedzialny za sprowadzanie do klubu piłkarzy głównie z roczników 2003-2005. Mamy wrażenie, że zwolnienie Marka Jóźwiaka albo szerzej – efektywność transferów, które przeprowadził w ostatnich miesiącach/latach, były swoistym impulsem do zmian całościowych. Zatrudniono nowego dyrektora sportowego, wspomnianego Kota, który ma za zadanie zbudować struktury skautingowe oraz ogłoszono od razu nabór na skautów. Czy to się uda – nie wiemy, ale sam krok do przodu jest czymś pozytywnym.
- Cel jest jeden: wzmocnić drugi zespół, ale ściągnąć przy tym do klubu także utalentowanych zawodników z roczników 2003-2005. Docelowo każdy chłopak, który przyjedzie na testy, będzie brany pod uwagę jako potencjalne wzmocnienie pierwszego zespołu. Najpierw drugiego, ale przy odpowiednim rozwoju mamy nadzieję, że w ciągu kilku lat będzie stanowił o sile Wisły Płock. Będę dążył do tego, aby trafiło do nas jak najwięcej jakościowych zawodników – powiedział Kot oficjalnej stronie klubu po podpisaniu umowy.
Ten proces już się rozpoczął. 19-letni Kacper Rogoziński z ŁKS-u Probudex Łagów, 18-letni Jakub Paciorek z UKS SMS Łódź i 17-letni Marcel Błachewicz z Escolii Varsovia – oni 7 stycznia podpisali kontrakty z Wisłą, z tym że dwóch ostatnich związało się umową od lipca. Na początek na pewno będą przymierzani do drużyny rezerw, ale na tym polega długofalowy projekt. Na planowaniu, weryfikacji i realizacji etap po etapie.
I to wcale nie jest koniec, na co dowodem jest poniższy Tweet.
Czterech wyróżniających się zawodników z rocznika 2️⃣0️⃣0️⃣4️⃣ na co dzień występujących w czwartoligowym zespole naszego klubu zostaną sprawdzeni w Wiśle Płock⚽️🇵🇱 #podlaskapilka #PilkarskaPrzyszlosczLotosem #SzkolenieMaZnaczenie
— Miejski Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego Białystok⚽️ (@MOSPbialystok) January 10, 2021
A młodzież z Płocka bez wątpienia potrzebuje wzmocnienia. Widzieliśmy to w rundzie jesiennej. Ilu zawodników z rocznika 1999 lub młodszych wystawiał Radosław Sobolewski? Pięciu. Mniej tylko Piast, Warta i Raków, tyle samo Podbeskidzie. Pod względem minut są na piątym miejscu od końca. A przydatności?
-
Mateusz Lewandowski (napastnik) – 5 meczów, 1 gol
-
Piotr Pyrdoł (skrzydłowy) – 7 meczów
-
Dawid Kocyła (skrzydłowy) – 14 meczów, 1 gol
-
Aleksander Pawlak (skrzydłowy) – 2 mecze, 1 asysta
-
Paweł Żuk (prawy obrońca) – 3 mecze, już nieobecny w Wiśle
Czy kogoś z tego grona możemy wyróżnić pozytywnie? Mateusz Lewandowski na razie tylko raz dał nam jakieś powody, by sądzić, że rzeczywiście jest napastnikiem. Pyrdoł to jedno z największych rozczarowań rundy w Płocku, niewiele kreatywności wnosił na skrzydło. Pawlak zaliczył dwa krótkie epizody, z tym że od 23 października ani razu nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych, a Pawła Żuka niedawno pożegnano. Dawida Kocyłę również stać na więcej, co pokazał w ubiegłym sezonie. Fakt, 18-latek gra regularnie, nie jakoś tragicznie, ale czy daje coś ekstra? Ani razu nie dostał od nas oceny wyższej niż wyjściowa. To, że akurat on jest podstawowym młodzieżowcem Wisły jest już jakąś odpowiedzią na pytanie o poziom reszty zawodników.
- Budujemy też bazy danych na podstawie tego co wiem o poszczególnych zawodnikach, czy na podstawie statystyk, które są dostępne w sieci. Głównie pod kątem młodzieżowców, czyli roczników 2001-2005, którzy po transferze do klubu będą mieli jeszcze czas, żeby dojrzeć do wieku młodzieżowca w Ekstraklasie, zostać oszlifowanym w drugim zespole – mówił Kot w wywiadzie dla Weszło.
Innymi atutami są znajomość rynku młodzieżowego w Anglii, w której Emil Kot sam w przeszłości grał oraz projekt „Ty Też Masz Szansę”, dzięki któremu poszczególne województwa – a szczególnie mazowieckie – są bardzo dobrze spenetrowane pod względem młodzieżowców. W ostatnich dniach widzimy już pierwsze efekty współpracy w postaci transferów, ale na te boiskowe trzeba będzie pewnie jeszcze trochę poczekać. Nie przypadkowo cierpliwość w pracy z młodzieżą jest uznawana za cnotę. Dobrze jest mieć jednak, poza nią, przesłanki mówiące o tym, że będzie ona przyczynkiem do czegoś dobrego.