Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Komu przydałby się Rafał Kurzawa?
Minął nieco ponad kwartał od momentu, gdy Rafał Kurzawa odszedł z Amiens i do dziś pozostaje bez klubu. Na co czeka i czy w ogóle powinien wybrzydzać?
– Rafała denerwuje to bycie bez klubu. Czasem obejrzymy mecz zagranicznej ligi, ale jak pytam, co z nim dalej, krzywi się. Widzę, że boli go ta sytuacja. Męczy się. Robi swoje treningi, to czego nauczył się we Francji, w Danii i w Polsce. Odtwarza to. Chce być przygotowany, ciężko pracuje. Nosi go, tęskni za boiskiem – mówi jego ojciec na łamach Sportowych Faktów.
Wiadomo też, że Kurzawa trenuje indywidualnie na boisku Marcinkowa Kępno, ale nie oszukujmy się – to nie to samo co bycie pod okiem szkoleniowca z Ekstraklasy i regularne występowanie w niej. Siłownia da mu odpowiednią sylwetkę i energię, bieganie pozwoli podtrzymać kondycję, ale rytmu meczowego, a nawet treningowego z całym zespołem nie zastąpi nic. Z informacji Mateusza Skwierawskiego wynika, iż nawet najbliższej rodzinie Rafał jednak nie tłumaczy dlaczego tak długo pozostaje bez pracodawcy.
Co ciekawe wcale nie jest tak, że skrzydłowego zupełnie nikt nie chce. Miał bowiem oferty z Turcji, Grecji, zgłaszała się Wisła Kraków no i przede wszystkim Górnik Zabrze. Powrót do ostatniego z wymienionych klubów byłby co najmniej logiczny, ale… Znów to samo. Górnik chciał, Kurzawa nie. Dlaczego? Nie wiadomo.
Jeśli Rafałowi chodzi o to, że powrót do Ekstraklasy byłby dla niego niczym przyznanie się do porażki we własnej karierze – cóż, nawet rozumiemy. Z drugiej strony przecież wystarczy wejść na transfermarkt, aby się o tym przekonać, może to zrobić każdy, więc bezsensowne byłoby takie unoszenie się honorem czy niespełnioną ambicją. W tym wypadku chyba trzeba już mówić o marnowaniu czasu. A ten zdecydowanie nie działa na jego korzyść. Im dłużej będzie bez klubu, tym dłużej potra potem jego dochodzenie do formy. Jeśli nie odbędzie zimowego zgrupowania z żadnym zespołem – cóż, wtedy trzeba liczyć się ze scenariuszem, że całą rundę wiosenną będzie musiał poświęcić na odbudowywanie się.
Gdyby jednak doszedł do formy – cholera, przecież ten facet potrafi grać w piłkę. W swym ostatnim sezonie w Górniku nastukał 18 asyst, rok wcześnie wykręcił 11 w I lidze i dopiero potem zginął na zachodzie. Owszem, nie miałby się czym chwalić jeśli chodzi o dokonania we Francji czy Danii, ale też nie dramatyzujmy, to nie jest koniec świata.
Lepiej byłoby się chyba zastanowić w jakich klubach Kurzawa rzeczywiście mógłby się najbardziej przydać.Pierwsze na myśl przychodzą nam te zespoły, które w dużej mierze polegają na stałych fragmentach, a ich potencjał kadrowy nie pozwala na wiele więcej.
Stal Mielec nasuwa się sama, zwłaszcza że prowadzi ją Leszek Ojrzyński, więc ten trend raczej zostałby podtrzymany. Powiedzmy też sobie otwarcie – Prokić, Dadok czy Forsell to nie byłaby konkurencja nie do przeskoczenia, a jednocześnie Kurzawa miałby spore pole do popisu jeśli chodzi o jego największy atut – dośrodkowania, stałe fragmenty i grę z kontry.
Inny beniaminek, Warta Poznań ma z kolei tak wielkie personalne problemy w ofensywie, że również trzeba o niej wspomnieć. Co prawda Zielonych raczej nie byłoby stać na eks-gracza Górnika, jednakże skoro już teoretyzujemy… Zobaczmy zatem jak radzą sobie skrzydłowi oraz dziesiątki z ekipy Piotra Tworka:
- Michał Jakóbowski – 14 meczów, 2 gole, 0 asyst– średnia ocen 3,58
- Mario Rodriguez – 7 meczów, 0 goli i asyst – średnia ocen 3,20
- Mariusz Rybicki – 8 meczów, 0 goli i asyst – średnia ocen 3,50
- Kajetan Szmyt – 8 meczów, 0 goli i asyst – średnia ocen 2,33
- Robert Janicki – 11 meczów, 1 gol, 0 asyst – średnia ocen 3,60
- Matesz Czyżycki – 11 meczów, 0 goli, 1 asysta – średnia ocen 3,56
- Konrad Handzlik – 3 mecze, 0 goli i asyst – średnia ocen 3,50
Dramat, dlatego nawet na mniej znanej dla siebie pozycji Rafał mógłby się bardzo przydać Warcie, chociaż akurat w taki transfer nie wierzymy zupełnie.
Pogoń Szczecin – trochę na upartego, ponieważ z jednej strony jest tam kim obsadzać skrzydła, z drugiej strony Kucharczyk, Hostikka czy Kowalczyk są cholernie nieefektywni. Ich grę najlepiej opisuje powiedzenie „Z dużej chmury mały deszcz”. Ale czy nasz bohater pasowałby do taktyki preferowanej przez Runjaica? Tu można mieć wątpliwości. Inna sprawa, że jeśli mamy do czynienia z kumatym piłkarzem i dobrym trenerem, to jakiś kompromis powinni znaleźć.
Wisła Kraków – To też mogłoby być jakieś rozwiązanie, bo o ile na prawej flance jest Yeboah i Błaszczykowski (choć w tym sezonie często grywał w środku pola), o tyle z drugiej strony jest bida. Savić też robi więcej dymu niż daje konkretów, wszak mówimy o 2 asystach w 11 spotkaniach. Jean Carlos z kolei nie jest wystarczająco dynamiczny jak na tę pozycję i choć czasem w jakiejś akcji bramkowej weźmie udział, to zdecydowanie nie jest optymalnym wyborem na lewą flankę. Michał Mak w ogóle został odstawiony na bocznicę – rozegrał 89 minut przez całą rundę bynajmniej nie z powodu kontuzji – więc nie bierzemy go pod uwagę.
A może Wisła Płock? Tu też jest mocna miernota pod kątem obsady skrzydeł czy pozycji podwiesoznych napastników, jeśli akurat Nafciarze grają 3-4-2-1. Pyrdoł, Kocyła czy Gjertsen grali na tyle źle, że Radosław Sobolewski musiał odkopać niezbyt kochanego przez niego Merebaszwilego, aby jakoś ratować wyniki drużyny w drugiej połowie rundy. Adamczyk stracił ją prawie całą, więc w zasadzie jedynie Gruzin i Szwoch stanowiliby poważniejszą konkurencję. Patrząc jednak na same skrzydła – pierwszy skład byłby zdecydowanie w zasięgu Rafała.
***
Sami widzicie – wybór jest, tylko trzeba przestać wybrzydzać. No chyba, że Kurzawa liczy na scenariusz a’la Michał Janota, który przeczekał aż pół roku – a biorąc pod uwagę jego kłopoty w sumie 10 miesięcy – zanim podpisał umowę z klubem z Australii. Pod względem charakteru trochę to jednak inny typ człowieka niż bohater tego tekstu, więc wątpimy w taki scenariusz.
Niemniej w sumie trzymamy kciuki za pozytywnie rozwiązanie dla Kurzawy. Można go lubić lub nie, wszak nie jest tajemnicą, że to człowiek skryty oraz specyficzny. Jedno jednak trzeba przyznać obiektywnie – w piłkę grać potrafi, przynajmniej przyjmując ekstraklasową skalę. Szkoda, że w wieku 27 lat tak marnuje swój cenny czas.