Autor zdjęcia: Adam Starszynski / PressFocus
Teraz albo nigdy Bartosza Kwietnia. Pomocnik przed ostatnią szansą na zaistnienie w Jagiellonii
Ireneusz Mamrot odszedł z Arki Gdynia, a wraz z nim Bartosz Kwiecień. Pomocnik wrócił do Białegostoku, gdzie powalczy nie tylko o dalszy byt w Jagiellonii, ale również o swoją przyszłość w Ekstraklasie.
Być może powinniśmy napisać, że to jego ostatnia szansa na zaistnienie w Jagiellonii, co naturalnie również jest prawdą, ale postanowiliśmy spojrzeć szerzej. Bartosza Kwietnia do Białegostoku sprowadził Ireneusz Mamrot, było to latem 2017 roku. Panowie znali się ze wspólnej pracy w Chrobrym Głogów, do którego środkowy obrońca był wypożyczony jesienią 2016 roku. Ten okres i sezon 2017/18 w Jagiellonii to najlepszy czas 26-latka w karierze.
Kwiecień nierozerwalnie kojarzy się z trenerem Mamrotem, bo szkoleniowiec w każdym miejscu pracy korzystał z usług zawodnika. Były gracz Korony był zatem w Głogowie, pojawił się w Jagiellonii, a po tym, jak nie do końca chciano go w stolicy Podlasia latem 2020 roku udał się na wypożyczenie do Arki Gdynia. Teraz 26-latkowi ponownie przyszło wrócić do Jagi, bo jego ulubiony trener również został pożegnany z Trójmiasta.
Kwiecień może z kolei wkrótce rozstać się z Jagiellonią, z którą jest związany do 30 czerwca 2021 roku. On sam latem w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” mówił, że chciałby zmienić klub, w którym miałby szansę na docenienie:
„Czyli teraz chciałbym pan zostać nieco lepiej doceniony finansowo. Tak?
Zgadza się. W tym wszystkim najważniejszy jest fakt, że, biorąc pod uwagę moje 26 lat, przede mną sporo grania! A większy pieniądz nie zawsze daje szczęście. Banał? Może. Poradzę sobie w życiu. Jeżeli zabraknie piłki, pójdę do roboty. W czym problem?”.
Zawodnik wspomina o finansach, ale z tym związane są również szanse na częstsze występy. Zauważmy, że Kwiecień w maju skończy 27 lat, a na swoim koncie ma raptem 77 meczów w Ekstraklasie. Słabiutki wynik jak na gościa, który od ośmiu lat kręci się wokół najwyższego poziomu rozgrywkowego.
W przypadku zawodnika Jagiellonii naprawdę trudno o stabilizację. I nie chodzi tu o to, że Kwietnia po dobrym meczu ponosi fantazja, a o kwestie zdrowotne. Obrońcę bardzo często hamowały kontuzje lub zwykła nadgorliwość, bo w momencie, kiedy trzeba było odpuścić on swoim zwyczajem szedł na maksa i obrywał niepotrzebną kartkę, a w najgorszym wypadku doznawał jakiegoś urazu.
Ciekawie o swoich predyspozycjach do uprawiania piłki nożnej opowiadał w przytoczonym już wywiadzie: „Rozmawiałem sporo z Piotrkiem Jankowiczem, specem od przygotowania fizycznego, który do niedawna pracował w Jadze. Świetny fachowiec z bogatą wiedzą o fizjologii i anatomii człowieka. Wyszło na to, że moja budowa ciała nie jest stworzona do gry w piłkę”.
Problem w tym, że Kwiecień jest piłkarzem i z tego należy go rozliczać. Chociaż jesienią w Arce grał na pozycji środkowego obrońcy, my raczej widzimy go na pozycji środkowego pomocnika, gdzie idealnie pasuje również pod kątem charakteru i zaangażowania: typowa „6” z zadaniami defensywnymi, mającego na celu odbiór piłki i jak najszybsze rozpoczęcie akcji. Na stopera 26-latek jest za wolny, szwankuje start do piłki na pierwszych metrach, co w przypadku ostatniego obrońcy może być kluczowe.
Dlatego nie widzimy go na środku obrony Jagi, chociaż zważywszy na jesienne problemy z koronawirusem w białostockiej ekipie pewnie przydałby się w ostatniej linii. Kwiecień to wzmocnienie środka pola Jagiellonii, gdzie przydałaby się większa rywalizacja i jakaś alternatywa dla Tarasa Romanczuka. Sezon 2020/21 jest specyficzny, poruszamy się w naprawdę wyjątkowych warunkach i niczego nie można zakładać. Tak jak tego, że 26-latek straci kolejne pół roku na ławce lub trybunach przy Słonecznej.
Jeśli tak się stanie, czego naturalnie nie życzymy, to trudno będzie piłkarzowi o przedłużenie wygasającego kontraktu. Kłopoty mogą być również ze znalezieniem sobie klubu w Ekstraklasie. No chyba, że trener Mamrot ponownie obejmie klub na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Piszemy to z przekąsem, ale fakty są takie, że w rundzie wiosennej Kwiecień nie tylko powalczy o swój dalszy byt w Jadze, ale przede wszystkim o przyszłość w lidze.
Nie wyobrażamy sobie bowiem sytuacji, że po chłopa, który miał takie problemy z grą na najwyższym poziomie nagle ustawi się kolejka chętnych.