Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus

Odbudowani, ale dla Górnika profitu brak. Tym bardziej można za nimi tęsknić…

Autor: Mariusz Bielski
2021-01-15 15:05:14

Górnik był objawieniem początku sezonu i wydawało się, że nikt w Zabrzu nie zatęskni za kilkoma graczami, którzy odeszli z niego latem. Tymczasem im dłużej trwały rozgrywki, tym bardziej podopieczni Marcina Brosza przygasali i… W obecnej formie paru tamtych graczy może by się jednak przydało?

Na największego kozaka wyrósł nie kto inny jak Giorgios Giakoumakis, który o swojej śląskiej przygodzie opowiadał następująco: – Górnik uratował moją karierę. Tam odżyłem, znów uwierzyłem w siebie, ale też zrozumiałem, że lepiej dla mnie grać wysuniętego napastnika, a nie cofniętego, jak przy Angulo.

Milutka laurka, choć na ten dobór pozycji warto zwrócić uwagę. W poprzednim sezonie bowiem Grek zaprezentował się nam jako typowy walczak, który techniką może nie imponuje, ale z perfekcyjną sumiennością wykonuje taktyczne zadania, nie wpadał w kompleksy, kiedy de facto musiał harować na Angulo… Tyle że ze strzelaniem było gorzej. Owszem, 3 sztuki sypnął i dzięki nim choćby w 2 starciach z ŁKS-em Górnik zgarnął komplet oczek. Nie sądziliśmy jednak, że przy Roosevelta występuje ktoś, kto w dużo mocniejszej lidze będzie w stanie sypać gole niczym z karabinu maszynowego. Zerknijmy – Giakoumakis dziś gra w VVV-Venlo w Eredivisie i choć jego ekipa walczy o utrzymanie, to on w 16 meczach zdobył 16 bramek i z przewagą 5 prowadzi w tabeli strzelców ligi holenderskiej. Kosmos. Przydały się w takiej formie podczas gdy Sobczyk z Krawczykiem u boku Jimeneza raczej nie zachwycają.

Z tej perspektywy być może trzeba żałować odejścia Kamila Zapolnika? Zanim nam wypomnicie – tak, wiemy, narzekaliśmy na niego wielokrotnie, lecz nadal uważamy, że było na co. Facet po prostu wydawał się za słaby na Ekstraklasę, a kiedy już otrzymywał szanse, nie dawał argumentów na swoją obronę. Inna sprawa, że występował na obcej dla siebie pozycji, bo na prawym skrzydle. Poszedł do Miedzi, tam Jarosław Skrobacz korzysta z niego jako w roli dziewiątki i nagle okazuje się, że Zapolnik wciąż pamięta jak pokonywać bramkarzy. Na koncie ma już 11 trafień oraz 4 asysty i póki co jedynie Gergel jest od niego skuteczniejszy. Cóż, może gdyby i Brosz wystawiał Kamila na szpicy, to przygoda Kamila z Ekstraklasą nie byłaby tak bolesna?

***

W tym samym zespole występuje Szymon Matuszek. I tak, wiadomo, sam mówił, iż zmiana otoczenia była mu potrzebna, by z siebie wykrzesać jeszcze trochę motywacji do dalszego grania, a z kariery jeszcze jakiś mały sukces. Na przykład awans do Ekstraklasy. Powiedzieć, że były kapitan zabrzan odżył w Legnicy, to jak nie powiedzieć nic. Ba, w Miedzi też szybko powierzono mu rolę pierwszego lidera drużyny, Matuszek jawi się jako topowy defensywny pomocnik I ligi, a w dodatku pod koniec rundy zaczął regularnie trafiać do siatki – ustrzelił Termalicę, GKS Tychy, Odrę, Stomil i dwukrotnie Zagłębie Sosnowiec. Klasa.

***

Delikatnie wyłamując się z tego schematu – bo jednak w AEK-u Ateny znów zbyt wiele nie gra – wypada też wspomnieć o Stavrosie Vasilantonopoulosie, którego również na pół roku ściągnął Artur Płatek w ramach wypożyczenia. Jak tak sobie przypominamy jego i porównujemy z Masourasem, to nie mamy wątpliwości, że Vasil wyglądał na znacznie bardziej ogarniętego niż Giannis. Dosłownie, wszak obecny wahadłowy zabrzan bywa mocno irytujący w swej niefrasobliwości. Wiecie, niechlujne podania, dość chaotyczne ustawianie się… Stavros po prostu wyglądał na dużo bardziej odpowiedzialnego zawodnika, a do tego dawał sporo konkretów z przodu. Rola wahadłowego pasowałaby mu jak ulał. A tak tylko w Górniku odbudował się przez pół roku i dzisiaj znów sporo czasu spędza na ławie. Pradoksalnie jednak w Lidze Europy pograł więcej niż w lidze greckiej.

Ba, w w temacie tęsknoty nawet nad Jirką można się zastanowić, choć ten z Crvenej przychodził akurat bez wcześniejszych traumatycznych przeżyć. Co prawda podopieczni Brosza nie korzystają już z usług typowych skrzydłowych, występując w 3-5-2, aczkolwiek z usposobieniem pracusia Erik i w takiej roli mógłby sobie poradzić. Inna sprawa, że był dość chimeryczny i świetne występy przeplatał kiepskimi. Teraz gra w Mirandes, w Segunda Division strzelił 4 gole i dołożył 1 asystę w 17 spotkaniach, co jest wynikiem niemal identycznym jak w Górniku poprzedniej wiosny. Powiemy tak – dziś w Górniku nie byłby niezbędny, ale stanowiłby wartościową alternatywę zarówno personalną, jak i taktyczną.

***

Z perspektywy czasu więc – szacunek dla trenera Brosza i dyrektora Płatka zwłaszcza za wyjęcie wspomnianych Greków, faktycznie odbudowanie ich i takie wdrożenie w zespół poprzedniej wiosny, by dzięki nim spokojnie utrzymać się w Ekstraklasie. Z drugiej strony zwłaszcza szkoleniowiec nie jest bez „winy” w kontekście nieumiejętnego wykorzystania Zapolnika czy Matuszka, wszak obaj w I lidze pokazują, że stać ich na nieco więcej, niż można było sądzić. 

Dużo gorzej natomiast, że na żadnym z bohaterów tego tekstu Górnik nie zarobił ani grosza.

Oczywiście znów można tu wrócić do kwestii tego, czy poszczególni zawodnicy, gdyby zostali w Zabrzu na dłużej, potrafiliby się z siebie wykrzesać równie wiele. Cóż, gdybologia, nie przekonamy się. Sami gracze raczej nie żałują odejścia, niektórzy nawet opowiadali o tym otwarcie w wywiadach. 

No ale czysto teoretyzując, nie pozostawia wątpliwości to, że każdy z wyżej wymienionych rzeczywiście mógłby przydać się Górnikowi i pomóc mu w utrzymaniu się w czołówce ligi. Zarówno prezes Czernik jak i trener Brosz jasno deklarowali przecież, że mierzą wysoko. Tak nam intuicja podpowiada, że jednak z Giakoumakisem, Vasilem, Matuszkiem, Jirką czy nawet Zapolnikiem prędzej udałoby się osiągnąć cel niż z Krawczykiem, Masourasem, Bainoviciem czy Wojtuszkiem.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się