Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Miało być nowe otwarcie, ale w Kielcach nadal robią ryzykowne transfery
Korona Kielce za czasów poprzednich właścicieli kojarzyła nam się ze szrotem, bo do stolicy województwa świętokrzyskiego w głównej mierze przychodzili piłkarze o wątpliwej jakości i tak prezentowali się na boisku. Po zmianach w klubie liczyliśmy na zmiany, ale tych nie widać.
Patrzymy na zimowe transfery Korony, w tym roku do drużyny Macieja Bartosza dołączyli:
Rafał Kobryń
Felipe Oliveira
Kubilay Yilmaz
21-letni prawy obrońca został do Kielc wypożyczony z Lechii, dodatkowo zawarto opcję jego wykupu. I tutaj nie ma się do czego przyczepić, chłopak nie radził sobie w Gdańsku, wzięto go zatem do klubu z I ligi, gdzie raczej nie powinien mieć problemów z wygryzieniem ze składu Grzegorza Szymusika. Dodatkowo jego atutem jest status młodzieżowca.
Transferów Oliveiry i Yilmaza zrozumieć jednak nie potrafimy. Portugalczyk dotychczas grał wyłącznie w swojej ojczyźnie, ale jak można się domyślać nie udało mu się jej podbić. Z pierwszego składu Maritimo został szybko odpalony, z FC Famalicao co prawda awansował na najwyższy poziom, ale nie potrafił się na nim utrzymać. Później 26-latek występował już wyłącznie w UD Vilafranquense (druga liga w Portugalii), radził sobie nieźle, chociaż w obecnym sezonie zagrał tylko dziewięć meczów.
- Filipe jest niezwykle uniwersalnym piłkarzem. Może zagrać jako „dziesiątka”, ale również bardziej defensywnie w środkowej strefie. Posiada znakomite walory szybkościowe, poradzi sobie także na skrzydle. Na pewno na uwagę zasługują również świetnie wykonywane przez niego lewą nogą stałe fragmenty gry – tymi słowami przedstawiał nowego zawodnika Maciej Bartoszek.
Narzekamy na ten transfer pomocnika, ale trzeba przyznać, że w porównaniu do nowego napastnika Korony, to Oliveira jeszcze przypomina piłkarza. Yilmaz natomiast niby jest snajperem, ale mocno zastanawiamy się, czy on te bramki potrafi zdobywać. Dotychczas w 100 meczach strzelił raptem 28 goli, nigdy nie udało mu się przekroczyć magicznej liczby siedmiu trafień w sezonie.
Co ciekawe, u 24-latka problem jest również z regularnym graniem. Austriak z tureckim obywatelstwem nie miał jeszcze tak, że w jakimś klubie zanotował więcej niż 11 spotkań. Jak to wyglądało ostatnio? W tym sezonie 3 mecze na drugim poziomie w Turcji, w poprzednim miał 10 spotkań w Spartaku Trnava i sześć w Bolusporze (druga liga). Dorobek bramkowy? Cztery trafienia.
- To typowa ”dziewiątka”, silny i dynamiczny zawodnik. Dobrze gra obiema nogami, potrafi przyjąć piłkę z rywalem na plecach. Ma duży spokój w polu karnym i świetnie wykańcza akcje. Potrzebowaliśmy takiego piłkarza – to również słowa trenera Bartoszka z prezentacji Turka.
Ciekawi nas szczególnie ta świetna umiejętność wykańczania akcji, bo takiej opinii bardziej spodziewaliśmy się po gościu, który w każdym klubie ładował po minimum 10 bramek w sezonie, a Yilmaz ma przecież gorsze statystyki od chociażby Macieja Jankowskiego.
Z tych dwóch ruchów najciekawiej wygląda Portugalczyk, chociaż są wobec niego spore znaki zapytania. Jeszcze więcej wątpliwości jest w przypadku Turka, którego transfer przypomina większość ruchów poprzednich właścicieli Korony. Mianowicie bierzemy gościa z w miarę ciekawym CV, mocno wierzymy w jego odbudowę (bo przecież w klubie nie grał regularnie), a wychodzi z tego klapa.
Nie będziemy pisać, że kielczanie znowu stawiają na beznadziejne wzorce poprzedników, w końcu w klubie nie pojawił się autobus nowych zagranicznych jegomości, ale mocno niepokoi nas to, że oprócz Kobrynia transfery nie rzucają na kolana. Pewnie, że Korona występuje w I lidze i nie może liczyć na ciekawych zawodników, do tego zimą ciężko trafić na klasowych graczy, ale jednak Oliveira i zwłaszcza Yilmaz na dziś mocno pachną nam szrotem.