Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Mateusz Radecki dla 2x45: Śląsk zaproponował mi przedłużenie kontraktu tylko po to, by dobrze wypaść w mediach
Jaki kontrakt zaproponował mu Śląsk i po co? Dlaczego nie został we Wrocławiu? W jakiej sprawie Wojskowi zostawili go na pastwę losu? Czy wrocławianie rzeczywiście chcą stawiać na polaków z niższych lig? Dlaczego za młodu trafił do aresztu? Jak uratował go Radomiak? Co jest największą siłą drużyny trenera Banasika?
Zapraszamy na rozmowę z Mateuszem Radeckim, byłym zawodnikiem Śląska Wrocław, obecnie występującym w Radomiaku.
***
Limit pecha chyba już wykorzystałeś. Stracony czas przez kontuzje był dość długi.
Zdecydowanie tak. Trudny okres za mną, mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Celem jest odbudowanie się w Radomiaku, dlatego cieszę się, że tu znów trafiłem. Chciałbym wrócić do formy, którą reprezentowałem w Śląsku przed kontuzją.
Myślałeś o zakończeniu kariery?
Bardzo dużo. Zwłaszcza po trzeciej operacji. Żaden piłkarz w Polsce po przeszczepie łękotki nie wrócił do gry. Myśli przechodziły przez głowę, zwłaszcza, że w Śląsku miałem zawirowania z kontaktem. Cieszę się, że przeszedłem przez ten etap.
Dlaczego nie zostałeś we Wrocławiu, skoro klub zaproponował ci umowę? Problemem były finanse?
Warunki, które zaproponował mi Śląsk były bardzo słabe. Umowa rzucona była moim zdaniem od niechcenia, aby klub wyszedł dobrze w mediach. Zrobione pod publiczkę. Kontrakt, który został mi zaproponowany, polegał na wypełnieniu minut co sezon, nie dostałem nic pewnego. Ogólnie umowa miała trwać cztery lata, ale w każdym sezonie musiałbym, zagrać określoną liczbę minut, abym mógł mieć przedłużony angaż. Nie chodziło o pieniądze, ja chciałem umowę na rok, abym mógł się odbudować z opcją pozostania na kolejne lata, a nie bezsensowne opcje minutowe.
Czyli wszystko dla dobrego wizerunku klubu.
Przebywając w Barcelonie na zabiegu w mediach pojawiała się już informacja o moim przedłużeniu kontraktu. Śląsk miał wyjść na dobry klub. Tak naprawdę w niczym mi nie pomogli, zostawili na lodzie. Nie załatwili nawet operacji. Sam robiłem wszystko na własny rachunek, bez żadnej pomocy finansowej. Konsultacje lekarskie, noclegi, przeloty, operacje... Zostałem zostawiony samemu sobie, a WKS w mediach wyszedł na najlepszy klub, bo zaproponował nową umowę kontuzjowanemu Radeckiemu. Rzeczywistość była inna.
Masz żal do władz Śląska Wrocław?
Żalu nie mam. Nie interesują mnie te osoby. Nie zachowali się po ludzku. Nawet nie zadzwonili do mnie, żeby złożyć głupie podziękowania za grę. Dużo zdrowia zostawiłem na boisku.
W pełni formy wyróżniałeś się. Byłeś wartościowym żołnierzem Lavicki, więc dziwi mnie zachowanie klubu. Gdyby nie stracony czas na kontuzję, pewnie dalej grałbyś w podstawowym składzie.
Gdy trener Lavicka zawitał do Wrocławia, chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Na obozie przekonałem szkoleniowca, naprawdę byłem w gazie. Bardzo mi zaufał, a ja się starałem odwdzięczyć bramkami i dobrymi występami. Wszystko fajnie szło, aż do momentu pierwszej kontuzji.
Urazy, które zablokowały twój dalszy rozwój...
Gdybym nie doznał kontuzji i utrzymał dyspozycję, podejrzewam, że przędzej czy później dostałbym szansę od losu na wyjazd zagranicę. Takie jest jednak życie, nie każdy ma z górki. Ja mam nadzieję, że w ogóle wrócę jak najszybciej do Ekstraklasy. Czy to z Radomiakiem czy sam.
Przychodząc do Śląska byłeś brany jako ten najgorszy z zaciągu z 1 ligi. Miałeś być po prostu uzupełnieniem składu, a po czasie Mateusz Radecki prowadził grę Śląska Wrocław.
Przychodząc odczułem najmniejsze docenienie ze wszystkich sprowadzonych wtedy graczy. Nie przejmowałem się tym, robiłem swoje. Wiedziałem, że w końcu szala przechyli się na moją korzyść, po czasie tak się stało. Nigdy nie zwątpiłem w siebie.
Na placu gry zostawiasz bardzo dużo serca, przez co jesteś szanowany przez kibiców.
Za dużo nie mówię, nie udzielam wywiadów. Wolę się pokazać z dobrej strony na murawie. Jestem zawodnikiem, który nigdy się nie poddaje i gra do ostatnich minut. Mniej gadania, więcej dobrej wykonanej roboty. Kibice to doceniają.
Zwłaszcza, że nie do końca zdrowy pomogłeś zespołowi w utrzymaniu.
Tak, pamiętam mecz z Miedzią Legnica. Nie trenowałem cały tydzień. Wyszedłem na rozruch 20-minutowy. Skłamałem trenera Lavicke, że wszystko jest dobrze z moim kolanem. Wszedłem, strzeliłem i… Tego smaku zwycięstwa nikt mi tego nie odbierze.
W Radomiu kibice cię bardzo szanują. Wykazali duże zadowolenie z twojego powrotu.
Pochodzę z tego miasta. Wiadomo, jak to za małolata, tato zabierał mnie na mecze Radomiaka. Na początku byłem kibicem, potem już zawodnikiem. Wyrobiłem sobie tutaj markę. Dużo osób z grona kibicowskiego znam osobiście, ponieważ są moimi kolegami. Sam szedłem kibicowskim szlakiem.
Parę lat wstecz miałeś też problemy z prawem.
Stare czasy. Sytuacja na studniówce mojej narzeczonej. Za dużo alkoholu i zdecydowanie niepotrzebne zamieszki z policjantem.
Radomiak wtedy się od ciebie nie odwrócił.
Klub się bardzo fajnie zachował, a przecież mógł zrobić zupełnie odwrotnie. Po moim wyjściu z aresztu od razu mogłem wrócić do treningów. Pan Ryszard Fałek bardzo mi pomógł, poręczył za mnie w sądzie. Dzięki temu nie byłem długo w areszcie.
Stadion Radomiaka jest twoim drugim domem?
Można tak. Chce z Radomiakiem wygrywać, zobaczymy co przyniesie wiosna.
Obecnie zajmujecie bardzo dobre czwarte miejsce. Przed sezonem stawiano was w bardzo złej sytuacji przez odejście czołowych zawodników.
To nie jest zaskoczenie. Dużo głosów się pojawiło, że po odejściu trzonu zespołu będzie bardzo źle. Przecież Rafał Makowski przeniósł się do Śląska, a on nam tutaj robił grę. Abramowicz z kolei poszedł do Wisły Kraków, Michalski do Widzewa. Podstawowi gracze odeszli, ekipa niby się rozjechała, a my jednak gramy swoje. Radomiak miał mieć trudno, trener jednak dobrze to wszystko ułożył.
Makowski w Śląsku zniknął.
Trudno znaleźć powód. W Radomiu naprawdę grał bardzo dobrze, był wyróżniającym zawodnikiem w pierwszej lidze. Musielibyśmy się Rafała zapytać co jest nie tak. Śląsk bierze dużo zawodników z zaplecza Ekstraklasy, chce na nich stawiać, jednak czy w praktyce rzeczywiście tak to wygląda? We Wrocławiu biorą na ryzyku, albo zawodnik wypali i fajnie, a jak nie, to weźmiemy kolejnego.
Damian Gąska, też się nie przebił, a w pierwszej lidze wyglądał co najmniej przyzwoicie. Zahaczyłem temat Makowskiego, ponieważ on przypomina mi ciebie. Warunki fizyczne macie podobne. Miał być twoim następcą.
Rozmawiałem z kolegami z szatni ze Śląska, to od razu zwrócili uwagę, że Makowski przypomina mnie i mój styl gry. Ja na jego miejscu nie odchodziłbym na wypożyczenie. Skupiłbym się na dobrym przepracowaniu okresu przygotowawczego i czekał na szansę.
Wracając do Radomiaka... Trener Banasik to prawdziwy fachowiec. Mimo kłód które są mu rzucane pod nogi, on robi świetne wyniki. Najlepszy trener z którym pracowałeś?
Jest bardzo dobrym trenerem. Akurat w swojej przygodzie z piłką mam szczęście do szkoleniowców. Trener Banasik ma bardzo dobry nos do transferów, każdy praktycznie wypala. Taktykę zazwyczaj ustawiamy pod danego rywala, jesteśmy elastyczni, przez co wygrywamy spotkania.
Jaki jest twój cel na następną rundę?
Wywalczenie podstawowego składu. 10 marca mamy mecz pucharowy z Lechem, który chcemy wygrać. Chciałbym wrócić do formy do tego momentu.
Jesteście w stanie sprawić niespodziankę w starciu z Kolejorzem?
Lech ma naprawdę bardzo dobry skład. Świetne indywidualności – Tiba, czy Ramirez to bardzo dobrzy zawodnicy. Nie wyjdziemy przestraszeni na to spotkanie. Mamy szansę, Lech musi, my możemy. Dodatkowo gramy u siebie, a Lech będzie mógł poczuć presję. Co my mamy do stracenia?
Twój szybki powrót do Ekstraklasy jest realny?
Wrócę do Ekstraklasy, a moja gra będzie jeszcze bardziej efektywna. Co prawda z roku na rok staję się starszy, jednak moje doświadczenie będzie większe, a to na pewno zwiększy moje umiejętności. Z roku na rok będę coraz lepszy.