Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Bugajski: Boniek nie liczy się z nikim. Angel Garcia zostanie w Wiśle Płock. Raków poluje na Długosza z Korony

Autor: zebrał Maciej Golec
2021-01-20 09:30:54

Lubomir Guldan opowiada o decyzji podjęcia pracy jako dyrektor sportowy, Kupcewicz ocenia Brzęczka, są też kwestie transferowe w Wiśle Płock, Rakowie, czy Arce Gdynia. Zapraszamy na środowy przegląd prasy!

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Tę kadrę stać na więcej”

Brzęczek nie potrafi ł też poukładać relacji z mediami – na początku chciał być inny niż Nawałka. Udzielał wywiadów, był otwarty, miły i uśmiechnięty, czyli taki, jaki jest na co dzień. Potem przestał być naturalny. Skończył spięty, w oblężonej twierdzy, przekonany, że został zaszczuty, niesłusznie skrytykowany i bardzo mocno skrzywdzony. Pokazał następcy, jak nie należy postępować, bo krytykowany był tak samo jak jego poprzednicy. A gdyby Arkadiusz Milik czy wspomniany Zieliński przejmowali się tworzonymi w internecie memami i przeżywali je tak samo jak Brzęczek, prawdopodobnie już dawno skończyliby karierę. W grudniu udzielił wywiadu on-line dziennikarzom kilku redakcji (rozmowie przez aplikację Teams przysłuchiwał się prezes PZPN Zbigniew Boniek), ale – jak się w poniedziałek okazało – było już za późno na ocieplenie wizerunku.

Więcej TUTAJ

***

„Marco Giampaolo już jest wolny”

Prezes PZPN zapowiedział, że w kwestii następcy Brzęczka nie zdradzi nic przed zaplanowaną na czwartek (godz. 15.00) konferencją prasową. O tym, że na pewno nie będzie nim Giampaolo, usłyszeliśmy od osoby bardzo dobrze zorientowanej w tamtejszych realiach, by... także tego samego dnia odebrać sygnały i przecieki z Italii, że to właśnie 53-latek jest faworytem do przejęcia posady w Polsce.

Więcej TUTAJ

***

„Guldan: Niech Mraz pomęczy Polaków”

Skoro dyrektorem został Lubomir Guldan, można zakładać, że priorytetem dla Zagłębia będzie sprowadzanie piłkarzy z ligi czeskiej, słowackiej, no może też z bułgarskiej.

Nieprawda. Priorytetem będą piłkarze szkoleni w Akademii Zagłębia. Będziemy szukać również kandydatów na polskim rynku, ale na końcu ważnym kryterium jest jakość, dlatego liczą się też kandydaci do gry z zagranicznych klubów.

Co do młodych: uchodził pan za mentora dla niedoświadczonych zawodników wchodzących do pierwszej drużyny. Teraz kogoś takiego może w szatni zabraknąć. 

Bez obaw, w szatni na pewno znajdą się następcy. Poza tym ja wcale nie uciekam od tych zadań. Moje rady i podpowiedzi dla młodych chłopaków wynikały z naturalnej reakcji. W tej kwestii nic się nie zmienia, absolutnie nie zamierzam tworzyć sztucznych dystansów. Drzwi do mojego gabinetu będą otwarte. Inna sprawa, że nie zamierzam wysiadywać za biurkiem, to zupełnie nie w moim stylu. 

Trafia pan jednak w inny świat – zakulisowych rozgrywek, sprytnych agentów, zaprawionych w różnego typu przepychankach działaczy. Jakiś stres pewnie jest? 

Nie przesadzajmy. Jako piłkarz już dawno nauczyłem się żyć ze stresem, bo na boisku go nie brakuje. Proszę mi wierzyć, że specjalnie strachliwy nie jestem. A rozeznanie w piłkarskim środowisku posiadam całkiem spore. 

No to mam typową kwestię dla dyrektora sportowego. Jesienią zawodził Samuel Mraz, który został sprowadzony po to, by strzelać gole. Słowacki napastnik został wypożyczony do końca sezonu. Czy rozważacie skrócenie wypożyczenia? 

Samuel jest wartościowym piłkarzem i ciągle na niego liczymy. Mówimy raczej o kwestii odblokowania snajpera, a to się może stać w każdym meczu. On ma duże możliwości i motywację, bo będzie walczył o miejsce w kadrze na czerwcowe mistrzostwa Europy.

Więcej TUTAJ

***

„Powrót do planu A?”

Fornalik musi jednak być przekonany, że jego pierwotny plan na ten sezon, czyli gra dwójką napastników i z Lipskim w środku pola, może przynieść znacznie większe korzyści. Jeśli udałoby się gliwiczanom połączyć efektowny styl z efektywnością, możliwe że wiosną Piast zdołałby doskoczyć do ligowej czołówki. Pewnie nie uda się włączyć do walki o podium, ale po tak słabym starcie sezonu nawet miejsce w pierwszej piątce należałoby uznać za sukces.

Więcej TUTAJ

***

„Trzynastka z krótkimi umowami”

Kibiców Wisły Płock na pewno najbardziej interesuje sytuacja kapitana zespołu Alana Urygi. Według naszych informacji stoper dostał drugą, wyższą i po prostu lepszą propozycję umowy. Na razie on i jego menedżer Mariusz Mowlik analizują opcje. Jest ich sporo. W samej ekstraklasie środkowym obrońcą interesują się m.in. Wisła Kraków i Śląsk Wrocław. Wątpliwe jest jednak, żeby oba te kluby przebiły płocką ofertę. Co innego kierunki zagraniczne. Uryga wzbudza zainteresowanie klubów z MLS i Turcji. W przeszłości pytały o niego też kluby z Championship. Defensor ma więc spory dylemat. W Płocku widzą w nim lidera drużyny i fundament całego projektu na lata, z kolei za granicą może zarobić nieporównywalnie większe pieniądze.

Blisko pozostania w Wiśle jest inny gracz, którego umowa wygaśnie w czerwcu. Hiszpański boczny obrońca Angel Garcia na dniach powinien osiągnąć porozumienie i związać się z klubem na dłużej.

Więcej TUTAJ

***

„Kiwi kwitnie na Słowacji”

„Nowoczesny lewonożny stoper, o którym będzie jeszcze można usłyszeć. (...) Ma potencjał, by zaistnieć w wielkim futbolu”. „Pan pojedynków”. Takie pochwały na tematy gry Kiwiora można znaleźć w słowackiej prasie. Defensor nie ma wątpliwości, że na początku 2019 roku słusznie zdecydował się na przenosiny z Anderlechtu do niewielkiego klubu FK Železiarne Podbrezova. Na pierwszy, a może nawet drugi i trzeci rzut oka taki ruch wygląda dziwnie, ale wbrew pozorom był przemyślany i celowy. Polak nie chciał żyć złudzeniami o szansie w pierwszym zespole Fiołków i wędrować od wypożyczenia do wypożyczenia, by wszędzie być wyłącznie na chwilę. Wiedział, że potrzebuje gry w seniorach i tego szukał w drużynie z kilkutysięcznej miejscowości. Dlaczego nie próbował zaczepić się w polskiej ekstraklasie? To akurat proste. Bo kiedy w 2016 roku razem z tatą Piotrem przeprowadzali się do Belgii, obiecali sobie, że Jakub wróci na ojczyste boiska dopiero, gdy to będzie już nieuniknione.

Więcej TUTAJ

***

„Ma odbudować się w Turcji”

Niezależnie od tego, gdzie trafi zimą, na pewno 10 procent kwoty transferu przypadnie Jagiellonii. Około 700 tysięcy euro to poważny zastrzyk finansowy dla klubu z Podlasia. Może po zmianie drużyny i selekcjonera Świderski wreszcie trafi do reprezentacji? Od kilku lat utrzymuje dobrą formę, a wciąż czeka na debiut w kadrze. Jeśli przebije się w mocniejszej lidze, nowy trener reprezentacji powinien go sprawdzić.

Więcej TUTAJ

***

„Diament z odzysku”

Stones zagrał w ośmiu z dziewięciu poprzednich meczów ligowych Manchesteru City. Aż w siedmiu z nich rywale nie potrafili znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy Obywateli. Byłoby osiem, ale piłkarze Guardioli w końcówce spotkania z Chelsea stracili koncentrację i dali sobie strzelić gola w doliczonym czasie gry. 

Skąd taka przemiana? Dziennikarze Sky Sports jako kluczowy moment w odbudowie Stonesa wskazują przerwę związaną z pandemią. To właśnie w trakcie izolacji piłkarz miał przemyśleć wiele spraw i podjąć mocne postanowienie poprawy. Kiedy zespoły wróciły do treningów, środkowy obrońca pracował dwa razy mocniej, by nadrobić braki. Te były jednak na tyle duże, że efekty przyszły dopiero po kilku miesiącach. Ale kiedy wychowanek Barnsley wrócił do podstawowego składu, zrobił to w wielkim stylu.

Więcej TUTAJ

***

„Bugajski: Specjalność zakładu: kukułcze jajo”

Akcja ze zwolnieniem Brzęczka ma jeszcze inny wymiar – demaskuje prezesa Bońka jako jedynowładcę. Jasne, nie pierwszy raz, ale do tej pory w kluczowych kwestiach starał się przynajmniej dbać o pozory. Pod tym względem o trzy długości wyprzedził Latę, który jednak decyzję w sprawie kandydatów konsultował z zaufanymi ludźmi, jakoś tam liczył się ze zdaniem ówczesnego Wydziału Szkolenia PZPN. Odbywało się nawet coś na kształt rozmów kwalifikacyjnych z kandydatami. Boniek nie liczy się z nikim, zaufanie ma tylko do siebie. Pokazuje swoją wodzowską twarz, która nie pozwala mu na konsultowanie strategicznej decyzji – a taką jest kwestia obsady stanowiska selekcjonera – z Markiem Koźmińskim, czyli swoim potencjalnym następcą, który przy okazji jako wiceprezes w federacji ma nadzór nad sprawami szkoleniowymi. Oczywiście nie pyta też o zdanie Cezarego Kuleszy, który jest wiceprezesem do spraw futbolu profesjonalnego. Nowym trenerem ma być podobno obcokrajowiec. A na oficjalnej stronie związku czytam, że wiceprezesem do spraw zagranicznych jest Andrzej Padewski. Zgadnijcie, czy w takim razie może z nim Boniek rozmawiał o zagranicznych kandydatach?

Więcej TUTAJ

„Radomski: W tym szaleństwie jest metoda”

Oczywiście Boniek podejmuje ryzyko, bo nowy selekcjoner odbędzie z drużyną tylko jeden, może dwa treningi i trzeba będzie rozgrywać mecz eliminacji mistrzostw świata na Węgrzech. Terminarz ułożył się najgorzej, jak mógł, bo zaczynamy od spotkania z rywalem, z którym prawdopodobnie będziemy walczyć o drugie miejsce w grupie. Ale w tym kontekście, czy decyzja zapadłaby w drugiej połowie listopada, czy teraz, nie ma to wielkiego znaczenia. A jeśli drużyna nie nadawała już na tych samych falach z Brzęczkiem, jeśli za selekcjonerem nie przepadało wiele osób wokół kadry i w samej federacji, zmiana może być ożywcza.

Więcej TUTAJ

„SPORT”

„Swoje jeszcze zarobi”

Zakładając jednak, że średnio Jerzy Brzęczek mógł liczyć na ok. 100 tysięcy złotych, wliczając owe bonusy, to Polski Związek Piłki Nożnej, zwalniając go w styczniu, winien jest mu dwanaście pensji do 2021 roku. Łatwo obliczyć, że zwolniony selekcjoner zarobi jeszcze ok. 1,2 mln zł. Chyba że w kontrakcie istniał jakiś zapis w przypadku przedterminowego zwolnienia ze stanowiska. Tymczasem inne kwoty podał dziennikarz Mateusz Borek. W „Kanale Sportowym” komentator podkreślił, że nawet gdyby Brzęczek poprowadził Polskę na Euro 2020 i przegrał trzy mecze, to i tak – podpisując nowy kontrakt w maju zeszłego roku – zagwarantował sobie 2-2,5 mln zł. Liczby te sugerują, że podwyżka jednak była, a oznacza ona, że Brzęczek od kilku miesięcy zarabiał w przedziale od 170 do 200 tysięcy złotych.

***

„Jest to niełatwy kawałek chleba”

Wracając jednak na nasze podwórko i do tematu niecodziennych zwolnień, to zacząć należy od... Józefa Kałuży, którego ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski „zwolniła”... II wojna światowa. Cztery dni przed jej wybuchem nasz zespół narodowy pod wodzą tego kapitana związkowego pokonał w Warszawie 4:2 ówczesnych wicemistrzów świata - Węgrów. O rozegraniu kolejnych spotkań nie mogło być mowy, choć jeszcze w 1939 roku nasza reprezentacja miała umówionych sześć kolejnych meczów. Następny rozegrała dopiero w 1947 roku. Już bez Józefa Kałuży, który w 1944 roku zmarł w wyniku zapalenia opon mózgowych. W warunkach wojennych niemożliwe było skuteczne leczenie, a nie ma wątpliwości, że gdyby ten niezwykle szanowany szkoleniowiec uporał się z chorobą, to po wojnie byłby zapewne nadal kluczową postacią polskiego futbolu. Bo przecież to on, jako pierwszy, wprowadził reprezentację Polski na mistrzostwa świata.

***

„Kupcewicz: Coś musiało pęknąć”

Wspomniał pan o tym, że coś wewnątrz mogło pęknąć na linii piłkarze - trener. 

- Mogło tak być. Powtórzę, że wyniki spełniały nasze oczekiwania, choć oczywiście styl nie rzucał na kolana. Z drugiej strony - popatrzmy na nasze zespoły klubowe, występujące w europejskich pucharach, by o lidze nie wspomnieć. Najczęściej ręce opadają... 

Trener Henryk Kasperczak w rozmowie z nami także zastanawiał się, czy problemem nie były sprawy wewnątrz kadry. 

- Żeby wiedzieć, jak jest faktycznie, trzeba być w środku. A pewnych rzeczy nie wynosi się na zewnątrz, szczególnie jeśli jest to szatnia reprezentacji Polski. Taką a nie inną decyzję mogła podjąć starszyzna reprezentacji. Ale mam podobne odczucia co trener Kasperczak. Nie widzę szczególnego powodu do zwolnienia Brzęczka. Jego bilans nie jest przecież zły, bo na 24 mecze odniósł dwanaście zwycięstw i zanotował pięć remisów. Ponadto - o czym już mówiłem - zajął pierwsze miejsce w eliminacjach Euro. A jeśli mówimy o Lidze Narodów, to umówmy się, że w rywalizacji z Włochami czy Holandią od czasu do czasu możemy coś zdobyć, ale na dłuższą metę stoimy na przegranych pozycjach, bo mamy taki, a nie inny zespół. Brzęczek co miał osiągnąć - osiągnął.

Co w takim razie dalej? Kto powinien być nowym selekcjonerem reprezentacji? 

- Trener, który obejmie kadrę, z grubsza tych zawodników będzie znał, bo przecież w dzisiejszych czasach wszyscy siebie znają; właściwie każdy mecz można oglądnąć na ekranach telewizorów. Oprócz tego – o ile pojawi się zagraniczny szkoleniowiec - do pomocy będzie miał kogoś z Polski. No i może swoją charyzmą i charakterem wyegzekwuje od naszych reprezentantów więcej niż było to za kadencji Jerzego Brzęczka i na boisku pokażą się z lepszej strony. Tym bardziej, że - umówmy się - nie mamy nadzwyczaj ciężkich grup; czy to w finałach Euro, czy to w eliminacjach MŚ.

***

„Kasa nie gra roli”

To jednak wciąż nie koniec ofensywy Rakowa. W najbliższych tygodniach klub może pozyskać 20-letniego napastnika, Wiktora Długosza. Nie będzie zaskoczeniem fakt, że ten młodzieżowiec jest piłkarzem Korony. O zawodnika ubiegały się także inne kluby z ekstraklasy, m.in. Górnik Zabrze. Długosz w barwach Korony w tym sezonie rozegrał 16 spotkań na poziomie pierwszej ligi. Zdobył w nich gola, a do tego dołożył trzy asysty.

***

„Nowa „strzelba””

Po tym jak został „odstrzelony” przez „Jagę" postanowił skorzystać z oferty Zagłębia i tym samym wraca na zaplecze ekstraklasy, gdzie do tej pory zdobył 35 bramek. O miejsce w ataku sosnowiczan będzie rywalizował z Goncalo Gregorio, Portugalczykiem, który jesienią zdobył 4 bramki i jest najskuteczniejszym graczem Zagłębia oraz wracającym do składu po kontuzji Michałem Góralem. W składzie I-ligowca jest jeszcze 18-letni Jakub Sangowski, który jesienią zagrał w trzech ligowych meczach. Niewykluczone, że lubiący ofensywny futbol trener Moskal zdecyduje się wiosną na grę dwójką napastników. Wówczas pierwszym wyborem będzie para Sobczak - Gregorio.

***

„Kluby walczą o „Bonego””

Tej zimy dochodziły głosy, że Boneckim interesuje się Górnik Zabrze, Śląsk Wrocław czy Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Wydawało się, że najbliżej mu do Wrocławia, ale walki o pomocnika nie odpuszcza też lider I ligi, czyli Bruk-Bet. - Sebastian ma jeszcze pół roku kontraktu, więc to moment na decyzję: czy podpisuje nowy z nami, czy skłania się ku transferowi na zewnątrz. Oczywiście, wolałbym go mieć nadal w zespole, ale zdaję sobie sprawę, że ma swoją wartość, a klub może coś na nim zarobić. Gdyby „Bony” odszedł, będziemy musieli rozeznać rynek i sprowadzić na jego miejsce wartościowego zawodnika – przyznaje Dietmar Brehmer, trener Odry.

Gdyby odszedł, jego następcą w Opolu mógłby okazać się Szymon Drewniak. Odra interesuje się niespełna 28-letnim pomocnikiem, którego notowania w Arce Gdynia po rozstaniu z trenerem Ireneuszem Mamrotem mocno spadły i gdynianie woleliby, aby zszedł z ich listy płac.

***

„Tyle książek już napisano”

Zaczął trafiać w końcówce pierwszej części rozgrywek. W połowie listopada strzelił gola w starciu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (2:3), potem w ciągu miesiąca zdobywał kolejne ważne bramki, a rozgrywki zakończył dwoma golami w wyjazdowym starciu z Zagłębiem w Sosnowcu (2:0). Wszystkie po stałych fragmentach. - Biorąc pod uwagę akcje, rzadko się zdarza, bym był blisko pola karnego przeciwnika. Co innego przy wolnym czy rożnym. Trafiłem raz, trafiłem drugi i w końcu zaczynam rozumieć tych wszystkich królów strzelców, napastników strzelających bramki seriami. Jest pewność, jest chęć, że właśnie teraz strzelę tę bramkę. Idzie się na pewniaka, jest pozytywne nastawienie, no i wchodzi. O tym pozytywnym myśleniu napisano już tyle książek, ale coś w tym jest. Jak się jest dobrze nastawionym, to przyciąga to te dobre rzeczy, a jak jest źle, to nie wychodzi – mówi obrazowo kapitan Miedzi.

***

„Przygoda dobiega końca”

gnie się już od dobrego roku. Madrycki dziennik „Marca” podał wczoraj, że 28-latek już porozumiał się z Realem Madryt w sprawie 4-letniego kontraktu, w ramach którego miałby zarabiać 11 mln euro netto. Świetnie poinformowany dziennikarz Fabrizio Romano twierdzi z kolei, że umowa między stronami jest już przyszykowana od początku stycznia, a Alaba będzie dostawał 12 mln „na rękę”. Dwa tygodnie temu podobną ofertę miał złożyć Liverpool, ale marzeniem Austriaka jest Real. Niemiecki tabloid „Bild” skontaktował się z kolei z ojcem piłkarza, który stwierdził, że nic nie zostało jeszcze ustalone, a zainteresowanych jest spora grupa klubów z całej Europy.

***

„Puchar i pożegnanie Milika”

17 czerwca 2020 roku w finale Pucharu Włoch Napoli pokonało Juventus, przekreślając jego nadzieje na podwójną koronę sezonu. Wtedy calcio wznowiło sezon przerwany w marcu z powodu koronawirusa i zdecydowano, że przed ligą rozstrzygnięta zostanie sprawa pucharu. W finale bramki nie było, rzuty karne wygrało Napoli 4:2 i ostatnią „jedenastkę” wykonał Arkadiusz Milik. Jeśli jego marzeniem było przejście do Juventusu, to „przysłużył” mu się bardzo. Jednocześnie wcale tym nie poprawił swoich relacji z Napoli. 

Nie chciał przedłużyć kontraktu, konflikt narastał. Tydzień po finale ruszyła liga, w pierwszym meczu Milik strzelił bramkę Veronie, potem także Udinese (oba wygrane). Zagrał w dogrywce Serie A w 10 meczach, ale w żadnym przez 90 minut. Po zakończeniu ligi zaliczył 12 minut w przegranym 1:3 meczu z Barceloną w Champions League, a potem klub oznajmił, że w nowym sezonie nie zostanie zgłoszony do rozgrywek. Pojawiał się na pierwszych stronach gazet tylko w kontekście transferu, jednak każdy trop okazywał się fałszywy. Albo suma się nie zgadzała, albo nie zgadzał się Milik, albo szlaban stawiał prezes.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się