Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Niezależnie kim będziesz, nowy selekcjonerze – oto 5 arcyważnych zadań dla ciebie!
Dziś mamy poznać następcę Jerzego Brzęczka! Niezależnie kto nim zostanie, zrobiliśmy mu ściągę – jakie rzeczy będzie musiał zrobić, żebyśmy go pokochali?
1. Ułożyć sobie relacje z Lewandowskim
Niby głupie, bo to trener zawsze powinien być stawiany ponad zawodnika, a nie odwrotnie. Powiedzmy sobie jednak otwarcie – jeśli masz w swoich szeregach piłkarza takiego kalibru, to byłbyś idiotą, gdybyś nie ustawiał drużyny pod niego. To raz, że trzeba wydobyć z Roberta maksimum jego potencjału, co Brzęczkowi się nie udawało, skoro supersnajper zdobył zaledwie 8 bramek w 18 meczach, z czego 4 przeciwko Łotwie. Ale to tylko jedna strona medalu – druga to relacje na linii trener-kapitan drużyny. Ostatnio mocno to szwankowało, a Lewy wielokrotnie dawał znać między wierszami (lub bez nich), że nie jest fanem „Papieża” w roli selekcjonera. Słynna wymowna cisza w wywiadzie pomeczowym jest oczywistym argumentem. Prześledźcie sobie też ile razy zawodnik Bayernu wziął w obronę szkoleniowca, gdy był o niego pytany. Robił to skrajnie rzadko i jeśli już – niechętnie. Oby nowy trener potrafił znaleźć wspólny język z Lewandowskim, bo w dużej mierze to od niego będzie zależało powodzenie jego kadencji.
2. Stworzyć silną drugą linię
Lokomotiv, Kajrat, Napoli, Brighton, Torino, Leeds, Derby, Dynamo Moskwa. Oto kluby wszystkich naszych środkowych pomocników. Może to nie jest plejada gwiazd, ale też nie zestaw Gnjaticiów i Muharów. Jednocześnie tak się składa, że za kadencji Brzęczka nie mieliśmy w zespole nawet pół dobrego rozgrywającego. Krychowiak nieźle sobie radził w klubie, w reprezentacji był biegającym chaosem. Zieliński – klasyka, jeden błysk na 5 meczów, plus ewntualne zachwycanie się nim, bo ładnie porusza się między strefami. Moder – dobre wejście, lecz też widoczny był u niego brak ogłady na tym poziomie, zaliczał sporo durnych strat. Linetty – wiecznie niespełniony. Klich – bezużyteczny, Brzęczek zupełnie nie miał na niego pomysłu. Bielik – mnóstwo czasu stracił przez kontuzję. W końcu Szymański rzucany na prawe skrzydło gdzie (co za niespodzianka!) kiepsko sobie radzi. Oczywiście nie chodzi o to, aby z któregoś z powyższych zaraz zrobić drugiego Xaviego, Pirlo czy innego de Bruyne, ale z takimi graczami powinniśmy potrafić znacznie bardziej dominować w środku pola. My praktycznie w każdym meczu to pole oddawaliśmy…
3. Wypracować klarowny pomysł na grę
Chcielibyśmy, aby Biało-czerwoni stali się w pewien sposób przewidywalni. Oczywiście dla nas, ich kibiców, a nie przeciwników. Póki co jest raczej odwrotnie. Jedyne czego nie dało się kwestionować, to że w najlbliższym spotkaniu kadry Brzęczka ta znowu będzie męczyła bułę i nudziła. Przez 2,5 roku nie dowiedzieliśmy się bowiem nawet tego jak dokładnie my chcemy grać. Wychodziło, że z kontry, ale odnosiliśmy wrażenie, iż to nie ze względu na taki pomysł trenera, acz konieczność, bo po prostu do skrajnej defensywy spychał nas rywal. Kiedy natomiast cofano się przed nami, waliliśmy głowami w mury. Jak nie wszedł nam stały fragment, ktoś nie zrobił rajdu między 3 obrońcami, albo nie zdobyliśmy bramki po fartownym pinballu, wtedy nie strzelalismy goli. Trochę wstyd, mając na podorędziu Lewego, Milika i Piątka. Coś tam jednak chłopaki potrafią…
4. Wykręcić dobry wynik na Euro
Nie oszukujmy się – skoro Zbigniew Boniek zmienił selekcjonera na niespełna pół roku przed mistrzostwami Europy, to znaczy, że nie był pewny, iż poprzedni jest gwarantem dobrego wyniku. Wręcz przeciwnie – musiał być pewny, że z Brzęczkiem nic wartościowego nie ugramy. Tym samym cel dla nowego trenera jest jasny, musi z tą drużyną zrobić coś więcej niż odbębnić 3 mecze i wrócić do domu. Słowacja jest do ogrania, nie ma się co bać. Szwedzi to też nie jest potęga, są w naszym zasięgu, choć tu trzeba podejść z pokorą. Hiszpania? Nie spodziewajmy się cudów. Jest jednak duża szansa, by wyjść nawet z 3. miejsca, czyli to nie będzie satysfakcjonujące. Ale już dojście do ćwierćfinału? Tak, mniej więcej w ten etap powinniśmy celować, biorąc pod uwagę nasz potencjał personalny. Oby udało się go uwolnić, bo wszystko poniżej ¼ będzie przyjęte z niedosytem. A tym samym zostanie uznane za porażkę selekcjonera.
5. Nie budować muru między nim i drużyną a kibicami
Z drużyną Nawałki aż chciało się identyfikować. Mimo kiepskiego końca ogółem to był świetny czas. Na kolejne mecze Biało-czerwonych czekali nawet najwięksi narzekacze na przerwy reprezentacyjne. Żyło się jednak z tym zespołem, po prostu. Za Brzęczka wszystko to zostało zaprzepaszczone, ponieważ na wszelaką krytykę czy inne zdanie wobec jego reagował albo fochami, albo opowiadał farmazony w stylu „nie no, dzisiaj zagraliśmy super”, podczas gdy ledwo co wygraliśmy z Łotwą, albo przegraliśmy z Włochami 0:2. Żaden trzeźwo myślący kibic tego nie kupował, a że były selekcjoner nie dopuszczał, iż może to jednak nie on ma rację w swym zacietrzewieniu… Cóż, wróciliśmy do czasów, gdy na mecze Polaków znów zgrzytami zębami, zamiast tupać nóżkami z podniecenia. Brzęczek z czasem tylko dolewał oliwy do ognia, dzielił ludzi na „my” i „oni”, walczył niewidzialną szabelką z hejterami, których z kolei po prostu mylił z osobami wysuwającymy konstruktywną krytykę. Cholernie to było męczące i cieszymy się, że już koniec. No i oczywiście mamy nadzieję, że nowy selekcjoner nie będzie aż tak zafiskowany w relacjach ze społeczeństwem.