Autor zdjęcia: Własne
Tomaszewski: Oby Sousa nie uczył się polskiego! Glasner: Jestem zadowolony z Białka! Płatek: Nie wiemy jakie transfery zrobimy
W sobotniej prasie wciąż wiele miejsce poświęca się Paulo Sousie, ale sporo przeczytacie też o ligach zagranicznych i polakach w nich. Tym razem pod lupę trafili Jakub Moder oraz Bartosz Białek. Nie pokojące wieści dochodzą z kolei ze Śląska – z gliwic w sprawie kolana Świerczoka, z Zabrza w kwestii transferów Górnika.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Andrzej Juskowiak: Sousa wymaga posłuszeństwa”
„Kiedy pracował we włoskiej Fiorentinie, dziennikarze „La Gazzetta dello Sport” dotarli do dekalogu jego zasad. Wśród nich był całkowity zakaz spożywania alkoholu. Jako piłkarz też kierował się takimi regułami?
Był bardzo dokładny, skrupulatny w codziennym funkcjonowaniu, chyba nawet jadł bardzo powoli, by nie obciążać żołądka. Aby Paulo zawsze stawia na swoim – mówi Andrzej Juskowiak o nowym selekcjonerze kadry. wygrać dwukrotnie Ligę Mistrzów, trzeba mieć twarde, jasne zasady. Ale to nie dotyczy tylko jego. W tym kraju nie jest łatwo być trenerem. Piłkarze są hołubieni, nieprawdopodobnie rozpoznawalni. I nie mówię tylko o Cristiano Ronaldo, ale o zawodnikach, którzy występują w Sportingu czy Benfice. Są przyzwyczajeni do bycia w centrum uwagi. Jeden człowiek – trener – musi nad tym zapanować. Ale by to zrobić, trzeba mieć mocny charakter. Dlatego portugalscy szkoleniowy tak funkcjonują. Nie kojarzę żadnego, który wchodziłby w rolę dobrego policjanta. Prowadzą zespoły twardą ręką, inaczej wszystko by im się rozeszło. To jedyna droga, by wprowadzić dyscyplinę.
Dobry trener, z trudnym charakterem – tak charakteryzują go portugalscy dziennikarze.
Pojawiały się głosy, że nowy selekcjoner ma poprawić klimat wewnątrz reprezentacji. Akurat Paulo Sousa nie jest trenerem od atmosfery. Ją mogą zrobić wyniki, ale on będzie się kierował swoimi zasadami, egzekwował je. A jeśli komuś nie będą one pasowały, droga do kadry pewnie będzie dla takiego piłkarza zamknięta. Nie wyobrażam sobie, że będzie chciał wprowadzić swój pomysł, na przykład grę trójką obrońców czy dwoma napastnikami i któryś z piłkarzy, po nieudanym meczu powie, że nie wie, jak miał grać albo że taka taktyka do tej drużyny nie pasuje. Sousa będzie wymagał bezwzględnego podporządkowania się, kroczenia za nim drogą, którą wskaże. I na tej drodze mogą też paść trupy, bo on zawsze postawi na swoim.”
***
„Obcy w rodzinie”
„Szczególnie oberwało się Istvanowi Szeder-Seidlowi. Andrzej Gowarzewski w Encyklopedi Pilkarskiej, powołując się na rozmowy z trenerem Tadeuszem Forysiem, twierdził, że słyszał „dziesiątki anegdot o inteligencji nieszczęsnego Istvana, który nie grzeszył polotem, a tym bardziej głębszą wiedzą. Wysyłano go do klubów, ale rychło wszyscy bronili się przed jego wizytami, albo wręcz uciekali na inne boiska, jak zdarzyło się to w Łodzi z zespołem ŁKS”. Nieco lepsze notowania miał tylko Tivadar Kiraly, który pracował z polską ekipą na igrzyskach w 1952 roku, natomiast zatrudnienie Andora Hajdu było porażką. – Śniła mu się pewnie rola polskiego Sebesa, ale nie miał do tego ani talentu, ani umiejętności. Zaczął od odsunięcia naszych trenerów kadry, sam dobrał asystentów, którzy mieli pracować za niego i na wszystko posłusznie kiwać głową – ironizował przywoływany już przez Gowarzewskiego Foryś. To się nie mogło udać.”
Więcej TUTAJ
***
„Sygnał ostrzegawczy”
„Przede wszystkim kolejna już nieobecność Mączyńskiego to poważny sygnał ostrzegawczy. Tuż przed świętami Śląsk poinformował, że przedłużył z kapitanem wygasający w tym sezonie kontrakt do czerwca 2023 roku i dla fanów WKS była to zdecydowanie dobra wiadomość. W styczniu przyszła kolej na wiadomości złe. Najpierw Mączyńskiego nie było w składzie w pierwszym sparingu na zgrupowaniu w Turcji. Śląsk uspokajał, że to tylko drobny uraz i piłkarz lada chwila wróci do normalnych zajęć. Były reprezentant Polski nie zagrał jednak w drugim meczu kontrolnym, a teraz okazało się, że także w trzecim, co powoduje, że jeden z najważniejszych piłkarzy w zespole w styczniowych meczach w ogóle nie pojawił się na boisku. Skoro wciąż trenuje tylko indywidualnie i narzeka na jakieś dolegliwości, trudno się spodziewać, by był gotowy do gry 1 lutego w wyjazdowym meczu ze Stalą Mielec. Przypomnijmy, że Mączyński w tym sezonie zagrał dopiero w październiku, bo tuż przed sierpniowym startem rozgrywek poddał się operacji łąkotki.”
***
„Dmuchanie na kolano”
„Praktycznie zamiast poczucia komfortu, w głowy zakradł się niepokój. I trudno się dziwić. Jeśli na kogoś w zespole Waldemara Fornalika trzeba chuchać i dmuchać, to na Jakuba Świerczoka. Napastnik jest gwarantem goli i jeśli on nie trafi a do siatki, gliwiczanie nie punktują. To bardzo prosta zależność. Problem w tym, że ze zdrowiem 28-latka nie wszystko jest w porządku. W pierwszym sparingu Piasta nie zagrał w ogóle, a przed jego rozpoczęciem fi zjoterapeuci okładali lewe kolano napastnika lodem. Kilka dni później Świerczok już pojawił się na boisku, rozegrał 70 minut, co wystarczyło mu do zdobycia trzech goli, ale na tym dobre informacje się kończą. Po zejściu z boiska znów musiał korzystać z pomocy sztabu medycznego. Zresztą już pod koniec występu widać było, że zawodnik nie jest w stu procentach zdrowy.”
Więcej TUTAJ
***
„Strzał w dziesiątkę”
„W Napoli za czasów Maurizio Sarriego Zieliński przede wszystkim pełnił funkcję lewego ze środkowych pomocników w ustawieniu 4-3-3, „mezzali”, jak w języku włoskim określa się tę pozycję, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „półskrzydłowy”. Ancelotti wolał taktykę 4-4-2, w której Polaka umiejscowił w centrum drugiej linii, znacznie bliżej obrońców niż w strategii Sarriego. Natomiast Gattuso (prowadzi Partenopeich od grudnia 2019) wrócił do 4-3-3 i z powrotem przesunął Zielińskiego nieco do przodu i w lewo. Dopiero w 10. kolejce trwającego sezonu w meczu z Crotone (4:0) postawił na 4-2-3-1 z Zielińskim za plecami Mertensa. Akurat Polak doszedł do siebie po zakażeniu koronawirusem (mocno odczuł skutki choroby), a Belg musiał zastąpić kontuzjowanego Osimhena. Wymuszona decyzja okazała się słuszna.”
Więcej TUTAJ
***
„Czerwony alarm czerwonych”
„Mistrzostwo Anglii właśnie wymyka im się z rąk. W tej chwili mają stratę sześciu punktów do lidera. Oczywiście da się to odrobić, ale patrząc na obecną formę The Reds i ich kalendarz, myślę, że teraz bardziej martwią się tym, czy w ogóle skończą sezon w czołowej czwórce, a nie tym, czy obronią tytuł – uważa Jamie Carragher, legenda Liverpoolu. Klopp przeżywał już trudne chwile na Anfi eld, przecież kilka lat temu kwestionowano nawet, czy aby na pewno pod jego wodzą zespół się rozwija. Ale to było w czasach, gdy Niemiec wciąż przebudowywał drużynę po poprzednikach. Tak naprawdę dopiero teraz szkoleniowiec może mówić, że mierzy się z największym załamaniem formy swoich zawodników. – Biorę za to pełną odpowiedzialność. To moja wina – mówi. Ale co się stało z jego „chłopcami”, wyjaśnić nie potrafi . Bo stało się coś rzeczywiście trudnego do wytłumaczenia. Tuż przed Bożym Narodzeniem aktualni mistrzowie Anglii i triumfatorzy Ligi Mistrzów z 2019 roku pojechali do Londynu i zrobili miazgę z Crystal Palace, wygrywając aż 7:0. Wydawało się, że zespół właśnie wrzuca wyższy bieg, ale stało się coś zupełnie przeciwnego. Triumf w stolicy był ostanim zwycięstwem Liverpoolu w Premier League.”
Więcej TUTAJ
***
„Moder czeka na debiut”
„Prezent dla Modera w postaci choćby kilkunastu minut gry w sobotę nie byłby dla Pottera wielkim ryzykiem. W Premier League presja jest większa, drużyna wciąż ma bowiem tylko pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a pamiętać należy, że będące następne w tabeli Fulham ma rozegrany o jeden mecz mniej. Puchar Anglii to już inna historia. Mewy grają z zaledwie czwartoligową drużyną, chociaż oczywiście nie wolno jej zlekceważyć. W poprzedniej rundzie Blackpool pokonało po rzutach karnych innego przedstawiciela Premier League – West Bromwich Albion z Kamilem Grosickim w składzie. Zresztą Brighton w starciu z również czwartoligowym Newport w 3. rundzie bardzo się męczyło. – Podejdziemy do tego meczu z najwyższym szacunkiem do rywala. Jestem pod wrażeniem, jak dobrze zorganizowaną drużyną jest Blackpool – mówi Potter.”
Więcej TUTAJ
***
„Na końcu jest chaos”
„Teoretycznie przepychanki na górze nie powinny mieć wpływu na boiskowe poczynania ekipy Ronalda Koemana. Ale to nieprawda. Przez przedłużającą się wyborczą farsę Barca nie przeprowadzi zimą żadnego transferu. A Holender już dawno mówił, że jego zespół potrzebuje wzmocnień. I nawet nadarzyła się ku temu świetna okazja, bo za niewielkie pieniądze dostępni na rynku byli Eric Garcia i Memphis Depay, ale na przeszkodzie stanęły dwie sprawy. Po pierwsze przedstawiciele Komisji Zarządzającej nie mają prawa do przeprowadzania takich operacji, po drugie klubowa kasa świeci pustkami. I to do tego stopnia, że skarbnik nie byłby w stanie wysupłać z niej około 12 milionów euro, bo tyle miało kosztować sprowadzenie obu graczy.”
Więcej TUTAJ
***
„Gwiazdorskie powroty”
„Jak się robi złoty interes? Sprzedaje się piłkarza do Realu Madryt za 60 milionów euro, po półtora roku wypożycza się go za milion euro i patrzy, jak w kilkanaście minut strzela więcej goli niż w stolicy Hiszpanii. Tak właśnie było w niedzielę z nowym-starym napastnikiem Eintrachtu Frankfurt. Serb jeszcze dobrze nie zadomowił się na nowo w Niemczech, a już był bohaterem spotkania z FC Schalke. Na boisku pojawił się w 62. minucie, a spotkanie kończył z dwoma zdobytymi bramkami. W kolejnym gola już nie strzelił, ale i tak ma imponujący bilans: 52 minuty i dwa trafi enia. W jego ślady zamierza iść Klaas-Jan Huntelaar. Holender wraca na ostatnią rundę w karierze do Gelsenkirchen, żeby dokonać cudu, jakim będzie utrzymanie Schalke w 1. Bundeslidze. W tej kolejce ma ponownie zagrać w zespole z Zagłębia Ruhry po niemal czteroletniej przerwie.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Ofensywa i mentalność”
„Pierwsze zadanie, przed jakim stoi Paulo Sousa, jest zatem – na papierze – proste. Kolejne polega na zbudowaniu relacji z zespołem. Portugalczyk musi znaleźć wspólny język ze wszystkimi zawodnikami, choć nie sposób nie wyróżnić Roberta Lewandowskiego, kapitana drużyny narodowej. To przecież najlepszy piłkarz świata, który nie zatrzymuje się nawet na chwilę. - Chcę jak najszybciej zorganizować spotkanie z Lewandowskim – powiedział Paulo Sousa. - Ponadto chciałbym zorganizować spotkanie na platformie cyfrowej z zawodnikami, którzy byli powoływani do zespołu. Będzie ich ok. 40. W miarę upływu czasu przedstawimy swoim zawodnikom nasz pomysł na grę – dodał selekcjoner reprezentacji Polski, który podkreślił, że od jakiegoś czasu obserwuje kandydatów do gry w jego zespole. Dobierać piłkarzy Paulo Sousa będzie również pod kątem mentalnym. - Zawodnicy muszą rozumieć, co mają robić. To wielki honor reprezentować swój kraj, ale nie może to budzić w nikim strachu – przesądził Portugalczyk.”
***
„Sergio Krithinas: Portugalski fenomen”
„Dlaczego Sousa jest tak daleko od portugalskiej piłki?
Paulo to bardzo niezależna osoba. Jest raczej zamknięty, nie udziela się publicznie. Nie jest obecny w prasie czy mediach codziennie, nie udziela wywiadu za wywiadem. Taką niezależną personą był też na boisku, decydując się na niekonwencjonalne rozwiązania i granie. Trzeba powiedzieć, że jest jednym z najlepszych piłkarzy w portugalskiej piłce. Ma fantastyczne CV, okraszone wieloma sukcesami i triumfami, dwa zwycięstwa w Champions League w dwóch kolejnych sezonach i w dwóch różnych klubach. Triumfy w Niemczech i Włoszech, gdzie z powodzeniem występował. Ale w Benfice jest traktowany jak zdrajca, który przeszedł do Sportingu i tam grał. Nie ma takich związków jak inni z naszych zawodników, przykładowo Rui Costa z Benficą, Figo ze Sportingiem, podobnie jest z Ronaldo. Dlatego nie jest tak popularny u nas jak inni zawodnicy z tej złotej generacji zawodników, którą wtedy mieliśmy, jednak jego osiągnięcia na boisku są oczywiście mocno doceniane.”
***
„Czekanie na nowe twarze”
„Dziś żadnych doniesień czy spekulacji nie będę ani potwierdzał, ani zaprzeczał - mówi krótko Artur Płatek. Pytany o ewentualne transfery doradca zarządu i koordynator pionu sportowego mówi. - Pracujemy nad nimi, są jakieś opcje, ale z drugiej strony mamy stabilny zespół. Nie potrzebujemy go uzupełniać, tylko wzmocnić, stąd każdy nasz ruch musi być przemyślany - tłumaczy Płatek i dodaje: - Zastanawiamy się jeszcze, w jakim iść kierunku; czy sprowadzić bardzo perspektywicznych, młodych zawodników, czy raczej bardziej doświadczonych. Sytuacja jest dynamiczna i do końca okienka transferowego coś powinno się wydarzyć.”
***
„Większa pewność siebie”
„W sparingu z Olimpiją Lublana Sitek przekonał zresztą, że to jemu należy się miejsce w wyjściowym składzie. Strzelił piękną bramkę. - Gole, jak i asysty, na pewno cieszą, bo dodają pewności siebie - mówi zawodnik, który w grudniu br. skończy dopiero 21 lat, a w sierpniu zeszłego roku związał się z Podbeskidziem kontraktem do końca czerwca 2023 roku. - Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, ale wiemy, że wszystko zweryfikuje liga. Cieszy nas dyspozycja, jaką prezentujemy w sparingach; najważniejsze jest to, by przenieść ją na rywalizację o punkty. Ciężko trenujemy, w Chorwacji mamy świetne warunki, aby przygotować się do rundy wiosennej. Może nogi jeszcze nie niosą tak, jak powinny, ale na ligę świeżość przyjdzie – przekonuje Maksymilian Sitek.”
***
„W odbrych nastrojach”
„Trener gliwiczan był zadowolony nie tylko z wyniku drugiego sparingu, ale i z faktu, że po 90 minutach doszło do nieformalnej półgodzinnej gry, w której wzięli udział piłkarze, którzy nie pograli zbyt wiele. - Służyło to t e m u , by zawodnicy, którzy do tej pory grali mniej, mogli rozegrać dodatkowe minuty. Byłem bardzo zadowolony, że przeciwnicy zgodzili się na taką formułę. Ustaliliśmy, że oficjalnym wynikiem będzie rezultat uzyskany po 90 minutach, a to była dodatkowa gra dla zawodników, którzy grali rzadziej lub dla zmienników – mówił po meczu z serbskim Proleterem Nowy Sad. Sam „właściwy” sparing pokazał, że gliwiczan stać na to, by znów przeważać w meczach i narzucać swój styl gry. – Był to pożyteczny sprawdzian. Dyktowaliśmy warunki, prowadziliśmy grę szczególnie w I połowie. Trzeba sobie to powiedzieć, że nie był to słaby przeciwnik, który potrafił się zorganizować w grze defensywnej, a my zdołaliśmy wykorzystać słabsze momenty gry drugiej strony, stąd wysoka wygrana.”
***
„Mając podwójną siłę”
„W roli widza mecz z II-ligowym czeskim zespołem oglądnie także Krzysztof Wołkowicz na razie nie trenujący z drużyną. Lewy obrońca, po operacji kolana jest w trakcie rehabilitacji, i ma indywidualny cykl pracy. - Pierwszy dzień po zabiegu był najtrudniejszy – wspomina 26-letni zawodnik. - Patrzyłem bezradnie na nogę, która w ogóle nie reagowała na wysyłany z mózgu impuls, żeby się choć odrobinę poruszyła. Później przyszła jednak pierwsza reakcja i zaczął się żmudny proces ćwiczeń, które z boku wyglądały banalnie, ale wtedy były naprawdę trudne. Bo co skomplikowanego jest w staniu na jednej nodze? Teraz dla mnie też już nic, ale na początku nawet zwykłe napięcie mięśni było problemem. Z dnia na dzień postępy były jednak widoczne. Gdy miałem gorsze chwile mogłem liczyć na wsparcie żony.”
***
„Rozwój Katowice cieszy się z przeprowadzki Milika”
„Kilkaset tysięcy, jakie - zapewne w transzach - popłyną teraz do Rozwoju z Marsylii będą zatem miłym dodatkiem dla klubu, który został ujęty też w strumieniu miejskiej kasy, jaka trafi do katowickich organizacji sportowych w 2021 roku. Oczywiście, nie może się pod tym względem równać do blisko 17-milionowego wsparcia udzielonego GKS-owi (4 sekcje + akademia), ale matecznik Milika nie zamierza kręcić nosem. - Nasza dotacja na młodzież wynosi 240 tysięcy złotych i jest odrobinę większa niż w zeszłym roku - czyli najwyższa w historii klubu. Jeśli zaś mowa o seniorach, to oczywistym jest, że drużyna grająca w IV lidze na miejskim obiekcie nie generuje takich kosztów, co występy na szczeblu centralnym na własnym stadionie. Biorąc pod uwagę skalę naszych wcześniejszych dotacji na I drużynę, kwotę 105 tysięcy doceniamy, dziękujemy i bardzo jesteśmy wdzięczni miastu, że doceniło nasz sposób myślenia, prowadzenia klubu. Ta suma pozwoli nam w znaczącym stopniu sfinansować roczną działalność pierwszego zespołu - tłumaczy wiceprezes Rozwoju, który „drużynę seniorów” ma tak naprawdę tylko z nazwy. Grają w niej wyłącznie wychowankowie, gros z nich to juniorzy, a pieczę nad całością sprawuje inny wychowanek - Tomasz Wróbel.”
SUPER EXPESS
„Oliver Glasner: Białek to nowy Haaland”
„Jest pan zadowolony z pierwszych miesięcy pobytu Bartosza Białka w Wolfsburgu?
Jestem bardzo usatysfakcjonowany jego postępami i rozwojem, co odzwierciedlają coraz dłuższe występy na boisku. Zaczynał od minutowych epizodów, a później przebywał na boisku dłużej, włącznie z jednym występem w podstawowym składzie w meczu ligowym.
Jakie są jego słabsze strony i nad czym musi pracować szczególnie mocno?
Pamiętajmy, że przyszedł do nas, nie mając jeszcze 19 lat, i Wolfsburg jest jego pierwszym klubem poza Polską. W takiej sytuacji należy dać zawodnikowi czas na osiedlenie się, poznanie ludzi, kultury i wszystkiego, co jest w nowym kraju. Równolegle przekazujemy Bartoszowi filozofię gry naszego zespołu. Tempo gry w Bundeslidze jest wyższe niż w polskiej lidze, dlatego twierdzę, że robi on duże postępy.”
Więcej TUTAJ
***
„Polska ma grać jak Bayern”
„Sousa jest poliglotą, co jest jego wielkim atutem. Mówi po portugalsku, włosku, niemiecku, angielsku, hiszpańsku ifrancusku. –Angielskiego zacząłem się uczyć, gdy byłem mały. Francuskiego uczyłem się w szkole i rozmawiam wnim zkolegami zFrancji czy z Rumunii. Włoski to mój drugi język. Łatwo mi się go uczyć, bo jest bardzo podobny do hiszpańskiego –mówił wwywiadzie dla BBC. W innym wywiadzie, dla „La Gazzetta dello Sport”, Sousa wskazał drużyny, których styl najbardziej mu odpowiada. – RB Lipsk ma odważny styl, który swoją charakterystyką przypomina Atalantę. Z ciekawością śledzę też Bayern, który wygrywa, bo znakomicie zarządza całą złożonością gry. Potrafią budować grę, pionizować akcje, zarządzać rytmem meczu: podwyższają go i obniżają – powiedział Sousa. Jeśli kadra pod jego wodzą będzie grała jak te dwa zespoły, nie będziemy mieli nic przeciwko.”
***
„Jan Tomaszewski: Paulo, nie ucz się polskiego!”
„To jest fenomenalny wybór! Paulo Sousa powiedział, że zna potencjał naszej piłki. Jestem przekonany, że będzie grał otwarty futbol z każdą drużyną na świecie, nawet najlepszymi. My musimy iść na wymianę ciosów, mając takich futbolowych bokserów jak Lewandowski, Zieliński czy Grosicki. Jestem pewny, że już wmeczu zWęgrami nie będziemy się wstydzili za postawę piłkarzy. Paulo, apeluję do ciebie. Znasz wiele języków, nie ucz się polskiego, żebyś nie czytał tych wszystkich bzdur podpowiadaczy. Na tym poległ Brzęczek. Mam nadzieję, że Sousa będzie robił swoje!”
GAZETA WYBORCZA
„Oblatywacz świata”
„Paulo Sousie wytyka się, że zewsząd, gdzie zajrzał, stosunkowo szybko się ewakuował, ewentualnie bywał przepędzany. Także wskutek konfliktów. Ale jego losy nie odbiegają zbytnio od standardów trenera średniej klasy. Od włoskich znajomych tkwiących w tamtejszym środowisku piłkarskim od dekad słyszę, że Boniek postawił na kandydaturę „tysiące razy bardziej obiecującą” niż technokratyczni Marco Giampaolo oraz Gianni De Biasi, których ponoć również brał pod uwagę.
Portugalczyk krąży po świecie i raz wychodzi mu lepiej, raz gorzej. Czasami rozstawał się z klubem z powodów czysto sportowych, czasami – pozasportowych. Rozrzut pomiędzy najładniejszymi a najbrzydszymi wynikami ma tak duży i najmował się do pracy w tak różnych kulturach, że właściwie nie sposób oszacować, jaką prezentuje klasę. Zależy, kogo spytać. Ostatnio poniósł porażkę w Bordeaux – czy jednak wypada obarczać winą tylko jego, skoro pracował w toksycznej atmosferze, wywołanej również przez wojnę fanów z zarządem?”
Więcej TUTAJ