Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Damian Kosciesza / PressFocus

Kolejny nabytek Lecha z lata 2019 odstrzelony. Radość jest zasadna, ale też wymowna

Autor: Maciej Golec
2021-01-24 15:30:44

Po tragicznym dla Lecha sezonie 2018/2019 z zespołu odeszło aż dziewięciu piłkarzy. Karol Klimczak w „Stanie Futbolu” oburzał się o krytyczną ocenę transferów i przyznał, że nie stawia przed Dariuszem Żurawiem żadnego celu sportowego na następny sezon. Ciekawe, czy teraz też by twierdził, że ówczesne letnie okienko w wykonaniu Kolejorza było dobre?

Ostatnimi ruchami zdaje się obalać tę tezę. W ubiegłych rozgrywkach Lech wcale nie miał mocnej, równej kadry, a mimo to zdobył wicemistrzostwo Polski. Problem w tym, że nie zrobił tego dzięki letnim transferom, a w dużej mierze pomimo nim. Nie licząc powrotów z wypożyczeń i wychowanków, którzy przeszli z rezerw do pierwszego zespołu, do Kolejorza dołączyło latem pięciu piłkarzy. Wówczas nie odczuwano tak dużego sceptycyzmu, bo oczekiwania wobec Lecha po tak fatalnym sezonie skończonym na 8. pozycji nie wisiały w chmurach. W pewnym momencie nawet pojawiła się bardzo przyjemna aura wokół Karlo Muhara, który na filmikach telewizji klubowej był bardzo uśmiechniętym, sympatycznym chłopakiem, który na dodatek jeździ na treningi maluchem. No to już musiał być swój chłop! 

Potem wyszedł na boisko.

A w sobotę w Poznaniu słychać było wystrzeliwane korki od szampanów. Dlaczego? Karlo Muhar został wypożyczony do Turcji.

 

 

Coś w tym jest, że ci, których trudno cenić za umiejętności, są albo byli w Poznaniu mimo wszystko lubiani. Kolejny przykład do Djordje Crnomarković. Z jednej strony elektryczny na boisku, najmniej pewny z trójki on-Satka-Rogne, ale z drugiej piłkarz będący dobrym duchem drużyny, który do poznańskiego obiegu na dobre wprowadził słowo: „Brate!” i nawet w obliczu krytyki po ogłoszeniu wypożyczenia do Zagłębia był żegnany życzliwie. 

Co nie zmienia faktu, że boisko jest za małe, by móc na nie wcisnąć pozycję „pozytywny chłopak”, czy inne tego typu określenia. Życzliwość życzliwością, ale rzeczywistość jest taka, że dwóch piłkarzy sprowadzonych latem 2019 roku w Lechu już nie ma (wypożyczenia z opcjami wykupu). I nikt po nich płakać nie będzie. Z piłkarzy grających w miarę regularnie w ubiegłym sezonie, najgorsze średnie noty dostali od nas: Karlo Muhar (4,33), Wołodymyr Kostewycz (4,36) i Djordje Crnomarković (4,48). Znamienne, że żadnego z nich w Kolejorzu już nie ma.

Ale to nie wszystko, przecież Lech sprowadził więcej nowych twarzy. Na przykład Tomasza Dejewskiego z Warty Poznań, który jednak grał tylko wtedy, gdy nie było już innego wyjścia, a i tak można mieć wiele zarzutów co do jego umiejętności, choćby ustawiania się przy atakach pozycyjnych przeciwnika albo kryciu przy stałych fragmentach gry. Stawiamy tezę, że od teraz, wobec poważnej konkurencji, już sobie w pierwszej drużynie nie pogra.

Mickey van der Hart miał być bramkarzem numer jeden, pewniakiem, a szybko nadszarpnął zaufanie. Nie przez akcję z kebabem, po prostu dopadło go to, co teraz Filipa Bednarka. Nie popełniał wielu spektakularnych gaf, ale te mniejsze i częstsze składały się na to, że rzadko pomagał Lechowi ponadprogramowo. W ubiegłym sezonie miał u nas druga najgorszą średnią notę wśród bramkarzy grających w miarę regularnie – wyprzedził go tylko Thomas Dahne.

Mamy też wrażenie, że mecz z Lechią w Pucharze Polski, który był jego najlepszym w Lechu (zwłaszcza dzięki serii rzutów karnych) i podczas którego zwichnął staw barkowy, mocno ocieplił jego wizerunek. Teraz będzie miał okazję powalczyć z Bednarkiem o bluzę z numerem jeden i udowodnić, że jest lepszą wersją samego siebie. Mimo wszystko trudno Holendra określić mianem udanego transferu, oczekiwania – zwłaszcza na pozycji od dawna słabo obsadzonej – były znacznie większe.

Tak naprawdę jedynym udanym ruchem było pozyskanie Lubomira Satki, którego nawet przyjściu Salamona i Milicia spokojnie umieścilibyśmy w pierwszym składzie u boku któregoś z tej dwójki. 1/5 trafionych (z czego dwóch już nie ma), czyli 20%, dość marnie.

A i tak najwięcej pozytywów przynieśli Lechowi wychowankowie Tymoteusz Puchacz i Jakub Moder wracający z wypożyczenia odpowiednio w GKS-ie Katowice i Odrze Opole. 

Zimowe transfery dają jednak podstawy ku temu, by sądzić, że obejdzie się bez ich weryfikacji na minus, przynajmniej na razie.  


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się