Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Kosowski: Sukcesy Sousy nie robią wrażenia. Masłowski na celownik Odry. Podbeskidzie szuka napastnika

Autor: zebrał Maciej Golec
2021-01-26 08:00:15

We wtorkowej prasie przeczytamy sylwetki osób ze sztabu szkoleniowego Paulo Sousy. Poza tym, podsumowanie zimowych przygotowań oraz przymiarki transferowe w I lidze i w Ekstraklasie.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Profesjonaliści z cienia”

Tylko z 44-letnim Antonio Jose Gomezem Sousa wcześniej nie pracował. A to właśnie ten mało znany trener od przygotowania fizycznego ma najciekawsze CV w nowym sztabie. Świetnie wykształcony, był wykładowcą uniwersyteckim, ale i praktykiem. Pracował w Realu Murcia, Lleidzie, Cartagenie. W 2006 roku trafi ł na dwa lata do sztabu Liverpoolu. Na Anfield pomagał Rafaelowi Benitezowi, potem pracował w Sunderlandzie i Ipswich. W 2012 roku przyszedł do Barcelony, gdzie najpierw przez cztery lata odpowiadał za przygotowanie fizyczne drugiej drużyny, a w 2016 roku został awansowany do pierwszego zespołu. Był jednym z trzech szkoleniowców odpowiedzialnych za to, by Leo Messi i jego koledzy znajdowali się w optymalnej dyspozycji fizycznej. Współpracował z Ernesto Valverde, Luisem Enrique i Quique Setienem. Z Barcą rozstał się w sierpniu zeszłego roku.

Sztab Sousy to ludzie nieznani, ale trudno zarzucić im brak kompetencji. – W Bordeaux byli wysoko oceniani, piłkarze żałowali, że odeszli – mówi nam Vincent Romain, inny lokalny dziennikarz z tamtejszego dziennika „Sud Ouest”. Nawet jednak żurnaliści na co dzień będący blisko klubu nie wiedzą wiele o współpracownikach Portugalczyka.

To ludzie z cienia, nie rzucają się w oczy, nie udzielają wywiadów, może dlatego, że nikt ich o to nie prosi. Są przedstawicielami nowej generacji szkoleniowców. Nie mają za sobą kariery piłkarskiej, za to zdobyli świetne wykształcenie, chętnie korzystają z nowych technologii, niektórzy z nich zamieszczają swoje CV w internecie niczym pracownicy korporacji. A dziś każdy ceniony trener otacza się zespołem ludzi, często dla większości kibiców anonimowych

Więcej TUTAJ

„Praszelik poczeka”

Obecnie ani sam piłkarz, ani klub nie spieszą się z transferem. Musiałaby się pojawić naprawdę atrakcyjna oferta, aby już teraz została zaakceptowana. Pomysł jest taki, by 20-latek pograł w polskiej lidze jeszcze przynajmniej pół roku. Tym bardziej że Śląskowi jest bardzo potrzebny – to podstawowy młodzieżowiec, a w sytuacji, gdy Krzysztof Mączyński ciągle ma kłopoty zdrowotne, w środku pomocy Praszelik jest szczególnie cenny. Okazuje się, że w nowym ustawieniu może grać jako nieco cofnięty: a więc już nie na „dziesiątce”, jak to bywało do tej pory, lecz na „ósemce”. Tam miałby oczywiście więcej zadań defensywnych, ale z racji naturalnej aktywności mógłby nadal pomagać w kreowaniu akcji swojego zespołu.

Więcej TUTAJ

***

„Ofensywny problem warszawskiej Legii”

W Warszawie nikt nawet nie chce myśleć, co by było, gdyby 31-letni lider klasyfikacji strzelców ekstraklasy doznał urazu. Reprezentant Czech zdobył jesienią 13 bramek, a pozostali piłkarze stołecznego klubu dziesięć. Drugi napastnik, Rafael Lopes, zaliczył dwa trafienia, tyle samo uzbierali lewy obrońca Filip Mladenović oraz defensywny pomocnik Bartosz Slisz. Inni ofensywni gracze mają kiepskie statystyki.

Więcej TUTAJ

***

„Zbroją się na utrzymanie”

Dotychczas w przerwie między rundami Resovia zakontraktowała aż siedmiu zawodników. W Fortuna I Lidze żaden inny klub nie sprowadził większej liczby piłkarzy. Wśród nich znalazło się po jednym bramkarzu i pomocniku, czterech obrońców i tylko jeden nominalny napastnik. Jesień pokazała, że właśnie na tę pozycję Resovii potrzeba największych wzmocnień, bo drużyna miała zdecydowanie najsłabszy atak w lidze. 

– Jesienią balans między defensywą a ofensywą nie był zachowany. Drużyna grała otwarty futbol za trenera Grabowskiego, ale to nie przekładało się na wyniki. Widać, że trener Mroczkowski w pierwszej kolejności wziął się za odbudowę formacji obronnej. To, że jest tylko jeden nowy napastnik, nie znaczy, że zespół nie będzie grał ofensywnie. Można grać systemem 4-3-3 z dwoma wahadłowymi i tak stwarzać sytuacje – mówi komentator Polsatu Sport Janusz Kudyba.

Więcej TUTAJ

***

„Czas na szkołę niemiecką”

Ale nie tylko złe wyniki przesądziły o odejściu Lamparda. Angielski szkoleniowiec coraz słabiej dogadywał się z Mariną Granovskaią, prawą ręką Abramowicza. Ich relacje zaczęły się psuć już rok temu. Kiedy bramkarz Kepa Arrizabalaga popełniał błędy, Lampard posadził go na ławce. Granovskai się to nie podobało, uważała, że szkoleniowiec powinien dać chłopakowi odpowiednie wsparcie i sprawić, by zaczął grać lepiej. 

Latem z kolei poszło o transfery. Z sześciu piłkarzy, jacy dołączyli do drużyny – Kai Havertz, Timo Werner, Hakim Ziyech, Edouard Mendy, Thiago Silva, Ben Chilwell – tylko ten ostatni był na liście życzeń szkoleniowca. Lampard chciał przede wszystkim dwóch zawodników: środkowego obrońcę Burnley Jamesa Tarkowskiego i defensywnego pomocnika West Hamu Declana Rice’a. W sprawie tego drugiego wielokrotnie chodził do pani Granovskai. Ostatni raz w grudniu, licząc, że zawodnik dołączy w styczniu. Szefowa mocno się wówczas zirytowała. – Frank musi przestać naciskać na ten transfer, bo inaczej straci pracę – powiedział wówczas w The Athletic anonimowy pracownik klubu.

Więcej TUTAJ

***

„Kosowski: „Sukcesy Sousy nie robią wrażenia”

Teraz wybór padł na Sousę, co mnie zdziwiło, bo sądziłem, że skoro dokonujemy nagłej zmiany selekcjonera, to na rynku musiał pojawić się jakiś gruby gracz, z dużym nazwiskiem i doświadczeniem. Tak się jednak nie stało. Nie piszę tego, żeby rzucać kłody pod nogi nowemu trenerowi, prawda jest jednak taka, że o Brzęczku chociaż dużo wiedzieliśmy. Pracował w Polsce, oglądaliśmy zespół klubowy, z którym osiągał niezłe wyniki, ale niczego nie wygrał, a później dziwiliśmy się powołaniu go na stanowisko selekcjonera. Wiem, że Sousa z Maccabi Tel Awiw sięgał po mistrzostwo Izraela, a w kolejnym sezonie wygrał ligę szwajcarską, prowadząc FC Basel, ale szczerze mówiąc. kompletnie nie robi to na mnie wrażenia. Równie dobrze reprezentację Polski można było powierzyć Czesławowi Michniewiczowi, Michałowi Probierzowi, Piotrowi Stokowcowi czy Markowi Papszunowi.

Więcej TUTAJ

„SPORT”

„Odejścia tuż przed startem”

Negocjacje dotyczące transferu Piątkowskiego mają zakończyć się w środę. Wówczas okaże się, czy 20-latek odejdzie z Rakowa. Najbardziej zainteresowane jego pozyskaniem było Udinese, do gry weszły jednak Atalanta Bergamo i AC Milan. To właśnie Rossoneri mają przedstawić najbardziej lukratywną ofertę, która ma oscylować w okolicy pięciu milionów euro. Piątkowski stałby się najdrożej sprzedanym zawodnikiem Rakowa w historii. Jeżeli kluby nie dojdą w środę do konsensusu, wówczas do stołu zostaną dopuszczone inne zespoły. Taki ruch transferowy ze strony częstochowian jest dość zaskakujący. Owszem, w tym okienku wypożyczyli Jarosława Jacha, jednak do Śląska Wrocław odszedł Maciej Wilusz. O innych, potencjalnych wzmocnieniach na razie nie słychać, a przecież za kilka dni rusza liga. W odwodzie są jeszcze Oskar Krzyżak i Andrzej Niewulis, ale trudno sobie wyobrażać, by byli w stanie zastąpić Piątkowskiego.

***

„Wachlarz jest zdecydowanie za wąski”

W praktyce więc jedynymi środkowymi pomocnikami Lecha na ten moment pozostają... nie najmłodszy, bo 32-letni Tiba i nowo sprowadzony Kalstroem. Oczywiście można próbować przesunąć nieco niżej Daniego Ramireza czy nawet Filipa Marchwińskiego, lecz będą to rozwiązania co najwyżej tymczasowe. Ramirez to klasyczna „dziesiątka”, którego po prostu szkoda cofać z racji jego ofensywnej kreatywności, zaś Marchwiński ma większe predyspozycje do gry chociażby na skrzydle. Jako uzupełnienie zespołu można rozpatrywać 16-letniego Antoniego Kozubala, który wraz z seniorami udał się na zgrupowanie do tureckiego Beleku, ale trudno oczekiwać, że urodzony w 2004 roku piłkarz z miejsca stanie się drugim Moderem.

***

„Pomocnik największym wygranym”

Po krótkich, bo trzytygodniowych przygotowaniach do drugiej części rozgrywek można powiedzieć, że największym wygranym jest na razie Krzysztof Kubica. Wysoki defensywny pomocnik grał w teoretycznie pierwszej jedenastce i w meczu z AS Trencin przed tygodniem, i w spotkaniu z mistrzem oraz zdobywcą Pucharu Słowacji Slovanem Bratysława. Mało tego, w obu spotkaniach wpisywał się na listę strzelców. W starciu z Trenczynem strzelił na 2:1, a w meczu ze Slovanem w Bratysławie efektownym strzałem głową ustalił wynik na 2:2, ratując „górnikom” remis.

***

„Piłkarze widzą różnicę”

Kontrakt z klubem rozwiązał Aleksander Komor. Warto również zaznaczyć, że nie ma już tematu pozyskania Macieja Wilusza z Rakowa Częstochowa, który trafił do Śląska Wrocław. Tymczasem cały czas „górale” są na etapie dopinania wypożyczenia z Jagiellonii Białystok Andreja Kadleca. Słowacki defensor był już w Bielsku-Białej i strony osiągnęły porozumienie. Warto jednak pamiętać, że zawodnik ten jest po kontuzji i bielszczanie muszą mieć absolutną pewność, że jest zdrowy i gotowy, by rywalizować o miejsce w składzie. 

Z ostatnich, nieoficjalnych informacji wynika, że wszystko jest na dobrej drodze i wiele wskazuje na to, że Kadlec – jeszcze w tym tygodniu – powinien zostać graczem bielskiego zespołu. Mówi się również, że Podbeskidzie rozgląda się jeszcze za napastnikiem. Marko Roginić i Kamil Biliński nie strzelili w sparingach ani jednego gola i ktoś jeszcze do pierwszej linii trenerowi Kasperczykowi, który sam był kiedyś napastnikiem, by się przydał.

***

„Zadowoleni na maksa”

Na tureckiej Rivierze wrocławianie przebywali 11 dni, w tym czasie rozgrywając trzy mecze kontrolne. Dziennie mieli dwa treningi. - Chcieliśmy jak najlepiej wykorzystać dobrze przygotowane boiska oraz sprzyjającą pogodę - powiedział trener Śląska, Vitezslav Laviczka.

- To się udało, bo dwa lata temu w trakcie przygotowań w Turcji wiele zajęć zostało storpedowanych przez ulewy i burze. - Przylatując do Turcji byliśmy już po okresie wprowadzenia, ciężko pracowaliśmy nad wytrzymałością we Wrocławiu i w Antalyi mogliśmy przenieść akcent na nieco inne elementy - wyjaśniał trener przygotowania motorycznego drużyny z Oporowskiej, Michał Polczyk. - Mogliśmy się bardziej skupić na dynamice.

***

„Wiosenne nadzieje”

Jednak Badia, gdy tylko grał, pomagał zespołowi. Teraz ma być podobnie. Jeśli zdrowie dopisze, kapitan znów poprowadzi Piasta. Zimowe przygotowania były kluczowe, by 31-latek wylał solidne fundamenty przed wymagającą wiosną. - Jestem bardzo zadowolony ze zgrupowania w Turcji, bo naprawdę dużo pracowaliśmy i zrobiliśmy progres. Najważniejsze jest to, że wróciliśmy do Polski bez kontuzji i jesteśmy dobrze przygotowani – mówi Gerard Badia, który wiosnę nie tylko w swoim wydaniu, ale przede wszystkim w wydaniu zespołu widzi w pozytywnych i jasnych barwach.

***

„Hewelt testowany w Szwecji”

W sobotnim sparingu z MKS-em Kluczbork Miedź sprawdzała 19-letniego bramkarza Damiana Maksymowicza, który ostatnio grał we włoskiej drużynie Calcio Desenzano Calvina, ale od 8 stycznia ponownie jest zawodnikiem innego klubu z Półwyspu Apenińskiego, SPAL Ferrara.

Do Szamotuł pojechało tylko dwóch bramkarzy, bo niespełna 25-letni Mateusz Hewelt (jesienią rozegrał w barwach Miedzi 10 meczów w Fortuna 1 Lidze) w poniedziałek rozpoczął testy w szwedzkim zespole Trelleborgs FF.

***

„Michał Masłowski na celowniku”

Odra jest jednym z klubów zainteresowanych pozyskaniem Michała Masłowskiego. 31-latek mógłby załatać w kadrze I-ligowca dziurę, która powstanie w środku pola po wielce prawdopodobnym odejściu Sebastiana Boneckiego. „Bony” jest o włos od transferu do Bruk- Betu Termaliki Nieciecza. Jego kontrakt wygasa 30 czerwca, dlatego dla opolan to ostatni moment, by coś na nim zarobić. Zabiegał też o niego Śląsk Wrocław, co nie pozostaje bez wpływu na cenę, a ewentualny zysk z tej transakcji może być zainwestowany m.in. w następcę. Najpoważniejsi kandydaci do tego miana to Szymon Drewniak z Arki Gdynia i właśnie Masłowski.

***

„Elitarne przygotowania”

Tej zimy miejsca przygotowań drużyn I i II ligi do sezonu nie brzmią egzotycznie: Ustroń, Szamotuły, Kleszczów, Wola Chorzelowska, Rewal, Jarocin, Uniejów to dobrze znane z obozów przygotowawczych krajowe ośrodki. Najnowszym odkryciem są Siedlce, gdzie przygotowywać się będą I-ligowcy z Jastrzębia i Olsztyna oraz na co dzień trenuje II-ligowa Pogoń, która jednak dla urozmaicenia nudnych treningów pojedzie do Janowa Podlaskiego (bieganie za końmi pomogło kiedyś Włodzimierzowi Smolarkowi w budowaniu formy). Za granicę wybrały się tylko ŁKS Łódź i Korona Kielce, zaś w lutym poleci Widzew Łódź.

***

„Głupie faule”

Odnotujmy jeszcze, że do 28 stycznia na sprawdzianach w drugoligowym Sokole Ostróda będzie przebywał niespełna 21-letni pomocnik GKS-u, Michał Mydlarz. Do 23 stycznia na testach w GKS-ie Bełchatów i rezerwach Zagłębia Lubin przebywali zaś bramkarz Leonid Otczenaszenko i pomocnik Łukasz Gajda. 23-letni ukraiński golkiper zagrał w sparingu bełchatowian ze Skrą Częstochowa (2:2), zaś o pięć lat młodszy Gajda z IV-ligowym MKP Wołów (4:1). Na razie nie wiadomo, czy któryś z nich zyskał akceptację trenerów wymienionych drużyn.

***

„Berlinem zatrzęsło”

Trzeba też uczciwie przyznać, że jednym z transferowych niewypałów Herthy jest Krzysztof Piątek, który zeszłej zimy kosztował około 24 mln euro. Liczby Polaka w Berlinie nie powalają - 34 spotkania, 9 goli (2 z karnych), 3 asysty. Wielokrotnie słyszało się doniesienia o tym, że „Piona” za mało pracuje dla drużyny, że nie najlepiej wygląda u niego defensywny aspekt gry bez piłki i nacisku na rywala, ale tak po prawdzie trzeba też zauważyć, że Piątek nie był jedynym źle funkcjonującym ogniwem zespołu. Tam mało co działało jak należy, a cała struktura była taką, do której dość ograniczony i zależny od kolegów „El Pistolero” zbytnio nie pasował. Dopiero okaże się, kto zostanie nowym trenerem Herthy i jaki będzie miał pomysł na berlińczyków, w tym także na samego Polaka. Na razie napastnikiem nr 1 jest tam Jhon Cordoba.

***

„Wojna w Marsylii”

Arkadiusz Milik ma za sobą nerwowe miesiące w Napoli, a trafił teraz na jeszcze bardziej napiętą sytuację w nowym klubie. „Eyraud - Longoria kontra Villas-Boas, to jest wojna” - oznajmia „Foot01”, po czwartej porażce Olympique z rzędu. Derby Południa Francji Marsylia przegrała z Monaco 1:3, po raz pierwszy w tym sezonie straciła w lidze tyle bramek. Milik w debiucie wypadł przeciętnie, ale czego spodziewać się po ponad dwóch miesiącach bez występu. Mimo to nie odstawał od kolegów i to najlepiej świadczy w jakiej (nie)dyspozycji jest teraz OM.

„SUPER EXPRESS”

„Van der Hart: Po meczu z Lechią się popłakałem”

Wróćmy to tego pechowego lipcowego dnia i serii rzutów karnych.

Gdy obroniłem pierwszą jedenastkę, od razu wiedziałem, że jest źle i bark jest przestawiony. Nie czułem jednak bólu i powiedziałem lekarzowi, że chcę bronić dalej. Obroniłem kolejnego karnego, ale po chwili ból był już tak mocny, że nie dałem rady, musiałem zejść z boiska.

Co wtedy czułeś?

Pamiętam, że się popłakałem, ból, emocje, przegraliśmy ważny mecz, kontuzja. To były bardzo trudne chwile. Wszyscy dookoła byli smutni i zawiedzeni, a do tego w głębi serca wiedziałem, że uraz barku dla bramkarza oznacza poważne kłopoty. Miałem czarne myśli, nie było łatwo

„GAZETA WYBORCZA”

„Suarez i Atletico Madryt pędzą po mistrzostwo”

Przecież wszyscy wiedzieli, jak będzie. Luis Suárez też lubi wtargnąć na boisko z nożem w zębach, więc idealnie nadawał się na członka gangu Diego Simeone – trochę trenera, a trochę herszta, werbującego piłkarzy walczących z furią, niekoniecznie czysto, zawsze po cwaniacku.

Osławiony Josep Bartomeu, były już prezes Barcelony, tak bardzo chciał się jednak Urugwajczyka pozbyć, że wypożyczając go do Atlético Madryt, zgodził się płacić mu w tym sezonie blisko połowę pensji, sięgającej 14 mln euro rocznie. Czyli współfinansować cudzy sukces. 

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się