Autor zdjęcia: Youtube - Łączy Nas Piłka
Jasna pozycja bramkarza, polska liga pod lupą i większa wiara niż u Brzęczka. Co wiemy po pierwszej konferencji Sousy?
Paulo Sousa ogłoszony, zaprezentowany na wideo, a teraz też ostrzelony pytaniami przez dziennikarzy. Portugalczyk nie był podczas konferencji prasowej przesadnie wylewny, ale to na tym etapie dosyć zrozumiałe. Da się jednak wyciągnąć pewne wnioski z godzinnej przepytywanki, więc kilka rzeczy wynotowaliśmy.
DEJA VU Z NAWAŁKI
Jaki zarzut stawialiśmy najczęściej Adamowi Nawałce, jeśli chodzi o kwestie komunikacyjne z mediami? Że wypowiada dużo słów, z których bardzo niewiele wynika. Nie odpowiada na pytania, ale mówi to, co chce powiedzieć. Podczas jego konferencji mogliśmy spokojnie zająć się czymś innym ze świadomością, że i tak nic nas nie ominie. W przypadku Paulo Sousy to nie jest rzecz jasna ten sam poziom, ale widzimy podobieństwo chociażby w tym, że Portugalczyk nie powie nic ponad to, co założył, że powie. To znaczy – możemy zadawać przeróżne pytania, zahaczać się o konkretne przykłady, wprost odnosić się do konkretnej sytuacji, a i tak dostaniemy odpowiedź rodem z toru żużlowego – naokoło.
ZACHOWAWCZOŚĆ, ALE POZYTYWNA
Co poniekąd jest zaletą, przynajmniej na takiej konferencji prasowej, jak ta czwartkowa. Pamiętamy przecież, z jakiego między innymi powodu wyśmiewany był Jerzy Brzęczek – jak by to powiedział Adam Nawałka, lapsusów językowych. Albo po prostu absurdalnych tez nie mających zbyt wielkiego związku z rzeczywistością. Form, które uderzały w piłkarzy, ich ambicje, umiejętności, czy zaburzały nasze zaufanie co do tego, czy trener rzeczywiście zna się na tym, co robi.
Paulo Sousa omijał praktycznie każde pytanie – nie odpowiadał bezpośrednio, czasami zmieniał temat, ale było to z punktu widzenia selekcjonera uzasadnione. Nie mówił o konkretach w pytaniu o przydatność Piotra Zielińskiego, nie odpowiedział, kto będzie podstawowym bramkarzem reprezentacji (mimo że już podjął decyzję) i generalnie starał się mówić o swojej wizji bardzo ogólnie. Zachowawczość na etapie, w którym nawet nie poznał zawodników i nie miał okazji zobaczyć ich na boisku, może dziennikarzom i kibicom się nie podobać, ale jest dobrym sygnałem. Niby czymś oczywistym, ale też świadczącym o samoświadomości. Poza tym, sam selekcjoner zapowiada, że będzie go można zapytać o wszystko, jak tylko pozna piłkarzy i dojdzie do pierwszych powołań. Chętnie się przekoanym.
PATRZ NA SIEBIE
No właśnie, nie patrzy w przyszłość, ale przeszłość też zostawia za sobą. Dał jasno do zrozumienia, że nie chce oceniać problemów polskiej kadry, a na pytanie o ewentualne spotkanie z Jerzym Brzęczkiem w celu konsultacji, jakich błędów unikać, odpowiedział wymijająco, że trenerzy nie rozmawiają o kadrze, a o konkretnych zawodnikach. Możemy się więc spodziewać większej liczby rozmów o taktyce i generalnie powiązaniach przczynowo-skutkowych w grze kadry pod wodzą Portugalczyka (widać, że Sousa umie oratorsko w te klocki), a mniej poruszania kwestii niezwiązanych konkretnie z nim. Temat Jerzego Brzęczka szybko uciął, życzył powodzenia i tyle.
JASNA SPRAWA W BRAMCE
No właśnie, wspomnieliśmy, że Sousa podjął już decyzję o tym, kto będzie numerem jeden w polskiej bramce. I to jest ważne, a nawet ważniejsze niż może się wydawać. Oczywiście to tylko jeden trop i nie musi pójść za nim konsekwencja na innych pozycjach, natomiast nawet sam fakt ustawienia hierarchii na pozycji dotąd nieoflagowanej zdaje się mówić trochę o stylu pracy Portugalczyka. Jeśli ktoś jest lepszy to znaczy, że jest lepszy i gra dopóki ten drugi nie będzie lepszy. Niby proste i oczywiste, a w kadrze zarówno Nawałki, jak i Brzęczka zawsze były przetasowania i malowanie na szaro spraw, które powinny być czarne lub białe. A to po 45 minut, a to trzy razy ten, by później trzy razy tamten. A to w jednym meczu na zgrupowaniu jeden bramkarz, a w drugim drugi.
W przypadku pozycji bramkarza budowanie kadry w oparciu o konsekwencje również jest istotne. Zatem decyzja Sousy (bo już ją podjął) może wskazywać na to, że na innych pozycjach (oczywiście w zależności od ustawienia) też będziemy znać hierarchię. Może nie od razu, ale przed Mistrzostwami Europy już tak. Dlaczego ten, a nie tamten, kto na lewej obronie i tak dalej. Jerzemu Brzęczkowi nie wystarczyło nawet 2,5 roku.
BĘDĄ NIESPODZIANKI
Z jednej strony nie jest to nic dziwnego, każdy selekcjoner przecież powołuje piłkarzy według własnego klucza. Z drugiej – liczby, jakimi rzucał Paulo Sousa, czyli 8-10 zawodników z Ekstraklasy i 1-3 z kadry U-21, którzy są obserwowani każą brać pod uwagę wariant taki, że Portugalczyk zechce niektórych zawodników odkurzyć (może Wszołek, Kapustka), a niektórych powołać pierwszy raz (choćby Piątkowski). Tak czy inaczej – jakieś niespodzianki będą. Wszak ostatnie powołania Jerzego Brzęczka opierały się w zasadzie tylko na zawodnikach zagranicznych – wyjątek stanowili Jakub Moder, Michał Karbownik (których już w Polsce nie ma), czy swego czasu Artur Jędrzejczyk.
SKAUTING KONTROLOWANY
Jedną z pierwszych rzeczy, o jaką Paulo Sousa poprosił PZPN jest zorganizowanie spotkania z trenerem kadry U-21 Maciejem Stolarczykiem, ale nie tylko. Portugalczyk mówił o wszystkich kadrach młodzieżowych, więc oczekujemy, że nie jest to jedynie zabieg PR-owy, a faktyczna próba kontynuacji pro-młodzieżowej polityki w reprezentacji. Bo bez wątpienia jest w kim wybierać.
AMBICJA I WIARA
- Nie mamy Lewandowskiego na każdej pozycji, ale obserwując poprzednie turnieje Mistrzostw Europy, można zauważyć, że nie zawsze wygrywa reprezentacja, która ma najlepszych zawodników. Ja uważam, że możemy wygrać – powiedział w odpowiedzi na ostatnie pytanie Paulo Sousa. No cóż, ambicji i wiary odmówić mu nie można, o czym zresztą w dalszej części przekonywał. Od razu przewinęła nam się w głowie wypowiedź Jerzego Brzęczka z września 2019 roku.
- Dzisiaj kończyliśmy mecz z 3 zawodnikami z Championship, czyli 2. ligi angielskiej. Austria ma 18 zawodników z Bundesligi. Apeluję o rozsądne ocenianie naszego potencjału.
Jest różnica w podejściu? Niewątpliwie. Mamy nadzieję, że nie zostanie ono zweryfikowane po rozpoczęciu eliminacji do mundialu w Katarze i mamy nadzieję również, że słowa i czyny będą iść ze sobą w parze. Nie tylko w odniesieniu do ambicji, ale też do konkretnych odpowiedzi na każde pytania, które Sousa zapowiadał, czy wprowadzania młodzieży.