Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Michniewicz: Na niektórych pozycjach brak konkurencji. Raków szykuje trzy transfery. Kamiński: Chcę zapomnieć o 2020

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2021-01-29 08:15:45

Wywiady z Czesławem Michniewiczem, Cezarym Misztą czy Jakubem Kamińskim. Sylwetki kilku ligowców, tekst o Ekstraklasie, na którą my narzekamy, a dla wielu jest spełnieniem marzeń. Pierwsze wnioski po konferencji Paulo Sousy czy też nowinki transferowe… Warto sięgnąć po dzisiejszą prasę!

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Sousa zaczyna z wiarą i nadzieją”

„W najbliższych dniach planowane jest spotkanie online z grupą ponad 40 piłkarzy, których ostatnio powoływał Jerzy Brzęczek. Później, w miarę możliwości, Sousa postara się odwiedzić kadrowiczów w ich klubach. – Chciałbym się przedstawić i przekazać pierwsze wytyczne. Chcę wysłać jasny sygnał, że każdy zawodnik się liczy, nieważne, gdzie gra i ile gra. Chodzi mi o dobrą energię w zespole, by wszyscy rozumieli swoje zadania. Przedstawię dwie, trzy koncepcje na każdy moment meczu, szczególnie w defensywie. By każdy wiedział, jak bronić, kiedy jesteśmy ustawieni wysoko, czyli blisko linii środkowej, a jak, gdy jesteśmy bliżej własnej bramki. Jedno nie może się zmieniać: zaangażowanie. Ono musi być widoczne w każdym miejscu – kreślił plany Sousa.” 

***

„Czesław Michniewicz: Ta Legia jest karna i posłuszna”

„Faworytem jest Legia?
Nie oglądamy się na nikogo, ale, walcząc o tytuł, nie mamy marginesu błędu. Niektóre kluby zadowoliłby się wicemistrzostwem, gdzie indziej trzecie miejsce to sukces. Legię interesuje tylko pierwsza lokata. Wszystko albo nic. Takie panuje przeświadczenie wewnątrz klubu i na zewnątrz – każdy powtarza: „Legia ma być mistrzem”. Nieważne, że inni się wzmacniają i też w ciekawy sposób budują zespoły. Presja jest, ale idąc do Legii, tego się spodziewałem. Przecież nikt nie będzie się cieszył z remisu, tu trzeba wygrywać zawsze i wszędzie. Nauczyłem się i przyzwyczaiłem. Marzę, by Legia grała w sposób uporządkowany i przewidywalny dla mnie jako trenera, a trudny dla przeciwnika. Jeśli prawy obrońca ma piłkę, to każdy powinien wiedzieć, co zrobić i jakie rozwiązanie jest optymalne. Pracowaliśmy, by usystematyzować naszą grę. 

Patrzył pan z zazdrością, jak inne kluby się wzmacniają?
Nie. Finalizujemy transfer reprezentanta Czarnogóry Marko Jankovicia. To ofensywny, lewonożny pomocnik, niezły technicznie, potrafi nieprzewidywalnie podać Może grać na „10” albo skrzydle, przypomina trochę Ramireza z Lecha, tylko jest szybszy. Powinien być gotowy do treningu od zaraz. Niewykluczone, że pojedzie z nami do Bielska, by poznał drużynę. Po grudniowej rozmowie z osobami, które podejmują decyzje transferowe, byłem przygotowany, że raczej nie będzie wzmocnień przed obozem w Dubaju, bo zawodnikami, których chcieliśmy, interesowały się inne kluby i musieliśmy czekać. Nasza sytuacja kadrowa się zmieni. O dyspozycję zespołu jestem spokojny. Bardziej przejmuję się, by sytuacja zdrowotna była w porządku. Mamy 16-17 piłkarzy na wysokim poziomie – oby omijały nas zakażenia, kontuzje i kartki. Jesienią był moment, że z różnych powodów brakowało kilkunastu zawodników, ani razu nie mogłem wystawić tego samego składu w dwóch kolejnych meczach. To był kłopot, bo stale wypadali kluczowi zawodnicy. Szeroka kadra dawała komfort. Dziś na wielu pozycjach jesteśmy zabezpieczeni, ale na niektórych brakuje konkurencji.”

Więcej TUTAJ

***

„Zaćmienie słońca"

„Walukiewicz długo wydawał się nietykalny, zresztą całkiem zasłużenie. Prezentował się dobrze, przede wszystkim imponował rozegraniem, ale w obronie również z reguły to nie on był winny strat goli. Nieprzypadkowo ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek nie tylko powołał go, lecz także posłał na boisko. I w kadrze młodzieżowiec również nie zawiódł w żadnym z trzech rozegranych spotkań – z Finlandią (5:1), Włochami (0:0) i Ukrainą (2:0). Dość napisać, że z nim na murawie Biało-Czerwoni nie stracili bramki (Finowie strzelili honorowego gola po tym, jak Paweł Bochniewicz zmienił Walukiewicza). Problemy Polaka zaczęły się w grudniu.”

Więcej TUTAJ

***

„Szklane domy, a nie chata do remontu”

„Transfery piłkarzy ze słabszych lig (w teorii słabszych) są dobrym pomysłem. Oprócz tego, że mogą być wzmocnieniem zespołu, to też inwestycją, na której klub ma nadzieję zarobić. Jak Legia na Ondreju Dudzie, którego po dwóch i pół roku gry w Warszawie sprzedała za ponad cztery miliony euro do Herthy BSC. Ale rynek słowacki i ci najzdolniejsi to dziś – przynajmniej według Pawła Zimończyka, menedżera orientującego się w tamtejszych realiach – dla naszych klubów zamknięty temat. – Wbrew pozorom łatwiej będzie pozyskać piłkarza z niższej ligi w Hiszpanii niż młodego, zdolnego Słowaka, którego można znaleźć w Slovanie, Žilinie czy Dunajskiej Stredzie. Wcześniej dużo zawodników ze słowackiej ligi wyjeżdżało do Włoch za 1–2 mln euro. To relatywnie małe pieniądze. Trafi ali do zespołów z ligi młodzieżowej, Primavery, gdzie wielu z nich przepadało. Tak było bardzo często. I wtedy był odpowiedni moment na Polskę – uważa Zimończyk.” 

***

„Szybki kurs dorastania”

„Mówimy, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Luka odkąd pamięta, nasiąkał dużymi wymaganiami. Już na starcie widział, jak życie potrafi być brutalne, kiedy rok po roku jego przyjaciele, koledzy i znajomi musieli sobie szukać miejsca poza Benfi ką. Tam nie było zmiłuj. Co sezon określano potencjał brzdąców i tych rokujących gorzej bezlitośnie zastępowano kolejnymi, w tamtym momencie ocenianymi jako zdolniejsi. – To było szalone. Z 18-osobowego zespołu co rok dziękowano 14-15 chłopakom. Naprawdę każdy trening był ważny, superkonkurencyjne środowisko. Musiałeś uczyć się bardzo, bardzo szybko. Patrzysz, jak twoi kumple odchodzą i nie chcesz podzielić ich losu. Zawsze masz w głowie, że musisz być najlepszy. To wpływa różnie na ludzi, niektórzy sobie nie radzą z taką  presją. Dla mnie to była świetna lekcja. Cokolwiek robię, daję z siebie wszystko. Czy chodzi o bycie ojcem, czy naukę gry w szachy. Już wtedy, jako dzieciak, nauczyłem się, że w życiu nic nie dostaniesz za darmo – wspomina Luka.”

Więcej TUTAJ

***

„Dwa odejścia, jedno przyjście”

„Skoro jesteśmy przy zawodnikach spełniających wspomniany status, to na dniach nowym piłkarzem Rakowa powinien zostać Wiktor Długosz z Korony Kielce. 20-latek, który w tym sezonie Fortuna 1. Ligi strzelił gola i miał trzy asysty w 16 meczach ma przejść pod Jasną Górę na zasadzie transferu defi nitywnego. Częstochowianie i kielecki klub wstępnie osiągnęły porozumienie w sprawie kwoty odstępnego. Nie będzie ona znacząca, bo z końcem czerwca snajperowi wygasa kontrakt z Koroną. Długosz w zespole trenera Papszuna będzie miał zastąpić Oskara Zawadę. Napastnik ściągnięty latem z Wisły Płock dostał egzotyczną ofertę z Korei Południowej. Jeju United oferuje za niego ok. 350 tys. euro. Duża część tej kwoty ma trafi ć do Nafciarzy. Władze płockiego klubu w październiku puściły 24-latka za darmo, zaznaczając że przy kolejnym transferze 20-25 proc. całej kwoty trzeba będzie przelać na ich konto.”

Więcej TUTAJ

***

„Jakub Kamiński: Zapomnieć o 2020 roku”

„Najpierw porozmawiajmy o wzlotach, czyli Lidze Europy.
To na pewno było coś wyjątkowego, szczególnie dla mnie, 18-latka. W takim wieku móc rywalizować z takimi przeciwnikami i grać co trzy dni to wielkie doświadczenie. Tak naprawdę cała nasza drużyna uczyła się tego, musieliśmy zobaczyć, z czym to się je. Wcześniej nie mieliśmy okazji grać tak często. Trening, wyjazd, mecz, powrót, trening, znowu mecz i tak w kółko. Bardzo intensywna runda. I wyjątkowo przydatna dla nas, młodych, którzy mają perspektywę wyjazdu za granicę w przyszłości.

Przy tak napiętym kalendarzu niełatwo o odpowiednią regenerację.
Czuliśmy to w nogach, chociaż w klubie robiono wszystko, by nam w tym pomóc. Akurat ja najbardziej wypoczywam, kiedy śpię... 

...to w eliminacjach nawet z tym mógł być kłopot, ponieważ z Cypru czy Belgii wracaliście wcześnie rano.
O 3, 4. Cóż, trzeba było się położyć skoro świt i po kilku godzinach wstawać, robić swoje. W moim przypadku oznaczało to także zadbanie o szkołę. W tym momencie zostało mi pół roku do matury. 

Udaje się połączyć naukę z występami w ekstraklasie, Pucharze Polski, europejskich pucharach i reprezentacji młodzieżowej?
Z trudem, ale tak.”

Więcej TUTAJ

***

„Ofiara okoliczności”

„Ukraińcy siedzieli na ławce. Miakuszkę też to dotknęło. W jego przypadku pojawiły się również opinie, że o ile potrafi sobie z łatwością stworzyć sytuacje, ma problem z fi nalizacją. Gdy z kolei wrócił z Howerli i po raz trzeci znalazł się w Dynamie, dostał kilka szans, ale wtedy działacze wydawali duże pieniądze na obcokrajowców, którzy mieli być gwiazdami. Zapłacili np. aż 10 milionów euro za Paragwajczyka Derlisa Gonzaleza. I znów niekoniecznie grali ci, którzy daliby na boisku najwięcej – opisuje Piotr Słonka, który od lat pisze o lidze ukraińskiej. Gdy pytamy Todosa, dlaczego jego zdaniem Miakuszko nie wykorzystał swoich wielkich możliwości, Anglik odpowiada: – Jedno słowo: Jarmołenko. Miakuszko może występować po lewej stronie boiska, może grać w środku, ale najlepiej czuł się na prawym skrzydle. A tam występowała największa gwiazda Dynama i wygrany w tej walce o miejsce w składzie mógł być tylko jeden. Do tego stawiano na obcokrajowców. Dlatego, gdy dziś myślę o Miakuszce, określiłbym go jako ofi arę wyjątkowo niesprzyjających okoliczności.”

Więcej TUTAJ

***

„Wrócił silniejszy”

„Kiedy stery przy Reymonta objął trener Peter Hyballa, Szota dowiedział się, że kolejnego wypożyczenia nie będzie. Jego powrót ma zwiększyć rywalizację w defensywie i pozwolić mu wejść na wyższy poziom. – Wypożyczenie to nie jest do końca fajna sprawa. Już dwukrotnie byłem wypożyczany i powroty są dziwne. Szatnia mocno się zmieniła i czuję się tak, jakbym był nowym zawodnikiem – mówi Szota. – Jeśli chodzi o treningi, to tak wymagającego okresu przygotowawczego jeszcze nie miałem. Na początku odbyłem z trenerem krótką rozmowę i nakreślił mi, czego ode mnie wymaga. Ja mogę tylko robić swoje, ale to on decyduje, czy osiągnę swój następny cel, a nie ukrywam, że jest nim debiut w ekstraklasie i wywalczenie miejsca w składzie Wisły – dodaje piłkarz.”

Więcej TUTAJ

***

„Zasilanie z Rosji”

„Rosjanin rozbudził apetyty lubińskich kibiców, tymczasem jesienią zamiast kolejnego kroku naprzód, niespodziewanie wykonał ruch w odwrotnym kierunku. Zdarzały się pojedyncze mecze, w których cierpiał na boisku i gra wyraźnie nie dawała mu żadnej satysfakcji. Podejmował nieodpowiednie decyzje, miał spóźnione reakcje i w konsekwencji popełniał błędy. Z pewnością na jego dyspozycję w końcówce rundy wpływ miał COVID-19, bo akurat on chorobę przechodził stosunkowo ciężko. Po powrocie na boisku nie potrafi ł złapać odpowiedniego rytmu, brakowało mu czucia piłki, w czasie kuracji i kwarantanny powstały zaległości, których nie zdążył nadrobić. Zimową przerwę mógł więc przyjąć z uczuciem ulgi.”

Więcej TUTAJ

***

„Wybrzeże to dla Jagiellonii ziemia przeklęta”

„Jednak przed starciem z Lechią ku przestrodze przypominamy dwie historie z wyjazdów Jagiellonii: „Późnym wieczorem Rafał Grzyb, w przeddzień meczu z Lechią, odpoczywając w hotelowym pokoju w Gdańsku, usłyszał potężny huk dobiegający z parkingu. Pomocnik nie zainteresował się, a gdyby to uczynił, być może policja dopadłaby sprawców wybicia dużej, tylnej szyby w autokarze białostockiej drużyny. Autokar wiozący zespół do i z Gdańska nie jest najszczęśliwszym środkiem lokomocji, bo po porażce 0:4 w środku nocy odmówił posłuszeństwa i skończyło się na nieplanowanym postoju”. „By zrelaksować się przed meczem w Gdańsku, w dniu poprzedzającym spotkanie z Lechią jagiellończycy wybrali się do kina. Wybór padł na fi lm Patryka Vegi „Pitbull”. Ale białostoczanie nie mogli przekonać się, czy miał on happy end, bo kwadrans przed końcem projekcjfi lm... się urwał. Goście z Podlasia uznali to za zły omen i rzeczywiście sprawdziło się, bo na boisku też happy endu nie było. Dostali od gdańszczan lanie 0:4”

Więcej TUTAJ

***

„Leszek, ufam tobie”

„Ojrzyński zawsze wie, w jaką nutę uderzyć, by otrzymać odpowiedni efekt. Przemowy ma dobrane pod konkretny mecz. Przed jednym z ligowych spotkań Korona miała zgrupowanie w kieleckim hotelu. Następnego dnia na odprawie trener nawiązał do jego lokalizacji. – Wojtek Szczepaniak. To przy ulicy jego imienia trenujemy. Hotel, w którym dziś spaliśmy, jest w lesie, w którym Szczepaniak ukrywał się przed wrogiem, by walczyć za ojczyznę. Miał w sercu Kielce, miał w sercu ten region i za niego umarł. My też mamy mieć w sercu Kielce, ten klub. Im nie płacili za to, że walczyli, nam za grę płacą. Takie mamy życie, dlatego dziś trzeba wyjść i wygrać – mówił. Korona wygrała 2:1. W kwestii motywacji Ojrzyński nic nie pozostawia przypadkowi, każdy szczegół ma znaczenie. To on wybiera muzykę w szatni przed meczami. Częściej utwory instrumentalne i rap nakręcający do walki, niż disco. Filmy w autokarze w drodze na mecz? Raczej „Gladiator” niż „Chłopaki nie płaczą”. Pierwsza rzecz, o jaką prosi, gdy zaczyna pracę w nowym klubie, to zamontowanie na ścianie w szatni tablicy z ważnymi dla niego hasłami. W Kielcach znalazły się na niej wartości, którymi miała się kierować drużyna: jedność, braterstwo, rodzina, uczciwość, ciężka praca itd. Każdy zawodnik musiał się pod tym podpisać, co miało być oznaką akceptacji umowy.”

Więcej TUTAJ

***

„Wreszcie większe pole manewru”

„Zieloni długo czekali na pierwsze wzmocnienie, ale ostatecznie do klubu z Drogi Dębińskiej trafi ło czterech piłkarzy. Warta dysponuje jednym z najniższych, jak nie najniższym budżetem w lidze, więc trudno było oczekiwać głośnych nazwisk. Na pół roku do beniaminka trafi ł Maciej Żurawski z Pogoni Szczecin oraz Makana Baku z niemieckiego Holstein Kiel. Już pierwsze sparingi pokazały, że Niemiec może być solidnym wzmocnieniem Warty. Oprócz nich przyszedł także Bartłomiej Burman z Nielby Wągrowiec i ostatnio Mateusz Sopoćko, który nie wywalczył sobie miejsca w Lechii Gdańsk. Jesienią Tworek miał do dyspozycji tylko dwóch młodzieżowców, którzy byli w stanie grać w pierwszej jedenastce. Podstawowym był Aleks Ławniczak, ale gdy wypadł z powodu kontuzji, był nim bramkarz Daniel Bielica. – Transfer Mateusza nie zamyka naszego okienka transferowego. Wciąż pracujemy nad wzmocnieniami na dwóch pozycjach w zespole – powiedział dyrektor sportowy Robert Graf.”

Więcej TUTAJ

***

„Cezary Miszta: Chcę być następcą Boruca w bramce Legii”

„Duży potencjał widzi też w tobie Artur Boruc. Jest od ciebie starszy o 21 lat. Pracę z nim traktujesz jak naukę u mentora, czy jednak stał się normalnym kumplem z drużyny?
Kiedy wróciłem z wypożyczenia do Radomiaka i pojechałem na pierwszy trening Legii, był już na nim Artur. Coś do mnie powiedział, zaniemówiłem, zacząłem się jąkać. Naprawdę się stresowałem, pierwszy raz poczułem coś takiego. Swoją wielką osobowością mocno oddziałuje na ludzi, fi lmiki na kanale „Łączy nas piłka” pokazywały, jak potrafi ł zawstydzić Łukasza Fabiańskiego. A co dopiero 19-latka, który wychowywał się na jego grze. Miałem poczucie, że spotykam legendę naszego klubu. Po kilku dniach cały stres minął. Okazało się, że moje wyobrażenie o nim było błędne. Sądziłem, że jest zamknięty, że nie będzie chciał z nikim rozmawiać, zostanie w swoim świecie. Jest zupełnie inaczej. Kiedy doznałem kontuzji, przejął się, rozmawiał ze mną. Bardzo mi pomaga. Gdy grałem pierwszy mecz od początku w ekstraklasie, tłumaczył mi, abym się nie stresował, wyszedł jak na trening i zrobił swoje. Takie słowa, niby proste, ale bardzo wiele dają. Zresztą dostaję od niego wiele wskazówek odnośnie do ustawienia, techniki. To niezwykle cenne. Cieszę się, że ktoś taki jest w naszym zespole. Najważniejsze, że nie robimy sobie pod górkę. 

W klubie mówią wprost, że jesteś szykowany na następcę Boruca?
Jestem tego świadomy. Kiedy wszedłem za niego do bramki w przerwie meczu z Wartą, to miało dla mnie symboliczne znaczenie, jakby była to zmiana pokoleniowa. Wywołałem sobie zdjęcie, na którym uwieczniony jest moment po meczu, w którym Artur do mnie podszedł i mnie przytulił. Wkrótce je odbiorę, wezmę jego podpis, oprawię i powieszę w domu.”

 

SPORT

„Marek Koniarek: Mniej wirusa, więcej odwagi”

„Taką odważną grę i wysoki pressing zapowiada Peter Hyballa, nowy trener Wisły Kraków, którą w niedzielę sprawdzi Piast Gliwice.
Jestem ciekaw, jak wyjdzie to w praniu, bo czasu na przygotowania wiele nie było, no i zwykle dopasowuje się system do zawodników, a w Wiśle ta kolejność jest odwrócona. Zobaczymy, jak wyjdzie mecz z Piastem. Ostatnio patrząc w tabelę trochę zdziwiłem się, że drużyna z Gliwic odniosła w tym sezonie dopiero trzy zwycięstwa, ale znając warsztat Waldka Fornalika jestem pewien, że pójdzie w górę, w stronę środka tabeli.

Spadnie któryś z beniaminków?
Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. W Bielsku doszło do małej rewolucji, ale tam nie było już nic do stracenia. Przeszłość pokazała, że gdy Podbeskidzie miało się utrzymać – i grać w czołowej ósemce – to nagle spadło, a gdy miało spaść – to w niesamowitych okolicznościach się utrzymywało. Może i teraz... Życzę trenerowi Kasperczykowi jak najlepiej. To byłaby piękna historia, gdyby uratował dla Bielska ekstraklasę. I chyba nawet większy sukces niż awans, który lata temu wywalczył, bo zadanie jest niesamowicie trudne. Rywale? Stal po zatrudnieniu Leszka Ojrzyńskiego punktuje regularnie, dlatego prędzej patrzyłbym na Wartę... Mam do niej wielki szacunek. Spędziłem lata w Rozwoju Katowice i wiem, jak to jest być klubem nr 2 we własnym mieście. Ten, kto utrzyma się, wygra wiele, bo w nowym sezonie – przy kolejnych trzech beniaminkach – będzie już łatwiej.”

***

„Liderzy z innych światów”

„Ofensywny gracz „Kolejorza” ma na swoim koncie ponad 100 występów w portugalskiej ekstraklasie. Grał również, ze Sportingiem Braga, w Lidze Europy. Zawodnik zabrzańskiego zespołu takimi osiągnięciami pochwalić się nie może. Chociaż to on w ekstraklasie debiutował wcześniej. Wystąpił w 17 meczach sezonu 2016/17, w barwach chorzowskiego Ruchu. Tiba do Polski przyjechał w 2018 roku, gdy jego jutrzejszy rywal był już w Stali Mielec, drużynie zaplecza ekstraklasy, Trochę to trwało, aż obaj zawodnicy, których dziś śmiało można nazwać liderami środka pola swoich drużyn, znaleźli się na tym samym poziomie rozgrywkowym. Portugalczyk, odkąd trafił do Polski, na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju występuje regularnie. Nowak z kolei dopiero w poprzednim sezonie zaliczył awans. Można nawet powiedzieć, że były to dwa awanse. Ten pierwszy, zbiorowy, polegał na tym, że Stal Mielec weszła do ekstraklasy. A drugi, indywidualny, że trafił do lepszego klubu. W Górniku mu zaufano, podpisując dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia.”

***

„Przeskoczyć Legię choć na moment”

„Rywalizacja nie będzie należała do najłatwiejszych dla Rakowa również z powodu możliwych absencji w zespole. Prawdopodobnie w składzie gospodarzy zabraknie Tomasza Petraszka, który wciąż dochodzi do siebie po listopadowej kontuzji. W bramce najpewniej zadebiutuje ściągnięty zimą Dominik Holec, więc można mieć obawy, jak poradzi sobie w pierwszym meczu i to przeciwko groźnemu przeciwnikowi. Absencje mogą nie ominąć także linii ataku. W czasie zgrupowania w Belek na urazy narzekali David Tijanić i Marcin Cebula. Słoweniec wrócił już jednak do pełni sił i bardzo możliwe, że zobaczymy go od pierwszej minuty w Bełchatowie. Większy problem jest z Cebulą. Skrzydłowy zmagał się z urazem mięśniowym, a przy założeniu, że rekonwalescencja trwa około 10 dni, zawodnik wróciłby do pełnych treningów tuż przed spotkaniem z Pogonią. Trener Marek Papszun raczej nie zaryzykuje zdrowia zawodnika wpuszczając go na plac od pierwszej minuty. Prawdopodobnie jego miejsce zajmie Ivan Lopez.”

***

„Presja jest potrzebna”

„Do tej pory częstochowianie przegrali w Bełchatowie tylko jedno spotkanie – właśnie z Legią – na inaugurację bieżącego sezonu. - Nie myślę w tych kategoriach, że to najważniejszy mecz w sezonie, ale z drugiej strony presja też jest potrzebna - powiedział pomocnik Pogoni, Alexander Gorgon. - Ona jest ważnym składnikiem późniejszego sukcesu. Trzeba tylko umieć zamienić ją w pozytywną energię. Przed nami 16 meczów w lidze i to na pewno nie będzie sprint; raczej maraton. Nie przez przypadek Raków jest w tym miejscu tabeli, w którym jest. Nasi najbliżsi rywale dostali się tam wytężoną pracą. Ich gra bazuje na fizyczności, to bardzo wybiegana drużyna. Grają trzema lub pięcioma defensorami, zależy jak na to patrzeć. Po prostu mają swój plan. Na boku gra tam Fran Tudor, z którym miałem okazję rywalizować w Chorwacji. Mamy za sobą kilka sesji na temat przeciwnika, ale kluczowa będzie nasza postawa. Mam nadzieję, że uda się nam fajnie wystartować.”

***

„Sztuka szybkiej reakcji”

„W Zabrzu, podobnie jak w wielu innych klubach ekstraklasy, marzą o europejskich pucharach. Finansowo Górnik jest daleko w tyle za czołówką, a nawet za średniakami ligi, co innego jest jednak na boisku. - Koncentrujemy się na tym, żeby jak najlepiej wejść w ligę. Przed nami spotkanie u siebie z Lechem i mogę powiedzieć, że już cieszymy się na ten mecz. Na pewno będzie on interesujący, a my ze swojej strony zrobimy wszystko, żeby punkty zostały w Zabrzu. Potem wyjazd do Bielska, na mecz w Pucharze Polski. Przed nami ciekawy okres, krok po kroku trzeba we wszystko wchodzić... Ale na teraz najważniejsze jest sobotnie spotkanie z zespołem z Poznania - podkreśla Marcin Brosz.”

***

„Polska pełna wiary”

„Będę rozmawiał indywidualnie z zawodnikami oraz spotkam się z większą grupą, ok. 40- 45, zawodników online. Chcę dać sygnał, że każdy ma szansę, że każdy może trafić do kadry. Będę wyjaśniał swoją myśl taktyczną. Znam większość polskich czołowych zawodników, bo grają w najlepszych ligach na świecie. Teraz zamierzam przyglądać się rozgrywkom polskiej ligi. Moim życzeniem było, aby jedno z pierwszych spotkań odbyć z trenerem kadry U-21, aby wiedzieć, jakie mamy zaplecze. Rozmawiałem już z Maciejem Stolarczykiem - przekazał opiekun biało-czerwonych. Sousa zdradził, że już wie, kto będzie pierwszym bramkarzem naszego zespołu, ale nie zamierza jeszcze upubliczniać jego nazwiska. - Na razie nie chcę mówić o indywidualnościach i komentować umiejętności pojedynczych zawodników. Zrobię to, gdy zobaczę ich na pierwszym treningu. Ale chcę mieć w zespole piłkarzy, którzy będą mieli w sobie pasję, będą chcieli iść do przodu. Muszą od siebie wymagać, bo potrzebnych jest kilku liderów. Jestem pozytywnie nastawiony i dlatego ufam naszym zawodnikom. Co ważne, na wielkich turniejach nie zawsze wygrywają ci z najlepszym składem. Ja wierzę, że my możemy wygrywać. Musimy mieć jednak odpowiedni balans - zaznaczył Paulo Sousa.”

 

SUPER EXPRESS

„W oczach Lewandowskiego zobaczyłem ogień”

„Chciałem w jego oczach zobaczyć pasję i ją okazał. Jest to zaangażowanie i pasja, ponieważ to nie tylko najlepszy zawodnik na świecie, lecz także lider i przywódca. Piłkarze, którzy ciężko pracują i przesuwają ten swój limit, motywują innych. Cieszę, się że ogień w oczach Lewandowskiego jest widoczny. Częścią mojej rozmowy z Robertem było to, jak on zmienił swoje życie, kiedy odkrył, jak było to istotne, aby właściwie się odżywiać. Każdy najmniejszy szczegół się liczy – zauważył Sousa, który został też poproszony o porównanie Lewandowskiego i Cristiano Ronaldo. – Robert w tej chwili jest najlepszym zawodnikiem na świecie, jego kariera rozwija się fenomenalnie. Jeśli chodzi o CR, to on już jest legendą. To są zawodnicy, którzy stanowią o różnicy zarówno w klubie, jak i reprezentacji. Ale i oni potrzebują zespołu, w którym każdy daje z siebie wszystko – zaznaczył Portugalczyk.”


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się